Moje ciapanie po racicach powyżej.
Czarnuchy– Srebro na czarnych pazurach to cienie do powiek My Secret, te takie w pyłku. Nie mogłam znaleźć brokatu, to posypałam cieniami 😀 Polecam! Wszystko pięknie trzymało się pod topem, aż do zeszlifowania. Rąby to łatwizna, tylko trzeba się ujebać. Malujemy biały w środku i obrysowujemy stopniowo coraz ciemniejszym kolorem.
Różowe– Piórka to naklejki, reszta to zwykła ciapanina pędzlem.
Fioletowe– Do wykonania tych paznokci wystarczą dwa, trzy lakiery i dużo cierpliwości. Na białym paznokciu malujemy trójkąty, na nich kolejne ciemniejsze, potem jeszcze ciemniejsze i tak to zesrania. Fiolet rozrabiałam z bielą żeby stopniować odcień, na koniec dałam tylko fiolet i już całkiem na amenus – fiolet z czarnym. I tak nie umiem wytłumaczyć, to już się nie pocę.
Niebiesko-fioletowe– A to jest termiczny Belen. Nie dodawałam już żadnych ozdób, bo ja szybko popadam w przesadę. Jestem zauroczona tymi kolorami i efektami, już leci do mnie różowo-czerwona wersja 🙂
Tyle, wystarczy Wam. Jestem zachwycona taniością i jakością chińskich lakierów, ale Wam nie polecę, bo mi wszystko wykupicie, a potem będzie na mnie, że też macie zieloną łuskę na plecach 😀 Dodam jeszcze, że 11.11 na Ali będzie Dzień Singla, a co za tym idzie super promocje. Ja już zbieram kupony zniżkowe, żeby móc mniej sponiewierać portfel. Elo!
Żeby nie było tak słodko-pierdząco, to szczoteczka wkurwia mnie pod jednym względem. Mycie. Jebana jest zbita jak dupa masochisty, wypłukanie każdej cząstki produktu spomiędzy jej kłaków doprowadzało mnie do szału. Moje pierwsze szorowanie skończyło się na płynie do naczyń, bo myślałam, że mnie coś trafi. Sylwia dała mi dobry patent. Przed myciem wystarczy namoczyć brudasa w oliwce, dzięki temu podkład łatwiej wyprać. Fuck yeah! Działa. Trzeba się i tak naszorować, ale nie ma lipy. Kiedy nie mam oliwki używam innych olei, czasem oliwa z oliwek, czasem olej migdałowy, ot każda dostępna tłuścizną, która mi się nawinie. Po dwóch miesiącach nie zauważyłam zużycia, nie wypadł ani jeden kłak. Polecam szczególnie tym, którzy nie wyobrażają sobie nakładania podkładu czymś innym niż własne palce. Do mnie już lecą kolejne sztuki, ot tak na zapas, żebym nie musiała myć jednej w kółko, bo to upierdliwe zajęcie.
Jeśli jesteśmy przy Ali, pokażę coś dla gadżeciarzy. Silikonowa mata do malowania paznokci. Zbędny bzdet, kupiłam z ciekawości. Przydaje się przy tworzeniu kolorowych, stemplowych wzorków na paznokcie. Można na niej mieszać lakiery, ciapać, mazać, co tam chcecie. Po wszystkim wystarczy przetrzeć zmywaczem do paznokci i wszystko jak nowe. Po co mi to? O tak o. Przydaje mi się i mój stół nie jest upierdolony jak ten Durczoka. Matę kupiłam na tej aukcji w tym sklepie.
Tyle. Idę sobie.
https://claresa.pl/ |
Ponieważ nie jestem wiejską pazerą, mam dla Was kod, który upoważnia Was do zakupu hybryd Claresa z trzydziestoprocentową zniżką. No jak już coś dostałam za babski chuj, to i Wy coś z tego miejcie, no nie?
No i co? No i kupię więcej, ciężkie jest życię blogerę…