Ach, co to była za konferencja! W filmie wystąpili… Dużo osób wystąpiło. Obecność potwierdziło 1750 osób, więc wybaczcie, ale nie będę wszystkich linkować 😉
To był mój pierwszy raz na tej konfie oraz pierwszy raz w Poznaniu. Wróciłam zauroczona zarówno miastem jak i imprezą. W filmie zobaczycie więcej kuluarów niż samej konferencji. Jak na każdej tego typu imprezie mamy wykłady, warsztaty, stoiska sponsorów. Nie latałam i nie nagrywałam tego wszystkiego, bo to takie oczywiste. Zobaczycie tu coś więcej. Myślę, że udało mi się oddać panującą tam atmosferę. A atmosfera była przednia, przyjacielska, radosna, swojska. Aż chce się tam wracać!
Czym wyróżnia się Influencer Live Poznań na tle innych konferencji? Myślę, że panuje tam luźniejszy klimat niż w innych miejscach. Nie umniejszam tu innym wydarzeniom, bo każde z nich charakteryzuje się czymś innym i wszędzie czuję się jak ryba w wodzie. Uwielbiam takie zjazdy celebrytów. Wszyscy są dla siebie ziomeczkami, jest miło i przyjemnie, serio! Polecam wszystkim, którzy jeszcze na takich imprezach nie byli, wybrać się chociaż raz na duży, blogerski spęd!
Z tego miejsca wielkie ukłony w stronę organizatorów. Odwaliliście kawał dobrej roboty. Dziękuję też akademii Pana Kleksa, reżyserom, scenografom i wszystkim ziomeczkom, z którymi mogłam spędzić niezapomniany weekend!
Puławy. Restauracja Tawerna. 15 bab. Dużo kosmetyków. Kreatywne warsztaty. 1100 złotych na rzecz Puławskiego Towarzystwa Przyjaciół Chorych – Hospicjum im. Matki Teresy. To tak na skróty. Bo tak dłużej to sobie obejrzycie.
Było dobre jedzenie. Była licytacja. Były plotki i był świetnie spędzony czas. Sponsorzy obsypali nas upominkami i fantami na licytację.
Po raz czwarty biorę udział w Share Week. W ubiegłym roku udało mi się zdobyć wyróżnienie z czego jestem dumna, bo zawsze to ja polecałam, a okazało się, że i mnie można polecić. Dlaczego biorę w tym udział? Bo lubię innym robić dobrze. Lubię jak komuś jest miło. Po prostu. Przyznam szczerze, że w ubiegłych latach zdarzyło mi się polecić osoby, które okazały się hmm… jakby to dyplomatycznie ująć? Chujowe się okazały, powiedzmy sobie wprost. Dlatego w tym roku stawiam na pewniaki. Jest ogrom blogów wartych polecenia, w Share Week można polecić tylko trzy. Żeby nikomu nie było smutno, to polecę trzech panów, bo kobitek zajebistych znam od groma i nie ma bata żebym się zdecydowała tylko na trzy. Jesteście ciekawi? To jedziemy!
Piotera polecam, bo z nim piłam. Przedstawił nas sobie Dizajnuch stwierdzając, że ja jestem taki Pig w spódnicy. Potem zaczęłam czytać co on tam ma do powiedzenia. A ma do powiedzenia dużo ciekawych rzeczy! Jak dojebie to nie ma Brendonka samego w domu! Brendonek to syn Świniaka, Brendonek nie jest Brendonkiem ale za to Madzia Piga jest Madzią. To skomplikowane. PigOut jest różowym hejterem. Niby wiecie wszystkim jedzie ale jak krzyknął, że jest zbiórka na chore dzieciaki to w godzinkę licznik eksplodował. Pig z różowych rzeczy lubi też różowe szafeczki. Pig lubi wpierdalać, łączy nas miłość… do burgerów.
Jacka polecam, bo z nim piłam. Poznaliśmy się przez bloga Asi (niegdyś Króliczek Doświadczalny). On i Asia mieszkają we Wrocławiu ale gadka szmatka i wyszło śmigło z wyrka, że Jacek pochodzi ze wsi obok mojej wsi i kiedy on już sikał na stojąco to lał w piaskownicę, w której ja się bawiłam. Tak było! Dizajnuch pisze lajfstajle ale porusza też tematy związane z meblami, urządzaniem, o żarciu też pisze. Nas również łączy głęboka miłość do jedzenia.
Bartka polecam, bo jeszcze z nim nie piłam, a wypiłabym i pewnie wypiję. Bartek to mój nowy nabytek, polecił go PigOut i wsiąkłam. Język bardziej literacki ale też pyskaty. Felietony, które pochłaniają i zjebany łeb jak ja. Fetysz pokazał, że się da. Pokażę i ja. Inspirujący wariat. Nie wiem jak u niego z jedzeniem ale ja #mamfetysz na żarcie i zakładam, że on też.
Polecam tych trzech panów. Polecam ich blogi i polecam Facebooki. Instagramy też polecam. Oprócz tego apeluję też o głosy na nich (na mnie też, a co!) w innym konkursie, na Piga klikajcie TUTAJ, na Dizajnucha TUTAJ, na Fetysza TUTAJ. A na mnie możecie zagłosować TUTAJ. Liczymy na Wasze głosy, bo chcemy się razem napić na podium!
No to do dna Drogie Czytelniki!
PS. Poleciłabym też Andrzeja z Kociej Dupy ale on jebie blogi 😀
To dziś jest ten dzień! Dokładnie pięć lat temu usiadłam i założyłam bloga. Tego bloga. Bo w różnych miejscach wcześniej pisałam, począwszy od zeszytu, skończywszy na murach. Co zrobić? Zawsze ciągnęło mnie do gadania, pisania, blichtru, przepychu, pieniędzy, sławy, dziwek, kokainy i blogosfera wydała mi się idealnym miejscem. W blogosferze spotkałam i dziwki i koks, a nawet blichtr i przepych. Pieniędzy nadal szukam ale coś tam drgnęło. W tym roku sporo drgnęło. Sporo się działo i dużo by mówić więc powiem.
Ostatni rok to głównie jakiś tam fejm, końcówka to staty w górę chuj wie jakim cudem. A było to tak. Na dobry początek zaproponowano mi udział w panelu dyskusyjnym na temat hejtu podczas Meet Beauty 2018. Zasiadłam proszę ja Was przed publicznością i gadałam jakie to hejty mnie spotykają i jak bardzo mam je w dupie. Fajnie znaleźć się po drugiej stronie i edukować, mówić o tym jak reagować na różne rzeczy, które spotykają nas w sieci. Uważam, że bycie takim gadajem na konferencji to ogromne wyróżnienie i odpowiedzialność. Poza tym chętnie powtórzyłabym taką przygodę, bo nie znam słowa trema.
Jeszcze tego samego weekendu dowiedziałam się, że mówią o mnie podczas innej konferencji blogerskiej. Mianowicie Andrzej Tucholski obrobił mi dupę chyba w Poznaniu (już nie pamiętam). Okazało się, że zostałam wyróżniona w Share Week 2018, czyli w rankingu gdzie blogerzy polecają swoich ulubionych blogerów. Bardzo mi miło, kłaniam się nisko. Zawsze to ja polecałam, a tutaj polecili mnie. Karma wraca kurwaaaa!
Jak już ludzie zaczęli się wciągać w Świat Pudi poszło po całości.Nominacja w kategorii Odkrycie Roku z największą liczbą głosów w plebiscycie Hashtagi Roku See Bloggers 2018 to było coś! Nie wygrałam ale to chuj, bo zebrałam najwięcej głosów, prawie 14%, a to dużo, bo kolejna osoba miała ich o połowę mniej. Komisja zdecydowała przyznać nagrodę komuś innemu ale czuję się w pewien sposób zwycięzcą. Zawsze powtarzałam, że prędzej mnie do telewizji wezmą niż ktoś na mnie zagłosuje i w sumie to prawda. Najpierw byłam w telewizji 😀
Na See Bloggers pierwszy raz dałam mój autograf. Pierwszy raz obcy ludzie chcieli robić sobie ze mną zdjęcia. Ze mną! Kumacie? Jakiś przełom nastąpił w tym blogowaniu. Zainteresował się mną także lokalny rynek (no w końcu kurła). Podczas Chmielaków Krasnostawskich zasiadłam w jury podczas wyborów miss. Wybory te nie są jakieś mocno paździerzowe, bo to od tego konkursu swoją karierę rozpoczęła między innymi Dorota Gardias. I nagle Jeb! Pudi odpowiedzialna za przyszłość małolatek. Podczas imprezy rozpoznali mnie panowie z drugiego końca Polski, a potem jeszcze kilka osób. Tak było! Później dostałam też propozycję zostania radna powiatu ale… no nie. Polityka jest jednak jeszcze bardziej szitstormogenna niż blogosfera. Podziękowałam uprzejmie, wolę chodzić w mini niż w garsonkach, wolę chodzić na piwo niż na święcenie nowo otwartych latryn czy coś tam.
Jeśli chodzi o statystyki, to jest Was, Lubiczy, statystycznie więcej. Nigdy nie biłam się o obserwatorów, bo blog to mimo wszystko nadal bardziej hobby niż moja praca. Owszem, jakieś profity są ale nadal wincy fejmu jak pinindzy. Na FB mocno się rozbujałam ze statami, mam 6700 Lubiczów, a mój Fanpage zanotował ponad stutysięczny zasięg. Docieram do 100 tysięcy osób! Kumacie?! To jakby sześć Krasnych Yorków! Na Insta pod koniec roku dostałam paczkę ciapaków od hmm… tępych dzid. Mam tam 9192 obserwatorów, w tym wciąż jakieś dwa tysie fejków, które systematycznie usuwam. Poza tym staty eleganckie. Najsłabsze staty to chyba te blogowe, bo nie zawsze mam czas na pisanie ale to się zmienia i klepie coraz częściej. Jak niektórzy zauważyli doszła mi tu nowa zakładka: Szoty. Co to są Szoty? Szoty to najlepsze teksty z moich social media. Wklejam je tu, bo nie chcę ich nigdy stracić. Nie chcę być zależna od jakichś społecznościówek. Jeśli chodzi o bloga, to w czerwcu przeszłam na WordPressa jak cywilizowany człowiek i wykupiłam własną domenę. A więc teraz wszystko jest moje: hosting, domena, każda jebana literka na tym blogu i jeśli tylko zechcę mogę se tu nawet nasrać, bo ja za to płacę 😀
Czego mogę sobie życzyć na piąte urodziny tego oto bloga? Mam zajebistych ludzi wokół siebie, jest fejm i kiełbasa. Życzę se wincy systematyczności i czasu na pisaninę i może w końcu na te jutuby, o których pierdolę już ze 3 lata i dalej leżą 😀 Życzę se piniendzy i smalcu, bo bez tego ciężko. Życzę se coby Was fajnych odbiorników było wincy i wincy. Generalnie to życzę se po prostu WINCY. I Wam też życzę WINCY. Hasło na ten rok to WINCY. Pozdrawiam serdecznie, odbiór, pięcioletnia Pudi!
Dawno, dawno stąd. Daleko, daleko temu. Za głębokimi górami i wysokimi rzekami zebrali się Mikołaje. Właściwie to Mikołajki i w sumie nie tak daleko, bo w Chełmie. Akcja opowieści toczyła się tuż przed świętami. Był ciepły grudzień, choć trochę wiało, duża piwa się piło i trochę padało. Tak zaczęła się blogerska przygoda, one były młode i zwierząt im było szkoda. Więc zjechały się blogerki parami, zbierały kasę by podzielić się ze zwierzętami. Tak minęło spotkanie aż rozstania nadszedł czas, blogerki powtarzały jedno tylko zdanie “niech żadne zwierze bez pomocy nie zostanie!”.
Tak było! Wcale nie kłamię! Zdjęcia na dowód! Zebrałyśmy się w grudniu w Chełmie, zrobiłyśmy licytacje i zgromadziłyśmy 1138 złotych dla Stowarzyszenia Chełmska Straż Ochrony Zwierząt w Chełmie! Organizatorkami zamieszania były nasze dziewuszki – Karolina, Marta i Klaudia. Skład Mikołajek: Karolina, Klaudia, Marta, Kasia, Madzia, druga Madzia 😉, Milenka, Gosia, Olcia, Sylwia, Agnieszka, Dianka, Iwonka i ja.
Oprócz upominków i licytacji wymieniłyśmy się też wzajemnie drobiazgami. Mój Mikołaj świetnie odgadł moje marzenia i paczka była mega udana. Dary losu pokazywałam już na moim Instagramie więc nie będę się powtarzać. Mam co testować, a najważniejsze, że dorzuciłam swoją cegiełkę dla potrzebujących zwierzaków, zimą koce czy żarcie są na wagę złota.
Grono znane i lubiane więc i czas wspólnie spędzony bardzo udany. Objadłam się jak świnia, nagadałam za wszystkie czasy. Nawet jakieś tańce odstawiałyśmy z Sylwią 😀 No i nie zabrakło tradycyjnej foty na rogu stołu. Mamy nasrane, trzeba przyznać ale tradycja jest tradycja i trzeba kultywować dobre obyczaje 😉
I tak się powoli żyje na tej wsi. Spotykamy się, pomagamy, wracamy na chatę z fantami i jakoś się kręci ten nędzny żywot haha 😀 Fajnie jest mieć takie fajne dziewuchy w tej parszywej blogosferze. Powtarzam to jak mantrę przy każdym spotkaniu i przy każdej relacji ale taka jest prawda. Cóż więcej mam dodać? Dzisiaj nie lejemy wody, odmeldowuję się i ślę ścianę serc 😉
Chcieliście wpis o moich najlepszych zakupach na Aliexpress. Oto i on. Dużo zdjęć, dużo recenzji, najlepsze linki do produktów i sklepów, w których robię chińskie zakupy. Znajdziecie tutaj same perełki. Pokażę Wam trochę ciuchów, sporo gadżetów zarówno kosmetycznych jak i takich srakich jak etui na telefony czy dodatki do GoPro. Będzie coś dla kotów i coś do paznokci. Jednym słowem – wszystko. Wszystko co się u mnie sprawdziło. Co warto kupić na Aliexpress? Wszystko co nam się przyda i ma dobre feedbacki (opinie). Lecimy!
Ciuchy i buty z Aliexpress
Mam 163 cm wzrostu, ważę około 55 kg, Wymiary Pudi- 88/68/88. Długość płetwy- 23,5 cm, rozmiar buta najczęściej 37,5.
Sukienki z Aliexpress
Uwielbiam sukienki z Aliexpress! Po pierwsze – można wyszukać takie perełki, w których nie lata połowa miasta. Po drugie – nawet jeśli ktoś lata po mieście w takich kieckach, to kupując je w Polsce, zabulił za nie co najmniej dwa razy tyle!
Żółta sukienka z dwóch pierwszych zdjęć robiła furorę na Meet Beauty w ubiegłym roku. Solidna, piękna, świetnie odszyta, rozmiar S. Przyszła szybko, w jakieś 2 tygodnie. Zapłaciłam za nią 27,52 $. Sukienkę kupiłam TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Długa sukienka to ostatni nabytek. Wygląda jak milion dolarów. Ma odkryte plecy z wiązaniem, które zamaskuje stanik. Materiał sztuczny ale przewiewny, lekki i przyjemny, rozmiar M. Leciała około miesiąca. Płaciłam 11,58 $. Link do aukcji TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Żółta spódnica i bluzka, komplet ma już prawie dwa lata, a nadal uwielbiam. Grubszy, dobry materiał, piękne kwiaty, falbanki, nikt takich łaszków nie ma. (Bo i mało kto wskoczy w żółtą żarówę haha 😀 ). Dostępne dwa rozmiary- S i M. Kupiłam M i jest akurat. Przyszła jakoś szybko. Zapłaciłam 17,53 $. Link do aukcji TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Czarna, sweterkowa, prążkowana sukienka. Świetnie podkreśla sylwetkę, ładnie się układa, jest dość ciepła choć nie gruba. Ma efektowne wiązania wzdłuż rękawów. Kupiłam rozmiar M, szybka dostawa, kosztowała 13,42 $. Sklep już niestety zdechł ale identyczną znalazłam TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Asymetryczna sukienka moro z hokerem na szyi. Bawełna! Przyjemna, miła, genialnie się układa i jest super wygodna. Piszę i sprawdzam link, a tu taki chuj. Sklep zlikwidowany więc i tak nie kupicie ale już nie będę kasować jak jest na zdjęciu 😀 Nic podobnego nie znalazłam 🙁
Biała, koronkowa sukienka z falbanką na ramionach jest z tego samego, zlikwidowanego sklepu co ta moro ale znalazłam identyczną gdzie indziej. Moja jest z grubszego materiału z podszewką, nie rozciąga się, ta którą znalazłam wydaje się być identyczna. Mam rozmiar L, trzeba kierować się tabelką z wymiarami.Płaciłam 14,50 $. Link do sukienki TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Buty z Aliexpress
Jeśli chodzi o buty nie zamawiam ich jakoś bardzo z Ali (wolę jednak solidne marki na stopach 😉 ) ale czasami warto zwrócić uwagę na takie sezonówki, które mają fajne ceny i ciekawy wygląd. Mam dwie pary klapek, które ubóstwiam.
Żółte klapki, najwygodniejsze buty świata! To jest słuchajcie hit! Kupiłam do hotelu ale jak je wsadziłam to przez tydzień praktycznie nie ściągałam i zwiedziłam w nich Sycylię wzdłuż i wszerz. Lekkie, piankowe, wygodne i do tego urocze! Kocham je! Mam je do dziś i nadal w nich śmigam, a kosztowały 5,38 $. Są genialne! Brałam rozmiar 6,5. Link do klapek TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Kudłate, kolorowe klapki. Nie wiem skąd się wzięła ta włochata moda ale jak zobaczyłam kolorowe włochacze to musiałam je mieć. Kupiłam niedawno, chodzone tylko po domu ale stwierdzam iż są wygodne, a przede wszystkim efektowne i raczej nikt ich nie będzie w okolicy miał. Rozmiar 6,5, kosztowały 12,71 $. Szły długo ale to pewnie dlatego, że zamówiłam je na promce 11.11, a wtedy zawsze są opóźnienia. Link do butów TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Bikini i bielizna z Aliexpress
Prawie wszystkie stroje kąpielowe kupuję na Aliexpress. Są tanie, ładne i nie różnią się od tych milion razy droższych w naszych sklepach. Zazwyczaj biorę rozmiar M żeby mi cycki weszły i zmniejszam ich obwód, chyba że są wiązane, wtedy nie ma problemu. Normalnie noszę gacie M i nacycniki 70c. Oprócz bikini uwielbiam striny z Ali (innych gaci nie noszę, bo nie lubię) oraz mam ulubiony fason staników, które kupuję u Majfriendów od czasu do czasu. Fot staników i gaci nie będzie, bo nie, nie mam żadnych na telefonie, a nie chce mi się tego wsadzać i fotografować.
Białe bikini i różowe bikini to zakup za niecałe 6 $. Mają odczepiane ramiączka, które od razu wywaliłam, bo nie lubię opalać się w paski. Jak wspomniałam jest to rozmiar M. Lekko usztywniane miseczki, niczym nie wypchane, dobrze trzymają cycki, gacie też spoko. Kupiłam je z aukcji TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Żółte bikini ma podobny krój i cenę jak dwa wcześniejsze. Gacie mocno wycięte, dodatkowo frędzelki robią robotę tylko trzeba pamiętać żeby podczas opalania je skitrać żeby nie opalić się w dzióbek 😉 Niestety sprzedawca zaginął wraz ze sklepem w niewyjaśnionych okolicznościach, a szkoda. Znalazłam podobny fason ale nie jest on jednak identyczny. W razie czego link do aukcji TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Oprócz bikini lubię na Ali zamawiać stringi. Bawełniane z miękką koronką, ładne i wygodne. Dodam Wam tu linki. Na swój zad biorę Mkę, kosztują grosze, polecam. Tutaj kupuję je najczęściej, link do aukcji (przykładowy, bo warto przejrzeć i inne z tego sklepu) – TUTAJ, link do sklepu TUTAJ. Kupowałam też między innymi TUTAJ, w sklepie TUTAJ oraz na aukcji TUTAJ w sklepie TUTAJ.
Staniki kupuję z reguły w dobrych sklepach bieliźniarskich ale też mam pewien wyjątek. Otóż jeden z popularnych fasonów na Aliexpress jest dla mnie idealny i często przebija wygodą i wykonaniem staniki za kilkaset złotych. Mało tego! Koleżanka identyczny stanik kupiła w jednej z sieciówek u nas za stówę (porównywałyśmy centymetr po centymetrze!). 32c to mój 70c, pasuje jak ulał. Stanik jest lekko usztywniany ale bez pushupa, bardzo wygodny. Kupowałam z kilku linków i kilku sklepów, podam więc Wam przykładowy link, z którego korzystałam. Mam chyba z 5 takich staników w różnych kolorach. Jeden wytrzymuje około dwóch lat. Koszt nacycnika to mniej więcej 4-5 $ zależy gdzie i jaki. Link do aukcji- TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Szalik z Aliexpress
Na dokładkę dorzucę Wam jeszcze szalik, z którego jestem bardzo zadowolona, a kosztował grosze.
Szalik jest cieplutki, lekki, duży i pewnie mało oryginalny, bo co chwilę widzę go na ulicy ale kosztował tylko 3 $ więc świetny zakup. Przyjemnie się nosi, jest miły w dotyku, trójkątny kształt, ogromny wybór kolorów, polecam. Link do aukcji TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Skarpetki z Aliexpress
To są sztosy! Skary kupuję tylko na Aliexpress. Krótkie, długie, kolorowe, białe, do wyboru do koloru. Jeszcze nigdy bubla nie trafiłam, bawełniane i wspaniałe. Wrzucam przykładowe zdjęcia i linki, bo tam jest istne Eldorado!
Link do aukcji kolorowych – TUTAJ, link do sklepu – TUTAJ
Link do kolorowych zwierzaków stópek – TUTAJ, link do sklepu – TUTAJ
Link do kolorowych kotków – TUTAJ, link do sklepu – TUTAJ
Link do myszek jasnych – TUTAJ, link do sklepu – TUTAJ
Linku do tych z falbankami już nie ma, a szkoda. Mam kilka różnych par takich falbaniastych w różnych kolorach. Dorzucę Wam jeszcze sztosowe skarpetki z napisem Fuck off. Co prawda rozmiar jest męski ale dają radę 😉
Aliexpress to zatrzęsienie wszelkiego badziewia. Dużo osób kupuje tam co leci. Chore pojeby. Ja kupuję na Ali dwa, trzy razy do roku za 100-200 $. Kilka miesięcy wrzucam w koszyk, potem wywalam to czego nie jestem pewna i kupuję ostatecznie kilka przemyślanych rzeczy. Ten mój dzisiejszy post to zestawienie wieloletnie 😉 Czas na kategorię gadżetów z Aliexpress.
Pędzle do makijażu z Aliexpress
Zaczynamy kosmetycznie. Pędzle z Aliexpress. Mam chyba ze trzy zestawy z Ali. Jednak najlepsze pędzelki to te najnowsze. Mam je od początku grudnia. Przyszły błyskawicznie! Kosztowały 14,08 $ i są idealne. Miałam okazję używać pędzli tanich i drogich, markowych i tych no name i te pędzle od Jessup wygrywają w przedbiegach. Bardzo ale to bardzo polecam! Link do zestawu TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Peruki z Aliexpress
Peruki kupiłam na Aliexpress już dawno. Kupiłam je żeby… sprawdzić jak będę czuła się w blondzie i krótkich włosach, jak widać czułam się dobrze na tyle, że od roku jestem krótkowłosą blondynką. Peruki te nie są jakieś mega ale nie wieja też sztucznością na kilometr. Przydadzą się na przykład do zdjęć. Za długą zapłaciłam 10 $, a za krótka 9 $. Sklepu już nie ma ale TUTAJ możecie sobie pobuszować 🙂
Gadżety dla kotów z Aliexpress
Narożny drapak, czochracz dla kota ma po bokach pojemniczki na kocimiętkę, która przychodzi w zestawie. Moje koty uwielbiają drapać się o ten bajer! Drapak można zamontować na śrubki lub przylepiec (też w zestawie). Żeby nasypać kocimiętkę wystarczy zdjąć część z wypustkami i wsypać ją po bokach. Janusz i Grażyna mają dwa czochracze przyczepione na dwustroną taśmę z pianką z Tesco, bo ten chiński klej był słaby. Gadżety wiszą przy futrynach i koty chętnie zostawiają na nich swoją sierść, która potem zbieram rurą od odkurzacza. Link do aukcji TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Rękawica do odkłaczania kota to kolejny must have kociarza. Moje koty nie przepadają za głaskaniem rękawicą ale podobno niektóre uwielbiają. Rękawica jest duża, zapina się na rzep, gumowa powłoka z wypustkami świetnie wygłaskuje każdy kłaczek. Janusz i Grażyna są nią odkłaczane przy każdym wyjściu do ogrodu. Łapka rewelacyjnie zbiera kudły! Przydatny bajer! Link do aukcji TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Pokrowce na telefony
Tych też na Ali zatrzęsienie. Kosztują grosze i często są miliony razy tańsze niż identyczne u nas w sklepach. Kiedyś kupowałam wielkie, śmieszne, silikonowe pokraki ale zajmowały za dużo miejsca. Teraz wybieram raczej proste bling-bling z praktycznym pierścieniem do trzymania lub podparcia. Wrzucam dwa przykłady tego co posiadam.
Link do brokatowego etui TUTAJ, link do sklepu TUTAJ
Sklep od lusterkowego etui już nie istnieje ale identyczne znalazłam TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Okulary przeciwsłoneczne z Aliexpress
Od razu mówię. Kupujecie na własną odpowiedzialność! Jak oślepniecie to nie moja wina. Pokazuję co kupuję ale nikogo nie namawiam. Sama noszę, jedne nawet sprawdziłam u optyka i o dziwo pochwalił ich jakość ale żadnej odpowiedzialności za nikogo nie biorę i nie chce też słuchać, że oślepnę. Oślepnę, to oślepnę, na chuj drążyć temat? Kupuję, bo mi się podobają.
Jak widać nie mam normalnych okularów z Aliexpress. Same popierdolone. Połowa linków już dawno nie działa, a oksy działają i zwracają uwagę.
Link do białych z kwiatkami, na dole TUTAJ, link do sklepu TUTAJ
Link do różowych z kryształkami, na górze TUTAJ, link do sklepu TUTAJ
Wyszukałam dla Was linki z innych sklepów, okulary jak moje:
Link do czarnych, koronkowych, z prawej TUTAJ, link do sklepu TUTAJ
Link do takich jak żółte, znalazłam tylko czarne TUTAJ, link do sklepu TUTAJ
Link do tych z przezroczystymi oprawkami, prawy, górny róg TUTAJ, link do sklepu TUTAJ
Link do czarnych, w środku TUTAJ, link do sklepu TUTAJ
Różne gadżety z Aliexpress
Na zdjęciu macie przykładowe szpargały, które mogą się przydać. Powrzucam też kilka luźnych linków do rzeczy, którym zdjęć nie robiłam, bo uważam, że to zbędne.
Holograficzny plecak z Aliexpress to jeden z moich ulubionych zakupów. Mega pojemny, dobrze zrobiony, wytrzymały, w środku ma dodatkową, zasuwaną kieszeń. Zabieram go zawsze na wakacje i wyjazdy. Ba! Raz nawet spakowałam do niego całe życie i pojechałam na weekend. Zdecydowanie polecam. Jedyny minus plecaka jest taki, że jak nawaliłam w niego tonę gruzu to szelki trochę mnie piłowały i nie wiem czy nie dać im jakichś gąbeczek? Płaciłam 26 $. Link do plecaka TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Kultowa szczotka do włosów z Aliexpress to aktualnie moja ulubiona. Od lat używam szczotki z dzika i nie uległam modzie na badziewne TT więc chętnie kupiłam tę szczotkę. Co prawda nigdzie nie jest napisane z jakiego włosia jest wykonana ale obstawiam właśnie dzika. Szczotka dodatkowo ma syntetyczne igiełki osadzone w kępkach włosia naturalnego. Doskonale rozczesuje włosy. Uwielbiam ją i polecam. Zapłaciłam 2,33 $. Link do szczotki TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Gąbeczki bambusowe do mycia twarzy kupiłam z polecenia Agnieszki i mam pierwsze użycia za sobą. Ładnie zbierają maseczki oraz inne produkty kosmetyczne, na przykład te do mycia twarzy. Kosztują grosze i są świetne. Jedna sztuka kosztuje 59 centów. Link do gąbeczek TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Link do szczoteczek do rzęsTUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Dodatki do GoPro Hero 5, na zdjęciu zestaw ze statywem. Małe, tanie i poręczne, dodam, że gwint, przelotka sto razy lepsza niż tandeta, którą kupiłam u nas za 10x więcej. W zestawie także uchwyt do telefonu, przydaje się! Zapłaciłam 2$ za całość! Link do zestawu TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Link do obudowy GoPro Hero 5 z osłonką na obiektyw, lepsza niż fabryczna TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Genialna przelotka gwint 1/4 z aluminium do GoPro Hero 5, link TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Złoty pasek do sukienki, link TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Akcesoria do paznokci i lakiery hybrydowe z Aliexpress
Bardzo lubię kupować na Aliexpress drobiazgi do paznokci. Kiedyś eksperymentowałam z jakimiś kosmetykami ale jednak nie będę ryzykować, wolę kupić nasze. Obaw nie mam do lakierów hybrydowych. Nikomu jednak nie wciskam na siłę. Przypominam, że tylko pokazuję co kupuję i lubię, nikogo nie zmuszam do zakupów. Akcesoria do paznokci kosztują na Ali grosze, podczas gdy u nas są dużo droższe.
Lakiery hybrydowe i lampy UV z Aliexpress
Lampa do paznokci SUNUV SUN2 48W, świetna, mocna, szybka lampa, wysyłka z Estonii więc błyskawiczna dostawa w około tydzień. Używam od roku i jestem zadowolona. Wcześniej miałam słabszą i szlak ją trafił. Polecam! Zapłaciłam 28,36 $. Link do lampy TUTAJ, link do sklepu TUTAJ.
Lakiery hybrydowe z Aliexpress zamawiam tam gdzie znajdę dobre komentarze i kolory, które mi pasują. Nigdy się nie zawiodłam. Wrzucam kilka przykładowych linków, z których korzystałam.
Zajebiste cążki do skórek Born Pretty z Aliexpress. Katuje je od dawna i ciągle są ostre. Precyzyjne, wygodne, ideał za grosze, dokładnie za 2,58$. Link TUTAJ, sklep TUTAJ.
Podobnie jak lakiery kupuję pyłki i ozdoby do paznokci – sprawdzam feedbacki i na ich podstawie zamawiam. Oto przykładowe linki do moich zamówień.
Złote płatki do paznokci ze zdjęcia, link TUTAJ, sklep TUTAJ.
To się chyba nazywa pyłek syrenka, link TUTAJ, sklep TUTAJ.
Kosmetyków z Ali już nie zamawiam. Kilka razy spróbowałam ale to nie dla mnie. Jest natomiast jeden kosmetyk, którego używam od lat jest to GENIALNA keratyna do prostowania włosów Pure Purc, o której pisałam w artykule Purc Pure Keratin z AliExpres, czyli jak uratować włosy 🙂 Używam jej nadal i chyba nigdy nie przestanę. Efekt utrzymuje się do pół roku, włosy po niej są gładkie i rewelacyjnie miękkie. Żadna odżywka nie daje takich efektów. Opakowanie na długich włosach wystarczało mi na 2 użycia, przy krótkich wystarczy pewnie na 5 razy. Wbrew temu co pierdololo niektórzy, włosy po czasie nie są gorsze, wracają do siebie, żadnych minusów! Link do keratyny TUTAJ, sklep TUTAJ.
***
Ja pierdolę. Ten wpis tworzyłam przez prawie 10 godzin. Większość linków to linki afiliacyjne. Oznacza to, że robiąc z nich zakupy zarobię jakieś 3 grosze na produkcie. Myślę, że nie macie nic przeciwko? Jeśli chcielibyście też zarabiać grosiki na Aliexpress mogę w przyszłości napisać posta o tym jak to robić. Nie musicie być blogerami. Linki można wrzucać i w inne miejsca, na przykład na moją grupę zakupową na FB Aliexpress BEZ podróbek, na która serdecznie Was zapraszam. Mam nadzieję, że ten wpis przyda się wielu osobom.
Mam grafik napięty jak za ciasne stringi ale jeśli trzeba pomóc, a ja mogę jakąś pomoc zaoferować- działam. 25 listopada miałam zaszczyt wziąć udział w charytatywnym spotkaniu blogerek w Lublinie. Szybka akcja, szybka reakcja. Madzia skrzyknęła nas w ekspresowym tempie. Jeden z jej wychowanków znalazł się w trudnej sytuacji. Zbliżające się święta mogły okazać się podwójnie smutne. Pomogłyśmy chociaż odrobinę zbierając kasę na najpotrzebniejsze produkty, które może choć w małym stopniu poprawią zaistniałą sytuację.
Spotkanie zorganizowała Magda o wielkim sercu. Udział wzięłam ja oraz kilka zaprzyjaźnionych blogerek. Milenka, która ma śliczną córkę i bajkowego Instagrama. Sylwia, która jest moją bohaterką. Olcia, nasze blogerskie serduszko. Gosia, z którą niby wszystko nas różni, a jednak wszystko łączy. Dianka, z którą oficjalnie się lubimy, a nieoficjalnie lubimy się jeszcze bardziej. Karolina, która ma niesamowitą pasję i nogi.
Spotkałyśmy się w pięknie zaaranżowanej Restauracji Insomia w Lublinie. Żarcie dobre tylko nie moje porcje, dla mnie idealne jest dziesięciolitrowe koryto. Spędziłyśmy sobie miło niedzielę i pomogłyśmy komuś kto ma ciężej niż my. Mam nadzieję, że chociaż odrobinę odmieniłyśmy czyjeś święta. Były upominki, była licytacja i zbieranie hajsu. Muszę przyznać, że blogerki z Lubelszczyzny to zorganizowane i fajne baby. Jesteśmy serio zgraną ekipą, dogadujemy się świetnie i bardzo się cieszę, że razem możemy też pomagać. W blogosferze nie brak szitstormów, a tutaj proszę- tyle lat i trzymamy się razem. Chyba tylko jedna małpa okazała się kiedyś małpą ale wiadomo, że w każdym stadzie trafi się czarna owca 😉
Życzę Wam takich przyjaźni, takich ludzi wokół siebie jakich ja spotykam, bo kurwa mam szczęście do ludzi i razem z tymi ludźmi staramy się to szczęście rozsiewać tam gdzie o nie trudno.
No tylko się za bardzo nie wzruszajcie, bo popuścicie. Lepiej rozejrzyjcie się wokół, może komuś też przyda się jakaś pomoc w tym szczególnym, przedświątecznym czasie. Może zamiast wydawać stówkę na kalendarz adwentowy z durnymi szminkami lepiej dorzucić komuś kilka groszy, czasami na chleb. Bo tak, czasami komuś brakuje nawet na chleb…
Pod koniec października, dokładnie 27 odbył się II Zjazd Lubelskich Straszydełek. Straszydła przybyły i znad morza i spod hałd, tutejsze wiedźmy też były. Zgromadzenie odbyło się po to żeby poplotkować ale żeby nie było, że my takie wszystkie straszne to zbierałyśmy też hajsy na cele charytatywne. Bo my tylko tak strasznie wyglądamy, podobno niektóre z nas mają nawet serca ale nikomu nie mówcie 😉
No to macie rozeznanie kto był. Spotkanie było spotkaniem w typie tych luźnych. Dużo jadłyśmy, dużo piłyśmy, dużo rozmawiałyśmy i dużo się śmiałyśmy. Tak, piłyśmy z plastikowych słomek i zabiłyśmy pewnie ze 4 foki, co zrobić, takie dali, takie było 😀 Żeby nie wyjść na bezduszne mendy to z okazji naszego zlotu zrobiłyśmy coś dobrego. Zebrałyśmy 1130 złotych dla Bartka Roli! Jeśli chcecie pomóc, kliknijcie, dorzućcie kilka gorszy od siebie, każdy grosz się liczy 🙂 Bartek potrzebuje ciągłej rehabilitacji, cierpi na dystrofię mięśniową i chciałby żyć jak każdy nastolatek, możecie mu w tym pomóc, zachęcam!
Dzięki temu, że wsparło nas kilka firm hajs sypał się jak liście. Dziewczyny zorganizowały licytację. Uwielbiam adrenalinę jaka towarzyszy takim akcjom, cel słuszny więc wiecie… każda z nas wyszła spłukana. Dla nas to jakaś kawa czy inna głupota, a dla Młodego normalne życie, wybór jest prosty!
No i wyszło szydło z worka. Chodziło głównie o pomoc. Te wszystkie plotki czy upominki to zupełnie przy okazji. Nic tak nie jara jak spory przelew dla kogoś kto go potrzebuje 🙂
Właściwie to nie mam nic do dodania, bo pisać, że było świetnie to mało. Pisać o jakichś farmazonach, plotkach i takich siakich bez sensu. Chcę Wam tylko powiedzieć, że warto pomagać i fajnie mieć takie przyjazne blogerki wokół siebie w świecie pełnym fałszu.
A teraz Wasze zdrowie i przygotujcie się, bo jutro drugi poniedziałek w tym tygodniu 😉
No po co? Po co tam jechać? Pokazać mordę, przylansować się na ściance, rozdać autografy, przypucować się do tych większych, nazbierać fantów i napisać pochlebną opinię. A tak serio? Trochę to jest serio. Trochę nie. Czym dla mnie jest See Bloggers? Czemu lubię tam być? Jak było na ostatniej edycji? Już piszę!
Na See Bloggers spotkamy gwiazdy. Gwiazdy z najwyższej półki (był Jurek Owsiak– lepszej rekomendacji nie trzeba!) i celebrytów niższych lotów (laska z jednego z dziwnych seriali typu “Szkoła”). Nie mnie oceniać kto jest gwiazdą, a kto nie jest, ale sami widzicie rozstrzał na podanych przykładach. Spotkamy też stado twórców. W tym roku było ponad dwa tysiące twórców internetowych. Dużo. Dla mnie za dużo. Jednak jestem za minimalizmem pod tym względem, nawet jeśli miałoby to oznaczać, że się nie dostanę. To fajnie, że tyle osób ma szansę się dostać, ale taka masa ludzi jest przytłaczająca. See Bloggers po raz pierwszy odbyło się w Łodzi. Łódź, kurwa. Nie żebym miała coś do Łodzi, ale to Gdynię kocham całym sercem. Także budynek Centrum Nauki Experyment w Gdyni bardziej przypadł mi do gustu. Budynek EC1 w Łodzi, gdzie odbyło się tegoroczne SB był ładny ale zagmatwany. Gdyńskie miejsce spotkań miało zdecydowanie lepszy układ, łatwiejszy do ogarnięcia. Ale! Ale to nie miejsce, a ludzie są ważni!
Nie będę opisywać prywatnych afterków, bo co się wydarzyło w Łodzi, zostaje w Łodzi 😉 W tym roku olałam trochę warsztaty, bo fantów nie zbieram, a co mam wiedzieć to wiem, inna sprawa, że nie zawsze z tej wiedzy korzystam ale przemilczmy to. Zaliczyłam tylko jedne warsztaty. Miła pogadanka o świetle w fotografii. Nazwałabym to raczej odświeżeniem wiedzy niż jakimś odkrywaniem Ameryki ale nie żałuję, że poszłam. Resztę czasu spędziłam na, a właściwie pod sceną główną oraz z ludźmi oczywiście. Bo See Bloggers to właśnie ludzie. Ci znani i nie znani ale wszyscy otwarci na pogawędki i po to własnie jeżdżę na SB. Zaliczyłam kilka ścianek, coś tam dostałam od firm wszelkiej maści. Nie pchałam się po trzeci szampon i osiemnastą maseczkę, a foty robiłam tam gdzie…były ładne tła. Wychodzi na to, że jestem jednak pierdolnięta 😀
Bo ja moi Państwo lubię się pokazać i wyróżniać. Lubię kiedy ludzie wiedzą, że ja to ja. Próżność? (Nie)stety jak już brnę między twórców internetowych to jakoś swoją obecność zaznaczyć muszę. Właściwie nie muszę, taka jestem. Z radością skaczę jak żywa iskierka pomiędzy wszystkimi influencerami obdarzając wszystkich uśmiechem. Nigdy nie byłam szarą myszką i właściwie to ja lubię ten gwar i ludzi wokół. Lubię takie imprezy, bieganinę na szpilkach i pozowanie do zdjęć. Lubię gadać z ludźmi, których znam ale i podchodzić bez pardonu do tych, których nie znam. Ktoś mnie nie zna? No to mnie pozna. Powiedzonko siedź w kącie, a znajda Cię włóżmy między bajki. Jeśli chciałabym pisać byle pisać to pisałabym do szuflady. Jeśli piszę w sieci, to nie oszukujmy się, nie chcę być nikim. I każdy kto tworzy w sieci chce być zauważony, chce mieć swoich odbiorców. Jeśli byłoby inaczej pisałby pamiętniczek w zeszycie. I po to jest See Bloggers- żeby lśnić!
Bardzo się cieszę, że miałam okazję pogadać z Panem Maciejem Orłosiem. Mam do niego ogromny szacunek, a na żywo jest jeszcze fajniejszym człowiekiem. To nie była tylko fotka i nara. Nie. Pogadaliśmy sobie na fajce jak równy z równym. Generalnie polecam palenie. Palcie cokolwiek, bo na papierosie spotyka się najciekawszych ludzi 😉 Na kolejnej przerwie na papierosa (hello, palę elektronika jakby co) miałam okazję podyskutować o #żryjzpudernicą z Pascalem Brodnickim. Dobry ziomek! A Michał Żebrowski sam się do mnie przysiadł. Zapomniałam mu tylko powiedzieć, że 20 lat temu Sylwia się w nim kochała. No trudno…nadrobię. I za to lubię See Bloggers- można pójść na fajkę z Panem z Teleexpressu 😉
Scena główna była w tym roku naładowana wszystkim co najlepsze. Właściwie to nie było sensu latać po warsztatach, bo żal było ominąć wykłady na niej. Całe szczęście wystąpienia z tej sceny można obejrzeć na Facebooku SB. Wszystkich najbardziej poruszyło wystąpienie Fashionelki. Dobrze mówiła, przynajmniej po części. Od dawna walczę ze sztucznym nabijaniem statystyk, pisałam o tym zresztą nie raz, ostatnio w tekście Jak zostać gwiazdą Instagrama, szybko zyskać obserwatorów i dobrze na tym zarabiać. Też uważam, że nie warto robić z siebie słupa ogłoszeniowego, ale ale… nie każda blogerka jest Fashionelką i nie każda dostaje 70 tysi za posta, no nie oszukujmy się. Bez sensu jest łapanie współprac jak leci, sama biorę jedną współpracę na ruski rok, ale jeśli komuś odpowiada taka droga- spoko, jego sprawa. Każdy od czegoś zaczynał. Nikt nikomu 70 klocków na start nie da. I dlatego uważam, że tutaj Eliza mogła trochę zejść na ziemię. Nie widzę w tym też nic złego, że blogerzy robili sobie fotki na stanowiskach sponsorów podczas SB. Sama kilka fotek sobie cyknęłam, tam gdzie mieli ładne tła 😀 I nie czuję żebym sprzedała się za szampon. Ba! Nawet nie pokazywałam nazw marek na tych zdjęciach co możecie zobaczyć na powyższych fotkach. Nie wszystko jest czarno-białe. Niefajne jest to, że niektórzy zrobili sobie z SB wyścigi w zbieraniu fantów (legalnie i nielegalnie), ale cyknięcie dwóch fotek na tle kremów to żadna zbrodnia. Serio. Także luz w dupie Panowie i Panie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że Eliza doszła do takich wniosków po iluś tam latach w blogosferze i po wielu aferach z kupowaniem lajków i inne takie, nie wnikajmy. Jak widać…well…żeby nie napisać za wiele…Jestem absolutnie za tym, żeby sobą dawać przykład i być uczciwym od momentu startu w sieci tak żeby nikt się do nas nie przyjebał i żeby być wzorem do naśladowania nie tylko w pogadankach ale w swojej działalności.
.
Po raz pierwszy odbyła się oficjalna gala i wręczenie nagród w plebiscycie #Hasztagi Roku. Miło mi, że nie tylko zostałam nominowana, ale także wybrana do pierwszej dziesiątki w kategorii Odkrycie See Bloggers. Żeby tego było mało, to podczas głosowania miałam największą ilość głosów (ponad 14%, czyli o połowę więcej niż osoba z drugiego miejsca!). Statuetki nie wygrałam, komisja zdecydowała inaczej, natomiast ja czuję się ogromnym zwycięzcą, bo to pokazuje, że ludzie mnie znają i chyba nawet lubią. A tam z komisją 😉 Dostałam solidnego kopa. Upewniam się w tym, że warto dla Was pisać pierdząc w kanapę 😀 No, bo wiecie to tak jakbym została Miss Publiczności czy coś, no nie? Z ciekawostek to w tym roku inni chcieli fotkę ze mną. A najciekawsza ciekawostka jest taka, że poszedł pierwszy autograf. Taki prawdziwy! Panie z Twojego Stylu mnie rozpoznały i nie chciały wypuścić ze stoiska, to było urocze. A Pan Ochroniarz po cichaczu zrobił sobie ze mną zdjęcie, bo jestem znana. Kurwa, lubię to. Miłe to. O takie blogiosferę walczyłam 😀
Po co jechać na See Bloggers? Właśnie po wszystko to o czym napisałam i po jeszcze więcej. Warto jechać żeby pośmiać się z innymi, żeby poznać innych, żeby ktoś do Ciebie podszedł i powiedział- “Wiolka, Ty jesteś mega sympatyczna i tak samo pierdolnięta na żywo jak w sieci”. Lubię pozytywnie rozczarowywać ludzi “o kurwa, przeklinasz mniej ode mnie!”. Lubię, po stokroć lubię See Bloggers! Wracam tam!
Tutaj poczytacie o moich wrażeniach z innych edycji SB-
A na dokładkę zostawiam Wam jeszcze filmik o moich poseebloggersowych przemyśleniach na IGTV.
Tyle ze mnie. Jak Wasze wrażenia po SB?
Zdjęcia z logo See Bloggers pochodzą z FB SB, autorem jest mój ulubiony fotograf Piotr Żagiell Photography, który co roku nieustannie lansuje mnie podczas tej imprezy i dobrze mu to idzie 😉
Jak co roku o tej porze biorę udział w akcji SHARE WEEK. W tym wszystkim chodzi o to, żeby polecić 3 ulubione miejsca w sieci. Nienawidzę polecania, bo potem mi się wydaje, że kogoś pominęłam i będzie mu przykro. Ale z drugiej strony lubię robić dobrze, to zrobię chociaż tym trzem osobom, bo może kiedyś chlebem ze smalcem poczęstują jak mi się fejm skończy? Póki co nawet mnie jedna osoba poleciła. Jak ktoś jeszcze chce, to spoko, jak nie, to spoko. Także tak. Lecimy z koksem.
https://www.kociadupa.pl/
Blog Andrzeja. W każdej historii musi być jakiś Andrzej, inaczej się nie liczy. Andrzej mieszka ulicę ode mnie. Znam Andrzeja. Andrzej zaczynał od bloga https://www.powerpumpingdad.pl/ ale polecam ten nowy, niech się chłopak rozwija z nowościami. Zależy mi na jego fejmie jak cholera, bo Andrzej to sąsiad i jakby się wyfejmował to miałabym z kim jeździć na te wszystkie blogerskie konferencje. Nie, żebym coś od niego chciała wymusić, ale tak. Pomijając moje profity ze zrobienia z niego gwiazdora, no to chłopak fajnie pisze. Warto zerknąć na jego blogaski i poluzować portki.
Blog Magdy. Magdę poznałam nad morzem, chociaż mignęła mi i w Warszawie. Magda ma fajne włosy. Takie jakby sprężynki z długopisu. Nie znam się na lokach, ale ona zna się doskonale. Jestem pewna, że jej praprapradziadek był z Brazylii, ale ona mi wmawia, że prędzej był z Wehrmachtu. No co zrobić, jak nie mam racji, to przynajmniej jest pewność, że Magda dobrze strzela. Póki co zastrzelić może niejednego swoją wiedzą na temat kędziorków.
Blog Sylwii. Sylwię też znam. Z Sylwią robimy sobie co roku zdjęcie na rogu stołu. Taka tradycja. Z Sylwią spędziłam kiedyś noc, a pod koniec kwietnia spędzę z nią dwie noce. Aż mnie cycki swędzą z radości. Sylwia pisze o kosmetykach, ale jej supermocą jest wytrwałość. Sylwia schudła 50 kilogramów. Podobno to dlatego, że wyjadam jej jedzenie. Dementuję plotki. Sylwia jest po prostu zajebista. Za to polecenie Sylwia będzie mi oddawać jedzenie przez cały kwiecień.
Tyle. Więcej polecić nie mogę. Takie zasady. Poza tym osoby, które poleciłam obiecały mnie karmić, a ja jeść lubię. Jeśli ktoś będzie polecał mnie, to mogę zaoferować czekoladę, bo tego nie jem, to jak dostanę- puszczę dalej. Żartuję. Mnie mało kto poleca. Prędzej TVN zadzwoni niż znajdę się w jakimś rankingu?
A Wy jakie macie typy? Bierzecie udział w Share Week? Mile widziane linki do Waszych polecajek.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.