Jeśli facet mówi Ci, że lepiej wyglądasz bez makijażu, to oznacza jedno- chujowo się pomalowałaś. Nie oszukujmy się, umiejętny makijaż podkreśla walory i maskuje niedoskonałości. Lubię się malować, chociaż bez makijażu nie straszę. Każdy miał w swoim życiu jakieś makijażowe wpadki, ja również i nie wstydzę się tego, raczej wspominam z nostalgią i uśmiechem. Nawet teraz zdarzy mi się za gruba krecha eyelinerem, czy źle roztarty podkład. Małe wpadki to nie koniec świata. To tylko mejkap, zabawa. Nie jestem jakimś mistrzem makijażu, ale jako takie pojęcie mam. Nie wydaję kroci na kosmetyki, bo nie lubię przepłacać, jednak jeśli coś jest dobre- nie sępię. Moje wymagania nie są jakieś wybujałe. Taki podkład ma u mnie matować, lekko kryć, nie obłazić płatami, nie tworzyć łat. Poza tym nie lubię nadmiernego obciążenia, mocnej tapety. Podobno ten podkład taki jest, podobno…
Lirene, No Mask, płynny fluid + serum.
Swój egzemplarz przywiozłam z Meet Beauty. Do kupienia na przykład w Rossmannie za około 37 złotych, cena nie jest jakaś strasznie wybujała. Teraz pytanie, czy podkład jest wart tej ceny.
30 mililitrów rzadkiego fluidu siedzi sobie we flaszce. Flaszka nie ma pompki i to mnie w nim wkurwia najbardziej. Nie raz i nie dwa chlupnęło mi się nim zbyt srogo na rękę. Jakoś po miesiącu opanowałam technikę chlupnięć, ale czasami jeszcze mi się machnie od serca. Obsmaruję ten otworek, siebie…nie lubię marnotrawstwa. Lirene- zróbcie mi pompkę. Kolejnym minusem jest uboga gama kolorystyczna. Posiadam jedynkę. Numer jeden jest dla mnie idealny przy lekkiej opaleniźnie, a ja do bladych nie należę. Problem będą miały bladziugi. Na Meet Beauty Pani wspominała, że numer dwa jest idealny dla większości Polek…nie powiedziałabym. Ja czarnuch zadowalam się jedynką, a przy większej opaleniźnie pewnie max dwójeczka była by dla mnie dobra. Jest jeszcze odcień trzeci. Nie widziałam go na żywo, ale obawiam się, że to odcień kenijski.
Dalej będę marudzić. Podkład zmienia kolor jak kameleon, mimo iż producent obiecuje, że produkt się nie utlenia. Na zdjęciu widać, że kilka sekund i podkład ciemnieje.
Dobra koniec smutków. Poza tymi wadami podkład ma też zalety. I uważam, że zalety biorą górę. Przede wszystkim kosmetyk jest niesamowicie lekki, nie czuć go na ryju. Szybko stapia się ze skórą i lekko zakrywa niedoskonałości. Dokładając drugą warstwę, mamy już super krycie, bez efektu maski. Produkt daje satynowe, zmatowione wykończenie, a efekt utrzymuje się przez cały dzień. Nawet jeśli nie przypudrujemy podkładu jest ok. Osobiście lubię wszystko przyprószyć pudrem, ale w tym wypadku nie jest to koniecznością. Podkład nie wałkuje się, nie robi łat ani smug, wytrzymuje na gębie nawet w upał.
Podsumowując – podkład trafia do moich ulubieńców. Mimo swoich wad, na twarzy prezentuje się genialnie i jest tak lekki, że niewyczuwalny. Wygrywa z podkładem Eveline, który dotychczas u mnie królował. Co prawda Eveline daje lepszy mat, ale Lirene podbił moje serce lekkością. Myślę, że będę kupowała te dwa produkty zamiennie.
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
You can adjust all of your cookie settings by navigating the tabs on the left hand side.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.