Tag

influencer

Influencerzy? A co to w ogóle jest?!

By | Blog, Szoty | No Comments

Albo Ci influencerzy. Co to w ogóle jest? Z definicji, to osoby mające wpływ na wybory swoich odbiorców. W praktyce określenie używane w stosunku do większości osób, ktore w jakiś sposób działają w social media. Wyskakuje taka roksanka123 bez dorobku internetowo-artystycznego, ale za to ze sztucznie napompowanym Instagramem i myśli, że ma jakikolwiek wpływ na kogokolwiek. Nie ma. Nie ma choćby miała 100k obsów.

Jedzie taka roxanka123 na Openera i w drodze wypisuje wiadomości do knajp, że ona by chciała darmo zjeść. Nie darmo, za 15 sekundowy filmik. Potem właściciel wrzuca do sieci skomlenie i wszyscy się śmieją. I ja się nie dziwię, że wszyscy się śmieją. Zwykły Kowalski nie ogarnia o co chodzi w tych całych influancach. Takie roxanki stawiają w złym świetle prawdziwych influencerów. Prawdziwy influencer, to osoba, która ma rzeczywisty wpływ na osoby, które go śledzą. Znam takie osoby. Sama również wpływam na Wasze wybory, dlatego ostrożnie podchodzę do wszystkich współprac. Mam do Was szacunek, więc nie mam zamiaru wciskać Wam kitów. Każdą współpracę oznaczam. Znam osoby, które bywają w telewizji, prasie, mają ogromne zasięgi na blogach, czy na Facebooku. Na przykład na FB mają 100k odbiorców, cytują ich media i autorytety, ale na IG mają ledwie 15k, bo nie wypinają cycków i nie zdobywają obserwatorów w nieuczciwy sposób. Teraz spójrzcie na taką roxanke123. Lajki sztuczne, cycki sztuczne i żąda darmowych drinków. Max co ma do powiedzenia to “Hejka kochani! Piękna dziś pogoda. Łapcie kod na znizkę na dietę pudełkową JurnaJagoda. Dajcie znać co słychać”. Prawdziwy influencer nie musi żądać, on dostaje, o ile przyjmie propozycję. Bo wspomnieć warto, że dużo takich propozycji ląduje w koszu.

Przy 10k obserwatorów na IG zdjęcie i krótkie stories, to koszt około tysiąca złotych. Tak. Influencerzy biorą za to hajs. Roxanki sępią drinki przy 100k. Widzicie ten kontrast? Oczywiście barter to nic złego. Czasami warto pomóc małej, rozwijającej się firmie lub przyjąć barter, bo coś i tak bysmy kupili, albo jeszcze tysiąc innych powodów. Sępienie roxanek odbija się na całym środowisku. Ludzie postrzegają influencerów jako ścierwo. Ludzie myślą, że influencerzy to pazerne sępy. Przez pseudogwiazdeczki obrywa się nam wszystkim. Co mogę zrobić? Nic. Mogę tylko robić swoje. Mogę obserwować wartościowe osoby i udawać, że roxanek nie ma. Tylko czasem głupio powiedzieć, ze jestem blogerką, bo ludzie patrzą z politowaniem i pytają co dostałam darmo. Gówno. Na wszystko zapracowałam.

Jestem influencerem i trzepię srogi hajs!

By | Blog, Szoty | No Comments

 

Na Netflixa niedawno wjechał dokument “”FYRE: najlepsza impreza, która nigdy się nie wydarzyła”. Dokument przybliża influencerski przekręt. Goście robią drogą imprezę dla nadzianych dzieciaków, imprezę z największymi gwiazdami. Ludziki płaca za to po 1500 dolców, jadą na wyspę- imprezownię i… i koniec, imprezy ani śladu  W ferie miał odbyć się w Polsce Influencer Camp, czyli obóz dla dzieciaków za kilka klocków, w luksusowym hotelu gdzie młodociani mieli uczyć się robienia selfiaczków w lustrze pod okiem blogerów i jutuberów. Impreza odwołana. Ciekawe czy wszystkie hajsy na legalu zwrócili? Niby pomysł spoko ale potem kiszka. Na pocieszenie dla tych, którzy ferii z jutuberami nie spędzą wyszła właśnie książka “Za hajs matki baluj” czyli zbiór patologii bez autora, bo komukolwiek wstyd było się podpisać pod dziełem gdzie radzą gimnazjalistom jak wyruchać dupeczkę. Grubo. A ja pierdolnięta starannie #spułprace dobieram. Chyba czas zacząć robić hajs na tym blogu na poważnie. No nie wiem, może jakiś kurs z robienia kursów albo szkolenie z robienia szkoleń wypuszczę? A do tego warsztaty z robienia sandałów z liści chrzanu i kabanosów? Myślę, że jestem już na tyle znana z tego, że jestem znana, że mogę ruszać z projektami.

Jestę Influę pełną gębą, a wiecie jaka jest różnica między influencerem, a twórcą internetowym? Twórcą może być każdy kto robi cokolwiek w necie. Influencer to ten co wywiera odpowiednie zachowania na swoich odbiorcach. Influ nie są te laski ze sztucznymi kontami na IG, które za takie się mają i co tydzień reklamują nowy krem, one tylko tak myślą, a w rzeczywistości nie sprzedałyby wody na pustyni. Nieskromnie stwierdzam, że ja influencerem jestem, ludzie mi ufają i sugerują się moja opinią i poleceniami. Pierwszy raz zauważyłam to kiedy poprosiłam o głosy na dom dziecka z mojego miasta. W godzinę moje Czytelniki nawaliły ponad tysiąc głosów! SZOK! Widzę po poście o Aliexpress, że dużo osób kupuje rzeczy z mojego polecenia. Ale to wszystko to jest nic! Jak wiecie w ubiegłym tygodniu miałam jelitówkę. Wczoraj gadamy sobie z zaprzyjaźnionymi blogerami i jedna osoba pisze mi, że przez neta zaraziłam ją sraczką. Potem to samo napisały kolejne osoby. Fala wirusa dochodzi już do Wrocławia, a ja chyba jestem z siebie dumna. Zakupy, głosy, to jest nic ale mieć taki wpływ na odbiorców, że się posrali to jest wyższa szkoła influencerstwa!