Tag

świat szmat

Sukmana wpierdolu i saneczki od Najeczki

By | Świat Szmat | 29 komentarzy

Jestem, jestem.
Dziś wchodzimy w weekend na lajcie.
Zaczniemy od szmatek.
W ostatnim czasie uzbierało mi się troszkę łowów z ciucha i dziś przedstawię Państwu moje zdobycze.
W sklepach nie ma nic ciekawego, rzadko trafiam na coś co mi się podoba i nie wyrywa mnie z butów na widok ceny. Ale o tym pisałam już kiedyś TUTAJ.
Dziś jest dziś i zaczynamy 😉

Sukmana wpierdolu od Jane Norman. Nie wiem co to za kobita, ale ciuchy od niej są zajebistej jakości. Powyższy okaz to coś jakby rozciągliwy dżins, genialnie opina ciało i podkreśla figurę. Człowiek w postaci mojej skromnej, choć zacnej osoby, prezentuje się fenomenalnie. Zabuliłam około dyszki i jestem strasznie szczęśliwa, że kupiłam tę oto sutannę.
Bo przecież co sukienek 4577647383902 to nie jedna! Z tego to powodu zakupiłam turkusowe wdzianko, które może służyć zarówno jako tunika, jak i sukienka. Dla wytrwałych wędkarzy może być też świetnym materiałem na podbierak- dogodny kolor, siatkowo- koronkowa struktura i nie jeden karp mógłby się zadomowić wewnątrz. Produkcja Atmosfery kosztowała mnie nieznacznie powyżej dychy. Prezentuję się w tym łachu korzystnie. Jako osoba skromna, przyznaję, że w większości ciuchów wyglądam dobrze 😀
Eeee, nooo kolejna sukienka 😀 Za jakieś 12 złotych. Zapytacie mnie po co mi tyle sukienek, odpowiem Wam- nie wiem. Ale są ładne, a w dzisiejszych czasach znaleźć ładną sukienkę to cud, więc jak się coś napatoczy to kupuję. Nie wiem czy biała sukienka jest firmowa, czy nie- nie chce mi się wstać do szafy i sprawdzić. Nie przywiązuję wagi do metki, chyba, że wiem, że jakaś marka wyróżnia się jakością, jak Jane z pierwszej fotki 😉 W każdym razie kiecka jest piękna, ma świetny materiał, a czarne, boczne paski genialnie podkreślają figurę.
Sweter z Atmo za jakieś 8 zeta. Tutaj wygląda jak psia kiszka. Normalnie wygląda jak trza. Przyjemny w dotyku, miękki i ciepły. Był za duży. Przeprowadziłam operację. Lekkie zwężenie boczków i pranie w wysokiej temperaturze. Ryzyk fizyk. Udało się- teraz jest w moim rozmiarze sesese 😀 Sięga za poślady, toteż na zimę jak znalazł.
Zima zimą, ale lato też kiedyś będzie. Za 6 złotych capnęłam bluzkę, która pępka nie kryje. Mam ładny pępek, więc nie widzę powodu, by go ukrywać. Brzuch też mam cacy. Bawełniana YAY jest milutka, długorękawowa i w rozmiarze dziecięcym. Ale cycki mi się mieszczą to co se bede. Napis z jakichś kulek, koralików. Aligancka jak się paczy. Nic ino do kościołu iść.
A w niedzielę, po kościele, mogę udać się na siłkę, albo ponakurwiać kijem bejsbolowym po Beemkach na parkingu. kupiłam bejsbolówkę za grube pieniędze- 27 zeta! Szok! Ale nówka, nie śmigana, podszewka amerykańska jak nic. Wiatrówka na wiosenne sparingi. Są saneczki od Najeczki, to mie chłopczaki ryja się nie ośmielą na dzielni obić.
Niby marynara, ale z materiału ziomalskiego, dresowego czy innych kotonów. Miękka, genialna, do tańca i do różańca. H&M za 19 złotych to moim zdaniem dobra cena. Z dresiary mogę się przepoczwarzyć w aligantkę. Tak swoją drogą, to dopiero od roku używam adidasów i muszę trochę sportowe ciuchy uzupełnić hehe 😀 Takiej marynarki szukałam od dawna, wszędzie był sam chłam. I skam mnie wyratował. Jak to dobrze, że mamy ciuchlandy 🙂
Uff tyle ze mnie.
Miłego weekendu Poczwary 😉

 

Będziesz moja… szmato!

By | Świat Szmat | 28 komentarzy
Dawno nic nowego nie zeszmaciłam. Dawno już byłam na polowaniu ciuchowym po zawiłych ścieżkach drugiej ręki. Ale pokażę Wam zaległe zdobycze i pomarzę o wolnej chwili by móc wybrać się na jakieś szmaciane polowanko.
Jedziem Mańka!

Kufajka, nowiuśka za jakieś 8 złotych. Dobrze ceny nie pamiętam, za wszystko żałuję. Pasik więzienny w sam raz dla mnie- człowieka uwięzionego w sieci z tatuażem na plecach prawie takim jak miał Michael Scofield, którego to skazali na śmierć i uciekał z pięć sezonów z kicia. Eligancki łach, komary nie gryzą, zad zasłania, nerek nie przeziębię mimo iż haleczki nie noszę. Haemy jakieś to zrobiły, srać na firmę.
Kolejna kufajka, zwiewna jak wymioty na wietrze wydalane przez okno w pędzącym pociągu. Kwintesencja romantyczności. Komuś się nie chciało rękawów robić, ale co się dziwić skoro zapłaciłam piątaka za tego motyla. Ma tam jakieś dziury, gdzie można wsadzić ręce i tak to lata przy tułowiu jak chce i kiedy chce. Fajnie wygląda i jest przyjemne w dotyku. Szkoda, że bure. Mogłoby być jakieś neonowe, ale co ja mam do gadania. Za te pieniendze nie będę się awanturować. Chociaż w sumie to bym mogła, bo krawata nie noszę, a każdy wie, że klient w krawacie jest mniej awanturujący się.
I znowu tak kuresko romantycznie. Kwiatki, motylki, falbanki…idzie się porzygać. Ale bluzczyna świetnie się układa, podkreśla kształty. No chyba, że ktoś nie ma kształtów- taki zając bez kości na przykład wyglądałby jak flak. Ale zające nie noszą bluzek. Futra noszą. Burżuje pierdolone. Dekolt daje radę, jak ktoś dekolty lubi. Ja lubię. Całe 10 złotych zapłaciłam- o ja rozrzutna. Nie lubię motylków i kwiatków. Tu znoszę, bo reszta prezentuje się przekusuperomegototaldobrze.
Z tyłu również poniewierają się te falbanki, a do tego jeszcze dwa skrzyżowane sznurki. Nie wiem czy to jakiś znak szatana, czy raczej symbol anielski czy jakiś egipski, ale wygląda zajebiście. Tak, wiem znowu przeklinam, a dziewczynie nie wypada. Sraty taty gacie w kraty. A skoro mowa o gaciach…
Kalison zimowy, wersja hard- jeans. Super slimy. Czyli wciśnie się tylko taka dupa, która nie ma nadmiaru w obwodzie. Moja się wciska, bardzom rada z tego powodu. Rureczki tego, teges szmeges. Siwe. Jakieś Denimy czy inne takie. Aliganckie i do gnojowcy i do kościołu. Tylko należy pamiętać, że po gnojowicy, a przed kościółem trza przeprać w wartkim strumieniu. Jest szpan we wsi, ni ma co, dyszka zapłacona, a radość ogromna. Oczywiście nogawki skróciłam, to znaczy moja Matka Boska skróciła, bo ja jestem lewa. Umiem przyszyć guzik, małą dziurkę załatać, ale na tym moje umiejętności się kończą. Ale my z Matką Boską to dobry tandem- kiedyś ja projektowałam sukienki, a Ona mi je szyła. Minge może się schować, bo moja Dolcze Bożenna jest the best!
Drugi kalison, za 4 złote. Od Marków i Spenserów i innych tych projektantów z “Mody na sukces”. Spektra, Spensers to chyba z jednej rodziny, krewni Foresterów, siostra szwagra matki wujka stryja córka to była siostra brata ojca stryja konkubina w tym filmie, zgadza się? Gacie wyjątkowo niefotogeniczne, no bo co tu fotografować- getry jak getry, czy jak Wy tam mówicie ledżinsyyy.
Sukienczyna za 8 złotych. Ładna, koronkowa, miła w dotyku. Taka trędi, bo boczki czarnym wyszczupla. Taka pieseł wow. Tylko za krótka. Jakby to ładnie ująć- dupa mi wyłazi i radośnie klaszcząc pośladkami raduje się z tego, że ma okazje oglądać otaczający świat. Dupa ma zabronione wyglądanie, toteż kalison pod spód zakładam i traktuję sukmanę jak tunikę. To jest niby jej przód.
A to jest niby jej tył. Tylko, że ja zakładam ją tył na przód, bo lubię dekolty na cyckach, a nie na plecach. Na plecach nie mam cycków. Jak mi będzie zimno w cycki to założę jak projektant przykazał. Fakinguniwersalny łachman!
Chodaki. Popularnie zwane- sandały z koziej pały. Za 10 złotych. W zeszłym roku miałam identyczne. W tym roku, w tym samym skamie znalazłam takie same, nówki nie śmigane. To znaczy już śmigane, ale przeze mnie. Mega wygodne! Lata się w nich jak śmigiełko. Mogłabym w nich świat przemierzyć, oczywiście w góry nie polecam. Ostatnio było głośno o pomyleńcach, którzy wybrali się na górską wycieczkę w sandałach. Gratuluję głupoty. Jedyny minus moich kozich sandałów jest taki, że są japonkami i skarpety ciężko się do nich wkłada. No cóż…nie jestem stuprocentowym Polakiem 😀
I na koniec kozaczki, botki za 13 złotych, nóweksy. Ładne, takie różowe. Jakieś tam ćwieki czy coś. Szpileczka jest jak ta lala. Tylko kułwa dziury mają na paluchach. Śnieg mi będzie wpadał, niech to jasna Anielka! Ehhh, myślę, że nadadzą się na okres przejściowy, gdy to już upałów nie ma, a jeszcze zimno nie jest. Takie świńskie, różowe raciczki na cieplejszą jesień, będę w nich trufli szukać.
Bedzie?
Starczy Wam ?
Tyle mam, tyle opisałam.
Jak znajdę chwilę to polecę na nowe łowy i na widok perełek zakrzyknę radośnie- będziesz moja… szmato!
Ahoj 🙂

Dzisiaj wpis o szmatach :D

By | Świat Szmat | 35 komentarzy
Dzisiaj dla odmiany trochę ciuchów po taniości, które wyrwałam z czeluści pewexów. Bo ile można pisać tylko o mazidłach 😉
Trochę mało ostatnio miałam czasu na latanie po mieście, ale coś tam uzbierałam jak się wynurzyłam. A i oto co upolowałam.
Na pierwszy ogień turbo firanka firmy Taily Weijl za zawrotną sumę dwa pięćdziesiąt 😀 Idealna do noszenia bez stanika, a także na zabawy przy akompaniamencie akordeonu w okolicznej remizie podczas cotygodniowej zabawy tanecznej. Polecam zwłaszcza w połączeniu z panterkowymi legginsami, absolutny masthef. Ja natomiast mam w planach nosić ją w skromniejszych stylizacjach- pod spodem czegoś co opada na ramiona. Ale kwestia gustu.
Mój hit za całe siedemnaście złotych. River Island. Ramiączka są odczepiane, a raczej były, bo je doszyłam, żeby nie spadały. Bez ramiączek nie założę, bo cyce mogą mi się przypadkiem wynurzyć w najmniej spodziewanym momencie. Ten cień na środku to wina zabrudzonego obiektywu w aparacie, który przetarłam za późno. Wybaczcie.
Znowu ten cień, brrr! W każdym razie spodnium, czy jak to się nazywa w stanie idealnym. Tylko mi dupa wyłazi jak księżyc w pełni zza chmury. Ale jest i na to sposób! Do tej kwiecistej łąki mam zamiar zakładać spodenki na przykład i traktować gamonia jak body. Dzięki temu nie będzie wiochy, albo też będzie, ale grunt żeby mi się dobrze czuło, a nie innym 🙂
Tutaj jeszcze pseudoartystyczne zbliżenie na szekszy zameczek, żeby było bardziej blogowo 😀
Tygrys kutwa! Za piątaka. Do krótkich gaci jak znalazł, cycki nie wyglądają, więc nawet do normalnych ludzi mogę w tym poleżć. Na metce napisali, że Next, ale to mój pierwszy tygrys, więc nie rozumiem aluzji 😉 Świetny, miękki materiał i ciekawe zwężenie dołu sprawią, że poczuję się jak gwiazda ( ze spalonego teatru).
Zwykły t-shirt z H&M za złotówkę w kolorze sraczki. Szału nie robi i nie musi, bo jest zwykłym smutnym t-shirtem zrobionym przez małe żółte rączki. Za ryż, albo marchew ewentualnie. Nie wnikam. Chętnie będę go nosić, bo jest w dotyku miły jak cholerne kurczątko.
A oto czarna tunika za aż 15 złotych. Długa, świetna, z różową abstrakcją. Abstrakcja przedstawia śniadanie studenta po juwenaliach. Autor prawdopodobnie chciał nam przekazać trudności z jakimi borykał się od lat wczesnego dzieciństwa. Możemy zaobserwować ekspresję z jaką tworzył dzieło. dostrzegamy jego wewnętrzne rozdarcie, a jednocześnie jasno określone cele. Kłótnia wewnętrzna ukazuje nam bogate wnętrze autora, jego smutki mieszają się z radościami i tworząc spójną całość przenoszą nas w bajkowy świat wyobraźni.
Tył z seksownymi paseczkami eksponuje plecy. Natomiast boczne troczki sterują długością wdzianka. Tunika do tańca i do różańca.
Mańciowa (tak określałam kolor pomarańczowy będąc karlicą) bokserka. Boksować się nie boksuję, lubię natomiast pooglądać walki na ringu jak chłopy okładają się po mordach do krwi. Champion za trzy złote. Miękka bluzeczka w sam raz do getrów (nie lubię słowa legginsy, bo jest nie nasze 😉 ). Dłuższa, więc chętnie zapodam do wspomnianych getrów, bo nie ma nic gorszego niż wielbłądzi palec u laski. Haha. Ja czaję, że jak pupka jest ładna to w getrach wygląda fajnie, ale nigdy przenigdy nie wysadzajcie przodu, błagam 😀
Bokserka schizofreniczki za siedem złotych. Jane Norman. Czy w ogóle ktoś wie kim jest Jane? 😉 Jako człowiek o wielu twarzach noszę ten ciuch z rozkoszą. Moje pozostałe osobowości również są zachwycone. Dodatkowo bluzka nie krępuje ruchów, jest luźniejsza w okolicach brzucha więc 5 hamburgerów w Macu to dla mnie chuj nie wyzwanie 😀 Dół wszystko przytrzymuje tworząc niby bombkę, więc jak będę się wieszać to powieszę się na choince ku uciesze dziatwy. Połyskujące kryształki w okolicach biustu rozświetlą każdą wigilijną kolację.
Jest zameczek, więc plus 30 do zajebistości.
W takiej stylówie wszystkie remizy moje! Oczywiście na ciele te wszystkie zdobycze wojenne wyglądają lepiej, ale nie jestem pewna czy ktokolwiek zniósł by moje ałtfity, więc się nie wyłamuję. Jak ktoś zechce, poprosi, albo przyjdzie z flaszką- to się zastanowię.
Tymczasem borem, polem, lasem!
Do zobaczenia w kolejnym odcinku.
Dla BBC- Niewyparzona Pudernica.

Pussytour po pewexach :)

By | Świat Szmat | 18 komentarzy
Nie samymi smarowidłami człowiek żyje. Czasem coś na dupkę trzeba naciągnąć, a że lubię wygrzebywać różne perełki w Skamach/ Secound Handach/  Ciuchlandach i jak tam sobie to nazwiecie to zrobię tu osobny dział z moimi zdobyczami 🙂
Po ostatnich łowach ustrzeliłam kilka ciekawostek.
Czarny, całkiem elegancki szmaciak z atmosfery za całe dziesięć złotych. Lekko przezroczysty, mięciutki i miły w dotyku. Z ładnymi bajerami na ramionach.
Jakieś pierdołki i trochę koronki i jestem modna jak cholera. Teraz mogę szpanować po mieście lekko pobłyskując cyckami 😀
Czarna bluza z radosnym uśmiechem, żeby tak czarno- stypowo nie było. Cieplutka, nowiutka i także 10 peelenów. W niej cycków nikt nie zobaczy 😀
Kalisony wersja letnia. Wbrew pozorom elegancko zakrywa poślady. Tylko cztery złote. Przy kieszonkach suwaki w kształcie krzyżyków- do kościoła w sam raz. Polecam na niedzielne spacery 😀 Kieszenie, a właściwie podszewki kieszeni, które niechlujnie wyłażą z nogawic wyglądają jak brudne. Ale nie są brudne. Są łaciate jakieś- takie to dizajny teraz projektanci wymyślają. Bardzo pomysłowy sposób- nie trzeba prać haha 😀
Koszulka za trzy złote. Nijaka, ale nowiuśka z jakichś tam haendemów ( to akurat jest dla mnie mało istotne i tak wszystkie rzeczy małe chińczyki małymi rączkami za małą miseczkę ryżu dziergają ). Urzekł mnie napis- taki poetycki to se wzięłam.
O tu, na piersi lśni napis. Liryczny- śliczny.
A na pleckach piękny pussikowy herb się jawi. Jest flaszka, jest kielonek i są szpilki i napis dumnie brzmiący. Oczywiście do kościoła ciuch się nie nada, bo czarny to przecie kolor szatana, a szatan z buzio (nie, nie, nie z bozią) się nie lubią. Planuję chodzić w tym tylko w domu, profilaktycznie 😀
Sukmana kwiecista, wiosenna za całe osiemnaście złotych! Ale za to nówka nie śmigana bez żadnych defektów. Z zipem- jak to się teraz mówi po blogach. Dla mnie to zwykły suwak, ale co ja tam wiem 😉 Będzie można się w wojnę z ruskimi w niej bawić, bo mnie na łące nie dostrzegą. To będzie mój ciuch bojowy jakby co, tylko ciiii, bo się dowiedzą 😀
I coś w marynarskim stylu. Ma nawet słitaśne guziczki z kotwicami sik, sik 😀 Chyba z piętnaście złotych na to cudo poszło. Teraz muszę nad morze pojechać, bo gdzie ja w tym będę spacerować? Na Monciak mi trza jechać, bo przecież nie będę w tym gnoju z pod mojego kota wyrzucać 😀
Sukienczyna ma fajny bajer. Kieszonka na butelczynę. Akurat miałam flaszkę koli koki pod ręką, ale to rzecz gustu kto co by se tu umieścił. Do wyboru do koloru może być wino, piwo, sok, zdechły kot.
Takie to moje szmaciane zakupy. Właściwie to nie ZaKupy tylko za pieniądze, ale za to nie wielkie 😉