Tag

spotkanie

Meet Beauty 2017 bez przynudzania

By | Blog, Śmietnik | No Comments
Kolejna relacja z Meet Beauty. Wejdź śmiało, moja będzie inna, bo ja jestem inna. Nie wiem czy będzie śmiesznie, bo piszę dopiero wstęp i to się okaże. Nie wiem czy będzie zaczepnie, bo to czwarte zdanie. Ale skoro czytacie zdanie piąte, to weźcie nie bądźcie chujami i przeczytajcie wszystkie zdania. Nie wiem ile będzie tych zdań, bo przecież, to dopiero początek, ale możecie policzyć. Obiecuję nie zadręczać nikogo milionem zdjęć i pierdoleniem o dupie Maryni.

Dałam taką fotkę, a nie inną, bo tak. W sobotę wstałam o 1 w nocy. Normalnie, to chodzę spać trochę później. Jakoś się udało. Założyłam odświętną kufajkę i wypastowane filce i pojechałam ja do stolycy jak ta Pani, a nie jakiś chłop małorolny. Wzięła żem se ja do busa kanapki z jajkiem i salcesonem, grillowaną galaretę i hopla ku  przygodzie.

Warszawa o 5:30 rano jest nudna. Ale Wy tam macie nudno. Siadłam opalać nogi, bo przecież byłam pierwsza na warcie. Należy mi się medal z opiekanej cebuli. Virtuti Cebulari. Jakieś ktosie narzekały na darmoszkowy autobus, że niby pełny i takie siakie. Ten o ósmej rano był prawie pusty, wystarczyło wstać o pierwszej rano i zaklepać sobie miejscówkę. Sprawdzone. Polecam?
Nie będzie po kolei, bo nie. Miałam okazję uczestniczyć w trzech warsztatach i dwóch wykładach, bo na tyle mi czasu wystarczyło w te dwa dni. Przelećmy to w skrócie.

Wykłady z Red Lipstick Monster

Albo ja za dużo ćpię, albo ona. Nic nie załapałam, ona chyba też nie. Albo jestem taka mądra, że wiedza od RLM nie wniosła w moje życie nic nowego, albo spuśćmy na to zasłonę milczenia. Kiszka.

Warsztaty Neonail z Darią Kaletą-Kudrycką i Barbarą Szczygiełdą

Nowe wzorki, nowa linia lakierów hybrydowych. Ciekawe warsztaty, fajnie prowadzone, chociaż osobiście nie lubię robić czegoś na zawołanie. Siedziałam, uczyłam się i malowałam wzorniki. Podobało mi się.

Warsztaty Golden Rose z Karoliną Zientek

Ładna i sympatyczna kobieta. Poznałam kilka nowych trików, było sympatycznie.

Warsztaty Gosh Copenhagen z Anną Muchą

Te warsztaty makijażowe podobały mi się bardziej. Nie wiem dlaczego. Chyba sam makijaż bardziej mi się podobał?Na obu było ciekawie, ale ten był bardziej na plus.

Wykłady z Jason Hunt (Kominek)

Kiedyś go lubiłam, potem mi zbrzydł. Jest mi obojętny i nie sikam w kaleson na jego widok, ale wykład ogarnął genialnie. Było zwięźle, interesująco i gość wie co mówi, ma u mnie propsy, lepiej niech tego nie spierdoli.
Miałam ogromną chętkę na jeszcze jeden wykład z Hanią, którą lubię i Anwen, którą czytałam kiedy jeszcze pisała do rzeczy. (Sorry, ale ja jestem szczera). Nie zdążyłam. Musiałam zjeść. Bo ja jem kiedy mogę i jedzenie przekładam nade wszystko. Podsumowując – atrakcje przygotowane przez ekipę Meet Beauty oceniam wysoko. Organizatorzy postarali się o dobry klimat i ciekawe zajęcia. Osobiście uważam, że miejsce średnio komfortowe. Dźwięki z sal mieszały się ze sobą, a muzyka z Targów Beauty Days, odbywających się praktycznie metr dalej, wkurwiała. Niemniej nie winię tu organizatorów Meet Beauty, nie wszystko da się przewidzieć. Przymykam na to oko, bo same targi też mi się podobały, mogłam zrobić zakupy i poznać więcej nowości. Przez dużą przestrzeń blogerki (i jeden bloger!) rozlazły się po kątach i nie ze wszystkimi miałam okazję pogadać, no trudno, wyłapię Was pojedynczo w ciemnych zaułkach.
Nie chcę nikogo katować milionem zdjęć z Targów Beauty Days. Na górze macie dwie fotki najlepszych według mnie stoisk. Trzecie fajne należało do Bandi, mieli ścianę z kwiatów, taką jak Indigo rok temu na Meet Beauty. Gdzieś tam niżej wrzucę mnie i tę ścianę, a tutaj macie misiowe mydełka od LaQ. uwielbiam LaQ. Kocham. Kocham za te zajebiste, naturalne i fikuśne mydła i za zajebiste oleje. W końcu osobiście poznałam właścicieli firmy, którzy są tak samo zajebiści jak ich produkty. Indigo dojebało najdłuższe stoisko świata, kto bogatemu zabroni. Tych też lubię, choć są dużą firmą i już nie taką z duszą jak LaQ, ale mają fantastycznie pachnące balsamy.
Oto kawałek nas, blogerek. Sylwia woziła nam dupy. Buk bukwią zapłać. Nie będę pisać o afterku w Atosie. Nie będzie też zdjęć. Wystarczy, że nas pół hotelu słyszało?Dobrze nas nakarmili, wyrka wygodne. Szczegóły są tajemnicą.
Zdążyłam się trochę polansować. Kto wieśniakowi zabroni?
Zdążyłam poznać bardzo sympatycznych ludzi.
Zdążyłam też zrobić z siebie debila. Tylko jeszcze nie zdążyłam pojechać do Tokio. To przede mną.
Do domu przytargałam ze 20 kilogramów kosmetyków. Trochę kupiłam, trochę dostałam. Organizatorzy zadbali o naszą fit sylwetkę. W sumie z osobistym dziesięciokilogramowym bagażem napierdalałam po Warszawce z tobołami jak jakiś bułgarski sprzedawca papryki. Potem się ludzie dziwią, że mam bicek jak Pudzian. Magia blogowania.
(Tutaj wyobraźcie sobie jakieś fanfary i inne cuda wianki). Dziękuję organizatorom za dwa dni świetnej zabawy, za moc wiedzy, za ćwiczenia bicepsów i za ogrom pracy jaki włożyliście w wydarzenie. Mimo drobnych niedociągnięć, bardzo mi się podobało, a niedociągnięcia pokazują, że jesteście takimi samymi ludźmi jak wszyscy, a nie jakimiś sztucznymi ludźmi z głębi internetu. Dziękuję fantastycznym blogerkom i fantastycznemu blogerowi za zajebiste towarzystwo. Dziękuję Niemężowi, Mamie, kotom i komu tam jeszcze w takich sytuacjach się dziękuje. Dziękuję też sobie, za to, że jestem zajebista. Dobra kończę, bo już pierdolę od rzeczy. Narta!

See Bloggers, czyli “A Ty człowieku, to kim kurwa jesteś?”

By | Blog, Śmietnik | No Comments
Jak się bawić, to się bawić- drzwi wyjebać, okna wstawić. Pojechałam na See Bloggers, dwudniową  imprezę dla najlepszych twórców internetowych. Kumacie bazę? Ja, przedstawiciel blogerów wiejskich i małomiasteczkowych, popierdoliłam łapać fejm na drugi koniec Polski. Jestem w tym magicznym tysiącu, wow kurwa. Jak jechać, to po bandzie- zostałam na tydzień. Na kosmetyki sępię, na ciuchy sępię, ale na wyjazdach jestem rozrzutna. Po pierwsze kocham Gdynię, po drugie kocham tę imprezę. Po trzecie, czytajcie dalej.
see bloggers, see bloggers 2016, gdynia, spotkanie blogerów,

Pojechałam w czwartek. Było ciepło, choć pochmurnie. Pogodę zaczarowałam, bo od poniedziałku napierdalało złote słoneczko. Na dwa dni konferencji słoneczka nie było, a zrobiłam tak, żeby wysiedzieć na tych wszystkich wykładach. Nocleg zaklepałam tuż obok Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego, gdzie odbywała się konferencja i sobie poszłam. Niby byłam sama, ale jaki to problem podbić do ludzi, uśmiechnąć się i pierdolić głupoty? Dla mnie żaden problem. Tak też czyniłam wzbudzając tym sympatię ( chyba, bo nikt mi nie zajebał z półobrotu).
Udało mi się załapać na dwa ciekawe wykłady. Pierwszy wykład poprowadził Wiktor Franko. Polazłam tam, żeby moje fotki były milsze dla oka. Drugi wykład to skok na You Tube, tutaj fazy wkręcał nam Łukasz Kielban. Z obu wykładów wyniosłam jeden wspólny wniosek- liczy się pomysł, nie sprzęt, nie jakieś ogromne umiejętności techniczne, a własnie pomysł. Trzeba być sobą. Nie mam z tym problemu, czyli teraz tylko do przodu 🙂 Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Na moim fanpage poszła relacja na żywo z See Bloggers, smartfon wystarczył. Potem chciałam jeszcze coś dograć, ale net nie pozwolił.
Imprezie towarzyszyły liczne konkursy. To od razu Wam powiem, że u Eveline wygrałam zestaw kosmetyków. Poza tym nie opuszczała mnie głupawka, nie nowość, bo od jakichś 28 lat jestem nienormalna. Śmigałam pomiędzy strefami o różnych tematykach i zaczepiałam ludzi jak stary pedofil. Nie rozdawałam cukierków, bo wolę kiełbasę. Kiełbasy nie rozdawałam, bo obcym nie dam. Kiełbasa jednak łączy i poznałam dzięki niej wiele wspaniałych osób. Teraz już bym im dała po pęcie.  A czy Ty wyrwałeś kiedyś kogoś na kiełbasę?
Takie laski złapały się na moją długą i jędrną kiełbę. Justyna ze Zdrowo Najedzeni, bo co jak co ale żarcie łączy. Natalia z Raj Dla Podniebienia, wspominałam już, że ja lubię wpierdalać? Milena ze Smiley Project, zostałam bohaterką jej komiksu 🙂 Natalia z Bzowina Fotograficzna, ta to dopiero genialne fotki napierdala! Oczywiście to nie wszyscy, bo zdążyłam poznać dziesiątki innych osób, ale ponieważ jestem ze wsi, nie mam dostępu do świata i światła, to i tak nie zapamiętałam kto co i dlaczego. Taki jestem oszołom, może zostanie mi to wybaczone. No, bo kto wiedział, że siedział ze mną pewien słynny kucharz, a ja miałam z nim mega zbitę? Ja nie wiedziałam. Kto wiedział, że wpadłam w gadkę o tym jak zmienia się płeć nożem i widelcem z kimś sławnym? Ja nawet prezydenta bym nie poznała, a tak poznałam, w sumie to nie wiem kogo, ale wszyscy byli sympatyczni.
O ile rozpoznałam od razu prezydenta Słupska, o tyle z Maćkiem z Dupska się nie ogarnęłam. Walisz drinki na afterze z jakimiś jutuberami i tak sobie gadasz. Głupio tak gadać z kimś kogo nie znasz, no to pytam kulturalnie po kolei- “A Ty człowieku, to kim kurwa jesteś?”. Mili ludzie są mili, więc mówią i nagle dowiadujesz się, że są w czołówce You Tube. A ja co? A ja jestem ze wsi i przyjechałam się tu uśmiechać. Mam małego bloga, ale jak się uśmiecham i gadam, to ludzie uśmiechają się do mnie i też gadają. I jest fajnie. I okazuje się, że  Z Dupy wcale nie jest z dupy, tylko jest normalny i rozgarnięty fchuj. Potem okazuje się jeszcze, że Kuzyn Hindus ma zajebiste buty, a Jack Gadovsky poleca Sardynie na wakacje, a najlepiej jest wyjebać do Wietnamu i tam sobie żyć. Potem jeszcze dowiedziałam się, że Radek Pestka jest cholernie nieśmiały i muszę go rozśmieszyć, żeby uśmiechnął się do fotki. W końcu poznałam na żywo Karolinę z Pasji KarolinyElizę z Eligrafia i Basię Smoter. Miło pogawędziłam z Anią ze Spinki i Szpilki , Kasią z Kuchnia Bazylii i z Ania z Nie Tylko Pasta. Już mi się nie chce więcej wymieniać, bo mi się długopis wypisze, ale dużooo osób nawinęło się na mojej drodze 😉 Co ciekawe, niektórzy mnie rozpoznali. Fuck, fejm na wiosce!
Genialny wykład na See Bloggers? Oczywiście ten gdzie w jednym miejscu zasiadła Chujowa Pani Domu, Magdalena z Matko Jedyna, Maciek Z Dupska i Robert ze Słupska. I teraz tak sobie myślę…chuj, dupa i gej w jednym zdaniu. W sumie, to w pytę! Pan Biedroń z ogromnym dystansem do siebie, inteligentny i z ciętym żartem. Maciek próbował go zgasić, ale Robercik nie w ciemię bity, odbijał piłeczkę jak chiński pingpongista. Pani domu jakoś mało rozgadana, Magdalena coś tam czasem wtrąciła, ale bohaterami byli chłopcy. Czego się nauczyłam? Że mogę se kurwa na moim blogu przeklinać fchuj i nikomu nic do tego, mam mieć wyjebane, a jak się komuś nie podoba, to niech wypierdala z mojego skrawka internetu. Dziękuję dobranoc. Już dawno to mówiłam, to jakieś wsioki mi tu narzekały, że mi bluzgać nie wypada. Wypada. I koniec tematu 😀 A ta mała foteczka na dole, to ujęcie pożegnania…ehhh, szkoda, że to tylko dwa dni…
Podsumowując See Bloggers… Jedźcie tam, nie ma lepszej imprezy. Nasłuchałam się mega pozytywnych słów pod moim adresem, aż się kurwa prawie wzruszyłam. Okazuje się, że wcale na moim blogu nie wymyślam na siłę tekstów, mam tak z natury, jestem pozytywnie jebnięta i da się mnie lubić. LOL hejtery.
Dowiedziałam się, że mam robić to co robię, bo robię to dobrze i wcale nie muszę być mistrzem fotografii, ani nie muszę być technicznie obeznana we wszystkim, mam być sobą. Poznałam genialnych ludzi. Ta impreza to przede wszystkim ludzie. Oczywiście wykłady, panele, wiedza i jeszcze raz wiedza, ale to LUDZIE tworzą wydarzenie. My ludzie z pasją tworzymy tą społeczność i jestem dumna, że aż tu dolazłam z mojej wsi i będę lazła dalej, komu się nie podoba niech spada.
 Kolejne spostrzeżenie? Mniej blogerek kosmetycznych, to mniej chamówy. Nie było ton darów losu i bardzo dobrze!  Nikt się nie pchał na głowę, żeby wydrzeć balsam za 10 złotych.
Mam tylko jeden postulat na sam koniec. Żądam za rok samolotu z Lublina do Gdańska, bo ponad 600 kilometrów w aucie mnie rozpierdala. Dziękuję. Dobranoc. Idę na imprezę.

Meet Beauty- dary losu

By | Blog, Śmietnik | 28 komentarzy

Zrezygnowałam ze spotkań blogerskich między innymi ze względu na “wymuszanie” recenzji otrzymanych produktów. Jadąc na spotkanie nie wiem co dostanę, więc jak mogę recenzować coś, co nie zawsze jest dla mnie odpowiednie? I tak po jednym ze spotkań przybyły mi suplementy, których nie tknę, prezenty zapachowe, które owszem lubię, ale do koncepcji bloga nijak mi nie pasują. Wpadły też za ciemne i za jasne podkłady oraz próbki, których nijak ni chuj nie jestem w stanie ocenić po trzech użyciach. Kiedyś Wam napiszę więcej w temacie spotkań, ale dziś przejdźmy do Meet Beauty oraz do prezentów, które przywiozłam z konferencji.

PS. Zapomniałam dorzucić do foty zbiorowej kosmetyków od Palmer’s, sorka 😉

Zgłaszając się tam myślałam, że jedynym giftem jest fakt samego uczestnictwa i to mi bardzo odpowiadało. Potem na Insta zobaczyłam, że organizatorzy szykują małe upominki. No i fajnie. Na miejscu okazało się, że dostałam tonę upominków. Oczywiście cieszę się z prezentów, ale jeszcze bardziej cieszę się, że nikt nade mną nie wisi i nie piszczy, że mam miesiąc na recenzję. Nie. Chcę- to zrobię i już, a jak nie zrobię- to świat się nie zawali. I wiecie co? Aż chce się pisać! Nie lubię przymusu, lubię mieć wolną rękę. Na dodatek kosmetyki, które dostałam były w większości przypadków dobrane dla mnie indywidualnie i to też jest ogromny plus. To zobaczmy co też przywlekłam ze sobą ze stolycy.

Lirene po warsztatach wyposażyło mnie w podkład i coś do jego zmycia, żeby nie drzemać z wytapetowanym ryjem. W sekrecie powiem Wam, że podkład świetnie się zapowiada. Ze stoiska dodatkowo trafiły do mnie miniaturki trzech produktów. No i fajno.

Każda z uczestniczek otrzymała zestaw od Annabelle Minerals. Puder, podkład, cienie oraz róż przyprawiły o spazmy większość dziewczyn, ja byłam ciekawa, ale nie przeżywałam. Kiedyś miałam kilka produktów mineralnych jakiejś marki, której nazwy nie pamiętam i w sumie to się zawiodłam. Zaczęłam kosztować Annabellki i…o kurwa- fajne są! Już wiem skąd ta ekscytacja 🙂

Schwarzkopf podarowało mi maskę do włosów- tego nigdy dość 😉 Widziałam, że dziewczyny miały jeszcze jakieś dodatkowe kosmetyki, ale ja się nie załapałam. Wystarczy mi maska, bo z tego co pamiętam w paczuszkach blogerki miały jeszcze lakier do włosów i coś tam jeszcze z rzeczy, których i tak nie używam.

Bielenda postawiła na balsam, dla mnie bomba, zużywam wszelkie mazidła w tempie ekspresowym. Podkład w odpowiednim kolorze, maseczka, pomadka ochronna- wszystko przydatne. Oprócz tego na stoisku dostałam bajecznie pachnący peeling i mleczko. Pielęgnacja już w użyciu.

Pani z Wax Pilomax, na podstawie badań skóry głowy i włosów, dobrała mi specjalny mega zestaw. Tutaj wszystko mnie zachwyca, a kawowa maska powala mnie na kolana od samego zapachu. Jest szał, moje włosy piszczą z zachwytu.

Tołpa podarowała mi przydatne produkty- peeling do rąk, krem BB, zmywacz na ryj i krem do rąk idealny do torebki. Pozostaje mi tylko się paćkać i pięknieć.

Zestaw w stonowanych kolorach, to podarek od Golden Rose. Zarówno pomadka, jak i lakier wpasowuje się chyba w większość gustów. Mimo, że jestem cholerną papugą, to czasami mam ochotę na spokojny nude look. Prezent jak najbardziej mi odpowiada.

Dwa mini produkty, próbki oraz duży balsam otrzymałam od Palmer’s. Słuchajcie! Jak ten balsam pięknie pachnie czekoladą! Aromaterapia w gratisie, się natrę jak świnia w błocie i będę roztaczać egzotyczny zapach.

Słynne rękawice do demakijażu od Glov strasznie mnie ciekawią. Jeszcze nie próbowałam, ale w weekend pierwsza próba ognia. Fioletowa wersja, to ponoć ta dla wariatek. W to mi graj!

Indigo powaliło na kolana chyba wszystkich. Ilość kosmetyków przeszła wszelkie oczekiwania, a są to nie byle jakie kosmetyki. Wszystko pięknie pachnie, nawilża i zachwyca. No ok- lakiery do paznokci pachną standardowo 😉

Dużo kosmetyków otrzymałam też od Eveline. Markę znam, lubię. Balsamy są w dechę, a tusze Evelinki to moje ulubione rzęsomalowacze. Tusz i pomadkę otrzymałam na stoisku, natomiast cała reszta to wygrana w konkursie na  Insta. Nagrody zawsze cieszą, a ja cieszyłam się tak…

Meet Beauty FB

Takie oto podarki przytachałam z konferencji Meet Beauty i za wszystkie dziękuję. Byłam zaskoczona mnogością darów losu. Zaskoczenie było tym większe, że nie spodziewałam się niczego oprócz fajnej przygody i miłej atmosfery. Zgłaszam się za rok i to nie dla fantów, a dla klimatu.

 

 

Meet Beauty z wariatką

By | Blog, Śmietnik | 38 komentarzy
Godzina 2:50. Piii, piii, piii, tralala!!! Kurwa! Łat de fak?! Normalnie to ja o trzeciej idę spać, ale nie tym razem. Budzik nakurwia makarenę, trzeba wstać. Ciapy na nogi (tylko lubelaki wiedzą co to są ciapy) i koleboczę się do łazienki. Jeszcze tylko śniadanie, ubranie, tapeta na ryj i hopla do Lublina. W Lublinie hopla do wesołego busa i już banda siedmiu blogerek zasuwa na Meet Beauty. Kierowca wyśmienity, towarzystwo o dziwo nie zaspane. Jest czad. Już wiadomo, że będzie fest impreza. O godzinie 8:40 jesteśmy na miejscu jako pierwsze. Podbijamy do ścianki, trzeba się przypucować, póki nie ma tłumów.

 

Od lewej- MilenkaMonika ,Madzia, ja, SylwiaSylwiaMadzia
Lubelskie dziewuchy w pełnym składzie. Jesteśmy poważne. Zachowujemy pozory. Staramy się.
Skład prawie pełny. Powaga powoli galopuje w niewiadomym kierunku i zaraz się zacznie. A z nami nie ma żartów. A właściwie- to same żarty. A już ze mną, to jest kosmos. Od ćpania zielonej herbaty, w głowie mi się dzieje.
I to jest ten cały stadion? Mały jakiś. Makieta jakaś, czy co?
Dopadłam się do ścianki. Trzeba pozować, póki nikt nie goni, a jak będzie gonił, to ja się pazurami zaprę. Ze mną nie ma tak łatwo. Zassałam się i lans, szpan, banany, dzióbki, chleb ze smalcem, sława, chajsy, wiecie. Taka jedna kiedyś na stadionie siedziała i została modelką. Siwiec jej było chyba. Jak już tu jestem, to trza się pchać. Fotografów jak mrówków, może się załapię do jakichś Pamiętników z wakacji. Right?
A jak komuś to przeszkadza, że ja taka wieśniara, a tu hop do przodu, to paluszek na drogę 😉
Dzikie tłumy galopowały pomiędzy stanowiskami, niczym łanie w rui. My blogerkę tak mamy. Wiecie- od stoiska do stoiska, od kremu do pudru, od tuszu do błyszczyka. Szał ciał, aż rzęsy stają jak…a chuj, co będę gadać 😀
Stoisko Indigo wygrywa mój ranking urodziwych stoisk. Nie wiem kto to kleił, ale mam nadzieję, że dużo mu za to zapłacili. Napierdzielone tych kwiatków jak promocji w Rossmannie.
W międzyczasie naginałam foty na INSTA, konkursy i moja chęć podzielenia się wszystkim na żywo wygrały. Potem siedziałam jak Rumun z ładowarką i kradłam prąd z Narodowego. Pan Lakier taki mięciutki, fajny, ale pędzelka mi nie chciał pokazać. Pytałam. No szkoda. Za fotkę z pomadką zgarnęłam nagrodę od Eveline. Dziękuję!
Dopadłyśmy też stoisko Glov. Słynne rękawiczki są już u mnie i będą testy. Udawałam, że umiem czytać, ale nie wiem czy ktoś w to uwierzy…
Zaliczyłam warsztaty Lirene z Panią Anną Orłowską. Szczerze? Znając Panią Anię z TVN Style, jakoś nie byłam jej fanką. Ale to wszystko zmieniło się po warsztatach. Telewizja kłamie 😉 To jak Pani Ania śmiga pędzlami, to jest magia! Na żywo robi wrażenie. Do tego jest ciepłą, wspaniałą kobietą, bardzo otwartą, uśmiechniętą. Jej wskazówki bardzo mi się przydadzą, dziękuję za ogrom przekazanej wiedzy! Przy okazji poznałam kilka nowości od Lirene. Było genialnie!
Warsztaty z Tołpa, również zaliczam do interesujących, ale Lirene było lepsze. Przynajmniej dla mnie. A dlaczego? Dlatego, że Pani Lidia opowiedziała nam o tym jak kupować mniej kosmetyków, jak oszczędzać, wykorzystywać wszystko do dna. Jak wiecie, jestem sępem, nie lubię kupować w amoku. Kiedy kończy mi się balsam, przecinam opakowanie na pół, żeby wydobyć wszystko do ostatniej kropli. Mam zapasy, ale otwieram maksymalnie 2-3 produkty i zużywam do końca. Jestem kosmetycznym ascetą i dobrze mi z tym. Świetne warsztaty dla zakupoholików. A Pani Lidia miała świetny kostium i cudownie lśniące włosy.
Udało mi się nie gadać do siebie, nawet wyglądałam (chyba) w miarę normalnie, bo ludzie (chyba) nie bali się ze mną rozmawiać. Przy okazji przebadałam (dwukrotnie!) moje włosy i wiecie co? Okazuje się, że mam dużo rosnącej młodzieży. Włosy są średniej grubości, ich stan jest dobry (na całej długości), a na centymetr kwadratowy mam 193 kłaki (standard to 120-150). I niech mi tu teraz jakiś hejter wyjedzie, że kudły mam kiepskie. Foty, to może kiepskie włosom robię, ale włosy mam jak malina 😀
Znowu trochę szpanu na ściance, bo ja lubię siebie, co zrobić 😀 A zaraz będzie szok, bo ja jednak z głową mam kolorowo…
Kolorowo w głowie, to łagodne określenie. Zjadłam Snickersa i przestałam gwiazdorzyć przy ściance. Wyszło moje prawdziwe ja. Oto ja. Ja prawdziwa. Olaboga!
Czas spierdalać. Zaliczyłam dobę bez snu. I tak się trzymałam, jak na śpiocha. Dobrze, że Accor Hotels dało mi kołdrę, zawinęłam i poszłam spać.
Dziękuję serdecznie za zaproszenie na tę niesamowitą imprezę! I pomyśleć, że gdyby nie moje Czytelniki, to nawet bym się nie zgłosiła. Dziękuję Czytelniki! Dziękuję Meet Beauty! Dziękuję Niemężowi, Mamie i Bratu oraz całej rodzinie i kotu Januszowi, którego miałam ze sobą na sukience. Komu to tam jeszcze się dziękuje? Reżyserowi i całej Ekipie Dziewczołek oraz Panu Busowi, że nas nie wypierdolił po drodze w pole, kiedy kłapałyśmy dziobami. Dzięki za te rumuńskie toboły, pełne mazideł. Jak chcecie, to Wam pokażę co dostałam. Wystarczy już tych dziękczynień. Za rok też się zgłoszę, już bez namawiania. Klimat, miejsce, ludzie i cała organizacja na medal! Ahoj!
PS. Foteczki pochodzą z mojego aparatu i telefonu oraz od MadziSylwii i Moniki.

Dary losu z Wiosennego Spotkania Blogerek w Lublinie

By | Blog, Śmietnik | 34 komentarze
Dary, dary losuuu- Rysio śpiewał chyba o czymś innym, ale określenie przylgnęło na stałe do giftów i wygranych. Ostatnio pisałam o spotkaniu blogerek w Lublinie, to dzisiaj wypada pokazać dary losu. Przytachałam tego całkiem sporo, prawie wszystkie podarki trafione, a te które nietrafione też się nie zmarnują, w końcu mam koleżanki 😉 Bardzo ucieszyły mnie prezenty niekosmetyczne, bo ileż kurwa można szminek posiadać haha 😀 Dobra, lecim z tym koksem, nie ma opierdalania się!


Tyle tego nawlekłam. Można się smarować jak chleb masłem. Mam już kilku faworytów, ale przedstawię Wam po kolei co w tobołkach było.

Pan Pierre zesłał gifty pod postacią błyszczowary i lakieru na wypustki palcowe. Już mam wizję na lakier, a usta to wiadomo- sru i pomalowane.
La Quintessence  FB  Insta
La Quintessence to nowa nazwa pracowni Kremu Dla Mnie. Paczki powaliły nas wszystkie, nawet gdyby pudełka były puste, to i tak same sobą już cieszą oczy. Zawartość również zachwyca- olejek z malin, kwas solny hialuronowy i urocze mydełka. Miś wygrywa! 

Kneipp  FB

Przyznaję- marki nie znam, choć nie raz o niej słyszałam. Teraz mam okazję wybadać temat. Zdradzę Wam, że balsam pod prysznic zajebiście pachnie wiosną. Na więcej musicie poczekać.

John Masters

Ohhh Dżon! Firma przewinęła mi się w Twoim Stylu i tyle o niej wiem, ale już pogłębiam swoją wiedzę, a kosmetyki do włosów to mój absolutny pierdolec, więc już zaczęłam testy. Jak coś jest do włosów, to mi oczy gwiazdkami radości zachodzą. Jak coś nie jest do włosów, to też staram się na włosy wepchnąć. Taki mój los.

 

Tymofarm oraz Szyfoniera

O suplementach, to wiecie jakie mam zdanie…Odpuszczam więc, nie mam zamiaru nikogo przekonywać do czegoś, do czego sama podchodzę z dystansem. Plecionka, to wcale nie jest “pajączek” dla garbatych, tylko ramiączka do stanika od Szyfoniery, które cieszą mnie fchuj, bo bielizny mam tyle, że mogłabym pół miasta obdarować i jeszcze by mi zostało. Taki mój mały pierdolec, więc ramiączka są sesese.

 

Sylveco  FB

Garść próbek. Popróbuję, a potem pewnie zamówię coś większego, bo kosmetyki tej marki bardzo lubię.

 

Nanshy  FB  Insta

Pędzelki zawsze mnie cieszą, tym bardziej, że własnie się rozglądam za kilkoma nowymi. Nanshy to doskonały start w powiększaniu mojej kolekcji.

 

Eveline  FB  Insta

Jedna z moich ulubionych marek. Podkład z fotki mam i uwielbiam, pisałam Wam o nim TUTAJ. Lakiery mają takie kolory, że ojojoj, błyszczyk też na wypasie… Nie no, ja nie mam pytań- Eveline to jest jednak solidna firma.

 

Equilibra  FB

Już od jakiegoś czasu kosmetyki z Equilibra za mną chodziły, czytałam, myślałam i proszę- mały zestawik próbny jest u mnie. Aloes to jedna z moich ulubionych roślinek kosmetyczno- cudotwórczych, dlatego balsamem już zaczęłam napierdalać aż miło, a saszetka pachnie w szufladzie ze skarpetkami i to jak pachnie!

 

XOXO SHOP  FB  Insta

Koń jaki jest, każdy widzi. Ten koń, to nie koń, to unikoń, a właściwie unicorn, no jednorożec. Swój, swojski jebany jednorożec. Mam już skarpetki do kompletu, lubię motyw drania, chociaż ostatnio Monika mi powiedziała pewną ciekawostkę… 😀 Ale to nic, ja dalej lubię jednorożce haha 😀

 

Mariza  FB  Insta

Krem do rąk ostatnio zdenkowałam, do stóp też, Mariza wie co mie trza 😀 Strasznie mnie ciekawi czarny lakier, mam nadzieję, że będzie dobrze odbijał stempelki. Reszta tez się przyda, jaram się.

 

Miraculum   FB

Aż oczy szczypią z radości. Cień z Virtuala mieni się niesamowicie, podobnie jak bronzer. A lakiery? Przecież jasna sprawa, że uwielbiam wszelkie malunki na moich szponach. Se zapierdzielę manicura, że jak pójdę do Biedry to ekspedientki padną 😉

 

Party Lite  FB

Nikt nie lubi jak mu w domu jebie. A tu proszę- zapalam świeczkę, a syf niech se lata po kątach 😉 A serio, to lubię sobie zapalić jakieś pachnidło, szczególnie zimą. Latem- otwieram okno i pachnie mi z ogródka, ale zimą nie otworzę przecież, bo mi dupa zmarznie.

 

Dermaglin  FB

Nie ma to jak ujebać się ziemią jak ostatnia świnia. Lecę na samych glinianych maseczkach od dobrego roku i powiem Wam, że nie ma nic lepszego. Ryj może dalej mam koślawy, ale syfilis ujarzmiłam, więc glinki u mnie są zawsze mile widziane.

 

Pachnąca Szafa  FB

Do szaf to ja całe życie pachnące mydełka pchałam 🙂 Teraz powpychałam saszetki i powiem Wam, że otwierając szafę jest szał, bo taka poziomka daje po nosie jak trza. Tylko woreczek lawendowy pachnie moczem i starymi ludźmi, ale o gustach się nie dyskutuje 😉

 

Phytocode  FB

Na zakończenie jeszcze garść próbek.

Fajnie, że sponsorzy dołączyli do naszego spotkania i dali okazję do testów. Kilka kosmetyków już sprawdzam i dam Wam znać jak się sprawują. Nie pozostaje mi nic innego jak upierdolić ryj glinką, nasmarować włosy wynalazkami, wymalować się jak ta lala i na czerwony dywan 😀

 

Wiosenne Spotkanie Blogerek w Lublinie- relacja

By | Blog, Śmietnik | 39 komentarzy
Weekend spędziłam imprezowo. Dosłownie z imprezy na imprezę. Jedną z nich zaliczyłam w Lublinie. Na Wiosenne Spotkanie Blogerek pojechałam busem! Ja! Kurwa…z rok busem się nie kolebotałam, ale dałam radę, nawet się nie zgubiłam i nikt mnie nie porwał. Całe szczęście z dworca zawinęła mnie Marta (bądź pochwalona), więc byłam zaopiekowana i robiłam za trzymacz nawigacji w ramach podziękowań. Trochę mi się mapy w głowie zacinały, ale dotarłyśmy na miejsce. A tam…

A tam stado bab. Od lewej lecąc stoję ja. Wyszłam jak Krysia Tuchałowa ze wsi, ale w sumie jestem ze wsi, to nie będę się czepiać, nic nie poradzę, że mi z filców słoma wyszła. Koło mnie stoi MagdaKasiaMonikaMadziaMilenkaMarzenkaMagdalenka i Marta. Dobrze, że wzięłam żółtą kufajkę, w której na co dzień inseminuję trzodę, to jakoś tak czarno nie było. Wzięłyśmy z Martą towarzystwo w jajeczny uścisk. Takie jaja.
Nasza babska biba odbyła się w Restauracji Portofino nad Zalewem Zemborzyckim. Żarcie spoko, dali kartofle to nie narzekam, bo kartofel to podstawa. Klimacik też niczego sobie. Szkoda, że nie było trzydziestu stopni na plusie, byłoby jeszcze lepiej.
Fotka pod tytułem “Chwila namysłu, co by tu ojebać i czym popić”. Jako że było już chwilkę po trzynastej, zamówiłam Mojito, bo pamiętajcie- prawdziwy dżentelmen przed południem nie pija.
Podczas gdy Panie zajadały sałatki, ja zamówiłam wieloryba, kopiec kartofli i michę surówek, a wszystko dlatego,że ja lubię wpierdalać. Co zrobić.
Po napełnieniu mojej bezkresnej kiszki miałam dużo siły na quiz i na wypełnianie kartek pamiątkowych. Tutaj chapeau bas- genialny pomysł. Nawet mi nikt nie napisał, że jestem pojebana, ale wiadomo trochę strach pisać, jak każda przez ramię widzi 😀
Piszo i piszo, napisać nie mogo. Milena się cieszy, bo przez kilka godzin zaglądała mi w cycki, to i smutno jej nie było 😉
Też pisałam, żeby nie było, że jak ze wsi, to liter nie znam. Znam. Jeszcze Wam powiem, że i quiz mi całkiem zacnie poszedł, nawet Wam się pochwalę wynikiem. Ale nie powiem jakie były pytania, bo wtedy moje odpowiedzi wydadzą się kretyńskie.
Prącie bardzo. Kartkówka rozjebana jak żaba na szosie. A na pierwszej karteluszcze macie miłe słowa na mój temat. Serio nikt mnie nie chciał znurać? 😀 Powiększcie sobie jak Was intererere.
Plotki, kupa śmiechu, morze alkoholu, trochę dragów i tańce nago na stole   i tak nadszedł czas na upominki od sponsorów. Trochę tych tobołów stało, nie, że nie. A i tak każda najbardziej wzdychała do tych ładnych, kartonowych pudełeczek w lewym, dolnym rogu. Powiem Wam, że nawet jakby tam  w środku był stolec, to i tak pudełko wymiata 😀
Ja jako znany macacz i wąchacz od razu wsadziłam nos w zapachy. Może to mój urok, może to Mama, która jest szewcem akrobatą i od zawsze miałam dostęp do świeżego kleju. I tak to, lubię se pocachać.
Chytra baba z Radomia. Łapy w gifty. Przecież każda blogerka jedzie na spotkanie żeby się nachapać, no nie? A no nie. Ale upominki cieszą i nie zaprzeczę. A i tak znikam w najbliższym czasie ze spotkań, właśnie dlatego, że za dużo mi tych wszystkich kosmetyków. Na kawę też się nie umówię, bo nie piję, ale herbata, czy jakiś browar- chętnie. A wiecie co było najlepsze? Że takie spotkanie to nie tylko gifty, ale i pomoc.

 

Na koniec spotkania odbyła się licytacja, z której chajsy powędrowały do Lubelskiego Animalsu. Szczególne podziękowania należą się także partnerom spotkania- EUKAUBA8in1IAMSTETRABIOMANIA. Dzięki partnerom do Schroniska w Lublinie przy ul. Metalurgicznej 5 trafiły najważniejsze gifty – 80 kilogramów karmy mokrej i suchej, kagańce, smycze, różnego rodzaju preparaty. Dla mnie takie prezenty są więcej warte, niż kolejna szminka. Wcale nie ja muszę dostawać, są stworzenia, które ucieszy pełna miska. Wolę merdające i zadowolone zwierze, niż lakier do paznokci.

 

Oczywiście Sponsorom też dziękuję. Miło było gościć w tym klimatycznym miejscu i w sympatycznym gronie. A jeśli jesteście ciekawi co było w tobołkach…
…to zapraszam na kolejny post 🙂 Opowiem Wam co i od kogo przytachałam.

Upominki z Mikołajkowego Spotkania w Chełmie, czyli toboły pełne wrażeń!

By | Blog, Śmietnik | 31 komentarzy

 

Pokazałam Wam ostatnio gdzie byłam, co robiłam i gdzie są pieniędze za las- KLIK. Dzisiaj pokażę Wam co ja tu przytachałam w moich jurnych worach. A było tego zatrzęsienie. W sumie to jest, chociaż wafelki to się same otworzyły już w drodze do domu, musiałam przecież  jakoś Szofera wynagrodzić 😉 To co? Lecimy?

 

Takie toboły pełne skarbów przyjechały ze mną ze spotkania lubelskich blogerek. Lubię prezenty. Każdy lubi. I jak Wam jakaś blogerka powie, że nie lubi- to kłamie. Nie ma w tym nic złego, że lubimy niespodzianki. Źle się dziej, jak dla kogoś prezenty są celem głównym. Na szczęście jeszcze nie spotkałam takich osób osobiście, ale podejrzewam, że istnieją.

 

 

Oczopląs! Nieźle Mikołaj dał czadu. Lubię to wszystko tak ładnie sobie ustawić i się zawiesić 😀 Ale może pokażę Wam z bliska co do czego, bo tutaj to widać zlepek wszystkiego.

 

 

Słodkie słodkości od Candy Factory / FB. To pudełko najbardziej rzuciło mi się w oczy po rzucie okiem po fantach. Opakowanie słodkie jak sama zawartość. Czekoladki tak słodkie, że wykręciło mi mordę na drugą stronę po zaczerpnięciu jednym ząbkiem.  Z ciasteczkami daję radę- 2 na raz udało się zjeść. Czekolada ćpuńska z makiem jeszcze czeka. A czemu tak powoli mi idzie? A no, bo ja nie jadam słodyczy. Takie zboczenie- nie, że nie lubię, ale kostka czekolady zamula mnie na miesiąc. Swoją drogą- dobry patent takie boxy ze słodkościami. Tak rozkminiam czego to jeszcze na rynku nie ma- może boxy z zabawkami erotycznymi? Oh wait, sza, jak coś to był mój pomysł 😀

 

Wafele od EurowafelFB zawsze pro. Tym zacnym podarkiem przekupiłam Niemęża żeby po mnie przyjechał. Oboje jemy takie wynalazki na tony, bo fajnie gębę zakleja. Wtedy nie mogę mówić i można ze mną w spokoju posiedzieć i obejrzeć jakiś film, bez kłapania dziobem.
A tutaj mamy troszkę dżemorów do goferów i fajne kosmetyczne niespodzianki od Maroko SklepFB. Dżemy powolutku wyłomoczę, ale najbardziej mi się oczy zaświeciły na widok łagodnego szamponu. Aj aj aj wszystko co można wsadzić na łeb, to dla mnie prezent idealny!
The Secret Soap StoreFB opakował prezent tak ładnie, że właściwie same pudełko już by mi wystarczyło 😀 Środek też imponujący. Krem do rąk już w użyciu, a pachnie tak zajebiście, że jakbym była mocniej pierdolnięta to zlizywałabym go z rąk. Na szczęście nie jest ze mną jeszcze tak źle 😀 Chyba…
Drogeria eKobiecaFB sprawiła nam bardzo przyjemne podarki. Puder ryżowy miałam zamiar kupić, ale już nie muszę i już go lubię. Szoku dostałam na widok czarnej pomadki. Niemąż powiedział, że do Biedry tak ze mną nie pójdzie, w sensie jak się nią pomaluję, ale na jakąś okazję się przyda. Na przykład na zjazd satanistów w Pcimiu Dolnym, albo na jakąś sesję u mojej Asi.
Lady’s Nails CosmeticsFB podarowało nam ozdoby do pazurków i żel. Niektóre dziewczyny dostały hybrydy, ale ja akurat siedzę w żelu, więc hybrydy są mi zbędne. D&G naklejki to ja no…hmmm…tego- przytnę, bo nie mój stajl, że tak to ujmę 😀 Będzie z nich ładna złota posypka. A może puszcze w świat? Kto wie. W każdym razie reszta mega.
BielendaFB zawsze podrzuca przydatne prezenty. Micel to u mnie podstawa! Jedwab do ciała chyba poczeka na cieplejszy czas, ale jestem go niezwykle ciekawa.
To, że uwielbiam kosmetyki z FarmonyFB to żadna tajemnica. Ciekawi mnie krem, ale i suchy szampon już do mnie przemawia. I suchar chyba pójdzie na pierwszy ogień z recenzją, przy okazji porównam go z innymi, które posiadam na stanie.
A tu to będzie recenzja inna niż wszystkie. NacomiFB już poszedł w ruch. A gdzie go pcham? A wiadomo! Na włosy haha! Ale i na ciało też próbuję, żeby nie było. W każdym razie skład taki przyjemy, że włosy chyba się z nim zaprzyjaźnią.
Drogeria MisticFB obdarowała mnie podkładem. Musi on bidny chwilkę poczekać, ale myślę, że koło maja- czerwca odcień będzie już idealny, bo ja szybko i mocno murzynieję wraz z pierwszym słonkiem.
VitapilFB idealnie wycelował w moją ulubioną, włosową tematykę. Już żrę tabsy i psiukam się po łbie lotionem. A powiem Wam, że psiukacz zajebiście pachnie!
Tutaj mamy choinkowe mydło od Scandia CosmeticsFB, olejek pomarańczowy od Optima PlusFB oraz kolorówkę od CatriceFB. Olejek już mi pachnie, a choinka odpoczywa w szufladzie z bielizną, kot boi się zaglądać haha 😀
RimmelFB dał mi szansę wypróbować tusz. Strasznie mnie to cieszy, bo ponoć jest przyjemny dla rzęs. Musi chwilkę poczekać na swoją kolej, bo nie lubię mieć otwartych więcej niż dwóch tuszy na raz, ale strasznie mnie łapy świerzbią, żeby go już używać.
Kosmetyki od EvelineFB zawsze mnie cieszą, lubię tę markę.
AvaFB idealnie wpasowała się z upominkiem, krem przyda się na świąteczno- sylwestrowe imprezy.
A na aloe- choince już wisi łańcuch od SemilacFB
A pod choinką, flaszka od Chill Drink./FB. Drink bezalkoholowy, bo alkohol w święta to jak dla mnie- trochę nie na miejscu.
Już pewnie posnęliście, a to ciągle nie wszystko! Była jeszcze licytacja i loteria. Dostałam też prezent od Mikołajki. Oto i podarki.
Cudownie trafiony prezent od jednej z blogerek. Nie wiem od kogo, ale kosmetyki trafione w punkt! Jeszcze raz dziękuję 🙂
Sleeki, w końcu dopadłam Sleeki! Moja radość nie zna granic! Azjatycki krem pod oczy już mnie pielęgnuje, a Szminka w kredce od Rimmel gości na moich ustach. Dziś otwieram balsam z imbirem i pomarańczą od Eveline! Ajj!
Jeszcze raz gorące podziękowania dla sponsorów, naszych organizatorek oraz wszystkich dziewcząt, z którymi mogłam spędzić Mikołajki. Prezenty, prezentami, ale wspólnie spędzony czas to zawsze miła odskocznia, szczególnie dla takiego Nołlajfa jak ja 🙂

Mikołajkowe Spotkanie Blogerek w Chełmie, blogerki dla zwierzaków- relacja!

By | Blog, Śmietnik | 24 komentarze

Bo za bycie złą, są lepsze prezenty! Ho ho ho! Byłam bardzo niegrzeczna w tym roku i w tamtym też, i dwa lata temu też, a i klej od małego wącham, bo Mama jest szewcem 😉 Kiedy przyszedł do Nas (czyli do mnie i innych blogerek) Mikołaj, oczywiście mówiłyśmy, że jesteśmy grzeczne, ale jak jest to każdy wie. Owszem- dobre uczynki to my lubimy, ale czy my takie dobre dziewczynki jesteśmy, to ja nie wiem 😉

5 grudnia odbyło się Spotkanie Mikołajkowe. Ja wiem, że to dzień wcześniej niż normalne Mikołajki, ale w naszym regionie to norma. Sylwester w Chełmie ma być 1 stycznia KLIK, więc dzień w tą czy tamtą, to żadna różnica.

Spotkanie zorganizowały:

Przybyły:

Pod obstawą milicji zagościłyśmy na Ranczu Budrysa w Strupinie Dużym, koło Chełma.

Miejscówka zacna, zagubiona wśród pod chełmskich pól, zagubiona jak ja. Spóźniłam się z dobre 10 minut, jak fleja jakaś. Okrążyłam ze trzy razy Ranczo, zanim dojechałam. Udało się. Wbiegłam triumfalnie jako ostatnia i prawie wywinęłam orła w upominkach od sponsorów. Sic! Takie z nas grzeczne panny, że mamy sponsorów…pominę to kropką na końcu zdania.

Darów jak po wielkiej powodzi w 97. Tylko, że powodzi nie było, chyba, że powódź prezentów. A zaczęło się od prezentów od nas- dla nas. Blogerki – blogerkom. Lubię tę tradycję- list do Mikołaja, potem losowanie kto komu da paczuszkę. Miły zwyczaj, a już myślałam, że to mnie nie spotka po ukończeniu szkoły, a jednak!

 

(Nie)grzeczna Pudernica dziękuje Mikołaicy, prezent trafiony w sedno! Serdeczne Niech Ci Jarek Jedyny Prawdziwy Oświecony Światłem Swego Majestatu Błogosławi!

W międzyczasie trzeba było się posilić, żeby potem mieć siłę tarmosić pudła z darami. Ja wybrałam oczywiście furę mięsa, nie ma to jak przegryźć chabaninę zagryzając kulką pieprzu;)

Kawka akurat nie moja, a Sylwii, ale taka ładna i blogersko fotogeniczna, że obskoczyłam ją obiektywem. Kawę, nie Sylwię, chociaż Sylwię też 😉

Po prezentach blogerskich i obiadku, czas na prezenty od firm. Dobrze, że biedna Klaudia się nie złamała przy rozdawaniu, bo było tego bardzo, ale to bardzo dużo.

Każda z nas ochoczo buszowała po tobołkach, niczym buszujący w zbożu, buszował w zbożu szukając zboża, czy co on tam szukał.

Kółko (nie)różańcowe zwarte i gotowe! Gotowe na wszystko! A jak na wszystko, to i na pomoc zwierzakom! Zebrałyśmy prawie 800 złotych dla Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt! A jak zebrałyśmy? Była loteria, była licytacja i kasa się sypie 🙂

Za chajs z bankomatu baluj bejbe! Niech i piesy pojedzą solidnie, niech śpią sobie na ciepłych kocykach, bo jeśli masz serce do czworonogów- masz i do ludzi. Pamiętaj!

Losowanie budziło wiele emocji 🙂 Udało mi się wylosować super prezenty. Ale o prezentach będzie w następnym poście, zaraz, zaraz- nie wszystko na raz!

Wszystko nam kiwi! W takim gronie to wszystko bez wyjątku! Szkoda tylko, że czas tak szybko zleciał, nie nagadałam się ze wszystkimi 🙁 Chociaż i tak mi się morda nie zamykała, jak to mi. Bałam się, że mnie dziewczyny na wiatr wygonią hehe 😀 Ale summa summarum ujebałam się w język, ugryzłam się znaczy. Co nie znaczy, że przestałam mamrolić. Mamroliłam dalej, najwyżej bardziej plułam 🙂

Na koniec jeszcze focisława z Sylwią, ach co to jest za kobieta!

I jeszcze grupówka, i do domu… Wszystko co dobre szybko się kończy. Mam jeszcze jedno życzenie do Mikołaja- chcę się z tymi dziewuszyskami spotkać jak najszybciej! Mikołaj nie bądź dziadem, spełnij moje marzenie!

 

Do przeczytania w kolejnym poście, bo chyba chcecie zobaczyć, co te wszystkie Mikołaje przytachały nam w worach? Kto nie lubi pełnych worów, niech pierwszy rzuci kamień. Ho ho ho komin jest pełen pyłu. Ho ho ho, a więc wejdę od tyłu 😀

 

 

Krasne nieba! Upominki ze spotkania krasawic :)

By | Śmietnik | 35 komentarzy
Jestem, jestem- jakby ktoś pytał, bo kto pyta ten nie pipa. Dzisiaj przydałoby się poprzechwalać troszeczkę tymi cudownościami, które dostałam na spotkaniu blogerek (KLIK).
Spotkanie mogę zaliczyć do udanych i jest mi niezmiernie miło, że dziewczyny też są zadowolone. To było pierwsze spotkanie, które miałam okazję organizować. I tak z Weroniką podołałyśmy zadaniu ufff jak dobrze 🙂 Pisząc do sponsorów nie ukrywałyśmy, że po raz pierwszy zajmujemy się organizacją, ale skądś to doświadczenie trzeba wziąć. Mamy już małe doświadczenie, mamy też piękne prezenty, które mam zaszczyt dziś zaprezentować.

 

Taki mały składzik przyjemności na początek. Aż chciałoby się skoczyć na bańkę w to kosmetyczne poletko.
Od https://www.mokosh.pl/ dostałyśmy po rewelacyjnym olejku. Naturalnie- naturalnym. Ja mam pomarańczkę,z którą już latam i chlapię po całym domu. Zapach powala na kolana i absolutnie rozpiernicza!
Dafi (https://www.dafi.pl/  ) sprezentowało nam po dzbanuszku filtrującym, który też już sprawnie filtruje mi wodę. Mega gift, potrzebny, praktyczny i…niebieski 😉 A jak wiadomo- woda zdrowia doda, a taka bez kamienia, którego w mojej kranówie mnóstwo, to już w ogóle sprawi, że będę miss wsi.
Z Eveline (https://www1.eveline.com.pl) nie ma żartów! Paczka od nich na konkretnym wypasie. Balsamiki, kremiki, podkłady, lakiery… same popatrzcie. Już nie wspomnę o tym ogromnym kalendarzu, który pasuje mi jak ulał. W końcu nie będę zapisywać wszystkiego na jakichś świstkach papieru, które i tak potem gubię. Od dziś pomysły na nowe posty spisuję w nim. Już pierwsze notatki poczynione 😉
Na Buziak Style (https://www.facebook.com/buziakstyle?fref=ts) zawsze można liczyć. Wymyśliłam losowanie i tak wylosowałam różową bransoletkę 🙂 I to z kotkiem! Czyli nie byle co 😉 Mam sporo ciuchów, do których to małe, urocze cudeńko będzie pasować jak Szarik do czołgu,jak kot do mleka, jak Durczok do stołu wiecie jakiego 😉
Aniołeczek ręcznie zrobiony od Galerii LudowoMi (https://www.ludowomi.pl) to taki nasz spotkaniowy amulet. Aniołki czuwały, żeby wszystko poszło jak po maśle i się udało 🙂
Drogeria Cytrynowa (https://cytrynowa.pl/) zachwyciła wszystkie dziewczyny bez wyjątku. Zestaw wosków ściął mnie z nóg, bo ostatnio przepadłam w woskopierdolcu hehe 😉 Krążki już porozkładałam po szufladach, a pierwszy właśnie mi płonie. Testuję hibiskusa- to ten bordowy drań. Ale jest intensywny! Długopis też zawsze pro, bo ja wiecznie gubię gdzieś te pisaki i ciągle mi mało. Boże, chyba poprzypinam długopisy do łańcuchów 😀 Oprócz prezencików, dostałyśmy też po kuponie zniżkowym na zakupy- grzech nie skorzystać.
Spa&Fit (https://spafit.pl/) ufundowało nam miks genialnych kosmetyków. W mojej paczce trafiłam glinkę i już nie mogę doczekać się testów! Miałam też krem do buzi- no teraz to już będę całkiem ładna, nie ma to tamto 😉 A te malutkie słoiczki kryją w sobie mini balsamiki o takich zapachach, że mój kot zaczął szczekać, a wrony w ogródku klaszczą skrzydłami. Jestem bardzo zadowolona z powyższego zbioru cudowności.
Soraya (https://www.soraya.pl) postawiła na pielęgnację mojej ryjówki. Przyznaję- podkład już w fazie testów, mam go właśnie na ryju i…ale nie to innym razem 😉 Na recenzje przyjdzie jeszcze czas.
Noble Medica (https://www.noblemedica.pl/) zadbała o nasze stawy, włosy, skórę i inne cząstki organizmu. Przyznaję- pokładam w tym produkcie ogromne nadzieje, myślę, że może mi pomóc pozbyć się reszty upartych nieprzyjaciół z mordki. Stawy mi strzelają jak Putin z misją pokojową na Ukrainie, a i włosom przyda się kopniak po zimie. Dlatego już połykam tabsy. Tabsy są w pełni naturalne, co mnie cieszy. (Popijam je wodą z dzbanka od Dafi hehehe genialne połączenie 😀 ).
A jak sobie gębę wodą zaleję, to obetrę ręcznikiem od Diamond Cosmetics (https://pazurki.com.pl) 😉
Wysuszacz do lakieru to plus 50 do zajebistości, a mocny pilniczek jak znalazł przy poprawkach moich żelowych szpon.
Natura (https://www.drogerienatura.pl/) dała czadu jak Behemot na odpuście! Nie dość, że Pan Dariusz- mega pozytywny i profesjonalny człowiek, to jeszcze ilość kosmetyków przyprawiła mnie o kołatanie serca. Mam moje brakujące paletki cieni, o których marzyłam. Jest czad! Nie zabrakło też korektorów w odcieniu na teraz i na bardziej słoneczne dni, tuszy, bazy pod podkład, którą miałam chęć wypróbować od pewnego czasu, czy miękkiej kredki. Nie mam pytań. Paczka na wypasie.
Harmony Plus (https://www.harmonyplus.pl/) obdarowała nas słynnymi zestawami Hair Jazz. Niektórzy chcieli mnie za ich recenzję zlinczować hehe, a jak widać Hair Jazz ciągle mieszka w mojej łazience, bo bardzo się zaprzyjaźniliśmy i zestaw służy moim włosom. Bardzo się cieszę z tego prezentu i do mycia, gotowi, start!
Ręcznie robione mydełko od Barwy (https://www.barwa.com.pl) ubarwi mi moje kąpiele, a i próbeczki zawsze się przydadzą, bo u mnie nic się nie marnuje. Długopis- kolejny sprzęt, którego mam nadzieję nie zgubić- trzymajcie kciuki 😉
I jeszcze inne mydełko, tym razem od The Secret Soap Store (https://secret-soap.com). Tym razem różane myjadełko, lubię zapach róży. Zapach przedziera się aż przez folię- orgazm. Olejek pod prysznic o zapachu lawendy już towarzyszy mi w wannie, bo prysznica nie mam 😉 Zapach również zabójczy.
Cosmetic-Service ufundował nam zniżkę do sklepu, już nie mogę się doczekać zakupów 😉 Dostałyśmy także po próbce peelingu od Orientany. Miły drobiazg, który ucieszy każdą kobietę.
Na koniec jeszcze raz- ogromne podziękowania dla sponsorów naszego spotkania. Dziękuję za zaufanie, którym obdarzyliście mnie i Weronikę. To było nasze pierwsze spotkanie, które organizowałyśmy, ale wygląda na to, że zrobimy powtórkę w większym gronie. Nasz zlot czarownic uważam za udany i taki swojski. Było bez napinki, na luzie, serdecznie i dobry humor nas nie opuszczał. Pokazałyśmy, że my dziewczyny z małego miasteczka godnie reprezentujemy blogosferę i nie ma na nas mocnych. Do zobaczenia na kolejnym spotkaniu. A Wy moi drodzy czytelnicy spodziewajcie się ogromu recenzji, bo mam co testować 😉 Którego produktu jesteście najbardziej ciekawi?

Krasawice w Krasnymstawie- spotkanie krasnych blogerek :)

By | Śmietnik | 26 komentarzy
Dziś Dzień Kobiet. Leżałam do południa i czekałam na śniadanie do łóżka, ale tak mnie ssało, że poszłam i zrobiłam jajecznicę hehe 😀 Wczoraj z okazji tego zacnego święta wraz z Weroniką zorganizowałyśmy blogerskie spotkanie.

 

Zebrałyśmy się w następującym składzie:
Weronika https://wyznaniakosmetoholiczki.blogspot.com  (organizatorka)
Wioletta https://niewyparzonapudernica.blogspot.com    (ja, też organizatorka)
Iwona https://ordinaryandbeauty.blogspot.com
Ewa https://eva-moda-i-uroda.blogspot.com
Paulina https://caipiroska1.blogspot.com
Monika https://wodcieniachfioletu.blogspot.com

Tak, te Matrioszki to my 😉 Pierwszy raz wzięłyśmy się za organizację. Troszkę stresu było i ogrom załatwiania milionów spraw, ale atmosfera podczas spotkania wynagrodziła wszelkie trudy. Pierwszy raz w naszym miasteczku odbyła się taka impreza. Zebrałyśmy krasnoyordczanki w Restauracji Storczyk i się zaczęło…

Każda z naszych pięknych i urodziwych Krasawic dostała po koguciku na pierś i po chusteczce na głowę- żeby było swojsko, radośnie i krasno jak sto pierunów.

Sponsorzy zastawili stoły, parapety i podłogi żeby dodatkowo uczcić Dzień Krasnej Dziewicy 😉

Zasiadły kobietki do stołu. Pojadły, popiły i zaczęły wąchać, malować, próbować i oczywiście plotkować. Jedno Wam powiem- jadaczki nam się nie zamykały. Na powyższej fotce możecie zaobserwować rewelacyjny obraz z jakąś piękną nieznajomą 😉

Trzeba przyznać, że my blogerki mamy nosa do pachnących spraw. Monika właśnie bada jakąś nową truskaweczkę w musie 😉

Sprzęt w gotowości, a w raciczkach mięciuchny ręcznik. Aj, jak mnie on ucieszył- będę miała czym chapę otrzeć po zjedzeniu słoniny z cebulą!

Buszujące w zbożu. Spotkanie było takie krasne, swojskie, naturalne- Natura wpisała się perfekcyjnie w ideę naszego zlotu i obdarzyła nas mocą upominków.

Selfie z dzbankami od Dafi, które bardzo nam się spodobały (mój już w użyciu).

Jak widać Dafi cieszy, bawi, uczy i daje dużo radości 😀

Jak trzeba, to umiemy się zachować. Fotka pełna gracji, powabu i seksapilu. Oto my- Krasnostawskie Krasawice. Takich dziewuch to ze świecą szukać, a i ze świecą będzie ciężko, bo jest nas tylko sześć. Chyba, że są jeszcze jakieś inne krasnoyordzkie blogerki, o których nie wiem? Ujawnijcie się 🙂

Jak to mówią- człowiek wyjdzie ze wsi, ale wieś z człowieka nigdy 😉 Wiecie, pierwszy raz zobaczyłam aparat, człowiek całe życie się uczy, a i tak gupi umira 😉

Zespół Pieśni i Tańca z Sitańca. Brakuje nam tylko kur niosek do kompletu, ale na kolejne spotkanie się załatwi 😉

Rambo pierwsza krew. Monika spuściła łomot przypadkowym przechodniom, ot tak dla zabawy. Nie było nudy 😀 My, proste wieszczki umiemy się bawić, a i sztachetą po mordzie zdzielimy jak zajdzie taka potrzeba.

Urocze też potrafimy być. Tak dla niepoznaki. Sztachetą lejemy potem. Pod płotem. Jak nam kury kradną to sztachety w ruch.

Ten niewinny uśmiech to tylko przykrywka. Nie będę się powtarzać co każda z nas miała pod stołem. Albo się powtórzę- sztachety 😀

Matko Bosko Krasnoyordzko, jestem poważna, aż mie cycki wyśli. Rzadko mi się zdarza zachować powagę. Monika musiała opowiadać o czymś poważnym. Może o złodziejach, którzy zostawiają kupki w naszych sedesach? Achhhh nie ważne, to inny temat 😀

Długo to ja powagi nie umiem utrzymać 😀

Rozmowy, poprawki, wąchanie, plotki, ploteczki, jedzonko, herbatki. Jasny gwint, czas szybko nam spierdolił…

Wybawiłam się jak prosie w świeżym gnoju. Generalnie to kupa. Kupa śmiechu. Trzeba przyznać, że stypy nie było… No, ok- była stypa, ale to dłuższa historia i też raczej nie smutna hehe 😀 W każdym razie spotkanie trzeba powtórzyć, a skoro pierwsze “próbne” poszło nam całkiem zajebiście, to kolejne będzie chyba większe i jeszcze bardziej huczne. Ja już ładuję akumulator i wkrótce ruszymy z Weroniką z czymś nowym.

Sponsorzy naszego zamieszania to…
https://www.dafi.pl/                                                 Dafi
https://www.harmonyplus.pl/                                  Harmony Plus
https://www.facebook.com/buziakstyle?fref=ts    Buziak Style
https://cytrynowa.pl/                                               Drogeria Cytrynowa
https://www.noblemedica.pl/                                  Noble Medica
https://www.drogerienatura.pl/                               Drogerie Natura
https://spafit.pl/                                                       Spa&Fit
https://www.cosmeticservice.pl/                             Cosmetic-Service
https://www.mokosh.pl/                                          Mokosh Cosmetics
https://www1.eveline.com.pl                                  Eveline
https://pazurki.com.pl                                             Diamond Cosmetics
https://www.soraya.pl                                             Soraya
https://www.ludowomi.pl                                       Galeria LudowoMi
https://www.barwa.com.pl                                      Barwa
https://secret-soap.com                                           Secret Soap Store

I po imprezie 🙂 W kolejnym wpisie pokażę Wam czym uraczyli nas sponsorzy 🙂 A Wy już się szykujcie na kolejną edycję zamieszania 🙂