Tag

hybrydy

Wiosenne paznokcie, kolorowe zdobienie

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments

 

Dziś będzie film. Film powstał na życzenie moich Podglądaczy z Instagrama. W dzisiejszym odcinku zobaczycie jak robię wiosenne zdobienia na paznokciach. Będzie kolorowo, pastelowo i neonowo. Nie zabraknie błysku. Zdobienie jest dość łatwe chyba, że właśnie piliście alko albo jesteście na kacu wtedy to chyba nie będzie tak z górki. Kolorowe maziaje przywołują wiosnę, lśniącą syrenką zadacie szyku na zabawie w remizie, a wypiłowany szpon przyda się przy otwieraniu piwa.

Do zmalowania użyłam losowych lakierów z mojej szuflady.
Zielony lakier Silcare 93
Różowy Indigo hola lola
Żółty MDSKL 53 (Ali)
Biały Azure CG01 (Ali)
Pomarańczowy CNDSE 86 (Ali)
Fioletowy Color Tale M61 (Ali)
Błękitny Vasco 028
Top Vasco no wipe

Dodam jeszcze, że zajebiste intro i outro stworzył dla mnie Pan Reżyser, którego serdecznie polecam do wszelkich prac okołofilmowych – Zespół Filmowy NAZWA BYŁA ZA DŁUGA, (Facebook).

 

Hybrydy Vasco, jak zrobić węża na paznokciach i pistacja idealna

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments
Piękna polska złota jesień, a w sercu zawsze maj. Nie dałam się modzie na stonowane kolory. Nigdy się nie daję, a już na pewno nie na paznokciach. Jeśli chcecie dowiedzieć się jak zrobić węża na paznokciach oraz przeczytać o moim hybrydowym odkryciu- zapraszam do czytanki ?

Vasco Gel Polish to nowa firma na rynku hybryd. Tak się stało, że dostałam do przetestowania zestaw świeżutkich lakierów. Kolory wybrałam sama, malunki robię sama, ja to prawie wszystko sama, a resztę robi samiec.
Pierwsze zetknięcie i już było wow. Niby hybrydy, no co kurwa można wymyślić nowego? A jednak! Po pierwsze pędzelek. Rewelacyjnie wyprofilowany. Lekko zaokrąglona końcówka świetnie dojeżdża we wszystkie zakamarki. Ale to jest nic, bo co z tego, że czymś dojedziemy jeśli wszystko się spieprzy zanim doniesiemy rękę do lampy? Właśnie. I tutaj miłe zaskoczenie- konsystencja. Muszę przyznać, że z taką jeszcze się nie spotkałam, a nie z jednej flaszki hybrydę w swoim życiu nakładałam. Tutaj mamy do czynienia z jakby żelową konsystencją. Nie mogę powiedzieć, że jest to gęsta hybryda, bo to nie to, chodzi mi oto, że jest taka hmmm… no kurwa żelowa, no! Nie spływa tylko delikatnie się poziomuje i przyczepia się do płytki paznokcia takimi maluśkimi rączkami jak mają skrzaty. Ze skrzatami, to poleciałam. Oczywiście chodziło mi o elfy. Dobra koniec, bo się pogrążam ?
Top też jest bardziej żelowy niż te, z którymi miałam do czynienia. Posiadam wersję no wipe, czyli taką, która nie potrzebuje przemywania, dla mnie wygodne rozwiązanie. A baza! Baza moi drodzy, to też mistrzostwo- żelowa i na tyle gęsta, że idę o zakład, że można nią odrobinę przedłużyć paznokcie. Osobiście nie próbowałam, ale rozkminiłam, że jest to możliwe.
Wybrałam sobie cztery kolory:
1) 001, Aruba Ruba, pastelowy róż.
2) 012, Kostaryka, w końcu trafiłam na idealną pistację!
3) 028, Cloud, pastelowy błękit złamany nutą fioletu.
4) 067, Star Dust, brokatowe drobinki świetne jako dodatek, albo poświata na innym kolorze.
Wszystkie kolory (oprócz 067) bardzo ładnie kryją już po jednej warstwie, ale tak jak to zwykle bywa, dwie warstwy będą idealne. 067, czyli brokatowa sroczka, nie jest taka kryjąca i jak wspomniałam, najlepiej sprawdza się w duecie z kolorem kryjącym. Nie ma się do czego przypierdolić.
Minusy? W sumie to nie ma. Top po ponad 3 tygodniach noszenia lekko się zmatowił i chyba delikatnie zżółkł, ale rąk nie oszczędzam, więc zawsze mi się tak dzieje. W sumie to chyba doszukuję się na siłę, ale zaraz się ktoś przyjebie, że jak “darmo dostała, to tylko słodzi”? Nie słodzę, ale hybrydy od Vasco są serio dobre, a mam dość duże porównanie, bo używałam lakierów od dolara do mniej więcej stówy. Jeśli chodzi o cenę, to nie zabulicie dużo. Kliknijcie sobie do sklepu Vasco Gel Polish, który macie podlinkowany w tym zdaniuflaszka kosztuje 24,90. Dla mnie spoko. Jakość jeszcze bardziej spoko. Wszystko trzymało się jak polityk stołka dopóki nie zajechałam frezarką. Także tak. Hybrydy godne polecenia. Myślę, że świetnie sprawdzą się u początkujących, bo nic nie spływa, dobrze się poziomują i są skore do współpracy. U osób wprawionych w boju ułatwią pracę, bo tak jak wyżej, co się będę powtarzać ?
A tutaj macie dwie stylóweczki. Aktualnie noszę pistacje. Na jednym paluszku każdej płetwy stworzyłam białe ciapki, a zrobić to może każdy, bo to banał. Wystarczy na drugiej, mokrej jeszcze warstwie zrobić kropeczki, rozmazać cienkim pędzelkiem i dopiero włożyć do lampy. Gotowe! No jeszcze top, wiadomka.
Wężowe wzorki 3D zrobiły furorę. Dostałam milion pytań jak ja to zrobiłam. Wbrew pozorom taką skórkę węża robi się bardzo łatwo. Na paznokciu robimy ombre (u mnie 001 i 028), po utwardzeniu musnęłam brokatowym 067. Znowu do lampy. Cienkim pędzelkiem namalowałam czarny wzorek. Lampa. A potem potrzebujemy dużooo czasu. W luki między czarną kratką dajemy top i do lampy. Nakładamy kolejne warstwy topu jedną po drugiej do momentu aż wypukłości nas satysfakcjonują. Czyli tak ciapiemy i ciapiemy do znudzenia i gotowe. Nie jest to trudne, ale dość mozolne zajęcie.
No i co? No i to by było na tyle. Wiecie już wszystko zarówno o nowych hybrydach w moim stadzie jak i o wężu, niekoniecznie tym w kieszeni. Elo, elo!

Lampa SUN9c, różowa frezarka i dobry frez z AliExpress, czyli idealny domowy zestaw do hybryd

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments
Hybrydki- srydki. Świat oszalał. Zwykłe lakiery do paznokci poszły w odstawkę. I racja. Hybrydę mogę nosić nawet miesiąc i się trzyma. Już pomijam fakt, że po miesiącu odrost jest obleśny, ale jeśli się zdarzy, to też mam na to sposób. Ale nie o sposobach będzie. Będzie o dobrym dealu na paznokciowe gadżety. Lakiery hybrydowe, ok. Ale czym to wszystko utrwalić, a potem zdjąć? Pokażę Wam moją opcję – “sępa domowego”, czyli jak zrobić sobie tanio i dobrze w domowych warunkach. Podstawowe narzędzie, czyli lampa i mniej podstawowe, czyli frezarka i solidny frez. Taki zestaw po kosztach, ale nie jakościowa sraczka.

 

sun9c, sunuv 9c,9c, lampa, hybrydy, aliexpress,
lampa- klik

Zacznijmy od tego, że z siedem lat jechałam na zwykłej tunelówce. Na jednych żarówkach. Przez te lata lepiłam sobie żele, czasami nawinęła się Mama, albo koleżanka. Tyle. Nie było po co zmieniać bebechów. W ubiegłym roku doszłam jednak do wniosku, że trzeba śmierdziucha zastąpić czymś nowszym, bo jeszcze zdechnie mi staruch w połowie bazgrania i zostanę z kapiącym z palucha żelem. Przeszukałam internety. Oczywiście przeszukałam Ali? Większość osób polecała najmocniejsze i najdroższe lampy SunOne. Ale tak podumałam i pomyślałam, że na chuj mi gnój jak pola nie mam? Po co wydawać pierdyliard dolców na jakiś wehikuł, skoro staruch za grosze pociągnął w domowych warunkach kilka ładnych lat? (BTW dalej działa, oddałam koleżance na start z hybrydami). Jeśli paznokcie robicie sobie, ewentualnie jakiejś koleżance przy winku, to nie ma co inwestować w cholera wie jakie sprzęty.

 

Zakupiłam sobie lampę SUN9c 24W ze sklepu SUNUV Official Store na AliExpress. Nazbierałam kuponów, skorzystałam z promocji i zapłaciłam dokładnie 11,34 zielonych. Licząc dolara po 4 złote, pi razy drzwi, wyszło mi 45 złotych. Czy to nie jest deal życia? Teraz jest trochę droższa, ale sklep często robi promki, można upolować kupon, więc kto sprytniejszy, ten też kupi ją za śmieszne pieniądze. A nawet jeśli kupimy ją za całe 18 dolarów, to i tak taniej niż u nas. Nie wiem czy wiecie, ale tą lampą obraca nie jeden hybrydowy mocarz w naszym kraju, dodają tylko napis firmowy. Skąd biorą te lampy? Od tego samego Pana Chińczyka, od którego kupiłam ja. Także tego.

 

 

Piętnaście lampek, które utwardzą zarówno żel jak i hybrydę. Czas utwardzania błyskawiczny, niektóre hybrydy są suche w dosłownie 10-20 sekund, co przy mojej starej tunelówce jest prędkością powalającą. Lampa ma jeden przycisk- jedno naciśnięcie to 30 sekund, dwa -60. Uruchamia się guziczkiem, ale ma też czujnik – wsadzamy łapkę i bestia się odpala, wyjmujemy i gaśnie. Sun9c, ma też siostrę 9s, która zamiast przycisku posiada wyświetlacz, ale ja jednak wolę mieć awaryjny guzik, w razie gdyby czujnik kiedyś zdechł.

 

Bestia przychodzi z pudełkiem, instrukcją i odczepianym kabelkiem. Żadnych zbędnych bzdetów. Działa pięknie, utwardza rewelacyjnie. Przyszła do mnie w niewiele ponad dwa tygodnie z …Estonii. Lampa nie posiada dna. Profilaktycznie stawiam ją na sreberku, żeby światło lepiej się odbijało. Czy to coś daje- nie wiem, nie chce mi się sprawdzać. Tak, czy siurdak uważam, że ta lampa to idealny wybór do domowej grzebaniny. Polecam. 

 

różowa frezarka z aliexpress

 

Na dokładkę domowy ździerak. Słynna różowa frezarka z AliExpress, kupiona w tym sklepie za $5,45. Nie jest to szczyt techniki, ale silniczek daje radę. W zestawie przychodzi też zestaw fezów, które są chujowe jak nieszczęście ? Do frezarki dokupiłam więc porządny frezaukcji jak ta (mój link jest już nieaktywny), u tego sprzedawcy. Szyszka ma taką moc, że flaki by wydarła, nawet na tym różowym maluszku. Za frez zapłaciłam 6,18$, czyli więcej niż za frezarkę, ale powiadam Wam – warto. Hybryda schodzi za jednym pociągnięciem, żel sypie się jak galerianka. Nie pamiętam ile powyższe bajery do mnie leciały, ale chyba było to w granicach normy, skoro sobie nie przypominam.

 

Zbierzmy wszystko do kupy. Jeśli paznokcie robicie sobie w domu i nie zajmujecie się tym profesjonalnie mogę Wam polecić dzisiejsze gadżety. Nie ma co przepłacać. Lampa jest rewelacyjna, a frezarka znacznie ułatwi pracę. Najważniejszy we frezarce jest dobry frez i oto i on. Pierdolników używam od kilku miesięcy i nawet nic nie pierdnie. Kupujcie póki na Chiny nikt atomówki nie spuścił ?

 

Lakiery hybrydowe z AliExpress- Bling i Belen

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments
Pamiętacie jak w sierpniu recenzowałam lakiery hybrydowe? Od tamtej chwili przepadłam. A ja, jak to ja – szukam produktów w wersji sęp. Oczywiście kosmetyk nie może być gówniany, ma być dobry, ale po możliwie niskiej cenie. A jak ma być tanio, to gdzie lazę? Na AliExpress. Obkupiłam się troszkę, przetestowałam, a kolejne lakiery już w drodze. Spaliłam…jakby były chujowe, to wiadomo, że więcej bym nie zamówiła 😉

 

Polazłam do tego sklepu- More Buyer,More Happier, a tam złapałam osiem 6 mililitrowych buteleczek po dolarze z ogonkiem za sztukę. Osiem Blingów. Potem polazłam do Belen Cute Nail store i dorzuciłam do koszyczka 7 mililitrowy termiczny Belen w podobnej cenie. Zaczęłam tworzyć cuda niewidy.

 

 

Numerki kolorów macie na flaszkach, więc nie będę się rozpisywać. Co macie wiedzieć, to widzicie. Jeśli chodzi o lakiery, to dobrze się nimi pracuje, gęstość jest taka jak trzeba, nie spływają, ani nie glucieją. Czarny trzeba utwardzać dłużej, bo ze względu na dużą pigmentacje idzie mu to topornie. Rekordowo udało mi się w jednym z mani chodzić prawie miesiąc, więc trzymają się świetnie. I nie, nie boję się chińskich hybryd, a ta zielona łuska na moich plecach to przypadek 😉 Hybrydę kładę na żel, więc nawet styczności z nią nie mam. Z tego co wiem, to jeszcze nikt nie zszedł po tych lakierach, a nawet nie słyszałam o żadnym uczuleniu. Chociaż między nami mówiąc- uczulenie na Semilaki to mit, po prostu jak ktoś chujowo kładzie, to różne rzeczy się dzieją. U Mamy też wszystko dobrze się trzyma, mimo, że Boska ma na co dzień kontakt między innymi z acetonem. Co chcić? Ino brać! 4 zeta, a pazur jak u jakiej Donatelli Wersalczi.

Moje ciapanie po racicach powyżej.

Czarnuchy– Srebro na czarnych pazurach to cienie do powiek My Secret, te takie w pyłku. Nie mogłam znaleźć brokatu, to posypałam cieniami 😀 Polecam! Wszystko pięknie trzymało się pod topem, aż do zeszlifowania. Rąby to łatwizna, tylko trzeba się ujebać. Malujemy biały w środku i obrysowujemy stopniowo coraz ciemniejszym kolorem.

Różowe– Piórka to naklejki, reszta to zwykła ciapanina pędzlem.

Fioletowe– Do wykonania tych paznokci wystarczą dwa, trzy lakiery i dużo cierpliwości. Na białym paznokciu malujemy trójkąty, na nich kolejne ciemniejsze, potem jeszcze ciemniejsze i tak to zesrania. Fiolet rozrabiałam z bielą żeby stopniować odcień, na koniec dałam tylko fiolet i już całkiem na amenus – fiolet z czarnym. I tak nie umiem wytłumaczyć, to już się nie pocę.

Niebiesko-fioletowe– A to jest termiczny Belen. Nie dodawałam już żadnych ozdób, bo ja szybko popadam w przesadę. Jestem zauroczona tymi kolorami i efektami, już leci do mnie różowo-czerwona wersja 🙂

Tyle, wystarczy Wam. Jestem zachwycona taniością i jakością chińskich lakierów, ale Wam nie polecę, bo mi wszystko wykupicie, a potem będzie na mnie, że też macie zieloną łuskę na plecach 😀 Dodam jeszcze, że 11.11 na Ali będzie Dzień Singla, a co za tym idzie super promocje. Ja już zbieram kupony zniżkowe, żeby móc mniej sponiewierać portfel. Elo!

 

Kiwi na paznokciach z lakierami hybrydowymi od Claresy

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments
Claresa – lakiery hybrydowe…ale czy dla mnie? Od lat na pazurkach noszę żel, na to walę zwykły lakier. Normalnych lakierów mam dwa koszyki. Popierdolonych brak. Jednak hybrydy chodziły za mną od dawna. Dlaczego nie kupiłam? Jestem człowiekiem solidnym i do przesady poukładanym (a nie wyglądam, co?). Dwa kosze lakierów nie mogą się zmarnować. Postanowiłam, że kupię hybrydy dopiero kiedy zużyję moje zapasy. Claresa pokrzyżowała moje plany 😉

 

claresa, lakiery hybrydowe, hybrydy, blog, recenzja

Oto moje pierwsze w życiu hybrydy. Dają radę. Wbrew pozorom wzorek jest banalnie prosty do zrobienia. Malujemy pazurki kolorem. Robimy białą plamkę z jednej strony paznokcia i rozciągamy biel do środka paznokcia. Później malujemy czarne kropki, ozdabiamy je białymi elementami, dajemy top i na koniec kropelki rosy z bezbarwnego żelu. Gotowe 🙂

 

 

A oto mój zestaw lakierów hybrydowych, który trafił do mnie w ramach współpracy. Gdybym sama miała kupić hybrydy, po zużyciu zapasów zwykłych lakierów, minęło by pewnie ze trzy lata 😀 Dlatego właśnie zgodziłam się na współpracę, bo wydała mi się sensowna. No i słuchajcie, przepadłam. Lakiery od Claresy są zajebiste na moje nieszczęście i teraz muszę nakupić więcej kolorów. Jak mogliście mi to zrobić?! Cały mój misterny plan i rozsądek poszedł w pizdu.

 

 

Ponieważ hybrydę kładłam na żel, baza była mi zbędna, kolor szedł prosto na uformowany szpon. Na sobie wypróbowałam zieleń, natomiast na Matce Boskiej róż. U Boskiej poszła baza, bo kładłam lakier na naturalną płytkę, także nic się u mnie nie marnuje. I co? I jajco. Hybryda siedzi u mnie nienaruszona od ponad trzech tygodni. Oczywiście odrosła i wygląda to chujowo (recenzja musi być solidna to noszę do bólu), ale nadal lśni blaskiem. Tylko nie mam pewności, czy to jej blask, czy może moja zajebistość tak razi po oczach.

 

 

Dodam jeszcze, że moja Boska na co dzień ma do czynienia między innymi z acetonem, a mimo to mani trzyma się dobrze. Oczywiście nie pływa w tym acetonie, ale jednak jej łapki kontakt z nim mają. Wiecie jak to jest przy drukowaniu banknotów w piwnicy, aceton się przydaje. 



Paleta kolorów dość spora, choć jak zauważyłam zieleń trochę się różni, z różem nie jest źle. Gdzieś na FB Claresa wrzucała kolory na próbniku, poszukajcie sobie, tam kolorystyka jest identyczna jak w rzeczywistości. Nie mam porównania z innymi hybrydami, ale widzę, że te są dobre i no…muszę kupić więcej, nic nie poradzę. Rozprowadzają się łatwo, dwie warstwy ładnie kryją, nie bąbelkują, nie ściągają się przy utwardzaniu, mimo, że moja lampa UV do najnowszych nie należy. Mogę polecić z czystym sumieniem.

 

 

Sami zobaczcie, ponad trzy tygodnie bez skazy. Paznokcie były moczone w morzu, szorowały podłogi kilka razy, przejechały ze mną z 1500 kilometrów i były na kilku wycieczkach. No jest kurwa fajnie. Zwykły lakier też trzymał mi się trzy tygodnie na żelu, ale jednak oprócz odrostu, boczki były maksymalnie pościerane. Tutaj nie dzieje się nic.

 

https://claresa.pl/

Ponieważ nie jestem wiejską pazerą, mam dla Was kod, który upoważnia Was do zakupu hybryd Claresa z trzydziestoprocentową zniżką. No jak już coś dostałam za babski chuj, to i Wy coś z tego miejcie, no nie?

No i co? No i kupię więcej, ciężkie jest życię blogerę…