Tag

Chmielaki

Chmielaki 2022

By | Blog, Rozkminy | No Comments

Wspaniałe to były Chmielaki, nie zapomnę ich nigdy! Nie żebym po nich tydzień dochodziła do siebie, ale musiałam ogarnąć różne sprawy.

Pijaństwa i pijaków nie znoszę. Pewnie macie w głowie takie wtf, bo jak to piwo swoje ma, Chmielaki pokazuje, a nie lubi mordy zachlać. No nie lubię. Lubię wypić 2-3 piwka okazjonalnie, nacieszyć się smakiem, a niektórzy się dziwaczą, że jak to tak i ja jedno piwo kupuję w cenie ich czteropaku. A no tak, piję ze smakiem, a nie żeby się odciąć, bo ja się nie mam od czego odcinać. Kultura picia w naszym kraju prawie nie istnieje. Daleko nam do krajów południowych, gdzie wieczorami ludzie wychodzą z domu i sącząc lekkie alkohole spędzają ze sobą czas. Długa droga przed nami. Polacy jeszcze nie dorośli do degustacji, ciągle większość pije żeby paść. Smutne. Niemniej zauważam, że to się zmienia. Powoli, ale jednak. Mam dużo znajomych, którzy nie piją wcale, bo tak i już. Na weselach już nikt nie bredzi, że czemu nie pijesz, ze mną się nie napijesz i takie tam. Również Chmielaki przeszły transformację, która może jeszcze nie jest jakaś znaczna, ale zauważalna.

Pierwsze Chmielaki odbyły się w 1971 roku. Jest to najstarszy i największy festiwal piwny w kraju, a właściwie Ogólnopolskie Święto Chmielarzy i Piwowarów. Takie polskie October Fest, tylko, że w sierpniu. Niegdyś Chmielaki odbywały się w drugi weekend września, od kilkunastu lat impreza ma miejsce w przedostatni weekend sierpnia. Wydarzenie zostało przełożone, bo we wrześniu pogoda bywała kapryśna. Pamiętam jak lata temu spędziłam Chmielaki w zimowej kurtce, to właśnie wtedy nauczyłam się pic grzańca 😉 Uważam, że sierpniowa data jest lepsza pod wieloma względami, chociaż na chmielowe dożynki jest trochę za wcześnie.

Chmielaki to nie tylko picie piwa. Chmielaki to takie piwne miejsce spotkań. Imprezie towarzyszą różne inne wydarzenia na przykład Chmieloty, Półmaraton Chmielakowy, czy Konsumencki Konkurs Piw. Krasnystaw jest zamykany na trzy dni, podczas których można posmakować różnych piw. W tym roku było to aż około 1000 rodzajów złocistego trunku! Co ciekawe, w tym roku rozsmakowałam się także w piwach bezalkoholowych. Nie tak dawno wymyślono metodę całkowitego usunięcia etanolu zachowując przy tym wszystkie walory smakowe piwa. Dzięki temu piwo bezalkoholowe przestało być mdłymi pomyjami bez smaku. Czytajcie etykiety, są piwa O%, ale też takie, które mogą mieć do pół procenta alkoholu. Nie polecam mimo to żadnych piw osobom w ciąży, uzależnionym (nawet 0% może być wyzwalaczem) oraz kierowcom. Bo po co? Bez piwa da się żyć, po piwie mogą się zadziać różne tematy. Ale ja nie o tym.

Ja o Chmielakach Krasnostawskich. Stare wygi twierdzą, że kiedyś to były Chmielaki, teraz to nie to samo. Oczywiście, że nie to samo, bo nic nie stoi w miejscu. I bardzo dobrze! Niegdyś piwa brakowało tak jak wszystkiego. Można było kupić piwo spod lady lub prosto z paki żuka. Czy dzięki temu było lepiej? No nie. Wolę 1000 rodzajów piw. Jeszcze kilkanaście lat temu na Chmielakach większość stoisk było obleganych przez kampanię piwowarską i znane byle jakie browary. Pisząc byle jakie mam na myśli popularne browary z cienkim piwem. Owszem, można było kupić kufel browara za 3 złote, ale czy po to są Chmielaki żeby upodlić się po taniości? No nie. Od kilku lat mamy inne czasy, osobiście uważam, że lepsze. Na salony wjechały krafty. Dopieszczone piwka w wielu smakach, na różnych chmielach, przeróżne rodzaje, zapachy, goryczki, słody! Wspaniały jest to czas dla osób, które lubią uraczyć swoje kubki smakowe kufelkiem zimnego złota. Ceny za takie piwo oscylują w granicach średnio od 10 do 15 złotych. Były też piwa tańsze i droższe. Było nawet takie za 60 złotych za butelkę, długo leżakowane w beczkach po whisky, dopieszczone, warzone w niewielkiej ilości. Wolę wypić 2 dobre, droższe piwa, niż 10 byle jakich. Jeśli mam pić byle jakie piwo, piję wodę. A więc czy kiedyś było lepiej? Było inaczej. Osoby, które mówią, że kiedyś było lepiej nie tęsknią za lepszymi według nich czasami, a za swoją młodością, ot i sekret 😉

Podczas Chmielaków mamy dwie, a nawet trzy sceny. Główna, w parku, nazwę ją popowa. Występują na niej gwiazdy muzyki popularnej. W tym roku należy pochwalić wykonawców młodego pokolenia. Roksana Węgiel, mimo, że fanką nie jestem, dała bardzo fajny energiczny koncert. Piękny głos, dobry kontakt z publicznością. Mery Spolsky również dała z siebie dużo pozytywnego wajbu. Vito Bambino przyszedł i pozamiatał. Niestety „stare” gwiazdy nie dowiozły, a szkoda. Muzyka smętna, zupełnie nie pasująca do imprezy z pianką. Od kilku lat koncerty organizuje RMF Lato na Maxxxa i to oni dobierają gwiazdy. Niestety oprócz tego nie promują w żaden sposób Chmielaków, wykonawcy występują nie pod szyldem Chmielaków, a RMF Maxxx, Pomysł totalnie z dupy. Ale cóż… miasto pozbyło się problemu, nie muszą sami ogarniać artystów, zajmuje się tym RMF (za niemałe pieniądze!). Pomysł tragiczny.

Druga scena rozstawiona jest na dworku. Tam możemy posłuchać spokojniejszej muzyki, ludowej, czasami alternatywnej, czasami bluesa. Ogólnie mniej popularne nurty muzyczne. Zarówno miejsce jak i dobór artystów jest miłą odskocznią. Żałuję tylko, że miasto zrezygnowało z Chmiel ROCK, który lata temu przyciągał tłumy wiadomo jakim gatunkiem muzycznym. Uważam, że to powinno się zmienić.

Trzecia scena, to właściwie nie jest scena, ale tak ją sobie nazwałam roboczo. Jest to strefa disco pod szyldem Tyskiego. Nie będę obiektywna, bo nie lubię ani disco polo, ani Tyskiego 😉 Tam zazwyczaj bawią się tłumy. Nie dziwi mnie to, bo muzyka jest skoczna, a piwo cienkie i tanie. Dla każdego coś miłego. W tym roku było jakby mniej disco polo, a więcej muzyki dyskotekowej. Wiem, bo mieszkam niedaleko i o 3 rano wanna drży mi w rytm przebojów 😀

Czy to były fajne Chmielaki? Bardzo! Otaczam się wspaniałymi ludźmi, a nie od dziś wiadomo, że towarzystwo to połowa sukcesu. W tym roku zostałam ryjem polskiej świni, co było dla mnie miłym doświadczeniem, a kto jak kto, ale ja mięcho lubię tak samo jak krafty. Dużo czasu spędziłam też na stoisku Incognito, bo lubię i chcę. Ludzie chętnie kupowali zimną Niewyparzoną Pudernicę, butelki skończyły się już w sobotę! Uwielbiam ten nasz mały, regionalny browar i właścicieli. Wybitne trunki warzą! Dużo gadałam z Wami Lubiczami, zbijaliśmy piąteczki, piliśmy piwko, były autografy, fotki i wspólny sympatycznie spędzony czas. Uwielbiam ten klimat i dziękuję za tak liczne przybycie!

Niestety gołym okiem widać też niedociągnięcia. Promocja i reklama Chmielaków leży, kwiczy i drży w konwulsjach. Informacje o tej kultowej imprezie powinny krążyć po całym kraju co najmniej od maja. Media tradycyjne, social media, influencerzy, plakaty, bilbordy, ulotki, możliwości jest masę niestety włodarzom miasta najwidoczniej się nie chce. Owszem, są to dodatkowe nakłady finansowe, jednak koszty zwróciłyby się kilkukrotnie. Ale to trzeba przede wszystkim chcieć! A u nas lepiej narzekać, że to nie to samo, a robić nie ma komu. Szeroko zakrojona reklama podniosłaby prestiż, przyniosłaby zyski. Nad tym aspektem należy się pochylić. Jakże dziwnie mi było przyjmować rok temu propozycję festiwalu piwnego z Wrocławia. Zamiast reklamować imprezę z mojego miasta dostrzeżono mnie na drugim końcu kraju. No cóż. Za sentymenty smalcu nie kupię 😉  I nie chodzi tu o mnie, ale o całokształt. Reklama, działanie – tego brakuje. No i jeszcze może tojek mogłoby być więcej 😉

Podsumowując. Chmielaki się odbyły. Jest to świetna impreza. Mogłaby być lepsza gdyby komuś się chciało. Do zobaczenia za rok w przedostatni weekend sierpnia!

W krainie piwem płynącej- Chmielaki 2015

By | Blog, Wywczas | 18 komentarzy

 

Witam Czytelniki! Wykluwam się powoli po weekendzie, wczoraj miałam leniwy rozruch, a dziś już pełna para. Moje miasto balowało cały weekend i dziś chcę Wam przybliżyć tę imprezę. Wszelkie informacje o Chmielakach znajdziecie na Wiki- KLIK, nie będę bez sensu przepisywać. Aktualnych zwycięzców piwnych i dziewczęcych znajdziecie na oficjalnej stronce- TUTAJ. Od siebie dodam, że Chmielaki to Ogólnopolskie Święto Chmielarzy i Piwowarów. W skrócie- przez trzy dni raczymy się oryginalnymi piwkami i się bawimy. No to wio- już Wam mówię co się działo 🙂

 

Zacznijmy od tego, że Chmielaki to nie tylko żłopanie browara po całym mieście, to także imprezy towarzyszące- Półmaraton Chmielakowy i Chmieloty. Półmaraton to wiadomo- maraton, tylko że na połowę dystansu. W tym roku odbyła się czwarta edycja, ponoć w środowisku chwalone wydarzenie. Nie wiem, nie biegam, chyba, że do lodówki po piwo. Fotek też nie ogarnęłam, bo jak półmaratończycy zasuwali to ja kimałam. Wiem tylko (tak na mieście mówią), że pierwsi na mecie byli panowie z Donbasu. Uwaga chamski suchar- biegli najszybciej, bo przestraszyli się wystrzałów na starcie. Chmieloty miałam okazję podziwiać niemal non stop, bo “lotnisko” mam za domem. Całe lato panowie mi po niebie latają, a w Chmielaki to już istny wysyp. Miałam okazję się bujać na skrzydle i bardzo Wam polecam ten rodzaj rozrywki.
Chmielaki startują zawsze w przedostatni weekend sierpnia. Kiedyś był to drugi weekend września, ale pogoda bywała kapryśna i impreza przeskoczyła w sezon letni. Trochę dziwna sprawa, żeby dożynki chmielowe odbywały się tak wcześnie, ale jeśli chodzi o aspekt organizacyjny, to lato jest lepszą porą na sączenie złotego trunku. W tym roku to już 45 Chmielaki, dotychczas nie ominęłam żadnych 😉 Jedziemy z fotkami począwszy od piątku.
Browar Jagiełło. Najbliższy mojego miasta browar o ciekawym asortymencie. Piwo Chmielak zwyciężyło w jednej z kategorii tegorocznego Konsumenckiego Konkursu Piw Chmielaki Krasnostawskie. Bardzo smaczne, pięknie pachnące chmielem rosnącym w moich okolicach, wspaniała goryczka. Polecam.
Asortyment Jagiełły jest szeroki. Moja Mama na przykład uwielbia Magnusa smakowego- jakieś czekolady, toffi i inne wynalazki. Dla mnie piwo ma być gorzkie 😉
Pierwszy dzień Chmielaków, piątek, zazwyczaj jest spokojny. Ludzie powoli napływają do naszego miasteczka. W tym roku pogoda była piękna, trochę chmurek, ciepło i z dnia na dzień cieplej i cieplej i upał strzelił w niedzielę 😉
Każdego dnia odbywają się też darmowe koncerty. W piątek na scenie gościł  Mesajah, a także Łona i Webber. Taki lajtowy koncert, miły dla ucha. Jak na piątek, to troszkę ludzi się naschodziło.
Drugi dzień był jeszcze cieplejszy, a moje zadupie pękało w szwach. Nie dość, że w Krasnymstawie mamy dobre piwo, to jeszcze i pannice dorodne. Poleciałam więc na wybory miss.
To jeszcze nie miss, ale nowe maskotki. Tak między nami mówiąc, to od dobrych 4 lat pisałam o moich ( uważam nie głupich ) pomysłach na imprezę. Jezuuu ile ja się opisałam. Powiedzmy, że ktoś mnie chyba czytał 😉 Organizacja Chmielaków w ostatnich latach była żenująca, widzę, że coś zaczyna się dziać w dobrym kierunku. Trzymam więc kciuki.
A teraz czas na dziewuszki.
Trzeba przyznać, że w tym roku dziewczyny były ładne i bardzo ładne, szkoda, że niektóre jakieś nierozgarnięte 😉 Moją faworytką była 5. Angelika Rudzka- wyglądała na sympatyczną, wyluzowaną, gadała jak człowiek. Wygrała jednak Oliwia Fijałkowska. Organizatorzy powinni postarać się o lepszych sponsorów, taka moja sugestia.
Podczas przerwy w wyborach jakiś człowiek oświadczył się dziewczynie. No gratulacje, chociaż dla mnie to jakaś dziwna moda z tymi publicznymi oświadczynami. Niemniej szczęścia.
Ludzi jak mrówków. Z imprezy pod Tyskim zrezygnowałam, szkoda mi było butów 😉 Ilość ludzi na centymetr kwadratowy zatrważająca. W międzyczasie na głównej scenie występował Liber i Natalia Szroeder. Miała być Sylwia Grzeszczak, ale ponoć stan błogosławiony, taka sytuacja. A może choroba Filipińska?
Niektórym Sylwia wisiała i powiewała, więc bawili się w Lepperiadę. Stówka za 2 minuty w zwisie. Niby łatwizna, szkoda tylko, że rurka na zwisy była za cienka i każdy Janusz spadał. A najszybciej spadali Janusze Fifa- Rafa Co To Nie Ja. Przez godzinę jeden gostek wygrał stówkę. Powiedzmy, że stówkę, bo skoro zapłacił za tą przyjemność 15 złotych, a dostał stówę, to na czysto zarobił 85 zeta. Ale niech tam. Zaczynam spawać rury na przyszły rok hehe 😀
Niedziela. Kolejny wysyp Januszy, Grażyn i innych obywateli.
Słońce dopiekło.
Ludzie dopisali. Chociaż pamiętam lata, w których było jeszcze więcej piwoszy.
Wieczorem zagrał Afromental. Trzeba przyznać, że chłopaki dali czadu. Nie jestem jakąś fanką zespołu, ale koncert dali świetny. Szkoda, że nie każdy umiał się bawić. Wielu ćwoków stało jak kołki. Cóż- ich strata.
Fanki piszczały jeszcze ze 2 godziny po koncercie. Ciekawe ile staników poleciało na scenę 😉
Podczas Chmielaków rozkłada się sporo ciekawych budek z różnościami. Chińszczyznę olewam, bo mam ją online hehe 😀 Ale te ręcznie robione cudeńka przyciągają wzrok. Sama nie kupuję, bo nie lubię gromadzić drobiazgów, ale chętnie oglądam. Uwielbiam zapach świeżo robionych rzeźb. Zapach drewna, miodu…ehhh…cudo! Do tego pachnące wyroby- chleb, wędliny, smalczyk, oscypki- zajadałam się aż mi uszy skakały.
Ale stop! Chmielaki to przede wszystkim piwo, piwko, piweczko! Nigdzie nie znajdziecie tyle rodzajów piw co tutaj. Dla mnie to Chmielaki powinny trwać tydzień, żebym mogła się rozsmakować. Marzą mi się też takie malutkie buteleczki- żeby móc spróbować więcej odmian złotego trunku. Lubię się delektować. Uwielbiam.
Polecam Piotrka z bagien i Chmielaka. To moi ulubieńcy na ten rok. Chociaż reszta tez całkiem spoko.
A tutaj dziewczęta zapraszają chłopców na okazjonalnego lodzika 😉
Chmielaki to także spotkania ze znajomymi i nieznajomymi. Uwielbiam pogawędki ze sprzedawcami, z nieznajomymi. Uwielbiam te dzikie tłumy i klimat. To na Chmielakch 10 lat temu poznałam Niemęża. No jak tu Chmielaków nie lubić? W tym roku poznałam osobiście jedną z blogerek- Candymonę i świetnie spędziłyśmy razem czas. Kto za rok pisze się na browarek ze mną?
Pozdrawiam Was Chmielakowo w moich oszołomskich okularach Marylkach i zapraszam za rok 🙂
I po Chmielakach 😉 Czyściciele spisali się na piątkę. Nie ma śladu po flaszkach. Trzeba też pochwalić uczestników, zauważyłam, że w tym roku dbali o porządek wokół siebie, a takie śmietniki pod drzewkiem to była rzadkość. A teraz właśnie zaczęło padać. Pierwszy deszcz od ponad miesiąca, więc i mocz z kątów się wypłucze hehe 😀
“Aby te piękne chwile zatrzymać w kadrze i w sercu…”- no to zatrzymałam. Reklama Toi Toia jak się patrzy 😀
Chyba Was nie zanudziłam. Trzasnęłam artykuł, że zaraz Newsweek zadzwoni hehe 😀 Mam nadzieję, że nadrobiłam moją nieobecność.  Jeszcze raz zapraszam za rok na 46. Chmielaki Krasnostawskie.