Category

Śmietnik

Moja Makijażowa Historia- tag

By | Blog, Śmietnik | No Comments
Madziof wymyśliła taga, a dwie laski znęcały się nade mną, żebym jebła go u siebie na blogu. Pozdrowienia dla Mazgoo i Monusi. Mazgoo to taki biały kruk – choć czarny, a Monusia – ptak kolorowy. Oba ptaszydła są mi bliskie i mogłabym się u obu doszukać cech wspólnych ze mną, ale ja nie o tym. Zasypię Was dziś wiedzą o Pudernicy. Zacznę od historycznych fotek, bo przecież o historii ma być, right?

1. Czy pamiętasz swój pierwszy kosmetyczny zakup?

Jak widać na fotkach – miałam różne fazy. Zamiast kosmetyków, wolałam kupować fajki, potem jako rasta głównie dragi i trawę, reszta szła na panienki. Na etapie rapera- kujona inwestowałam w koks i książki. Potem stałam się damą z różowymi włosami (zanim to było modne!). A serio? Serio to sześciu szlug na raz nie paliłam 😀 Mój pierwszy kosmetyk… hmmm czerwony lakier do paznokci kupiony na koloniach letnich w Suścu, miałam z 8 lat. Potem na koloniach w Olecku (pozdrawiam Olecko!) kupiłam żółty, neonowy lakier i błękitną maskarę do włosów, która to była dodatkiem do gazety Nasza Miss. Te kolory jakoś ze mną zostały do dziś.

2. Opisz swoją najlepszą maskarę. Czy znalazłaś taką, która spełnia Twoje wymagania?

Rzęsy mam po Mamie, a reszta kupiona na Statoil. Każdy tusz jest dla mnie dobry, bardziej lub mniej, ale rzadko trafiam na totalny niewypał, bo mam zajebiste rzęsy. Kiedy mam kupić tusz, a nie wiem co wybrać – łapię tusze Eveline. Nieważne po który sięgnę, wszystkie są świetne. Do tego ceny i dostępność sztos, co chcić?

3. Jaki rodzaj krycia preferujesz w podkładzie?

Najpierw walę grunt głęboko penetrujący, potem szpachla, zacieram i dwa razy jadę Magnatem. Kryje kozacko. Kolor dobieram w zależności od dnia. Czasem po prostu wybieram podkład do twarzy, ale wiecie co? Nuuudaaa… rodzaj krycia mi wisi, byle matowił. Ryj mam zacny, nie muszę się kamuflować, chociaż tych wszystkich CC i BB, i ZZ, i chujwico, to ja nigdy nie zrozumiem.

4. Ulubiona marka luksusowa?

Nie przywykłam bulić za znaczek. Mogłabym, pytanie po co? Sytuacja z wczoraj. Weszłam do Douglasa, a myślę se – zaznam luksusu, zapierdolę eyeliner za stówę. Pani już do mnie leci w oparach perfum i zapytuje co se życzę. Se życzę kurwa jacht, ale co jej będę gadać? Powiedziałam, że liner by mi się przydał. No to hop siup, leci jak sarenka. Pokazuje mi pierwszy za pięćdziesiąt kilka złotych. No niech tam, se myślę, może akurat wypas. Już na ręku zaczął jej się mazać. Mówię not, daj Pani coś co się utrzyma na oku dłużej niż pięć minut. To hopla, galopuje do jeszcze droższej wystawki i słodzi, że ten dobry. No stówka, to musi być dobry. A taki chuj, miał być czarny- wygląda jak szary. Przebiera nogami do kolejnej szafy, o ten to już luks, no taka zajebioza, że szał ciał. Tia…pędzelek jak szczotka. Mówię jej niet, ja jednak ten zakup przemyślę. A ona do mnie – ale ten eyeliner, który ma Pani na sobie super jest. Jo kurwa, Wibo za 5 złotych. Wyszłam, poszłam do Hebe, kupiłam liner za dychę. Koniec historii.

5. Jakie firmy kosmetyczne chcesz wypróbować, a jeszcze tego nie zrobiłaś?

Ja nic nie chcę, ja mam w dupie te firmy. Nie parzę na firmę. Kupuję co mi w oko wpadnie, co mnie zachęci kolorem, zapachem czy czymś tam jeszcze. Nie mam fantazji z tuszami do rzęs, czy balsamami na udach, no nie. Taka ze mnie blogerka, jak z koziej dupy trąbka. Chcę to ja jedzenia z różnych zakątków świata wypróbować, w tych krajach ofc, nie na wynos. A kosmetyki? Mogę pójść i kupić puder i za 300 złotych, pytanie- po co?

6. Ulubiona firma drogeryjna?

Patrz punkt 5 😉

7. Czy nosisz sztuczne rzęsy?

Już mnie kiedyś Pani w Rossmannie za moje ciągnęła, bo nie wierzyła, że są prawdziwe. Nienawidzę doklejanych, jednodniowych rzęs, kępek i pojedynczych kłaczków, oczy mi łzawią, czuję dyskomfort, blee. Raz na ruski rok przyczepiam rzęsy “stałe”. Świetnie sprawdzają się podczas wakacji, kiedy odmakam w morzach i oceanach i się nie maluję, bo mi się nie chce. Mam w swoich kręgach specjalistkę, więc w tym roku, przed wypadem nad morze, udam się do mojej MADZI, jeśli jesteście z moich okolic, polecam Wam ją serdecznie.

8. Czy jest makijaż, w którym nie wyszłabyś z domu?

Jeśli jest makijaż, w którym większość nie wyjdzie, to ja wyjdę 😀 Taka już jestem, na przekór światu. No okej, nie wyskoczyłabym w czymś mega obciachowym w stylu policzki malowane burakiem, brwi nitki, oczy w stylu ruskiej ze straganu. Resztę akceptuję.

9. Jaki kosmetyk jest przez Ciebie najbardziej wielbiony?

A co ja wyznawca kosmetyków? No nic nie wielbię. Lubię żele aloesowe, masło shea w czystej postaci, olejki do włosów, owocowe balsamy do ciała i żele pod prysznic. Kolorowe lakiery do paznokci też lubię, a najbardziej lubię pastę do zębów, no bez niej żyć nie umiem!

10. Jak często kupujesz kosmetyki do makijażu? Czy lubisz kupować od czasu do czasu, czy wszystko na raz?

Zawsze powtarzam- powoli, bo się rozpierdoli. Kupuję jak mnie naleci, albo jak mi się coś kończy, nie mam żadnych zakupowych filozofii, bo i po co?

11. Czy masz “makijażowy budżet”, czy kupujesz swobodnie?

Właściwie to mogę sobie dużo wydawać na kosmetyki, ale po co? Wychodzę z założenia, że kosmetyki to nie jest najważniejsza rzecz w moim życiu. Zdecydowanie wolę kupować chwile, a nie rzeczy.

12. Czy wykorzystujesz rabaty, kupony, punkty z kart kupując kosmetyki?

Kartę mam tylko z Tesco 😛 Jeśli o kosmetykach mowa, to lubię wszelkie zniżki i rabaty, jestem sępem, lubię korzystać z promocji. Uwielbiam Dzień Darmowej Dostawy.

13. Jaki typ produktu kupujesz najczęściej?

Pachnące balsamy do ciała i żele pod prysznic, tego nigdy za wiele. Kitram do szafeczki i powoli zużywam, to się u mnie nigdy nie marnuje.

14. Czy jest jakaś firma, której nie możesz znieść?

Ja tylko jajka nie zniosę. I jeszcze głupoty…

15. Czy unikasz pewnych składników w kosmetykach, takich jak parabeny czy siarczany?

Ja tam niczego nie demonizuję, nie jestem jakimś ascetą. Jedynie w szamponach unikam silikonów, bo po co włosy obciążać? Śmieszą mnie laski, które każdy składnik analizują i głowią się nad każdą pierdołą, mi szkoda czasu na jakieś bzdety. Jeszcze mi ryja nie wypaliło.

16. Czy masz ulubione miejsce, gdzie kupujesz kosmetyki do makijażu?

Nie mam. Najbliżej mam do Rossmanna, więc tam latam. Czasem chodzę do Jawy. Kiedyś jeszcze śmigałam do Natury, ale obie chuj strzelił i nie ma żadnej w mojej mieście. Przy okazji zaglądam też do innych drogerii w miastach obok. Często zamawiam coś online np na eZebra, albo wszędzie tam, gdzie akurat jest jakaś promocja.

17. Czy lubisz próbować nowych kosmetyków pielęgnacyjnych, czy trzymasz się rutyny?

Mam kilka pewniaków, do których wracam, ale bardzo lubię testować nowości. W sumie, to stąd ten blog.
JJ

18. Ulubiona marka do ciała i do kąpieli?

Lubię testować wszystko co pachnie. Latem stawiam na zapachy owocowe i świeże, zimą jedzeniowe. Ale zawsze mam w łazience żele Le Petit Marseillais i masełka Tutti Frutti.

19. Gdybyś mogła kupować kosmetyki tylko z jednej firmy, to jaka by to była?

Sensodyne kurwa 😀

20. Jaka firma ma według Ciebie najlepsze opakowania?

Koroner w amerykańskich filmach. Czarne, proste, aksamitne worki na suwak. Pełna klasa.

21. Jaka celebrytka ma zawsze perfekcyjny makijaż?

No jeszcze się na celebrytkę nie wybiłam, ale wszystko przede mną. A wtedy to mnie jakaś Pani ładnie umaluje. Super plan, nie? Zero ambicji. Ale po co urabiać się po łokcie, skoro te celebryty majo chajs za nic? Dajcie mi chajsy skurwiesyny! 😀

22. Czy należysz do jakiejś internetowej, makijażowej społeczności?

Ta, do Zrzeszenia Zwichniętego Pędzla. Nie mam czasu na głupoty;) Tylko fejsowe grupy blogowe odwiedzam i to też nieliczne, bo wszędzie tylko walka o obsy i komy. Z 10 lat temu byłam aktywną Wizażanką, ale tam od dawna chuj nocuje. Ostatnio nawet o sobie się naczytałam, że patologia i idiotka haha 😀 Jak ktoś tutaj doczytał, to powiem Wam, że ta fotka na początku, to specjalnie z dedykacją dla Pań z Wizażu, które obsmarowują wszystkie blogerki i vlogerki na tej planecie. Macie temat do gadania suki 😀

23. 5 ulubionych urodowych guru.

1. ja
2. ja
3. ja
4. ja
5. ja
Hahaha żartuję! Jakie guru, jaka trąbka? Litości, jestem anty wszelkiemu oszołomstwu. Kiedyś nawet o tym pisałam- Internetowi mesjasze dwudziestego pierwszego wieku.

24. Czy lubisz produkty wielozadaniowe tak jak stainy do ust i policzków?

Tak. Znam taki jeden bajer. Nazywa się woda. Umyję nią gębę, włosy, a także dupę, podłogę i miski. Oczywiście nie myję wszystkiego w jednej wodzie 😀 Polecam. Polecam szczególnie tym brudasom, którzy przy ostatnich upałach zapominają o tym popularnym produkcie.

25. Czy jesteś niezdarna podczas nakładania makijażu?

Nie. Ja jestem zdarna i ładna, i mądra, i skromna. Zawsze mi to Mama powtarzała, więc to musi być prawda. Rodzona Matka by mnie nie okłamała, right?

26. Czy używasz bazy pod makijaż, na oczy?

Czasem świachnę się bazą z Kobo, taką pod tapetę. Na oczy baz nie kładę. Jeśli cienie są dobre, to bez bazy wytrzymają, a jeśli bez bazy są do dupy, to znaczy, że generalnie są do dupy i nie ma co ich kupować. Proste? Proste.

27. Jak dużo produktów do włosów używasz w typowy dzień?

Włosy myję co drugi dzień. Pielęgnacja jest prosta. Na noc przed myciem walę olej, czasem wcierkę lub inny bajer na skórę głowy. Czasem zamiast tego, rano wcieram naftę na 10 minut. Włosy myję rano lekkim szamponem (raz na tydzień lub dwa myję oczyszczającą Barwą). Po umyciu kładę maskę lub odżywkę. W tym czasie coś tam robię, spłukuję badziewie. Włosy se schną. Jak są prawie suche dosuszam suszarką i układam na okrągłej szczotce. Na długości (przed suszarą) wcieram serum termoochronne z Marion, przy skórze psiukam Marionem termoochronnym unoszącym u nasady. Jak już jest git malina, to kropelką oleju przejeżdżam tak od połowy kudłów i już. Kurwa, dużo tego wyszło, ale w praktyce, nie jest to jakieś mocno skomplikowane.

28. Co pierwsze nakładasz korektor czy podkład?

Sprawa u mnie jest prosta. Nie używam korektorów. Miałam tam jakieś, ale leżały aż zdechły. Nie mam potrzeby zasłaniania czegokolwiek na ryju.

29. Czy myślałaś kiedyś nad lekcjami makijażu?

Oj kiedyś tam się dokształcałam, pracowałam w salonie kosmetycznym lata temu, teraz nie mam takiej potrzeby. I tak z czasem coraz mniej tapety kładę, chyba ładnieję z wiekiem 😀 Jeśli jakieś lekcje, to może hiszpańskiego, albo kroju i szycia?

30. Co kochasz w makijażu?

Ja się z makijażem nie kocham, no ej? W ogóle co to za dewiacja jest?
Kurka rurka, ale tego dużo wyszło! Nie chcę nikogo zmuszać do umieszczania tagu u siebie, ale nie ukrywam, że chętnie przeczytałabym Wasze odpowiedzi, bo strasznie lubię takie głupotki 🙂 Dajcie znać, jeśli wrzucicie powyższą zabawę u siebie, a jeśli ktoś ma ochotę- piszcie w komentarzach swoje odpowiedzi. Jeśli 30 pytań to za dużo, wybierzcie sobie kilka.

Meet Beauty- dary losu

By | Blog, Śmietnik | 28 komentarzy

Zrezygnowałam ze spotkań blogerskich między innymi ze względu na “wymuszanie” recenzji otrzymanych produktów. Jadąc na spotkanie nie wiem co dostanę, więc jak mogę recenzować coś, co nie zawsze jest dla mnie odpowiednie? I tak po jednym ze spotkań przybyły mi suplementy, których nie tknę, prezenty zapachowe, które owszem lubię, ale do koncepcji bloga nijak mi nie pasują. Wpadły też za ciemne i za jasne podkłady oraz próbki, których nijak ni chuj nie jestem w stanie ocenić po trzech użyciach. Kiedyś Wam napiszę więcej w temacie spotkań, ale dziś przejdźmy do Meet Beauty oraz do prezentów, które przywiozłam z konferencji.

PS. Zapomniałam dorzucić do foty zbiorowej kosmetyków od Palmer’s, sorka 😉

Zgłaszając się tam myślałam, że jedynym giftem jest fakt samego uczestnictwa i to mi bardzo odpowiadało. Potem na Insta zobaczyłam, że organizatorzy szykują małe upominki. No i fajnie. Na miejscu okazało się, że dostałam tonę upominków. Oczywiście cieszę się z prezentów, ale jeszcze bardziej cieszę się, że nikt nade mną nie wisi i nie piszczy, że mam miesiąc na recenzję. Nie. Chcę- to zrobię i już, a jak nie zrobię- to świat się nie zawali. I wiecie co? Aż chce się pisać! Nie lubię przymusu, lubię mieć wolną rękę. Na dodatek kosmetyki, które dostałam były w większości przypadków dobrane dla mnie indywidualnie i to też jest ogromny plus. To zobaczmy co też przywlekłam ze sobą ze stolycy.

Lirene po warsztatach wyposażyło mnie w podkład i coś do jego zmycia, żeby nie drzemać z wytapetowanym ryjem. W sekrecie powiem Wam, że podkład świetnie się zapowiada. Ze stoiska dodatkowo trafiły do mnie miniaturki trzech produktów. No i fajno.

Każda z uczestniczek otrzymała zestaw od Annabelle Minerals. Puder, podkład, cienie oraz róż przyprawiły o spazmy większość dziewczyn, ja byłam ciekawa, ale nie przeżywałam. Kiedyś miałam kilka produktów mineralnych jakiejś marki, której nazwy nie pamiętam i w sumie to się zawiodłam. Zaczęłam kosztować Annabellki i…o kurwa- fajne są! Już wiem skąd ta ekscytacja 🙂

Schwarzkopf podarowało mi maskę do włosów- tego nigdy dość 😉 Widziałam, że dziewczyny miały jeszcze jakieś dodatkowe kosmetyki, ale ja się nie załapałam. Wystarczy mi maska, bo z tego co pamiętam w paczuszkach blogerki miały jeszcze lakier do włosów i coś tam jeszcze z rzeczy, których i tak nie używam.

Bielenda postawiła na balsam, dla mnie bomba, zużywam wszelkie mazidła w tempie ekspresowym. Podkład w odpowiednim kolorze, maseczka, pomadka ochronna- wszystko przydatne. Oprócz tego na stoisku dostałam bajecznie pachnący peeling i mleczko. Pielęgnacja już w użyciu.

Pani z Wax Pilomax, na podstawie badań skóry głowy i włosów, dobrała mi specjalny mega zestaw. Tutaj wszystko mnie zachwyca, a kawowa maska powala mnie na kolana od samego zapachu. Jest szał, moje włosy piszczą z zachwytu.

Tołpa podarowała mi przydatne produkty- peeling do rąk, krem BB, zmywacz na ryj i krem do rąk idealny do torebki. Pozostaje mi tylko się paćkać i pięknieć.

Zestaw w stonowanych kolorach, to podarek od Golden Rose. Zarówno pomadka, jak i lakier wpasowuje się chyba w większość gustów. Mimo, że jestem cholerną papugą, to czasami mam ochotę na spokojny nude look. Prezent jak najbardziej mi odpowiada.

Dwa mini produkty, próbki oraz duży balsam otrzymałam od Palmer’s. Słuchajcie! Jak ten balsam pięknie pachnie czekoladą! Aromaterapia w gratisie, się natrę jak świnia w błocie i będę roztaczać egzotyczny zapach.

Słynne rękawice do demakijażu od Glov strasznie mnie ciekawią. Jeszcze nie próbowałam, ale w weekend pierwsza próba ognia. Fioletowa wersja, to ponoć ta dla wariatek. W to mi graj!

Indigo powaliło na kolana chyba wszystkich. Ilość kosmetyków przeszła wszelkie oczekiwania, a są to nie byle jakie kosmetyki. Wszystko pięknie pachnie, nawilża i zachwyca. No ok- lakiery do paznokci pachną standardowo 😉

Dużo kosmetyków otrzymałam też od Eveline. Markę znam, lubię. Balsamy są w dechę, a tusze Evelinki to moje ulubione rzęsomalowacze. Tusz i pomadkę otrzymałam na stoisku, natomiast cała reszta to wygrana w konkursie na  Insta. Nagrody zawsze cieszą, a ja cieszyłam się tak…

Meet Beauty FB

Takie oto podarki przytachałam z konferencji Meet Beauty i za wszystkie dziękuję. Byłam zaskoczona mnogością darów losu. Zaskoczenie było tym większe, że nie spodziewałam się niczego oprócz fajnej przygody i miłej atmosfery. Zgłaszam się za rok i to nie dla fantów, a dla klimatu.

 

 

Meet Beauty z wariatką

By | Blog, Śmietnik | 38 komentarzy
Godzina 2:50. Piii, piii, piii, tralala!!! Kurwa! Łat de fak?! Normalnie to ja o trzeciej idę spać, ale nie tym razem. Budzik nakurwia makarenę, trzeba wstać. Ciapy na nogi (tylko lubelaki wiedzą co to są ciapy) i koleboczę się do łazienki. Jeszcze tylko śniadanie, ubranie, tapeta na ryj i hopla do Lublina. W Lublinie hopla do wesołego busa i już banda siedmiu blogerek zasuwa na Meet Beauty. Kierowca wyśmienity, towarzystwo o dziwo nie zaspane. Jest czad. Już wiadomo, że będzie fest impreza. O godzinie 8:40 jesteśmy na miejscu jako pierwsze. Podbijamy do ścianki, trzeba się przypucować, póki nie ma tłumów.

 

Od lewej- MilenkaMonika ,Madzia, ja, SylwiaSylwiaMadzia
Lubelskie dziewuchy w pełnym składzie. Jesteśmy poważne. Zachowujemy pozory. Staramy się.
Skład prawie pełny. Powaga powoli galopuje w niewiadomym kierunku i zaraz się zacznie. A z nami nie ma żartów. A właściwie- to same żarty. A już ze mną, to jest kosmos. Od ćpania zielonej herbaty, w głowie mi się dzieje.
I to jest ten cały stadion? Mały jakiś. Makieta jakaś, czy co?
Dopadłam się do ścianki. Trzeba pozować, póki nikt nie goni, a jak będzie gonił, to ja się pazurami zaprę. Ze mną nie ma tak łatwo. Zassałam się i lans, szpan, banany, dzióbki, chleb ze smalcem, sława, chajsy, wiecie. Taka jedna kiedyś na stadionie siedziała i została modelką. Siwiec jej było chyba. Jak już tu jestem, to trza się pchać. Fotografów jak mrówków, może się załapię do jakichś Pamiętników z wakacji. Right?
A jak komuś to przeszkadza, że ja taka wieśniara, a tu hop do przodu, to paluszek na drogę 😉
Dzikie tłumy galopowały pomiędzy stanowiskami, niczym łanie w rui. My blogerkę tak mamy. Wiecie- od stoiska do stoiska, od kremu do pudru, od tuszu do błyszczyka. Szał ciał, aż rzęsy stają jak…a chuj, co będę gadać 😀
Stoisko Indigo wygrywa mój ranking urodziwych stoisk. Nie wiem kto to kleił, ale mam nadzieję, że dużo mu za to zapłacili. Napierdzielone tych kwiatków jak promocji w Rossmannie.
W międzyczasie naginałam foty na INSTA, konkursy i moja chęć podzielenia się wszystkim na żywo wygrały. Potem siedziałam jak Rumun z ładowarką i kradłam prąd z Narodowego. Pan Lakier taki mięciutki, fajny, ale pędzelka mi nie chciał pokazać. Pytałam. No szkoda. Za fotkę z pomadką zgarnęłam nagrodę od Eveline. Dziękuję!
Dopadłyśmy też stoisko Glov. Słynne rękawiczki są już u mnie i będą testy. Udawałam, że umiem czytać, ale nie wiem czy ktoś w to uwierzy…
Zaliczyłam warsztaty Lirene z Panią Anną Orłowską. Szczerze? Znając Panią Anię z TVN Style, jakoś nie byłam jej fanką. Ale to wszystko zmieniło się po warsztatach. Telewizja kłamie 😉 To jak Pani Ania śmiga pędzlami, to jest magia! Na żywo robi wrażenie. Do tego jest ciepłą, wspaniałą kobietą, bardzo otwartą, uśmiechniętą. Jej wskazówki bardzo mi się przydadzą, dziękuję za ogrom przekazanej wiedzy! Przy okazji poznałam kilka nowości od Lirene. Było genialnie!
Warsztaty z Tołpa, również zaliczam do interesujących, ale Lirene było lepsze. Przynajmniej dla mnie. A dlaczego? Dlatego, że Pani Lidia opowiedziała nam o tym jak kupować mniej kosmetyków, jak oszczędzać, wykorzystywać wszystko do dna. Jak wiecie, jestem sępem, nie lubię kupować w amoku. Kiedy kończy mi się balsam, przecinam opakowanie na pół, żeby wydobyć wszystko do ostatniej kropli. Mam zapasy, ale otwieram maksymalnie 2-3 produkty i zużywam do końca. Jestem kosmetycznym ascetą i dobrze mi z tym. Świetne warsztaty dla zakupoholików. A Pani Lidia miała świetny kostium i cudownie lśniące włosy.
Udało mi się nie gadać do siebie, nawet wyglądałam (chyba) w miarę normalnie, bo ludzie (chyba) nie bali się ze mną rozmawiać. Przy okazji przebadałam (dwukrotnie!) moje włosy i wiecie co? Okazuje się, że mam dużo rosnącej młodzieży. Włosy są średniej grubości, ich stan jest dobry (na całej długości), a na centymetr kwadratowy mam 193 kłaki (standard to 120-150). I niech mi tu teraz jakiś hejter wyjedzie, że kudły mam kiepskie. Foty, to może kiepskie włosom robię, ale włosy mam jak malina 😀
Znowu trochę szpanu na ściance, bo ja lubię siebie, co zrobić 😀 A zaraz będzie szok, bo ja jednak z głową mam kolorowo…
Kolorowo w głowie, to łagodne określenie. Zjadłam Snickersa i przestałam gwiazdorzyć przy ściance. Wyszło moje prawdziwe ja. Oto ja. Ja prawdziwa. Olaboga!
Czas spierdalać. Zaliczyłam dobę bez snu. I tak się trzymałam, jak na śpiocha. Dobrze, że Accor Hotels dało mi kołdrę, zawinęłam i poszłam spać.
Dziękuję serdecznie za zaproszenie na tę niesamowitą imprezę! I pomyśleć, że gdyby nie moje Czytelniki, to nawet bym się nie zgłosiła. Dziękuję Czytelniki! Dziękuję Meet Beauty! Dziękuję Niemężowi, Mamie i Bratu oraz całej rodzinie i kotu Januszowi, którego miałam ze sobą na sukience. Komu to tam jeszcze się dziękuje? Reżyserowi i całej Ekipie Dziewczołek oraz Panu Busowi, że nas nie wypierdolił po drodze w pole, kiedy kłapałyśmy dziobami. Dzięki za te rumuńskie toboły, pełne mazideł. Jak chcecie, to Wam pokażę co dostałam. Wystarczy już tych dziękczynień. Za rok też się zgłoszę, już bez namawiania. Klimat, miejsce, ludzie i cała organizacja na medal! Ahoj!
PS. Foteczki pochodzą z mojego aparatu i telefonu oraz od MadziSylwii i Moniki.

SHARE WEEK- moi bohaterowie blogosfery

By | Blog, Śmietnik | 26 komentarzy
Dawno, dawno stąd. Daleko, daleko temu…żyła sobie pewna Złota Trójka. Złota Trójka była dzielna i odważna. Nie bali się hejtu, nie kupowali lajków, ani nie pchali się jak chamstwo we wszystkie mysie dziury tego świata. Oni robili swoje i mieli wyjebane tak, jak i ja mam. Dzięki szczerości w tym co robili, zyskali szacun fchuj i plus dziesięć do zajebistości w moich oczach. Każdy z trzech bohaterów był inny. Każdy z bohaterów pochodził z innej części królestwa, a wspólnym mianownikiem byłam ja. Ja, mały wieśniak spod ukraińskiej granicy, który wertował ich mądre księgi w poszukiwaniu wzruszeń, radości i takich tam wiecie. I nastał ten dzień! Dzień, w którym ja, mały wieśniak, staję się bohaterem na moim blogu i ogłaszam Złotą Trójkę błogosławionych wśród blogosfery.

Pixabay

Andrzej Tucholski stworzył genialny projekt- Share Week. W skrócie – impreza polega na poleceniu swoich ulubieńców blogosfery. Pomyślałam, że dołączę i przy okazji pokażę Wam, kto ma na mojej dzielni największy szacun. Sprawa nie łatwa, bo trzeba wytypować tylko 3 faworytów. Wybrałabym więcej, ale zasady, to zasady.  To co lecimy?

Króliczek Doświadczalny – czytam Króliczka od hoho i jeszcze trochę. Zaczynałam w czasach kiedy Królicza Mordka pisała też o kosmetykach. Z czasem jej blog ewaluował i odszedł od tematyki kosmetycznej na rzecz przemyślanych tekstów, które chłonę jak gąbka. Strasznie mi się ta przemiana podoba, bo jako czytelnik teksty o pachnidłach ogarniam jednym okiem, a lifestyle (mądry!) uwielbiam. Króliczek to taki mój prywatny autorytet w blogosferze. U Królika nie ma nudy i przez królicze ścieżki natrafiłam na kolejnego blogera.

Dizajnuch– do niego trafiłam przez Króliczka, chyba coś skomentował i z ciekawości polazłam na jego bloga. Spoko gość, pisze na luzie, bez spiny, czyli tak jak lubię. Okazuje się, że teraz mieszka tam gdzie Królik, ale pochodzi z moich okolic. Świat jest mały. To chyba ostatni facet w blogosferze, który nie myśli kutasem, tylko głową. Swojego czasu przeglądałam męskie blogi, ale prędzej czy później, każdy z blogerów zaczynał opowieści o tym ile lasek to nie wyruchał i co to nie wyprawiał (niektórzy chyba mają brudne lustra i nie wyrośli z bajek). Jeden ze “sławnych blogerów” próbował mnie wyrwać na piwo na Insta, został zgaszony. Jak mi przykro. U Dizajnucha jest normalnie i fajnie. Swój chłop. Z nim piwo bym wypiła, bo wiem, że wypiłby ze mną jak z kolegą, a nie zaraz jakieś podśmiechujki.

Eli Milamalim– kobieta z jajami. Pisze tak jak lubię- nie ma słodkiego lizania dupy i wrzucania czegokolwiek, byle ilość postów w tygodniu się zgadzała. Konkretna laska, mocny przekaz, mądre przemyślenia i do tego garść ciekawostek- świetne połączenie. Do tej całej kupki wspaniałości Eli serwuje jeszcze świetne zdjęcia, czego chcieć więcej?

Tak przedstawia się moja Złota Trójka. Straszne jest to, że nie mogę stworzyć Złotej Szóstki, albo i Złotej Siódemki. Serce mi się kraje, dlatego poza “konkursem” muszę Wam wspomnieć jeszcze o kimś.

 

Addicted To Passion

Marylka prowadzi bloga, na którym zdjęcia odejmują mi mowę. Uwielbiam jej relacje z podróży, chłonę każde zdanie. Dzięki jej wpisom przenoszę się w magiczne miejsca na całym świecie i moja mała żyłka podróżnicza jest na skraju euforii. Do tego Marylka ma niesamowitą, delikatną urodę, zazdro! Ja zawsze na fotkach wychodzę jak początkująca gwiazda porno 😀

Black Smokey

Jeden z nielicznych blogów z przewagą kosmetyków jaki czytam. Tak, tak… bądźmy szczerzy- większość blogów beauty to postne pierdolenie. U Black jest inaczej, jest normalnie i konkretnie, dlatego zaglądam regularnie. No i byłyśmy razem na drinku 😉 Bo świat jest cholernie mały…

Pasje Karoliny

Niezwykle sympatyczna kobieta. Na jej blogu znajdziecie mnóstwo ciekawych artykułów i poradników. Pomoże, doradzi i pokaże piękno kobiecego świata z każdej możliwej strony. Dodatkowo tworzy piękne grafiki i potrafi ogarniać szablony blogowe. Kobieta-instytucja!
To niestety tyle, bo mi się tusz w długopisie kończy, ale jest jeszcze kilka blogów, na które lubię zaglądać. Na dziś to wystarczy, bo wyjdzie mi epopeja. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę miała okazję poznać wszystkich wymienionych blogerów, bo cholera- fajni są!

Anal- listy do redakcji (3)

By | Blog, Śmietnik | 10 komentarzy
Witam serdecznie w moim cyklu porad Czytelniki Rumiane (to od rumu, bo na trzeźwo lepiej dalej nie czytać)! Redakcja bloga w składzie Ja, Niewyparzona i Pudernica pomożemy, udobruchamy i damy siłę by żyć. Każdego traktujemy poważnie i staniemy na głowie, żeby Wasze problemy egzystencjalne zniknęły bez śladu. Nie ma pytań bez odpowiedzi, tak jak nie ma piwa bez piany i Dudy bez Kaczora. Pozostałe posty z tej serii znajdziecie TU i TU i jeszcze w paru miejscach, ale nie chce mi się więcej szukać.. Enjoy poszukiwacze nadziei!
Pixabay

wybadali naukowcy nie czuje sie ładna *

Szanowna Czytelniczko! Szanowna Redakcja ma w tym wypadku gówno do powiedzenia. Jeśli naukowcy twierdzą, żeś brzydka, to diagnoza brzmi- jesteś brzydka. Jeśli to byli amerykańscy naukowcy, to sprawa jest krytyczna- oni zawsze mają rację. Jedz dużo zdrowej żywności, pij z blogerskiego słoiko-kubka i unikaj SLSów oraz parabenów, to bardzo ważne! Nie będziesz od tego ładniejsza, ale może chociaż zbierzesz kilka lajków na portalach społecznościowych. Niech moc będzie z Tobą- Redakcja.

blog wrednej baby

Drogi Czytelniku! Chyba Cię pojebało, że trafiłeś tu przez taką frazę! Z wyrazami szacunku- Szanowna Redakcja.

POJEBANA żona

Czytelniku Najwspanialszy! Cała Redakcja serdecznie współczuje, łączmy się w bulu i nadzieji! Musisz wiedzieć, że sam sobie wybrałeś taką żonę i nie możesz mieć do nikogo pretensji. Chyba, że Twoja Mamusia wybierała, wtedy oznaczałoby to, że jesteś męską pipką. Teraz się męcz. Możliwe, że jest to kara za Twoje kawalerskie grzechy. Możliwe, że sobie zasłużyłeś. Nie znamy szczegółów, ale jeśli jesteś bez winy- pierwszy rzuć kamień, najlepiej w bestię zwaną żoną. W przeciwnym wypadku to ona rzuci kamieniem. Do Wisły. Z Tobą przywiązanym do niego. Są jeszcze rozwody. Keep calm and zachowaj kamienny spokój- Szanowna Redakcja.

nie dosc ze pojebie to jeszcze z nim wypije

Czytelniczko Umiłowana! Gratulujemy tak wspaniałego związku! Według Pana Masłowa Twój Ukochany zaspokaja przynajmniej dwie potrzeby spośród wszystkich znajdujących się w piramidzie potrzeb. To bardzo ważne, że Partner Cię poi i chędoży. Mamy nadzieję, że od czasu do czasu dostajesz też coś do koryta oraz sypiasz na jakiejś wygodnej słomie w kącie izby. Życzymy wielu lat w miłości i szacunku. Gorące buziaczki- Szanowna Redakcja.
Pixabay

jak pachną zwłoki?

Najdroższy Czytelniku! Fiołkami kurwa, fiołkami! W czasach dawnych Redakcja miała pomysł by zostać makijażystką zmarłych. Klient łagodny, spokojny, nie awanturujący się. Krzywa kreska na powiece takiemu nie przeszkadza, dodatkowo nie przynudza on opowieściami z osiedla i nie plotkuje. Niestety miasto małe i Redakcja porzuciła marzenia. Tymczasem zwłoki, jak to zwłoki, pachną zwłokami. Taka sytuacja. Mamy nadzieję, że pomogliśmy- Szanowna Redakcja.

ciemniejsze końcówki

Czytelniku Najszanowniejszy! Redakcja nie ma pewności o jakie końcówki chodzi. Słyszeliśmy coś o sinych gałkach (to chyba o lody jagodowe chodziło), słyszeliśmy też o odmrożeniach palców, tutaj też te ciemne końce pasują. W którą partię ciała Szanowny Czytelnik przypierdolił drzwiami? Według stanu wiedzy jaką posiadamy na ten moment, mamy jedną radę- masować, masować i sprawdzać czy końcówka nie odpadła. Moc uścisków w końcówki- Szanowna Redakcja.

a pocalujcie wy mnie wszyscy w dupe!

Kochany Czytelniku! Twoja prośba jest niezwykle sugestywna. Cała Redakcja długo myślała nad sensowną odpowiedzią i wymyśliła- chyba Ty! I pamiętaj, że nie można nas bić w szczepionkę, bo powiemy Pani! Moc uścisków, całujemy tam gdzie lubisz- Szanowna Redakcja.
Pixabay

gdzieś w radomiu..

Jaśnie Czytelniku! Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… był sobie Sosnowiec i Radom. Miejsca gdzie otwierają się czeluści piekielne. W Sosnowcu w kinie leci podobno tylko tynk ze ścian, a w Radomiu mają swoja chytrą babę. Ostatnimi czasy Radom wybija się na prowadzenie wśród miast- marzeń na mapie Polski. Wszystko za sprawą słynnego już lotniska. Podobno lotnisko jest gdzieś w Radomiu…Podobno widziano tam samolot…Podobno ze trzy osoby leciało do Pragi…Podobno…Ale nie martw się czytelniku! Nie bądź smutny! Jesteś potrzebny! A co ma powiedzieć lotnisko w Radomiu? Ehh… życie. Z wyrazami szacunku- Szanowna Redakcja.

różowe landrynki

Czytelniku Słodki! Doskonały wybór! Redakcja również wybiera landrynki w tym kolorze. Kiedy skończą się różowe, wyjadamy czerwone, potem pomarańczowe i żółte. Na końcu zielone, bo zawsze są najgorsze. Ta sama sytuacja ma miejsce w przypadku żelków oraz innych słodkości, choć i tak uważamy, że najlepszy wybór to chleb ze smalcem i cebulą pod kiszonego ogóra! Pamiętaj o zróżnicowanej diecie- jedz smalec. Buziaczki- siurdaczki- Szanowna Redakcja.
Jedni mówią, że to słowa kluczowe, drudzy mówią na to frazy z Anala…Ja wiem swoje! Drogie Czytelniki szukają odpowiedzi na gnębiące pytania, poszukują sensu życia i trafiają na mój blog. A ja tu jestem, czuwam, pomagam i zarywam noce by dać Wam moce! Niech moc będzie z Wami!
*zachowałam oryginalną pisownię

Dary losu z Wiosennego Spotkania Blogerek w Lublinie

By | Blog, Śmietnik | 34 komentarze
Dary, dary losuuu- Rysio śpiewał chyba o czymś innym, ale określenie przylgnęło na stałe do giftów i wygranych. Ostatnio pisałam o spotkaniu blogerek w Lublinie, to dzisiaj wypada pokazać dary losu. Przytachałam tego całkiem sporo, prawie wszystkie podarki trafione, a te które nietrafione też się nie zmarnują, w końcu mam koleżanki 😉 Bardzo ucieszyły mnie prezenty niekosmetyczne, bo ileż kurwa można szminek posiadać haha 😀 Dobra, lecim z tym koksem, nie ma opierdalania się!


Tyle tego nawlekłam. Można się smarować jak chleb masłem. Mam już kilku faworytów, ale przedstawię Wam po kolei co w tobołkach było.

Pan Pierre zesłał gifty pod postacią błyszczowary i lakieru na wypustki palcowe. Już mam wizję na lakier, a usta to wiadomo- sru i pomalowane.
La Quintessence  FB  Insta
La Quintessence to nowa nazwa pracowni Kremu Dla Mnie. Paczki powaliły nas wszystkie, nawet gdyby pudełka były puste, to i tak same sobą już cieszą oczy. Zawartość również zachwyca- olejek z malin, kwas solny hialuronowy i urocze mydełka. Miś wygrywa! 

Kneipp  FB

Przyznaję- marki nie znam, choć nie raz o niej słyszałam. Teraz mam okazję wybadać temat. Zdradzę Wam, że balsam pod prysznic zajebiście pachnie wiosną. Na więcej musicie poczekać.

John Masters

Ohhh Dżon! Firma przewinęła mi się w Twoim Stylu i tyle o niej wiem, ale już pogłębiam swoją wiedzę, a kosmetyki do włosów to mój absolutny pierdolec, więc już zaczęłam testy. Jak coś jest do włosów, to mi oczy gwiazdkami radości zachodzą. Jak coś nie jest do włosów, to też staram się na włosy wepchnąć. Taki mój los.

 

Tymofarm oraz Szyfoniera

O suplementach, to wiecie jakie mam zdanie…Odpuszczam więc, nie mam zamiaru nikogo przekonywać do czegoś, do czego sama podchodzę z dystansem. Plecionka, to wcale nie jest “pajączek” dla garbatych, tylko ramiączka do stanika od Szyfoniery, które cieszą mnie fchuj, bo bielizny mam tyle, że mogłabym pół miasta obdarować i jeszcze by mi zostało. Taki mój mały pierdolec, więc ramiączka są sesese.

 

Sylveco  FB

Garść próbek. Popróbuję, a potem pewnie zamówię coś większego, bo kosmetyki tej marki bardzo lubię.

 

Nanshy  FB  Insta

Pędzelki zawsze mnie cieszą, tym bardziej, że własnie się rozglądam za kilkoma nowymi. Nanshy to doskonały start w powiększaniu mojej kolekcji.

 

Eveline  FB  Insta

Jedna z moich ulubionych marek. Podkład z fotki mam i uwielbiam, pisałam Wam o nim TUTAJ. Lakiery mają takie kolory, że ojojoj, błyszczyk też na wypasie… Nie no, ja nie mam pytań- Eveline to jest jednak solidna firma.

 

Equilibra  FB

Już od jakiegoś czasu kosmetyki z Equilibra za mną chodziły, czytałam, myślałam i proszę- mały zestawik próbny jest u mnie. Aloes to jedna z moich ulubionych roślinek kosmetyczno- cudotwórczych, dlatego balsamem już zaczęłam napierdalać aż miło, a saszetka pachnie w szufladzie ze skarpetkami i to jak pachnie!

 

XOXO SHOP  FB  Insta

Koń jaki jest, każdy widzi. Ten koń, to nie koń, to unikoń, a właściwie unicorn, no jednorożec. Swój, swojski jebany jednorożec. Mam już skarpetki do kompletu, lubię motyw drania, chociaż ostatnio Monika mi powiedziała pewną ciekawostkę… 😀 Ale to nic, ja dalej lubię jednorożce haha 😀

 

Mariza  FB  Insta

Krem do rąk ostatnio zdenkowałam, do stóp też, Mariza wie co mie trza 😀 Strasznie mnie ciekawi czarny lakier, mam nadzieję, że będzie dobrze odbijał stempelki. Reszta tez się przyda, jaram się.

 

Miraculum   FB

Aż oczy szczypią z radości. Cień z Virtuala mieni się niesamowicie, podobnie jak bronzer. A lakiery? Przecież jasna sprawa, że uwielbiam wszelkie malunki na moich szponach. Se zapierdzielę manicura, że jak pójdę do Biedry to ekspedientki padną 😉

 

Party Lite  FB

Nikt nie lubi jak mu w domu jebie. A tu proszę- zapalam świeczkę, a syf niech se lata po kątach 😉 A serio, to lubię sobie zapalić jakieś pachnidło, szczególnie zimą. Latem- otwieram okno i pachnie mi z ogródka, ale zimą nie otworzę przecież, bo mi dupa zmarznie.

 

Dermaglin  FB

Nie ma to jak ujebać się ziemią jak ostatnia świnia. Lecę na samych glinianych maseczkach od dobrego roku i powiem Wam, że nie ma nic lepszego. Ryj może dalej mam koślawy, ale syfilis ujarzmiłam, więc glinki u mnie są zawsze mile widziane.

 

Pachnąca Szafa  FB

Do szaf to ja całe życie pachnące mydełka pchałam 🙂 Teraz powpychałam saszetki i powiem Wam, że otwierając szafę jest szał, bo taka poziomka daje po nosie jak trza. Tylko woreczek lawendowy pachnie moczem i starymi ludźmi, ale o gustach się nie dyskutuje 😉

 

Phytocode  FB

Na zakończenie jeszcze garść próbek.

Fajnie, że sponsorzy dołączyli do naszego spotkania i dali okazję do testów. Kilka kosmetyków już sprawdzam i dam Wam znać jak się sprawują. Nie pozostaje mi nic innego jak upierdolić ryj glinką, nasmarować włosy wynalazkami, wymalować się jak ta lala i na czerwony dywan 😀

 

Wiosenne Spotkanie Blogerek w Lublinie- relacja

By | Blog, Śmietnik | 39 komentarzy
Weekend spędziłam imprezowo. Dosłownie z imprezy na imprezę. Jedną z nich zaliczyłam w Lublinie. Na Wiosenne Spotkanie Blogerek pojechałam busem! Ja! Kurwa…z rok busem się nie kolebotałam, ale dałam radę, nawet się nie zgubiłam i nikt mnie nie porwał. Całe szczęście z dworca zawinęła mnie Marta (bądź pochwalona), więc byłam zaopiekowana i robiłam za trzymacz nawigacji w ramach podziękowań. Trochę mi się mapy w głowie zacinały, ale dotarłyśmy na miejsce. A tam…

A tam stado bab. Od lewej lecąc stoję ja. Wyszłam jak Krysia Tuchałowa ze wsi, ale w sumie jestem ze wsi, to nie będę się czepiać, nic nie poradzę, że mi z filców słoma wyszła. Koło mnie stoi MagdaKasiaMonikaMadziaMilenkaMarzenkaMagdalenka i Marta. Dobrze, że wzięłam żółtą kufajkę, w której na co dzień inseminuję trzodę, to jakoś tak czarno nie było. Wzięłyśmy z Martą towarzystwo w jajeczny uścisk. Takie jaja.
Nasza babska biba odbyła się w Restauracji Portofino nad Zalewem Zemborzyckim. Żarcie spoko, dali kartofle to nie narzekam, bo kartofel to podstawa. Klimacik też niczego sobie. Szkoda, że nie było trzydziestu stopni na plusie, byłoby jeszcze lepiej.
Fotka pod tytułem “Chwila namysłu, co by tu ojebać i czym popić”. Jako że było już chwilkę po trzynastej, zamówiłam Mojito, bo pamiętajcie- prawdziwy dżentelmen przed południem nie pija.
Podczas gdy Panie zajadały sałatki, ja zamówiłam wieloryba, kopiec kartofli i michę surówek, a wszystko dlatego,że ja lubię wpierdalać. Co zrobić.
Po napełnieniu mojej bezkresnej kiszki miałam dużo siły na quiz i na wypełnianie kartek pamiątkowych. Tutaj chapeau bas- genialny pomysł. Nawet mi nikt nie napisał, że jestem pojebana, ale wiadomo trochę strach pisać, jak każda przez ramię widzi 😀
Piszo i piszo, napisać nie mogo. Milena się cieszy, bo przez kilka godzin zaglądała mi w cycki, to i smutno jej nie było 😉
Też pisałam, żeby nie było, że jak ze wsi, to liter nie znam. Znam. Jeszcze Wam powiem, że i quiz mi całkiem zacnie poszedł, nawet Wam się pochwalę wynikiem. Ale nie powiem jakie były pytania, bo wtedy moje odpowiedzi wydadzą się kretyńskie.
Prącie bardzo. Kartkówka rozjebana jak żaba na szosie. A na pierwszej karteluszcze macie miłe słowa na mój temat. Serio nikt mnie nie chciał znurać? 😀 Powiększcie sobie jak Was intererere.
Plotki, kupa śmiechu, morze alkoholu, trochę dragów i tańce nago na stole   i tak nadszedł czas na upominki od sponsorów. Trochę tych tobołów stało, nie, że nie. A i tak każda najbardziej wzdychała do tych ładnych, kartonowych pudełeczek w lewym, dolnym rogu. Powiem Wam, że nawet jakby tam  w środku był stolec, to i tak pudełko wymiata 😀
Ja jako znany macacz i wąchacz od razu wsadziłam nos w zapachy. Może to mój urok, może to Mama, która jest szewcem akrobatą i od zawsze miałam dostęp do świeżego kleju. I tak to, lubię se pocachać.
Chytra baba z Radomia. Łapy w gifty. Przecież każda blogerka jedzie na spotkanie żeby się nachapać, no nie? A no nie. Ale upominki cieszą i nie zaprzeczę. A i tak znikam w najbliższym czasie ze spotkań, właśnie dlatego, że za dużo mi tych wszystkich kosmetyków. Na kawę też się nie umówię, bo nie piję, ale herbata, czy jakiś browar- chętnie. A wiecie co było najlepsze? Że takie spotkanie to nie tylko gifty, ale i pomoc.

 

Na koniec spotkania odbyła się licytacja, z której chajsy powędrowały do Lubelskiego Animalsu. Szczególne podziękowania należą się także partnerom spotkania- EUKAUBA8in1IAMSTETRABIOMANIA. Dzięki partnerom do Schroniska w Lublinie przy ul. Metalurgicznej 5 trafiły najważniejsze gifty – 80 kilogramów karmy mokrej i suchej, kagańce, smycze, różnego rodzaju preparaty. Dla mnie takie prezenty są więcej warte, niż kolejna szminka. Wcale nie ja muszę dostawać, są stworzenia, które ucieszy pełna miska. Wolę merdające i zadowolone zwierze, niż lakier do paznokci.

 

Oczywiście Sponsorom też dziękuję. Miło było gościć w tym klimatycznym miejscu i w sympatycznym gronie. A jeśli jesteście ciekawi co było w tobołkach…
…to zapraszam na kolejny post 🙂 Opowiem Wam co i od kogo przytachałam.

Drugie urodziny bloga

By | Blog, Śmietnik | 28 komentarzy
Dokładnie dziś mijają dwa lata odkąd powstał ten blog. Pierwsze urodziny zaskoczyły mnie liczbami (KLIK). Teraz jestem jeszcze bardziej w szoku, ale jak rok temu napiszę- nie liczby są najważniejsze, a ludzie i piszę to całkiem serio, a w tym roku postawię jeszcze bardziej na indywidualizm, bo blogosfera mnie wkurwia 😀
Przeróbki zdjęcia dokonała Eli Milamalim, do której zapraszam 🙂

Dokładnie tak wyglądam kiedy do Was piszę. Siedzę, coś wpierdalam i wymyślam. Jestem taki sobie wiejski cebulaczek i mam nierówno pod kopułą. Prawie pół miliona ludzi, bo tyle Was naszło, już wie, że u mnie jest prosto z mostu, a postaram się, żeby było nie tylko prosto z mostu, ale jeszcze do tego na łeb, na szyję, po mojemu, bez nacisków. Do czego dążę? Mam dość spotkań blogerskich, bo MUSZĘ pisać recenzje na czas. Nie mam do nikogo pretensji, bo wiadomo, że sponsorzy niczego za darmo nie dadzą i tak to wygląda. Jako że nie lubię wyścigów- w marcu odbędę ostatnie spotkanie w zacnym gronie.  Żeby nie być takim hipsterem, postaram się zorganizować coś swojego, bo nie lubię jak mi się coś narzuca. Najwyżej będzie bez sponsorów, bo kto się odważy haha 😀 Otrzymuję sporo maili o współpracę, większość odrzucam. Nie mam ochoty sprzedać się za szmatę za trzy dolary, ani testować odżywki do włosów…w tydzień! Tak, takie maile dostaję, więc jeśli czasami pojawia się testowanie czegokolwiek, to sto razy podkreślam, że produkt dostałam i piszę prawdę- jeśli coś jest dobre, to piszę, że jest dobre, a jak jest do dupy, to piszę, że do dupy. Tak zostanie. Ostra selekcja i sama prawda.

Na FB ponad 1500 Lubiczów. Ludzi coraz więcej, a ja serio piszę tylko dlatego, że lubię. Kiedy nie mam czasu, aż mnie coś nosi żeby popisać, niestety czasami moja doba jest za krótka. Trudno. Wolę pisać rzadziej, ale porządnie.
Mój ulubiony wpis na blogu to historia “nawiedzonego” domu w Izbicy (KLIK). Jestem mega dumna z tego wpisu, włożyłam dużo pracy żeby dotrzeć do prawdy, właścicieli domu, materiały zbierałam tygodniami. W grudniu jedno z mediów podpieprzyło moje zdjęcia z tego wpisu i fragmenty artykułu, na szczęście wszystko się wyjaśniło i dostałam przeprosiny, podlinkowania i takie tam. Czy to już sława hehe? A wiecie co? Nie zależy mi na sławie, wierzcie lub nie, ale lubię pisać po cichu z mojego kąta, tak zupełnie zwyczajnie.
Jak wiecie, nie lubię niczego planować, ale chciałabym pisać więcej postów życiowych, niż kosmetycznych, bo to mnie bardziej kręci. Jak będzie? To się okaże 🙂 Chciałabym również wziąć kiedyś udział w spotkaniu blogerów lifestlowych, a nie tylko te szminki, kredki, lakiery. Ale czy ktoś mnie zechce? No nie wiem 😀 Nie ciągnie mnie natomiast na te wielkie blogerskie gale. Nie widzę sensu w tłuczeniu się po 300 kilometrów do większego miasta, tylko po to, żeby słuchać wykładów, połazić między blogerami. Może gdyby było bliżej, a tak to cały weekend trzeba rezerwować. To chyba nie dla mnie. Ale jak będzie? Zobaczymy, bo przecież ja niczego nie planuję.
Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy mnie czytają. Uwielbiam czytać Wasze komentarze! Lubię wiedzieć, że ktoś docenia moje ślęczenie nad klawą. Życzę Wam szczęścia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy. Dzięki, że jesteście!
A sobie życzę jak najwięcej czytelników, którzy czytają, bo chcą, a nie obsy, komy i jakieś robienie z siebie Blogerianki 😀
Z okazji urodzin zapraszam Was na konkurs na moim Fanpage KLIK. Buziaki-siurdaki, pozdrawiam 😀

Upominki z Mikołajkowego Spotkania w Chełmie, czyli toboły pełne wrażeń!

By | Blog, Śmietnik | 31 komentarzy

 

Pokazałam Wam ostatnio gdzie byłam, co robiłam i gdzie są pieniędze za las- KLIK. Dzisiaj pokażę Wam co ja tu przytachałam w moich jurnych worach. A było tego zatrzęsienie. W sumie to jest, chociaż wafelki to się same otworzyły już w drodze do domu, musiałam przecież  jakoś Szofera wynagrodzić 😉 To co? Lecimy?

 

Takie toboły pełne skarbów przyjechały ze mną ze spotkania lubelskich blogerek. Lubię prezenty. Każdy lubi. I jak Wam jakaś blogerka powie, że nie lubi- to kłamie. Nie ma w tym nic złego, że lubimy niespodzianki. Źle się dziej, jak dla kogoś prezenty są celem głównym. Na szczęście jeszcze nie spotkałam takich osób osobiście, ale podejrzewam, że istnieją.

 

 

Oczopląs! Nieźle Mikołaj dał czadu. Lubię to wszystko tak ładnie sobie ustawić i się zawiesić 😀 Ale może pokażę Wam z bliska co do czego, bo tutaj to widać zlepek wszystkiego.

 

 

Słodkie słodkości od Candy Factory / FB. To pudełko najbardziej rzuciło mi się w oczy po rzucie okiem po fantach. Opakowanie słodkie jak sama zawartość. Czekoladki tak słodkie, że wykręciło mi mordę na drugą stronę po zaczerpnięciu jednym ząbkiem.  Z ciasteczkami daję radę- 2 na raz udało się zjeść. Czekolada ćpuńska z makiem jeszcze czeka. A czemu tak powoli mi idzie? A no, bo ja nie jadam słodyczy. Takie zboczenie- nie, że nie lubię, ale kostka czekolady zamula mnie na miesiąc. Swoją drogą- dobry patent takie boxy ze słodkościami. Tak rozkminiam czego to jeszcze na rynku nie ma- może boxy z zabawkami erotycznymi? Oh wait, sza, jak coś to był mój pomysł 😀

 

Wafele od EurowafelFB zawsze pro. Tym zacnym podarkiem przekupiłam Niemęża żeby po mnie przyjechał. Oboje jemy takie wynalazki na tony, bo fajnie gębę zakleja. Wtedy nie mogę mówić i można ze mną w spokoju posiedzieć i obejrzeć jakiś film, bez kłapania dziobem.
A tutaj mamy troszkę dżemorów do goferów i fajne kosmetyczne niespodzianki od Maroko SklepFB. Dżemy powolutku wyłomoczę, ale najbardziej mi się oczy zaświeciły na widok łagodnego szamponu. Aj aj aj wszystko co można wsadzić na łeb, to dla mnie prezent idealny!
The Secret Soap StoreFB opakował prezent tak ładnie, że właściwie same pudełko już by mi wystarczyło 😀 Środek też imponujący. Krem do rąk już w użyciu, a pachnie tak zajebiście, że jakbym była mocniej pierdolnięta to zlizywałabym go z rąk. Na szczęście nie jest ze mną jeszcze tak źle 😀 Chyba…
Drogeria eKobiecaFB sprawiła nam bardzo przyjemne podarki. Puder ryżowy miałam zamiar kupić, ale już nie muszę i już go lubię. Szoku dostałam na widok czarnej pomadki. Niemąż powiedział, że do Biedry tak ze mną nie pójdzie, w sensie jak się nią pomaluję, ale na jakąś okazję się przyda. Na przykład na zjazd satanistów w Pcimiu Dolnym, albo na jakąś sesję u mojej Asi.
Lady’s Nails CosmeticsFB podarowało nam ozdoby do pazurków i żel. Niektóre dziewczyny dostały hybrydy, ale ja akurat siedzę w żelu, więc hybrydy są mi zbędne. D&G naklejki to ja no…hmmm…tego- przytnę, bo nie mój stajl, że tak to ujmę 😀 Będzie z nich ładna złota posypka. A może puszcze w świat? Kto wie. W każdym razie reszta mega.
BielendaFB zawsze podrzuca przydatne prezenty. Micel to u mnie podstawa! Jedwab do ciała chyba poczeka na cieplejszy czas, ale jestem go niezwykle ciekawa.
To, że uwielbiam kosmetyki z FarmonyFB to żadna tajemnica. Ciekawi mnie krem, ale i suchy szampon już do mnie przemawia. I suchar chyba pójdzie na pierwszy ogień z recenzją, przy okazji porównam go z innymi, które posiadam na stanie.
A tu to będzie recenzja inna niż wszystkie. NacomiFB już poszedł w ruch. A gdzie go pcham? A wiadomo! Na włosy haha! Ale i na ciało też próbuję, żeby nie było. W każdym razie skład taki przyjemy, że włosy chyba się z nim zaprzyjaźnią.
Drogeria MisticFB obdarowała mnie podkładem. Musi on bidny chwilkę poczekać, ale myślę, że koło maja- czerwca odcień będzie już idealny, bo ja szybko i mocno murzynieję wraz z pierwszym słonkiem.
VitapilFB idealnie wycelował w moją ulubioną, włosową tematykę. Już żrę tabsy i psiukam się po łbie lotionem. A powiem Wam, że psiukacz zajebiście pachnie!
Tutaj mamy choinkowe mydło od Scandia CosmeticsFB, olejek pomarańczowy od Optima PlusFB oraz kolorówkę od CatriceFB. Olejek już mi pachnie, a choinka odpoczywa w szufladzie z bielizną, kot boi się zaglądać haha 😀
RimmelFB dał mi szansę wypróbować tusz. Strasznie mnie to cieszy, bo ponoć jest przyjemny dla rzęs. Musi chwilkę poczekać na swoją kolej, bo nie lubię mieć otwartych więcej niż dwóch tuszy na raz, ale strasznie mnie łapy świerzbią, żeby go już używać.
Kosmetyki od EvelineFB zawsze mnie cieszą, lubię tę markę.
AvaFB idealnie wpasowała się z upominkiem, krem przyda się na świąteczno- sylwestrowe imprezy.
A na aloe- choince już wisi łańcuch od SemilacFB
A pod choinką, flaszka od Chill Drink./FB. Drink bezalkoholowy, bo alkohol w święta to jak dla mnie- trochę nie na miejscu.
Już pewnie posnęliście, a to ciągle nie wszystko! Była jeszcze licytacja i loteria. Dostałam też prezent od Mikołajki. Oto i podarki.
Cudownie trafiony prezent od jednej z blogerek. Nie wiem od kogo, ale kosmetyki trafione w punkt! Jeszcze raz dziękuję 🙂
Sleeki, w końcu dopadłam Sleeki! Moja radość nie zna granic! Azjatycki krem pod oczy już mnie pielęgnuje, a Szminka w kredce od Rimmel gości na moich ustach. Dziś otwieram balsam z imbirem i pomarańczą od Eveline! Ajj!
Jeszcze raz gorące podziękowania dla sponsorów, naszych organizatorek oraz wszystkich dziewcząt, z którymi mogłam spędzić Mikołajki. Prezenty, prezentami, ale wspólnie spędzony czas to zawsze miła odskocznia, szczególnie dla takiego Nołlajfa jak ja 🙂

Mikołajkowe Spotkanie Blogerek w Chełmie, blogerki dla zwierzaków- relacja!

By | Blog, Śmietnik | 24 komentarze

Bo za bycie złą, są lepsze prezenty! Ho ho ho! Byłam bardzo niegrzeczna w tym roku i w tamtym też, i dwa lata temu też, a i klej od małego wącham, bo Mama jest szewcem 😉 Kiedy przyszedł do Nas (czyli do mnie i innych blogerek) Mikołaj, oczywiście mówiłyśmy, że jesteśmy grzeczne, ale jak jest to każdy wie. Owszem- dobre uczynki to my lubimy, ale czy my takie dobre dziewczynki jesteśmy, to ja nie wiem 😉

5 grudnia odbyło się Spotkanie Mikołajkowe. Ja wiem, że to dzień wcześniej niż normalne Mikołajki, ale w naszym regionie to norma. Sylwester w Chełmie ma być 1 stycznia KLIK, więc dzień w tą czy tamtą, to żadna różnica.

Spotkanie zorganizowały:

Przybyły:

Pod obstawą milicji zagościłyśmy na Ranczu Budrysa w Strupinie Dużym, koło Chełma.

Miejscówka zacna, zagubiona wśród pod chełmskich pól, zagubiona jak ja. Spóźniłam się z dobre 10 minut, jak fleja jakaś. Okrążyłam ze trzy razy Ranczo, zanim dojechałam. Udało się. Wbiegłam triumfalnie jako ostatnia i prawie wywinęłam orła w upominkach od sponsorów. Sic! Takie z nas grzeczne panny, że mamy sponsorów…pominę to kropką na końcu zdania.

Darów jak po wielkiej powodzi w 97. Tylko, że powodzi nie było, chyba, że powódź prezentów. A zaczęło się od prezentów od nas- dla nas. Blogerki – blogerkom. Lubię tę tradycję- list do Mikołaja, potem losowanie kto komu da paczuszkę. Miły zwyczaj, a już myślałam, że to mnie nie spotka po ukończeniu szkoły, a jednak!

 

(Nie)grzeczna Pudernica dziękuje Mikołaicy, prezent trafiony w sedno! Serdeczne Niech Ci Jarek Jedyny Prawdziwy Oświecony Światłem Swego Majestatu Błogosławi!

W międzyczasie trzeba było się posilić, żeby potem mieć siłę tarmosić pudła z darami. Ja wybrałam oczywiście furę mięsa, nie ma to jak przegryźć chabaninę zagryzając kulką pieprzu;)

Kawka akurat nie moja, a Sylwii, ale taka ładna i blogersko fotogeniczna, że obskoczyłam ją obiektywem. Kawę, nie Sylwię, chociaż Sylwię też 😉

Po prezentach blogerskich i obiadku, czas na prezenty od firm. Dobrze, że biedna Klaudia się nie złamała przy rozdawaniu, bo było tego bardzo, ale to bardzo dużo.

Każda z nas ochoczo buszowała po tobołkach, niczym buszujący w zbożu, buszował w zbożu szukając zboża, czy co on tam szukał.

Kółko (nie)różańcowe zwarte i gotowe! Gotowe na wszystko! A jak na wszystko, to i na pomoc zwierzakom! Zebrałyśmy prawie 800 złotych dla Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt! A jak zebrałyśmy? Była loteria, była licytacja i kasa się sypie 🙂

Za chajs z bankomatu baluj bejbe! Niech i piesy pojedzą solidnie, niech śpią sobie na ciepłych kocykach, bo jeśli masz serce do czworonogów- masz i do ludzi. Pamiętaj!

Losowanie budziło wiele emocji 🙂 Udało mi się wylosować super prezenty. Ale o prezentach będzie w następnym poście, zaraz, zaraz- nie wszystko na raz!

Wszystko nam kiwi! W takim gronie to wszystko bez wyjątku! Szkoda tylko, że czas tak szybko zleciał, nie nagadałam się ze wszystkimi 🙁 Chociaż i tak mi się morda nie zamykała, jak to mi. Bałam się, że mnie dziewczyny na wiatr wygonią hehe 😀 Ale summa summarum ujebałam się w język, ugryzłam się znaczy. Co nie znaczy, że przestałam mamrolić. Mamroliłam dalej, najwyżej bardziej plułam 🙂

Na koniec jeszcze focisława z Sylwią, ach co to jest za kobieta!

I jeszcze grupówka, i do domu… Wszystko co dobre szybko się kończy. Mam jeszcze jedno życzenie do Mikołaja- chcę się z tymi dziewuszyskami spotkać jak najszybciej! Mikołaj nie bądź dziadem, spełnij moje marzenie!

 

Do przeczytania w kolejnym poście, bo chyba chcecie zobaczyć, co te wszystkie Mikołaje przytachały nam w worach? Kto nie lubi pełnych worów, niech pierwszy rzuci kamień. Ho ho ho komin jest pełen pyłu. Ho ho ho, a więc wejdę od tyłu 😀