Category

Blog

Konkurs świadectw

By | Blog, Szoty | No Comments

Dziś na Facebooku konkurs świadectw. Rodzice chwalą się czerwonymi paskami swoich purchlaczków. No i w sumie spoko, są dumni, idzie zrozumieć.

Całą podstawówkę miałam czerwone paski na świadectwach. Rekord padł chyba w 5 klasie, kiedy to moja średnia wyniosła 5,6, albo 5,7. Teraz nawet nie pamiętam. Nie pamiętam, więc to oznacza, że to nie istotne. Pojęłam to w okolicach gimnazjum. Nie, że przestałam się uczyć, ot zlałam to co było nieistotne i marnowało mój cenny czas. Czas, który zaoszczedziłam, poświęciłam na rozwijanie swoich zainteresowań i na robienie głupot. Głupoty w tym wieku też są ważne! Przedryfowałam tak aż do matury. Oceny na poziomie, ale bez wyciskania siódmych potów. Zachwanie zawsze na przypale, ale liczne konkursy wygrywałam. I powiem wprost – nie chodziło tu o jakiś prestiż, a o nagrody. Jak wygrałam discmana w gimnazjum, to był szpan i szacun na dzielni.

“Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy zaliczona matura na pięć. Są tacy – to nie żart, dla których jesteś wart mniej niż zero”. Przekładając to na język współczesny, bo nie chodzi mi tu o kontekst komuny, maturę można sobie w dupę wsadzić😂 Owszem, maturę zaliczyłam z imponującymi wynikami w okolicach 90%, polski pisemny napisałam najlepiej w szkole i co? No i mogę się tym najwyżej tu pochwalić, bo ten wyczyn nigdy w życiu mi się nie przydał i nie przyda😂 W ostatniej klasie nawet popracowałam nad ocenami, tylko po to, żeby ładnie wyglądały. Pracowałam wytrwale… ze 2 tygodnie przed wystawieniem ocen😂 Tyle to warte. Nie przeczytałam żadnej lektury, poza tymi, które mnie interesowały. W szkole średniej nawet nie kupilam książek i mialam ze dwa zeszyty “do wszystkiego”, a mimo to matura jak ta lala, oceny ładne i nawet jakaś nagrodę za to odebralam. Ba! Zdałam technika z palcem w dupie.

No i tyle. Na studia nie poszłam z premedytacją, bo nie wiedziałam jaki kierunek wybrać, a na byle gówno dla papierka iść nie chciałam. Na chuj mi ten papierek byle czego? No właśnie. Na odchodne w technikum usłyszałam, że jestem największą porażką wychowawczą w długoletniej karierze mojej wychowawczyni, bo nie poszłam na studia. Jakże mi było wtedy (i teraz) strasznie wszystko jedno😂

Do czego zmierzam? W sumie to chuj wie😂 Rodzice, chwalcie się paskami Waszych bombelków, bo tyle to warte, a one za chwilę zmądrzeją i oleją wyścig szczurów od małego. No chyba, że wkręcą się w ten system i do końca swoich dni będą za czymś gonić. Co kto lubi. Nie neguję. Mi jest dobrze tak jak mam. Kurwa! Jakim ja jestem szczęśliwym człowiekiem!

Życzę wszystkim dzieciom żeby były po prostu szczęśliwe w swoim życiu! To największa duma!

#LOLtydzień – czołgista, senna złodziejka i Fitlovers bez jaj

By | Blog, Szoty | No Comments

W tym tygodniu okazało się na przykład, że nawet jak się love fit, to lepiej nie nakurwiać fikolców w teatrze. Nie, żeby teatr był nieodpowiednim miejscem na robienie salta, no nie. Przecież każdy normalny człowiek jak idzie do teatru, to tylko w dresie i tylko po to, żeby trzasnąć przewrotkę z przytupem. Kultura przede wszystkiem i tak jak do sklepu wchodzimy z koszykiem lub z wiaderkiem, tak w teatrze świrujemy pawiana. I taki jeden jutuber na eleganckiej gali wziął i się spierdolił na panią w pierwszym rzędzie. Ani przepraszam, ani pocałuj mnie w dupę. Jego laska z wrażenia nawet nogi nie podniosła jak piesek przy hydrancie, co ma w zwyczaju. No szok! Sprawę zakończył robiąc sobie heheszki na Instasiu. Wtem! Drugi, też fit gość, opierdolił gościa, że co tu się odkurwia, żeby pani kręgi poprzetrącać i potem sobie z tego jajcować. No i ten pierwszy wziął i się cebuli nawdychał roniąc na instasiu niby to łzy. Temu drugiemu zaczęli grozić fani pierwszego i też w ryk. Panowie, jakbyście gdzieś szukali jaj, to zapraszam do mnie na korki. Nauczta się mówić wprost co myślicie i nauczta się brać odpowiedzialność zarówno na słowa, jak i za czyny, bo mnie rynce wzieli i opadli jak grad pod Gorzowem.

Bo pod Gorzowem spadł dwunastocentymetrowy grad. W mediach od tygodnia temat pogody, że za gorąco, że za duszno, że ZA generalnie. Mi tam fajnie. Sezon ogórkowy, to a to pogoda, a to komary biorą na tapet.

Jakoś tam gość spod Łodzi ma wyjebane na pogodę, a i komary mu nie przeszkadzają, bo ma klimę w czołgu. Wczoraj, proszę ja Was, ziomeczek grillował sobie ze szwagrem, jak to w ciepły wieczór i szwagier mówi, że nuda jakaś i coś trzeba odjaniepawlić żeby było co wnukom opowiadać. No to ziomeczek mówi, chodź trzaśniemy bandola po mieście, ale nie tak zwyczajnie jak plebs, tylko czołgiem jak pany. Szwager na to, że nie wierzy. No to ziomeczek zagadał, że potrzymaj mi piwo i pacz! I poszedł jak Korzeniowski po medale! Sruuu ziomek strzelił pijacką bujakę czołgiem. W całej wsi teraz są bohaterami.

Bohaterką nie okazała się za to laska, która razem z kolegą od kieliszka włamała się do salonu fryzjerskiego. Gostek skroił tysiąc złotych, a niunia zrobiła sobie kawę jak na damę przystało. Potem umyła sobie włosy i tak się tym zmęczyła, że przycięła komara na włamie. Lura to była, nie kawa! Całe szczęście, że pojawił się książę na białym koniu z patrolu i obudził gwiazdę.

I to chyba tyle w dzisiejszym niecotygodniowym tygodniku z serii #loltydzień
Wszelkie linki znajdziecie na mojej grupie, a prasóweczka codziennie odbywa się na moim instastories, więc wbijajcie na grupę i mój IG.

Pan z panem, pani z panią, czyli nie zaglądaj w cudze łóżko!

By | Blog, Przemyślnik | No Comments

Geje, lesbijki, czy też osoby z zaburzeniami tożsamości seksualnej, żyją wśród nas. Są tacy sami jak my. Maja takie samo prawo do normalnego życia. Czerwiec to miesiąc równości, choć cały rok powinna być przecież równość. W Warszawie odbyła się Parada Równości. Osoby biorące udział w paradzie nie szły żeby bronić praw mniejszości, szły żeby podstawowe prawa człowieka i godność w końcu były egzekwowane.

„Małżeństwo tej samej płci nie jest przywilejem homoseksualistów, to równe prawo. Przywilej dla homoseksualistów byłby wtedy, gdyby nie musieli płacić podatków. Tak jak kościół ” – Ricky Gervais.

Nie rozumiem tej wojny o małżeństwa dla osób homoseksualnych. Dlaczego mieliby nie zawierać małżeństw? Co zmienia świstek papieru? Łatwiej byłoby takiemu małżeństwu np. rozliczać się z podatków, albo od ręki otrzymywaliby spadek po zmarłym małżonku, bez konieczności sporządzenia testamentu. Co jeszcze? Na wypadek gdyby jedno z pary trafiło do szpitala – drugie nie miałoby problemów z dowiedzeniem się o stanie zdrowia pierwszego. O co tyle krzyku? O ludzkie szczęście i normalność? Dlaczego pan nie może z panem, a pani z panią? Przecież, do cholery, Ci ludzie niczym nie różnią się, od tych, których przeciwnicy nazywają „normalnymi”.

Zaraz usłyszę krzyki, że “jak to! Żeby oni tak razem tego, fujjj…”. A co to za różnica kto z kim sypia? Sypiasz z nimi, że tak Ci to przeszkadza? Uważam, że to, co się dzieje w cudzym łóżku to tylko i wyłącznie jego sprawa. Możesz sobie pieprzyć paprotki, może Cię podniecać widok małego palca u stopy. Możesz kręcić sobie domowe porno, być swingersem, okładać się pejczem. Póki nie robisz nikomu krzywdy, innym chuj do Twoich preferencji. Jeśli ktoś ma do Ciebie jakieś ale, niech lepiej zajmie się swoją dupą. To po pierwsze. Po drugie… hmmm w mitologii doszukamy się setek przykładów, że homoseksualizm był tolerowany, ba niekiedy bycie homoseksualistą było wręcz czymś prestiżowym. A pamiętacie gladiatorów? Faceci z krwi i kości, umięśnieni, męscy, wspaniali! Niemal każdy z nich miał… kochanka. Nawet, jeśli któryś z nich nie był gejem, to w dobrym tonie było mieć swojego faceta. Czyżby świat się cofał? Stajemy się coraz mniej tolerancyjni mimo obecnych wszędzie informacji, dostępności do mediów? Skąd ta nienawiść?

Tak, tak – jeśli małżeństwa homoseksualne stałyby się legalne, zaraz podniosłyby się lament, że „będą chcieli dzieci adoptować”. Może i będą chcieli. Wbrew pozorom to, że pary gejowskie i lesbijskie posiadają dzieci nie jest niczym nowym. Oooo! Zaskoczeni? Otóż panowie „wynajmują” brzuszek, a panie robią purchlaczka na boku z wyselekcjonowanym lub losowym panem, korzystają też z zapłodnienia in vitro.  Dzieciak zostaje z mamą, czy tatą i nikt nikogo o preferencje nie pyta. Prawda, że proste?

A ja mam tylko takie pytanie do Was. Które dziecko będzie szczęśliwsze? To, które ma rodziców pijaków, które jest bite, poniżane, chodzi brudne, głodne i zmarznięte. Czy to, które ma dwie mamy lub dwóch ojców, którzy rewelacyjnie się dzieckiem opiekują, dbają o nie, wychowują na DOBREGO człowieka? No, którym dzieckiem wolelibyście być?

Zaraz ktoś powie, że dziecko żyjące w takiej rodzinie nie miałoby życia w przedszkolu, czy szkole. Ok, a czyja to byłaby wina? Przecież nie dzieciaków. Dzieciom koło dupy lata, kto jak żyje i kto kogo wychowuje. Jeśli jakieś dziecko obrażałoby dziecko pary homoseksualnej to nie byłaby wina tego dziecka, że obraża kolegę. Byłaby to wina rodziców dzieciaka, którzy wmówili dziecku inność kolegi. To heteroseksualni rodzice plują na homoseksualnych rodziców i ich dzieci, plują jadem, wyśmiewają się, czują się lepsi, bo przecież to oni są „normalni”, reszta jest „gorsza”. To dorośli kreują świat dzieci, które są chłonne jak gąbki i zachowania wynoszą z domu. Dzieci tolerują i kochają cały świat. Trochę nieświadomie, ale jakże pięknie…

„A bo jak gej to na pewno pedofil”. Jaaasneee, a jak blondynka to na pewno głupia, a jak samochód czerwony to szybszy od zielonego, a bo jak wypije jedno piwo na dwa tygodnie to alkoholik, a bo jak ktoś rudy to wredny, a bo jak ktoś… naprawdę w to wierzycie?

Kiedyś zwróciłam uwagę znajomej (tfu), która udostępniła na Facebooku jakąś gównostronkę, na której to znalazł się artykuł o tym, że para gejów gwałciła adoptowaną dziewczynkę. Geje i dziewczynka, to bardzo ciekawe. Ręce mi opadły. Usunęłam ją z mojego Fejsa. Niby laska jakieś szkoły pokończyła, niby taka mądra i światła według siebie, niby… Nie chce mieć nic wspólnego z takimi głupimi ludźmi, którzy wierzą w to, co jakiś debil wymyślił i napisał na tandetnej stronce stworzonej dla trzepania hajsu. Nie chcę mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy gardzą innymi ludźmi. Nie chcę mieć nic wspólnego z ludźmi chorymi z nienawiści.

Myślicie, że geje to tylko w telewizji, a lesbijki na pornolach? A może myślicie, że transseksualiści to tylko na paradach, a transwestyci w nocnych klubach? NIE! Oni są obok nas, oni boją się o tym głośno mówić, bo taki Janusz, pijak i melepeta zacznie wyzywać od pedałów i śmiać się pod sklepem, jaki to on męski, bo po 10 piwach jeszcze prosto chodzi, a taki pedał, to pedał i nie ma prawa żyć. Mam sporo homoseksualistów wśród znajomych. Wszyscy to wspaniali ludzie! Oczywiście, także wśród homoseksualistów trafiają się idioci, ale to nic nadzwyczajnego, w końcu wśród hetero też się trafiają 😉 Akurat nikt z moich homoseksualnych znajomych nie marzy o dzieciach, ale nawet gdyby, to nie mam nic przeciwko, tylko czy w tym kraju byłoby im łatwo żyć? W tym kraju o wszystko jest trudno, a najtrudniej o NORMALNOŚĆ i RÓWNOŚĆ.  Byłam kiedyś na Fuerteventurze. Mekka dla LGBT. Bary i kluby dla nich na każdym kroku! W hotelu, w pokoju po sąsiedzku mieliśmy dwie wesołe Włoszki – lesbijki. Imprezowały na grubo 😀 W pokoju z drugiej strony – dwóch gejów z córeczką. O Matko Bosko, straszne rzeczy, prawda? To jak tych dwóch facetów zajmowało się dziewczynką, to przykład wzorowej rodziny i uwierzcie mi, gdybyście to zobaczyli, to momentalnie zmienilibyście zdanie o adopcji dzieci przez pary tej samej płci (jeśli jesteście przeciw). Oczywiście adopcje, to temat kontrowersyjny, ale i tak jestem za. W końcu wychowałam się bez ojca, wychowała mnie Mama i Babcia, więc? Dziadkowie też odegrali dużą rolę w moim życiu. Taki dzieciak może mieć dwóch ojców i ciotkę z babcią obok. Serio, nie widzę różnicy. A jeśli ktoś tu miesza seks, to oznacza, że jest chorym pojebem.

Mama kolegi ponad 20 lat żyła w pozornie szczęśliwym małżeństwie. Kilka lat temu wzięła cichy rozwód i wyjechała za granicę. Tam poznała miłość swojego życia – kobietę. Podziwiam ją za to, że tyle wytrwała z mężem, że wychowała dzieci i jednocześnie jest mi cholernie przykro, że przez tyle lat skazywała się na cierpienie. Ponad dwadzieścia lat ukrywała to, kim jest. Ponad dwadzieścia lat żyła z facetem, uprawiała z nim seks, żyła i jednocześnie jakby nie miała życia. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak musiało być jej ciężko. Cieszę się, że znalazła w sobie siłę na to żeby w końcu ŻYĆ! Ta kobieta skazała się na lata męki. Nie wiem dlaczego, ale domyślam się, że bała się plotek, wytykania palcami, bała się ludzi. Bała się nas.

Wbrew pozorom wieś jest chyba bardziej tolerancyjna niż miasto. Znam mężczyznę uwięzionego w ciele kobiety. Pan, nazwijmy go Tadek, urodził się w ciele dziewczynki, ale zawsze czuł, że jest chłopcem. Ubierał się jak chłopiec, zachowywał po chłopakowemu. Jest po prostu facetem. Nigdy nie usłyszałam złego słowa w stosunku do pana Tadka, nigdy! Pan Tadek kumpluje się chyba ze wszystkimi w gminie! Kumplował się z moim pradziadkiem. Mówię Wam, jaki to jest cudowny gość! Zdawałoby się, że wieś to zacofanie i ludzie anty wszystko. Otóż nie. Pan Tadek jest już starszym gościem i nawet lata temu ludzie nie dziwili się, że jest panem Tadkiem, mimo, że urodził się panią Tadzią.

Kiedyś kobieta szła metr za osłem, potem szedł osioł i na przedzie facet. Kobiety były mniej więcej na poziomie kur, bo nawet krowa była ważniejsza w hierarchii, w końcu dawała mleko, a baba co?! Teraz kobieta jest równa z mężczyzną. Kiedyś czarnoskórzy byli niewolnikami, zbierali bawełnę i spali w stajni. Teraz nie ważne, kto ma jaki kolor skóry. Dlaczego więc ludzie nadal rzucają kamieniami i bluzgami w stronę ludzi LGBT? Dlaczego nie możemy żyć zgodnie na jednej planecie? Nie potrafię zrozumieć tej niechęci. Nie chcę zrozumieć, bo tu nie ma czego rozumieć. Chorzy są Ci, którzy mają w głowie jakieś bezpodstawne uprzedzenia.

Drodzy znajomi i nie znajomi. Mam gdzieś z kim śpicie, mam gdzieś co robicie. Mam też gdzieś ludzi, którzy Was wyzywają, pokazują palcem, bo nie interesują mnie głupi ludzie! Jestem z Wami całym sercem i zawsze znajdziecie we mnie wsparcie, jeśli będziecie mieli taką potrzebę! Wszyscy jesteśmy równi, wszyscy jesteśmy tacy sami! Inni, to są Ci, którzy tego nie rozumieją.

Proszę Państwa, 30 lat temu skończył się w Polsce komunizm!

By | Blog, Szoty | No Comments

“Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm”.

Trzydzieści lat temu te słowa rozbrzmiały z ekranów Rubinów w całym kraju. WOLNOŚĆ! Radość i sto milionów od Wałęsy! Miliony z mojej książeczki poszły się jebać, zabrali nam miliony, więc Wałęsa nie miał co przekazać, ot taki był pierwszy skutek wolności, który odczułam na własnej skórze😂

Potem było już lepiej. Kukuruku od dziadka, kolorowe bluzy, walkman, czerwony Romet i buty Spice Girls na koturnach. Nikt nie robił problemów, że mam paszport i wszyscy słuchali muzyki z magnetofonów szpulowych, a potem z jamnika. Początki wolności wspominam z radością, bo przypadły na moje dzieciństwo, a dzieciństwo przeważnie jest fajne. Moje było fajne.

Jeśli ktoś powie, że za komuny było lepiej, to niech się pieprznie w głupi czerep.

Po 30 latach wolności stwierdzam jednak, że wymknęła nam się ona spod kontroli. Patostrimerzy mają się dobrze, ale geja obrzucają kamieniami. Halko, czy leci z nami pilot?

Z okazji dzisiejszego święta życzę Wam WOLNOŚCI wielkimi literami. Życzę Wam, żeby nikt nigdy nie wciskał Was w bzdurne ramy, choćby były ze złota. Bo wolność jest wtedy, kiedy żyjecie jak chcecie, ale nikomu nie robicie krzywdy ❤

UNBOXING I Love Box Premium Maj (film)

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments

Najnowsze pudełko I Love Box w wersji Premium jest już w moich rękach! Majowa wersja zaskoczyła mnie szczególnie jednym kosmetykiem, który oczarował mnie swoim opakowaniem. Brzmi dziwnie? Sami zobaczcie jak wygląda to cudo, dla mnie obłęd!

Kosmetyk w pięknym opakowaniu już zaczęłam używać i to może być hit. Pierwsze wrażenie mega pozytywne. Co dokładnie znalazło się w boxie? Już śpieszę z odpowiedzią, a Was zapraszam na film, w którym opowiem więcej o zawartości.

W paczce znalazłam:

  • Serum do twarzy Fancy Handy (wartość 30 złotych)
  • Mgiełka do twarzy i ciała I Love Cosmetics (wartość 15 złotych)
  • Olejek ujędrniający Body Boom (PREMIERA!) (wartość 49,99 złotych)
  • Wacik wielorazowy Glov (wartość 14,99 złotych)
  • Tusz do rzęs Artdeco (wartość 59 złotych)

Cena pudełka premium to koszt 89,99 złotych. Wartość kosmetyków w paczce majowej to 168, 98 złotych.

Boxa otrzymałam w ramach współpracy, podobnie jak poprzednie pudełka I Love Box.

KOD RABATOWY: ilovebox -15% zniżki na zakupy w sklepie Boutiquecosmetics ważny do 31.07.2019.

Plotka.

By | Blog, Przemyślnik | No Comments

Plotkujesz czasami? Plotkują o Tobie? Jak się czujesz kiedy taka plotka na Twój temat trafi do Ciebie? Czasami jest śmiesznie, czasami niemiło, czasami…

Niedawno w moich okolicach powiesiła się młoda dziewczyna. 17 lat, całe życie przed nią. Prawdopodobnie powiesiła się z powodu plotek. Nie chcę się niczego więcej domyślać i tworzyć kolejnych plotek. Ludzie na wsi mówili, że dziewczyna miała romans z proboszczem. Rodzice potwierdzili, że nastolatka przyjaźniła się z księdzem, miała swój pokój na plebanii, pomagała schorowanemu mężczyźnie. Odsuńmy na bok to, co sunie się na język. Załóżmy, że dziewczyna z księdzem się przyjaźniła, tak jak twierdzą jej rodzice. Na wsi zaczęło huczeć od plotek o romansie, o rzekomej ciąży i o milionach innych rzeczy. Kiedy zmarł ksiądz, nastolatka straciła przyjaciela. Wzięła taksówkę, pojechała do Castoramy, kupiła sznur, potem pojechała do lasu pod Chełmem i… Tutaj kończy się historia siedemnastolatki, ale nie kończą się plotki. Kiedy redaktor Uwagi dotarł na wieś gdzie mieszkała Weronika i zaczął pytać ludzi skąd wiedzą tak dużo o życiu zmarłej, każdy powoływał się na… plotki. Do redakcji spłynęły liczne wiadomości od mieszkańców wsi o tym “jakie rzeczy robiła dziewczyna z księdzem”. Nastolatek, jeden z autorów “donosu” zapytany o źródło swojej wiedzy odparł – “Wiem o tym wszystkim z plotek i od znajomych. Nie mam na to żadnych dowodów”.

Plotka może zabić. Niestety nie jest to jedyny przypadek kiedy plotki kogoś zabiły. Dosłownie. Oczywiście nie zawsze jest to główny lub jedyny powód szarpnięcia się na swoje życie, ale często jest to solidna cegiełka dołożona na plecy osoby, która ma problemy.

Każdemu z nas zdarza się plotkować. Najczęściej plotkujemy o jakichś głupotach. Ta zmieniła fryzurę, tamta przytyła, ten kupił nowe auto. Czasami niepozorne słowa trafiają na żyzny grunt, rozsiewają się po okolicy, każda kolejna osoba dodaje coś od siebie i kuli śniegowej już nie da się zatrzymać. Obecnie ziarna plotek szybują jeszcze szybciej i dalej za sprawą internetu. Ze zmiany fryzury robi się peruka po chemioterapii. Koleżanka, która przytyła z pewnością jest w ciąży, a znajomy z nowym autem kręci nielegalne biznesy i dlatego stać go na nówkę z salonu. To nic że kupił dziesięcioletnią Renówkę na kredyt.

Plotka poniekąd leży w ludzkiej naturze. Cały ambaras o to, żeby w odpowiednim momencie ugryźć się w język i pomyśleć jak to Ty czułbyś się jako osoba obmawiana za plecami. Byłoby przykro, prawda? Może niekomfortowo, może tragicznie…

Podobno plotki zawierają jakieś ziarno prawdy. W niektórych przypadkach tak, jednak zazwyczaj jakiś drobny fakt jest otoczony grubą warstwą nadinterpretacji i wymysłów. Plotka, w dobie portali plotkarskich i sieci społecznościowych, dodatkowo stała się narzędziem marketingowym. Mimo, że każdy powie, że plotka to coś złego, to każdy kiedyś jakąś plotkę puścił.

Plotki to zazwyczaj skandaliczne, wstydliwe, sensacyjne “informacje”, które do niczego nie są nam potrzebne, a jednak tworzymy je jak popierdoleni nie myśląc o konsekwencjach. Fake news świetnie się klikają, plotki umilają niejeden wieczór przy winie i czas w kolejce w sklepie. Ja też plotkuję, Ty też to robisz. Od pewnego czasu jednak staram się mówić stop. Co da mi takie plotkowanie o kimś, co wniesie do mojego życia? NIC. Nic, zero, null. Strata czasu. Kilka minut śmiechu, może kilka dni łączenia wątków, może czyjeś zniszczone życie, może czyjaś śmierć…

Nie ważne czy plotkujesz o sąsiadce, znajomej, czy o pani z warzywniaka. Ugryź się w język. Zrób w tym czasie coś pożytecznego, coś lepszego. Zrób coś ze swoim życiem, żeby nie zniszczyć życia komuś.

#LOLtydzień – Gra o Tron, disco polo i kilku księży

By | Blog, Szoty | No Comments

Tyle się dzieje, że nie wiem o czym pisać. To może na skróty.

“Kłoczew, Ryki, Narkotyki!” to prawie hasło wyborcze gościa, który ma na nazwisko tak jak jeden z Braci Figo Fagot. Strach podawać jego dane w zaistniałej sytuacji. Ziomeczek zasłynął z discopolowego hitu wyborczego na miarę “Ole, Olek wygraj, na prezydenta tylko ty”. Jeszcze dobrze nie został idolem, a już się okazało, że zajumał 16 milionów z dotacji i już szykował się na kolejne 5. No trochę szkoda kariery. Szczególnie tej muzycznej.

Kolejna tragedia tego tygodnia, a właściwie ostatnich tygodni, to finałowa seria Gry o Tron. Tron spalił smok, bo się wkurwił, że Dżon wsadził kosę pod żebra jego starej. Królem został Brajanek. Jebany siedział przez 5 odcinków pod jabłonką i o taki tron bez tronu nic nie robił. Koniec. I dobrze, bo skiepścili dobry serial na potęgę.

W Lidlu ludzie pobili się o młodą kapustę. Jak wejdą Korsy do sprzedaży, to obstawiam masowe morderstwa.

W Kielcach trwa walka o altanki. Na osiedlu postawili eleganckie miejscówki z grillami. Młodzież chętnie korzysta z atrakcji. Kiełbaska, piwko, wszystko cacy jak w cywilizowanym kraju. Ale jesteśmy w Polsce, nie zapominajcie! Stado katolickich chuliganek wbija im na imprezkę i przegania bezbożników. Babcie rozkładają w altankach przenośne ołtarzyki i odprawiają majowe ̶m̶o̶r̶d̶y̶ modły. To jest prawdziwa walka o tron! A nie jakaś nędza z HBO.

Pozostańmy w świecie duchowości. Jest taki jeden ksiądz. Na nazwisko mu Olszewski. Ksiądz ten jest wyjątkowy nie tylko dlatego, że jest egzorcystą. Otóż ksiądz Michał twierdzi, że wypędza demony wegetarianizmu salcesonem, a szatan pisze do niego SMS-y. Amator. Ja wypędzam demony kabanosami. Tutaj akurat popieram, nie ma to jak boczek! Przy okazji jestem ciekawa jakie zioła pali ten człowiek w tym swoim kadzidle i gdzie to kupić. Nie wiem tylko dlaczego przypierdala się do dzieci i wypędza z nich “duchy Harry’ego Pottera”.

Ksiądz. Dzieci. O krok od dokumentu Sekielskiego. Wybaczcie, ale mnie ten film nie szokuje. To się dzieje od dawna, dopiero teraz wszystko wychodzi na światło dzienne. I dobrze. Niech to pierdolnie. Wiara tak. Księża out.

W powiecie łukowskim pijany ksiądz odprawiał mszę. Na koniec narzygał na ołtarz. Wielkie mi mecyje! Ludzie oburzeni jakby nigdy im się nie zdarzyło na ołtarz narzygać! O co ta afera to ja nawet nie.

Lepszą aferę rozkręcili blogerzy. Jedna laska (nie napiszę kto, bo wszystkim rozsyła pozwy) zajebała przepisy drugiej. Potem okazało się, że ukradła też drugiej i trzeciej, i… właściwie to wszystko kradnie. Potem złożyła to co ukradła w ebuka i sprzedawała po pięć dych. Jak się rypło to przeprosiła na odpierdol robiąc z siebie ofiarę. Jak na złodzieja zaczęto mówić, że jest złodziejem to złodziej zaczął rozsyłać pozwy i straszyć uczciwych ludzi sądem. Co kraj to obyczaj, co złodziej to zwyczaj.

Telegraficzny skrót wyszedł mi przydługi. Kto doczytał niech się podpisze w komentarzach na mojej liście wyborczej albo udostępni paplaninę.

Linki to wszystkich wymienionych wydarzeń znajdziecie na grupie W piwnicy Niewyparzonej Pudernicy.

Influencer Live Poznań 2019 (film)

By | Blog, Śmietnik | No Comments

Ach, co to była za konferencja! W filmie wystąpili… Dużo osób wystąpiło. Obecność potwierdziło 1750 osób, więc wybaczcie, ale nie będę wszystkich linkować 😉

To był mój pierwszy raz na tej konfie oraz pierwszy raz w Poznaniu. Wróciłam zauroczona zarówno miastem jak i imprezą. W filmie zobaczycie więcej kuluarów niż samej konferencji. Jak na każdej tego typu imprezie mamy wykłady, warsztaty, stoiska sponsorów. Nie latałam i nie nagrywałam tego wszystkiego, bo to takie oczywiste. Zobaczycie tu coś więcej. Myślę, że udało mi się oddać panującą tam atmosferę. A atmosfera była przednia, przyjacielska, radosna, swojska. Aż chce się tam wracać!

Czym wyróżnia się Influencer Live Poznań na tle innych konferencji? Myślę, że panuje tam luźniejszy klimat niż w innych miejscach. Nie umniejszam tu innym wydarzeniom, bo każde z nich charakteryzuje się czymś innym i wszędzie czuję się jak ryba w wodzie. Uwielbiam takie zjazdy celebrytów. Wszyscy są dla siebie ziomeczkami, jest miło i przyjemnie, serio! Polecam wszystkim, którzy jeszcze na takich imprezach nie byli, wybrać się chociaż raz na duży, blogerski spęd!

Z tego miejsca wielkie ukłony w stronę organizatorów. Odwaliliście kawał dobrej roboty. Dziękuję też akademii Pana Kleksa, reżyserom, scenografom i wszystkim ziomeczkom, z którymi mogłam spędzić niezapomniany weekend!

Zapraszam na film 🙂

Torebki Kors w Lidlu i Fiskars w Rossmannie. Pora umirać!

By | Blog, Szoty | No Comments

Wiem, że teraz moda taka na krzyczenie, że „oto ja, człowiek wyzwolony (jak Frytka) nie mam telewizora. Nie oglądam M jak miłość ani nawet Na Wspólnej, a TVN to zło, a TVP to reżim”. Osobiście to chętnie poszłabym nawet do TV Trwam, bo jestem pazernym uwagi blogerem i mi bez różnicy kto zaprasza. Powiem więcej. Posiadam w domu telewizor i nie mam pojęcia jak można Netflixa na małym laptoku oglądać. W moim wieku minimum 58 cali żeby widzieć kto z kim się bije w Grze o Tron. Takie mam wymagania. I jak gniję przed kompem to gra mi w tle telewizor.

Dzisiaj ogarniam internetowy wszechświat, w tle mi gadają reklamy i słyszę, że o Panie promocja w Rossmannie. Nadstawiam ucho i słyszę, że jakiś hit do kupienia. Szczotka do włosów z kukurydzy. Że co kurwa, że what?! Z kukurydzy. Nie patrzyłam uchem więc wyobraziłam sobie jak to coś może wyglądać i latem mam zamiar nazbierać sobie kolb i tym się czesać. Taniej i eko. Zaraz po magicznej szczotce laseczka odpala kolejny hit, serum z jaskółczych gniazd. Z dupy. Pójdę dalej w modne eko, nasmaruję się gniazdem bocianim. Wnioskuję, że bocianie gniazdo ma lepszą moc. Osobiście byłam świadkiem jak bocian obesrał dach domu i zeżarło kolor z blachodachówki. Bocianie gniazdo zrobi niezły peeling kwasowy na mordzie. Za darmo! Było jeszcze coś o jakimś preparacie na cellulit. O LOL, ja znam taki preparat! Woda się nazywa. Piję dużo wody i nie mam cellulitu. Olaboga dajcie mi Nobla. Nie musicie już tracić hajsu na cudowne odcellulitacze, 2 flaszki wody na dzień i po kłopocie. Na koniec jeb! Narzędzia Fiskars w drogerii. Sekator do depilacji chyba, no bo po co on w drogerii? Co mają wspólnego nożyce do żywopłotu z szamponem do włosów z łupieżem? Ja też nie wiem.

Ale to jest nic. Lepszym hitem jest dla mnie promka w Lidlu. Bo w Lidlu będą torebki Korsa za 799 zeta. Haha  Faszjonistki mają już swoje Korsy za stówkę od Majfrienda i nie przepłacą w Lidlu. Co z tego, że w dyskoncie oryginał skoro zamówią sobie podróbę za grosze żeby poświecić metką, na Insta i tak nikt nie zauważy! Jeśli ktoś chce oryginał to pójdzie i kupi sobie na Zalando, a nie w Lidlu. Ja nie kupię. Mam odrazę do tej marki, bo to chyba najczęściej podrabiany brand i nawet z oryginałem czułabym się jak z podjebką  Zresztą Kors z Lidla? Eee… Marka, która chce uchodzić za powiew luksusu leżąca obok śledzików na raz? Eee…?

Rzeczywiście telewizja może ogłupiać, mnie inspiruje. Tak sobie posłucham o świecie, o promocjach, o jakichś pochodach i trudnych sprawach i od razu moje sprawy wydają się takie proste, a życie piękne, bo nie potrzebuję tych wszystkich orlich gniazd i kremów na rozstępy pod lewą pachą. Sekator w drogerii, Korsy w Lidlu, brakuje mi do tego pojedynku Gessler z Wellman na Fame MMA, oh wait… Coś w trawie piszczy, że dziewczyny się nie lubią, a ten ring to może wcale nie jest plotka?

Majowy grilling po polsku

By | Blog, Szoty | No Comments

Po długiej zimie, po długim miesiącu, po wlekącym się tygodniu – czas na reset. Na co dzień zapięci przez konwenanse po ostatni guzik, niemal dusząc się od pozorów zrzucamy nasze pancerzyki i zasiadamy do biesiady. A Polacy wbrew pozorom to radosny i zabawowy naród (nasze zadowolenie wzrasta proporcjonalnie do ilości wypitych trunków). W dni powszednie naburmuszeni do granic możliwość, narzekający i burczący pod nosem, a im bliżej wolnych i ciepłych dni – coraz bardziej pożądamy dobrej zabawy.
W Juesej ludzie organizują bbq, radosne spotkania w gronie bananowych ludzi, albo dla odmiany projekty X, Y czy tam inne rozpierduszki. W Brazylii tańczą, śpiewają, dupczą, jest wesoło i uciesznie, a świat patrzy z zachwytem. Jak wiadomo my lubimy po swojemu. Po swojemu czyli jak?

Naszym narodowym sportem nie są ani skoki narciarskie, ani piłka nożna, chociaż każdy prawdziwy Polak wie o tym wszystko i do tego lepiej niż zawodowcy. Naszym narodowym sportem jest grilowanie. Koniecznie przez jedno „L”, bo ma być po polsku, a nie jakieś zachodnie bylecochujwico. Pewna znana kreatorka smaku, jak każe o sobie mówić, twierdzi, że „Polacy na ogół grillują w barbarzyński sposób. Wrzucamy na grill kiełbasę i otwieramy piwo, tak mniej więcej to wygląda. Grillujemy byle co. Rzadko grillujemy ryby, nie dbamy o to.” Owszem grillujemy po barbarzyńsku, bo grillowanie to taki troszeczkę nawyk pierwotny. Brodate przodki leźli do ognia i piekli jakieś dinozaury wcześniej ubite kamieniami. Całą zimę rzucali tymi kamieniami, tygodniami, miesiącami aż dinozaur padł i hop na ruszt. No to te przodki se piekli te reksy i dupczyli, jedli mięcho brudnymi łapami, zagryzali narkotycznymi jagodami i balaaanga. Tak, wrzucamy na grill kiełbachę, bo czymś trzeba zagryźć hektolitry piwa, a po piwie obojętnie czym zagryzamy. Ale że ryb nie grillujemy? Pffff… wiadomo, że rybka lubi pływać, a grill na sucho to nie grill, a w Biedrze mają fajne pstrągi, które po nadzianiu zielskiem fajnie skwierczą. Można narobić sałatek i cholera wie czego jeszcze, ale grillowanie to tylko pretekst do towarzyskiego spotkania, a nie do objadania. Bo my jesteśmy towarzyscy tylko skrzętnie to ukrywamy. Może dlatego, że mamy dużo trosk, może dlatego, że sami stwarzamy te troski…

Alkohol nie rozwiązuje problemów. Podobnie tak, jak i mleko. Nienawidzę mleka. Do alkoholu nic nie mam o ile ktoś pić umi. Za małolata – tanie wino po cichaczu, żeby było po kosztach. Kiedyś nikomu nie przeszkadzało, że wino jest z rocznika zaszłotygodniowego. Im bardziej lata postępują i ilość zer na koncie, tym można bawić się z większą kulturą. Można. Bywa różnie, bo ani zera, ani lata nie mają wpływu na działanie alkoholu. Zaletą alkoholu niezależnie od jego ceny jest to, że działa w sposób demokratyczny. Nie dlatego, że po nim zdarzają się dramaty, tylko dlatego, że nie ważne co pijesz i czy jesteś pan czy plebs tak samo możesz skończyć w rowie.

Grillujmy więc narodzie, pijmy piwo, jedzmy kiełbasę, ryby albo i kartofle z ogniska, do wyboru do koloru. Co kto lubi, a nie co Gessler powie. Mierzmy tylko siły na zamiary, żeby nie skończyć jak pokrzywiony łuk Eiffla w Pizie. Po każdej imprezie trzeba stać prosto i dostojnie jak dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego, nawet jak nas ktoś chce zburzyć. Bo po takim grillu trzeba być jak ptak, jak paw dumny ale bez puszczania pawia i wywijania orłów z gilem pod nosem. Czuj, czuj, czuwaj!