Czytałam sobie dzisiaj raport z Instagrama i było tam napisane, że Kylie Jenner bierze milion dolarów za foteczkę na IG. Kylie Elejson! Kto to jest Kajli?! Z Kajli kojarzę tą od piosenki „Kylie give me just a chance. Let’s go out and dance. We can get into the groove. I can watch you move” od Akcentu. Nie od tego Akcentu od Zenka, bo Zenka to znam i Akcenty dwa znam, ten nasz i ten, przy którym lata temu się dęsiło. Kiedy to było? J
No to ta Kajli Elejson Dżęder mnie zafascynowała i poczęłam szukać w internetach who the fuck is she? Jej siostra została gwiazdą po tym jak wypłynęła jej sex-taśma (już myślę nad swoją). Kajli ma z tą siostrą wspólną matkę, której to drugi mąż i ojciec tej siostry Kajli już nie jest jej ojcem, bo teraz jest jej matką. Drzewo genealogiczne mają jak baobab z Czarnobyla. No i ta Kajli ma swoje kosmetyki, za którymi połowa Instagramerek sika po nogach. Dobry Jeżu Anaszpanie. Nigdy nie sikałam na widok kosmetyków. Raz to mi się mocno chciało siku jak nad Morskim Okiem wypiłam browara i w drodze powrotnej okazało się, że po prawej przepaść, po lewej skała, wokół tłum, a Toi Toie 3 kilometry dalej. Wtedy walnęłam taką życiówkę, że jakby tam był Usain Bolt to z podziwu by mi drzwi do kibla otwierał i papier trzymał. Zdążyłam. No i w takich sytuacjach to ja rozumiem emocje ale żeby paletka cieni była traktowana jak inwestycja życia no to kurwa nie. No nie.
Narobiło się tych wszystkich Kajli, Anastezjów, Ex Majami Inków jakichś, że nawet mi się tego nie chce śledzić. Ostatni raz z kosmetyków kupiłam rozświetlacz z Lovely jesienią. Zakupoholizm na całego. Owszem dostaję kosmetyki. Ze współprac zawsze testuję, nie oddaję. Aktualnie mam jedną współpracę długoterminową i tyle. Nie biorę jak leci. Czasem bywam na różnych konfach, spotkaniach. Przywożę tonę kosmetyków. 70% oddaję od razu. Nie robię konkursów, bo nie chcę tu konkursowiczów tylko Czytelników. Kosmetyki rozdaję wśród najbliższych, co mi się przyda – zostawiam, testuję, czasem o czymś napiszę jak jest fajne i nie kupuję kolejnego tuszu skoro tusz jakiś już dostałam. Marnotrawstwem pieniędzy jest dla mnie gromadzenie kosmetyków, bo nowość, bo moda, bo coś tam. Inna sprawa, że taki konsumpcjonizm to nic dobrego, do tego produkujemy zbędne śmieci. Nie żebym była jakimś eko świrem i minimalistką ale jak patrzę na blogerki, które biorą kredyty (!) żeby kupić najnowszą kolekcję kosmetyków od jakiejś Kylie give me just a chance, to zastanawiam się gdzie jest ten ich minimalizm i po chuj piją z tych papierowych słomek? Słomki! Kurła! Nie wypiją z plastikowej, bo delfin zdechnie ale już 5 paletek cieni w plastikowych opakowaniach na tydzień to kupią. Skoro słomka zabija rybę, to Wy zabijacie słonie! Nie żeby mi się jakoś gówno w dupie gotowało na te słonie. Nic mi nie bulgocze jak czekoladowa fontanna na weselu ale mam fejspalma po całości. Najśmieszniejsze, że ludzie lubią takie akcje ze słomkami, zupełnie jak z bananami. Nie wiedzą o co chodzi ale fotkę wrzucą, bo jakaś Kylie idolka wrzuciła.
No i już wiem kto to ta Jenner. Cieszę się, że dobrze zarabia, i że jej ojczym to jej macocha. Fascynuje mnie, że blogerki, instagramerki popadają w długi kupując kolejne, zbędne gadżety i walczą o ekologię papierową słomką. Nasz świat jest fascynujący. Nie nadążam za trendami, bo mój trend to zdrowy rozsądek.