Tłusty czwartek. Tłuste dupy.
Wincy żryjcie! Ile było dzisiaj pączusiów? 3? 7? Wincy? Gratuluję, teraz jęczcie jakie to spasione dupy macie. Bo niby, że cały rok to Wy tacy asceci? Dietka, talia osy, fit i godzinne spacery cały rok i tylko dziś tak przypadkiem 7 pączków? A skąd! Cały rok wpierdalacie i albo jęczycie potem “ojej ale Ty jesteś chuda”, sruda nie chuda, normalna jestem. Nie wpierdalam Makdonaldów, nie jem słodyczy, wodę piję po kilka litrów na dzień, z buta zapierdalam to jestem normalna. A jak nie jęczycie to jesteście oburzeni, że ktoś śmie się przypierdolić do Waszej chorobliwej otyłości. Ja rozumiem choroby, rozumiem różne sytuacje ale kurwa nie rozumiem gloryfikowania tłustej dupy. A potem taka 200 kilogramowa osoba, co butów nie jest w stanie sobie zawiązać, jest zbulwersowana, że ktoś zwróci jej uwagę żeby może dla własnego zdrowia schudła. Bo Ty kurwa jesteś nietolerancyjny! A nie, no to wpierdalaj dalej pączusie, w końcu to nie ja zawału dostanę. I ja tu nie mówię o osobach, które próbują z dużą nadwagą walczyć, a czasem nie idzie, bo sama próba walki jest warta docenienia. Ja tu mówię o tych, którzy nie robią nic ale są święcie oburzeni, że oto ja mam czelność ważyć w normie. Nie jem pączków, nie jem byle gówna, nie stołuję się po byle fast foodach, gotuję najczęściej w domu. Taki swojski smalec, ze swojskiej świni, jest milion razy zdrowszy niż te cipsy, ciastki, krakersiki i pączusie z Biedry. Smacznego pączusia!
Przegląd prywatności
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.