Monthly Archives

marzec 2019

Ja nie zrobię?! Potrzymaj mi piwo!

By | Blog, Przemyślnik | No Comments

Właśnie sobie wymyśliłam, że zostanę wilkiem z Wall Street. Wszak mam parę stów w portfelu. Jak mi się znudzi, zostanę księżną Yorku. Krasnego Yorku. Wszak mam plastikową koronę i w Yorku mieszkam. Myślicie, że to absurd? No proszę Was! Jeden z polityków, zgadnijcie z jakiej partii, właśnie został dyrektorem szpitala. Zapytany przez dziennikarza jakie ma doświadczenie w pracy w sektorze zdrowia, odparł, że dość długo chorował. To się dzieje naprawdę! Oczywiście mogłabym wybrać jakąś państwową posadę jak na przykład pewien ksiądz z Chełma, który został kapelanem tamtejszego Urzędu Skarbowego i zarobi sobie pięć tysięcy. Ale powiedzmy sobie wprost, 5 klocków? Co ja sobie za to kupię? Waciki?!

Żyjemy w państwie absurdów. Nie oszukujmy się. Ten kraj jest pojebany jak lato z radiem. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Idę o zakład, że w takiej Danii też pełno absurdów, albo w Malezji na przykład. Spójrzmy na Wenezuelę, tam to dopiero jest się o co przyjebać, właściwie to o wszystko można, no może poza jednym, mają darmowe paliwo. Ale to my Polacy wiedziemy prym w narzekaniu. Przez państwo czegoś nie możemy, przez system mamy utrudnienia, przez rząd mamy pod górkę. Masło za drogie, akcyza za wysoka. Jak ktoś coś osiągnął to ciekawe skąd wziął na to pieniążki? Pewnie miał szczęście, ukradł i ma sponsora! Jesteśmy marionetkami w państwie absurdu i generalnie nic się tu nie da osiągnąć, a już na pewno nie uczciwie.

A gdyby tak spojrzeć na to z innej strony? Gdyby tak nie patrzeć na to co nas otacza? Gdyby tak spojrzeć na siebie i powiedzieć sobie “ja nie zrobię?! Potrzymaj mi piwo!” i zrobić? Nie da się? Jeśli ktoś nie wie, że się nie da to to robi i udowadnia, że się da. Jeśli ktoś jest uparty i pracowity to to robi i udowadnia, że się da. Wszystko się da się. Brzmię jak jakiś niezrównoważony kołcz z Popreczyna w gminie Kozia Wólka. Tylko, że ja wiem, że się da. Niejednokrotnie ktoś trzymał mi piwo z niedowierzaniem patrząc jak robię coś czego przecież się nie da. I wiecie co? Dało się, a temu komuś zostawało tylko dopić po mnie to odgazowanego browara. 

Większość ludzi nie szuka możliwości tylko wymówek. Mi też się czasem nie chce, ja też mam czasami chujowy dzień, tydzień, miesiąc. Ale zagryzam zęby i cisnę, bo to co robię dziś, zbierze swoje owoce może za rok, a może za pięć lat. Czasami też odpuszczam to co mniej ważne. Prosty przykład, jakiś czas temu cisnęłam z robotą do przesady. Hajs się zgadzał bardziej niż bardzo tylko nie miałam kiedy go wydać. Kiedyś nie było za co, potem nie było kiedy. Przystopowałam. Jest mi lepiej. Trzeba cisnąć ale trzeba też znaleźć priorytety. Hajs? Oczywiście, jest zajebisty ale tylko wtedy kiedy możemy wydać go na przyjemności czy potrzeby. Kiedy nie mamy siły nawet odpalić Netflixa, ta cała kasa przestaje cieszyć, a zaczyna frustrować.

Zdrową odskocznią jest dla mnie ten blog. Ja tu nic nie muszę i mogę wszystko. Mogę tu pisać albo i nie. Mogę pierdolić głupoty i mogę bazgrać poważnie. Czasami komuś pomogę, czasem kogoś rozśmieszę. I patrzcie! Nic mi w tym nie przeszkadza! Państwo nie ma na to wpływu, ani rząd, ani nawet ten ksiądz kapelan z Chełma, który może mi skoczyć. Nawet pogoda mi nie przeszkadza, bo najważniejsza pogoda to pogoda ducha.

Więc jeśli ktoś Ci powie, że czegoś się nie da, nie możesz na przykład zostać dyrektorem szpitala, to niech potrzyma Ci piwo. Wszystko się da. Określ swoje priorytety i ciśnij ale zadbaj też o swój komfort psychiczny, daj sobie czas na hobby, odskocznię, bliskich. Znajdź czas dla siebie. Nie popadaj w przesadę ani rutynę, znajdź złoty środek i zapierdalaj. Ale zapierdalaj mądrze, nie koniecznie ciężko, choć i tak czasem trzeba.

A co dla Ciebie jest ważne?

Bo ja to lubię jeść.

 

Share Week 2019

By | Blog, Śmietnik | No Comments

Po raz czwarty biorę udział w Share Week. W ubiegłym roku udało mi się zdobyć wyróżnienie z czego jestem dumna, bo zawsze to ja polecałam, a okazało się, że i mnie można polecić. Dlaczego biorę w tym udział? Bo lubię innym robić dobrze. Lubię jak komuś jest miło. Po prostu. Przyznam szczerze, że w ubiegłych latach zdarzyło mi się polecić osoby, które okazały się hmm… jakby to dyplomatycznie ująć? Chujowe się okazały, powiedzmy sobie wprost. Dlatego w tym roku stawiam na pewniaki. Jest ogrom blogów wartych polecenia, w Share Week można polecić tylko trzy. Żeby nikomu nie było smutno, to polecę trzech panów, bo kobitek zajebistych znam od groma i nie ma bata żebym się zdecydowała tylko na trzy. Jesteście ciekawi? To jedziemy!

PigOut

Piotera polecam, bo z nim piłam. Przedstawił nas sobie Dizajnuch stwierdzając, że ja jestem taki Pig w spódnicy. Potem zaczęłam czytać co on tam ma do powiedzenia. A ma do powiedzenia dużo ciekawych rzeczy! Jak dojebie to nie ma Brendonka samego w domu! Brendonek to syn Świniaka, Brendonek nie jest Brendonkiem ale za to Madzia Piga jest Madzią. To skomplikowane. PigOut jest różowym hejterem. Niby wiecie wszystkim jedzie ale jak krzyknął, że jest zbiórka na chore dzieciaki to w godzinkę licznik eksplodował. Pig z różowych rzeczy lubi też różowe szafeczki. Pig lubi wpierdalać, łączy nas miłość… do burgerów.

Dizajnuch

Jacka polecam, bo z nim piłam. Poznaliśmy się przez bloga Asi (niegdyś Króliczek Doświadczalny). On i Asia mieszkają we Wrocławiu ale gadka szmatka i wyszło śmigło z wyrka, że Jacek pochodzi ze wsi obok mojej wsi i kiedy on już sikał na stojąco to lał w piaskownicę, w której ja się bawiłam. Tak było! Dizajnuch pisze lajfstajle ale porusza też tematy związane z meblami, urządzaniem, o żarciu też pisze. Nas również łączy głęboka miłość do jedzenia.

Bartek Fetysz

Bartka polecam, bo jeszcze z nim nie piłam, a wypiłabym i pewnie wypiję. Bartek to mój nowy nabytek, polecił go PigOut i wsiąkłam.  Język bardziej literacki ale też pyskaty. Felietony, które pochłaniają i zjebany łeb jak ja. Fetysz pokazał, że się da. Pokażę i ja. Inspirujący wariat. Nie wiem jak u niego z jedzeniem ale ja #mamfetysz na żarcie i zakładam, że on też.

 

Polecam tych trzech panów. Polecam ich blogi i polecam Facebooki. Instagramy też polecam. Oprócz tego apeluję też o głosy na nich (na mnie też, a co!) w innym konkursie, na Piga klikajcie TUTAJ, na Dizajnucha TUTAJ, na Fetysza TUTAJ. A na mnie możecie zagłosować TUTAJ. Liczymy na Wasze głosy, bo chcemy się razem napić na podium!

No to do dna Drogie Czytelniki!

PS. Poleciłabym też Andrzeja z Kociej Dupy ale on jebie blogi 😀

Awaria Facebooka i Instagrama. Influencerzy wyszli na ulice!

By | Blog, Szoty | No Comments

Co się, co się, co się stao? Łazienka jest zamknięta!
Wczoraj w godzinach wieczornych Instagram i Fejsbuczek jebły. Jebło, to jebło, na chuj drążyć temat? Internet zaroił się od komentarzy pisanych w spazmach przez instamodelki, kołczów, fitkozaków i tych z “photography” w nicku. Nawet ja wyszłam z domu. I to był mój błąd. Ledwie zamknęłam za sobą furtkę, a tu jakaś cycolina z dekoltem do pępka podbiegła i drze na mnie ryja, że weź daj serduszko, bo ona ma spulprace i musi mieć przynajmniej 500 tych jebanych organów, bo nie dostanie kolejnej partii pasztetów. Strzeliłam jej analogowo serce flamastrem na lewym cycku, bo pasztety to ja szanuję. Byłam też pełna podziwu, ze tak goło po nocy sama się nie boi po ulicy latać. Wtem! Patrzę, a za nią z 50 koleżanek przechodniów zaczepia i nagabuje o te serca dla cycatej. O se myślę, bot jebany! Nieczysto gra. Cofnęłam lajka, ślina zmyłam co namalowałam. Niech spierdala. Potem jakiś fit zaczął wykrzykiwać w moją stronę o codziennej porcji ćwiczeń. Zbanowałam go wpychając pod przejeżdżające auto. Z auta wysiadł Rutkowski i zaczął się skarżyć, ze mu prawko zabrali. Szkoda, że mu talonu do fryzjera nie zabrali. Idiota, ja zawsze jeżdżę kradzioną furą i zawsze po pijaku, bo na trzeźwo się boję, a po pijaku swojego auta szkoda. Prawka mi nikt nie zabierze, bo go nie mam. Jak z oddali zobaczyłam kołacza pierdolącego o wyjściu ze strefy komfortu to momentalnie cofnęłam się do chałupy pod komfortowy koc z dala od tych zjebów z internetu.
I tak sobie pomyślałam, czy lepiej jak Ci popaprańcy siedzą w sieci, czy lepiej jak portale społecznościowe znikną i powybijają się sami w realu? Nie zdążyłam długo podumać, bo mi Godlewska zaczęła wyć pod oknem…

Janusze biznesu

By | Blog, Szoty | No Comments

 

Dżizas! Rzucam blogowanie! Kumacie, jakiś Janusz z Krakowa wziął i posadził se rabarbar na kilku hektarach należących do uczelni. Potem złożył kwit do urzędu, że gospodarzy na tych gruntach od kilku lat, rabarbar uprawia i w sumie to mu się to pole należy, bo o nie dba i dej przez zasiedzenie. Deli. Janusz biznesu wziął papier i sprzedał działkę za 10 milionów. I ja takich Januszy szanuję! Jebać blogi, idę posadzę rabarbar wkoło pałacu kultury, a jak się ktoś będzie przypierdalał to obsieję swoje poletko barszczem Sosnowskiego i niech ktoś mi tylko podejdzie to badylem poszczuję!
Z drugiej strony barykady januszostwa zwyciężają dziś blogerki, które masowo zgłaszają się do recenzji kleju do butów w barterze😆 Serio. Na grupie z ofertami dla blogerów pojawiło się ogłoszenie o reklamie kleju za… no za nic. Blogerka dostaje klej i w zamian reklamuje go gdzie się da😆Kurwa, jakbyście zobaczyli jak się rzuciły😆 I nie były to jakieś początkujące, nieświadome dziewczynki. Nie, nie. Na klej do butów rzuciły się laski, które twierdzą, że gardzą barterem i że są kimś, bo mają dużo lajków. Jebłam.
A teraz idę sadzić rabarbar. Wolę być Januszem z 10 milionami niż zasięgową blogerką z tanim klejem do butów😆
PS. Jakby co mam dostęp do prawdziwego kleju szewskiego, a moja matka wie, że ćpię 😎 Załatwię słoiczek tym łasym blogerzynom za reklamę mojej osoby😆

Wiosenne paznokcie, kolorowe zdobienie

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments

 

Dziś będzie film. Film powstał na życzenie moich Podglądaczy z Instagrama. W dzisiejszym odcinku zobaczycie jak robię wiosenne zdobienia na paznokciach. Będzie kolorowo, pastelowo i neonowo. Nie zabraknie błysku. Zdobienie jest dość łatwe chyba, że właśnie piliście alko albo jesteście na kacu wtedy to chyba nie będzie tak z górki. Kolorowe maziaje przywołują wiosnę, lśniącą syrenką zadacie szyku na zabawie w remizie, a wypiłowany szpon przyda się przy otwieraniu piwa.

Do zmalowania użyłam losowych lakierów z mojej szuflady.
Zielony lakier Silcare 93
Różowy Indigo hola lola
Żółty MDSKL 53 (Ali)
Biały Azure CG01 (Ali)
Pomarańczowy CNDSE 86 (Ali)
Fioletowy Color Tale M61 (Ali)
Błękitny Vasco 028
Top Vasco no wipe

Dodam jeszcze, że zajebiste intro i outro stworzył dla mnie Pan Reżyser, którego serdecznie polecam do wszelkich prac okołofilmowych – Zespół Filmowy NAZWA BYŁA ZA DŁUGA, (Facebook).

 

Generalizowanie to domena ludzi głupich

By | Blog, Szoty | No Comments

Se nie myślcie, że ja tu na Dzikim Wschodzie to tylko smalec, kiełbasa i kluski😂 Dziś była pierś z kaczki w sosie malinowym z karmelizowaną gruszką. Wyobraźcie sobie, że mieszkając na zadupiu mam szybki internet, dostęp do tych samych atrakcji co we Warszołach czy Krajkowach i nawet cywilizację. I nic mnie tak nie śmieszy jak generalizowanie, że “oooo wschód, pewnie biednie się żyje, a po ulicach biegają wilki”. Źle mi się nie żyje, śpię do południa, podróżuję, gotują za mnie, nie brakuje mi do pierwszego i tak dalej. Po prostu człowiek bez kompleksów nie ma powodów żeby się z tym obnosić, nie ma też potrzeby kupowania wszystkiego co najdroższe żeby się pokazać innym, bo ma wyjebane na to co inni sobie myślą🤣 Nie jestem niewolnikiem drogiej metki, nie muszę się przechwalać dobrami materialnymi, bo pieniądze i status społeczny nie świadczy o człowieku. Jeśli ktoś ocenia kogoś po tym co posiada, skąd jest, w co wierzy, jak wygląda, a nie jaki jest to współczuję mu braku myślenia i kompleksów. Generalizowanie i ocenianie przez pryzmat stereotypów to domena ludzi głupich.
Kurwa, a miało być tylko o tym, że kaczka była wyśmienita 😆

Czy dorośli lubią bajki?

By | Blog, Szoty | No Comments

Tak sobie myślę, że Wy pewnie dzisiaj ostatki, imprezy, a Pudi będzie jeść kluski z serem i skwarkami w przerwie pracy. I tak patrzę na te kluski i se myślę, kurwa, kiedyś to byli czasy. Teraz to ni mo czasów. Kiedyś fotki na bloga robiłam na dywaniku w łazience. Cyk i już był post. Wszystko takie nieidealnie fajne. Teraz bym wpierdol dostała w komentarzach za taki szit. Ale ten szit miał coś w sobie. Te pogubione przecinki i nieostre zdjęcia z kocim kłakiem na obiektywie. Cieszę się z progresu ale tęskno mi do spontaniczności. Pamiętam Instagrama i Facebooka sprzed kilku lat. Zdjęcie kota, widelca, niepodrasowane selfie, brak wypinania i napinki na wallu. Chaos, ktory pokazywał prawdziwe życie. Teraz pęd za liczbami, idealnoscią, perfekcjonizm do bólu, a ludzie to lubią. Ludzie lajkują. Kiedy na stories zapytałam kto obserwuje te idealne lalki, każdy pisał, że to boty, że to małolaty. Nie moi drodzy, to my wszyscy! Bo my wierzymy w bajki i sami dajemy impuls do tego żeby te laski bardziej się wypinały, mocniej malowały, bardziej naciągały. Kobiety patrzą z zazdrością albo z marzeniem, że “też bym chciała te moje usta trochę powiększyć, nie tak bardzo jak ta suka, ale tak troszkę. Tak u góry tylko ostrzyknąć i taką torebkę bym chciała ale za co?”. Faceci popatrzą na te cycki, okrągłe, idealne. Może sobie zwalą, może tylko rozmarzą. Kupujemy ładne obrazki. Kupujemy bajki. Oglądamy Godlewskie, bo głupie, bo nie potrafią śpiewać ale gdzieś tam w glebi duszy też byśmy chcieli takie auto bez kredytu jakim one jeżdżą albo te piękne buty, których nie kupimy szybko albo i wcale, bo stos rachunków czeka do zapłacenia.
Nie powiemy tego głośno, może nawet nie przyznamy się sami przed sobą ale z tyłu głowy też chcemy mieć bajkowe życie, bez trosk, bez martwienia co zrobić jutro na obiad. Ładne obrazki to namiastka naszego chciejstwa. Chwila oderwania. Chwila wkurwienia, czasem złości.
Wrzucam Wam kadr z życia blogerki. Takiej wiecie, normalnej, z kotem pod nogami, z miską niefotogenicznego żarcia. Bez obróbki. 

Tłusty czwartek. Tłuste dupy. 

By | Blog, Szoty | No Comments

Tłusty czwartek. Tłuste dupy.
Wincy żryjcie! Ile było dzisiaj pączusiów? 3? 7? Wincy? Gratuluję, teraz jęczcie jakie to spasione dupy macie. Bo niby, że cały rok to Wy tacy asceci? Dietka, talia osy, fit i godzinne spacery cały rok i tylko dziś tak przypadkiem 7 pączków? A skąd! Cały rok wpierdalacie i albo jęczycie potem “ojej ale Ty jesteś chuda”, sruda nie chuda, normalna jestem. Nie wpierdalam Makdonaldów, nie jem słodyczy, wodę piję po kilka litrów na dzień, z buta zapierdalam to jestem normalna. A jak nie jęczycie to jesteście oburzeni, że ktoś śmie się przypierdolić do Waszej chorobliwej otyłości. Ja rozumiem choroby, rozumiem różne sytuacje ale kurwa nie rozumiem gloryfikowania tłustej dupy. A potem taka 200 kilogramowa osoba, co butów nie jest w stanie sobie zawiązać, jest zbulwersowana, że ktoś zwróci jej uwagę żeby może dla własnego zdrowia schudła. Bo Ty kurwa jesteś nietolerancyjny! A nie, no to wpierdalaj dalej pączusie, w końcu to nie ja zawału dostanę. I ja tu nie mówię o osobach, które próbują z dużą nadwagą walczyć, a czasem nie idzie, bo sama próba walki jest warta docenienia. Ja tu mówię o tych, którzy nie robią nic ale są święcie oburzeni, że oto ja mam czelność ważyć w normie. Nie jem pączków, nie jem byle gówna, nie stołuję się po byle fast foodach, gotuję najczęściej w domu. Taki swojski smalec, ze swojskiej świni, jest milion razy zdrowszy niż te cipsy, ciastki, krakersiki i pączusie z Biedry. Smacznego pączusia!