Daily Archives

11 października 2018

To nie jest kolejna recenzja „Kleru”, to się dzieje naprawdę!

By | Blog, Przemyślnik | No Comments

W coś wierzę. W Siłę Wyższą, Boga, Allaha, Latającego Potwora Spaghetti. Jeśli w górze Coś jest, to nie ma różnicy jak to Coś nazwiemy. Świat jest jak wielki dom bez dachu. Dom dzieli się na pokoje. W każdym pokoju siedzą sobie ludzie o innym wyznaniu, podnosząc głowę widzą w zależności od wiary Boga, Allaha, Zeusa czy kogo tam jeszcze. To tylko nazwy. Coś jest jedno i tylko każdy ma na Niego inną nawę, widzi z innej perspektywy. Każdy ze swojego pokoiku bez dachu widzi to samo Coś. A nazwa, jak nazwa. A może ludzie mają tylko swoje wyobrażenia, bo łatwiej wierzyć w cokolwiek niż w nic? Wiara nie jest zła. Każdy w coś wierzy. Ciężko natomiast wierzyć w kościół katolicki, kiedy jego ziemscy przedstawiciele są bliżsi diabłu, niż Bogu.

Nigdy nikt nie zmuszał mnie do chodzenia do kościoła. Odbębniłam chrzest, komunię i nawet bierzmowanie. I tyle. Odbębniłam. Nigdy nie chodziłam tam regularnie. Za moich czasów nie było jakiegoś zbierania podpisów przed którymkolwiek z sakramentów. Do bierzmowania poszłam właściwie tylko po to żeby mieć trzecie imię. Z perspektywy czasu wydaje się to głupie ale było, minęło. Każdy miał jakieś swoje powody. Od czasu bierzmowania byłam w kościele parę razy- wiecie jakieś chrzciny, śluby, pogrzeby. Szanuję czyjeś wybory, więc idę żeby towarzyszyć bliskim w ich wydarzeniach. Czasami zwiedzam jakiś kościół, zachwyca mnie każda architektura, także sakralna. Szkoda tylko, że Boga tam nie ma. Bóg jest wszędzie! Wszędzie, tylko nie w ociekających złotem siedliskach wszelkich plag.

Kiedyś już wspomniałam w moim tekście o tym, że ślubu kościelnego nie wezmę- Dlaczego nie zatańczysz na moim weselu? Tekst nadal aktualny. Skoro Bóg jest wszędzie, to będzie też na łące i na plaży i tam też mogę ten ślub wziąć. Pogrzeb? Istnieje coś takiego jak pogrzeb świecki. Bla, bla, bla. Ok. „Kler”. Hurr durr! Szok i skandal! Niedowierzanie! Ataki kleru na „Kler”. Byłam, widziałam. Film mnie nie zszokował. „Kler” to dobry film jak chyba wszystkie Smarzowskiego ale niczego czego bym nie wiedziała tam nie zobaczyłam. Smutne to, wiecie? Smutne, bo kurwa Wiem, że nic nie zostało przekoloryzowane. Ba! Film Smarzowskiego obszedł się z księżmi dość łagodnie. Ba! „Kler” broni tych dobrych, nielicznych księży! Dlaczego nikt na to nie zwraca uwagi? Większość osób na siłę doszukuje się skandalu. Skandalu nie widzę ale może część ludzi zaskoczonych rzeczywistością przejrzy na oczy. Wiecie ilu znam prawdziwych księży z powołania? JEDNEGO. Przez 30 lat spotkałam prawdziwego księdza raz. Obraz kościoła w tym filmie nie jest przerysowany, a wiem to stąd, że tylko w mojej najbliższej okolicy działy się i dzieją straszne rzeczy. Jeśli tylko tutaj, na końcu świata, księża służą diabłu to wyobraźcie sobie jaką to ma skalę!

Ksiądz pedofil

Proszę bardzo! Skurwysyństwo rozciąga swoje macki w mojej okolicy. Wielącza, niedaleko Szczebrzeszyna, zaraz za Zamościem. Świeża sprawa, niespełna miesiąc temu wyszło na jaw, że wikary popierdala sobie z ukrytą kamerką i nagrywa nagie dzieci. Znaleziono cały arsenał szpiegowskich kamer, pornografię dziecięcą. Gnój przyczepiał kamery w przebieralniach, toaletach, przytwierdzał kamerkę do buta. Wpadł na wczasach w Chorwacji gdzie byczył się za kasę z tacy zamiast pomóc komuś ubogiemu za te pieniądze. Za hajs z tacy baluj! 

Drugi zboczeniec. Kalinówka koło Zamościa, niespełna 20 kilometrów ode mnie. Stary cap od co najmniej 6 lat obmacywał dziewczynki. Co ciekawe podobno wieś wiedziała i milczała zamiast skurwysyna na wozie z gnojem wywieźć. To się w głowie nie mieści. Nie potrafię tego nawet skomentować.

Świadczenie nieprawdy, unieważnienie małżeństwa

Chcesz “rozwód” kościelny? Spoko! Wystarczy, że masz chody w pobliskiej parafii, na przykład ktoś z rodziny przez lata był organistą i zna wszystkich księży. Dogadujesz się z księdzem, smarujesz hajsem, ksiądz zeznaje przed sądem biskupim, że Twój współmałżonek jest wariatem, źle się prowadzi. Wymyśla co mu ślina na język przyniesie. Ksiądz- świadek ważniejszy niż ktokolwiek inny dla biskupów. Rach-ciach. Pieczątka. Jesteś wolny, możesz głuszyć kolejną parafiankę. Proste?! Oczywiście! Praktykowane w mojej najbliższej okolicy.

Będę księdzem jak mój ojciec!

Tutaj mogłabym się rozpisywać ho ho! Takich przypadków w moim otoczeniu znam co najmniej kilka. Nawet w moim mieście. Dość spektakularnie działo się jakieś 20 lat temu w pewnej parafii niedaleko mnie. Dzieciak z katechetką, pieluchy suszyły się na plebani. ksiądz szczęśliwy tatuś. Wszyscy wiedzieli, bo jednak nie trudno nie zauważyć noworodka mieszkającego na plebanii. Kosmos. Nie wiem czy się śmiać czy płakać 😀

Po-po-po-poker face!

Znany ksiądz w moich okolicach. Co chwilę inna fura. Nocne imprezy i litry wódki. Co jakiś czas przegrywa jakiś samochód albo inne złotka. Potem się odkuwa i tak w koło Macieju. Nocne nasiadówki przy kartach, poker na kasę. Zlot znajomych księżulków. Oczywiście, że wszyscy wiedzą i widzą nocne, zakrapiane i  często głośne imprezy. Stary cap jest proboszczem pewnie już ze 20 albo 30 lat. Hulaj dusza, piekła nie ma!

Dyscyplina według księdza

Rozrabiasz na lekcji? Karczycho! Jeb przez łeb dzieciaka. Nadal na dupie gówniak nie siedzi? Za ucho. Do krwi. A chuj tam! Nie będzie gnojek kozaczył. Ksiądz pan i władca. Ksiądz zawsze ma racje. Masz czelność naskarżyć do wychowawcy? Wychowawca księdzu i tak nie podskoczy, najwyżej jeszcze raz dostaniesz opierdol za to, że byłeś niegrzeczny. Taki to ksiądz był katechetą w jednej ze szkół gdzie się uczyłam.

To tylko kilka przykładów. Przykładów z mojej okolicy, z mojego otoczenia, sytuacje, które także dotyczyły mnie lub kogoś mi bliskiego. Sytuacje, które widzę na co dzień. Spisane na szybko. Boję się, że jeśli zaczęłabym przytaczać wszystkie sytuacje, których w jakiś sposób byłam świadkiem to Smarzowski rozważyłby nagrywanie „Kleru 2″. To się dzieje naprawdę. Tu i teraz. Siłą mnie do kościoła nikt nie zaciągnie. Dziękuję bardzo. Pomodlę się na łące prosto do Boga, Allaha, Stwórcy, Potwora Spaghetti, Światowida…Wierzę. Najbardziej w siebie, bo na pewno nie w księży.