Monthly Archives

wrzesień 2016

Wibrujący gadżet…

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments
Mały, poręczny gadżet, który skradł serca wielu kobiet. Przyjemnie wibruje, łagodnie drży. Poręczny, delikatny, a jednak ma moc. Zmieści się w smukłej i zgrabnej rączce i umili niejeden nudny poranek. Do wyboru wersje z wyższej półki i takie za grosze. Pokażę Wam moją wibrującą maskotkę. Napiszę jak się jej używa i jakie zrobiła na mnie wrażenie. Mokrzy? Gotowi? Start!

Wygląda smakowicie, prawda? A teraz musisz być mokra! Na sucho ni chuj, nie idzie. Chyba każda z dziewczyn już wypróbowała ten gadżet. Mój pochodzi z Biedry. Jakieś 35 zeta i mogę rozkoszować się wibracjami tam i tu. ..
Ależ kurwa oczywiście, że cały czas chodziło mi o szczoteczkę soniczną Beauty Line paskudne, niewyżyte fanki skostniałego Greya! Chyba dawno Was nikt porządnie nie…a zresztą 😀 Kupiłam to dziwo ponad dwa miesiące temu. Niby nakładkę powinno się zmieniać co 3 miesiące. Ja się kurwa pytam- Biedronko, gdzie są nakładki na zmianę, hę? Ni ma. Musze wybadać temat na Ali. Oczywiście te bardziej rozrzutne dziewoje kupiły sobie szczoteczki z wyższej półki firmy jakiejś tam, za dwie czy 3 stówy. Nie jestem rozrzutna, a poza tym poczytałam sobie na blogach, że w działaniu i ta droga i ta Biedronkowa wersja niczym prawie się nie różni. No to jadę tą.
Falliczny kształt dobrze trzyma się w łapie. Wypustki przyjemnie masują, a zgrabna końcówka dociera do wszystkich zakamarków. O okolicach nosa mówię! Jprdl…Jeża używam co rano, chyba, że nie chce mi się stać i jeździć tym po gębie, to wtedy ochlapię ryja żelem i tyle. Rytuał jest prosty- moczę ryj, walę żel i uruchamiam potwora. Jeżdżę nim, aż mi się znudzi, potem uruchamiam drugi poziom wibracji. Dalej jeżdżę. Potem chuj mnie strzela, więc myję dziada, płucze ryj i już.
Cudak żyje na dwóch bateriach paluszkach, o ile dobrze pamiętam. Dawno nie zaglądałam, a działa od początku na tych samych dopalaczach, które wsadziłam po zakupie. Pudełko wyjebałam. Po co mi pudełko? Skóra po użyciu jest rumiana, więc pewnie oczyszczanie jest lepsze niż zwykłe tarcie dłonią. Gęba lepiej pije krem. Jest git. Ustrojstwo jest silikonowe, gumowe albo chuj wi z czego, więc bakterie koloni nie założą. Zdecydowanie lepsza opcja niż szczoteczki z kłaków, nie ufam im.
Czy mogę to polecić? W sumie to tak, jeśli Biedra rzuci nowy miot, to kupcie sobie z ciekawości. Fajerwerków nie ma, ale przydatny gadżet. Na bank nie kupiłabym takiej pierdoły za dwie stówki. Wolę buty se kupić. Taki nędzny substytut luksusu dla biedy stołującej się w Biedrze haha 😀 Tylko mi tu focha nie jebnąć, ja też stołuję się w Biednejstonce, to mnie potem na inne luksusy stać 😀

Mamo! Rozwiedź się!

By | Blog, Przemyślnik | No Comments
“Dla dobra dzieci…bądźmy ze sobą, dla ich dobra”. “Dziecko potrzebuje obojga rodziców”. “Niepełna rodzina krzywdzi dziecko”. Znacie takie i im podobne hasła? Znacie. To zapomnijcie. Nie jestem matką, nie jestem rozwódką, ba, nawet mężatką nie jestem. Ale byłam dzieckiem. Dzieckiem wychowanym przez Mamę. Matkę Boską, bo tak o niej mówię. Czy skrzywdziło mnie dorastanie w niepełnej rodzinie? Bynajmniej. Stoicie nad szczątkami swojego związku, ale obawiacie się o przyszłość dziecka? Niepotrzebnie. Jebnijcie to w cholerę. Co czuje dziecko wychowane przez jednego z rodziców? Zaraz Wam powiem.

 

Pamiętam ślub rodziców, pamiętam i rozwód. Czy brakowało mi ojca? A czy Tobie brakuje wujka z Ameryki? Nie masz tam wujka? Ok, czyli za nim nie tęsknisz, bo jak tęsknić za kimś, kogo nigdy nie było?

 

Ponieważ w moim życiu to Mama była ojcem i matką w jednym, będę pisać z perspektywy dziecka, które zostało z mamą. Większość moich koleżanek po rozwodach zostaje z dziećmi, ojciec albo ma wyjebane, albo sam jest pierdolnięty. Każdy rozwód, związek jest inny, ale dzieci wszystkie czują tak samo. Tak, dziecko widzi, że mama jest smutna i snuje się po kątach. Może nie do końca kmini o co chodzi, ale doskonale wyłapuje emocje. Kiedy dziecko jest radosne? Kiedy widzi radość swojej mamy. Więc kobieto, jeśli facet jest kutasem, psycholem, idiotą, maminsynkiem, czy cholera wie kim jeszcze- jebnij to w cholerę i ciesz się życiem. Dziecko Ci za to podziękuje. Ręczę!

 

Co ludzie powiedzą? A niech gadają! To Ty i Twoje dzieci mają być szczęśliwe!

 

A jeśli dzieci w szkole będą dokuczać dziecku, bo “nie ma” taty? Przez całą edukację ani razu nikt mi nie dokuczył. Powiem więcej, większość dzieciaków w moich klasach była z tak zwanych rozbitych rodzin. Żadne nie czuło się pokrzywdzone i nikt nikomu z tego powodu nie dokuczał. Rozwody są już tak spowszechniałe, że nie robi to wrażenia na dzieciarni.

 

Mamo, wróć do swojego panieńskiego nazwiska jeśli tego chcesz. Dzieci z tego powodu nie będą smutne, a jeśli zechcą, to również zmienią swoje nazwiska na Twoje panieńskie, kiedy podrosną. Mamo (ta moja)! Zjebałaś z tym, chociaż zawsze mówiliśmy Ci, żebyś wróciła do panieńskiego bałaś się, że dzieci będą nam wytykać nazwisko inne niż Twoje. Niepotrzebnie. W szkołach, do których chodziłam, było mnóstwo przypadków, gdzie mama miała nazwisko inne niż dziecko. W sumie to wcale nie czuję, że moje aktualne nazwisko jest moje, utożsamiam się z nazwiskiem, które miałam przyjemność nosić przez pierwszy rok życia, czyli z nazwiskiem panieńskim Matki Boskiej. Teraz to popij wodą, wyjdę se kiedyś za mąż 😉

 

 

Szczęśliwy dom, to ten gdzie ludzie są szczęśliwi. Jeśli dwoje ludzi ma być nieszczęśliwych, lepiej się rozwieść dla…dobra dzieci. Ja wiem, że wszystkie poradniki będą maglować, że dzieci będą nieszczęśliwe, że burzycie ich poukładany świat, że w przyszłości sobie nie poradzą, że trauma, że nie będą potrafiły stworzyć trwałego związku w przyszłości. A gówno prawda. Mama dała z siebie wszystko, nauczyła mnie gotować i wbić gwoździa. Wzorców męskich mi nie brakowało, był dziadek, pradziadek i brat Matki Boskiej. Jestem w stałym związku od 11 lat, nie mam żadnych zaburzeń, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie od ponad 28 lat. Jak to się stało? Moja Mama jest hardcorem- co roku wysyłała nas na kolonie, wycieczki, uczyła samodzielności, rozmawiała i była zawsze kiedy jej potrzebowaliśmy. Dalej jest i zawsze będzie. Na Dzień Ojca i Dzień Matki dostaje jeden prezent, bo dała radę podwójnie. Czyli w sumie to mam oboje rodziców, tylko pod jedną postacią 😉

 

Dziecko po rozwodzie? Nie zaobserwowałam różnic pomiędzy mną, a dziećmi z pełnych rodzin. Może jedynie zawsze byłam bardziej samodzielna.

 

Kobieto, nadal się wahasz? Niepotrzebnie. Będzie ciężko, ale dasz radę i Twoje dzieci Ci kiedyś za to podziękują.

 

Dziękuję!

Olej sezamowy KTC – badziewie stulecia

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments
Włosy olejuję dłużej niż posiadam tego bloga. Z moich wyliczeń wynika, że dobre dwa lata tłuszczę włosy regularnie. Wcześniej przed każdym myciem, na noc- czyli co dwa dni. Od czerwca zmieniłam częstotliwość na olejowanie raz, góra dwa razy w tygodniu. Szczerze? Nie widzę większej różnicy, a i olej trafił mi się ostatnio taki sobie…
Olej sezamowy KTC. Kosztuje pomiędzy 12, a 15 złotych i… w sumie to nic. Przez te dwa lata przez moje włosy przeciekły hektolitry olejów i olejków. Żaden mnie nie zawiódł, jeden robił to, drugi tamto, były lepsze i były gorsze, a tutaj? Nie mogę Wam o nim nic powiedzieć. Właściwie to nijak nie wpłynął na moje futro. Gdybym wiedziała, to olejowałabym wodą- jeden chuj, a efekt ten sam. Nie wiem czy moje włosy mają już dość tego całego olejowania, czy sezam zwyczajnie mi nie pisany. Górna partia mojej grzywy jest średnioporowata, w stronę porowatości niskiej. Końce spałachane ściąganiem koloru i innymi armagedonami to wysokopory, no może średnio, ale w stronę wysokości. Na żadnej części olej się nie sprawdził.
Ciężko cokolwiek napisać o tym oleju, bo jakie włosy zastał, takie zostawił. Kazimierz Wielki to to kurwa nie jest. Na pewno go nie kupię. Pierwsza porażka od dwóch lat. Powiem Wam jeszcze, że temu KTC całemu nie ufam, mam wrażenie, że swoje produkty żenią i czymś rozcieńczają, bo mój olej jest jakiś mało tłusty i wodnisty. Zapachu zero, a szklana butelka też niepraktyczna- duży otwór i jedno jeb o płytki i ni ma (w sumie to szkoda, że się nie rozjebał po pierwszym użyciu). Nie twierdzę, że jest to totalne gówno, może komuś podpasuje, ale dla mnie jest skreślony.
PS. Jakie buble kosmetyczne trafiliście w swoim życiu?