Monthly Archives

lipiec 2016

See Bloggers, czyli “A Ty człowieku, to kim kurwa jesteś?”

By | Blog, Śmietnik | No Comments
Jak się bawić, to się bawić- drzwi wyjebać, okna wstawić. Pojechałam na See Bloggers, dwudniową  imprezę dla najlepszych twórców internetowych. Kumacie bazę? Ja, przedstawiciel blogerów wiejskich i małomiasteczkowych, popierdoliłam łapać fejm na drugi koniec Polski. Jestem w tym magicznym tysiącu, wow kurwa. Jak jechać, to po bandzie- zostałam na tydzień. Na kosmetyki sępię, na ciuchy sępię, ale na wyjazdach jestem rozrzutna. Po pierwsze kocham Gdynię, po drugie kocham tę imprezę. Po trzecie, czytajcie dalej.
see bloggers, see bloggers 2016, gdynia, spotkanie blogerów,

Pojechałam w czwartek. Było ciepło, choć pochmurnie. Pogodę zaczarowałam, bo od poniedziałku napierdalało złote słoneczko. Na dwa dni konferencji słoneczka nie było, a zrobiłam tak, żeby wysiedzieć na tych wszystkich wykładach. Nocleg zaklepałam tuż obok Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego, gdzie odbywała się konferencja i sobie poszłam. Niby byłam sama, ale jaki to problem podbić do ludzi, uśmiechnąć się i pierdolić głupoty? Dla mnie żaden problem. Tak też czyniłam wzbudzając tym sympatię ( chyba, bo nikt mi nie zajebał z półobrotu).
Udało mi się załapać na dwa ciekawe wykłady. Pierwszy wykład poprowadził Wiktor Franko. Polazłam tam, żeby moje fotki były milsze dla oka. Drugi wykład to skok na You Tube, tutaj fazy wkręcał nam Łukasz Kielban. Z obu wykładów wyniosłam jeden wspólny wniosek- liczy się pomysł, nie sprzęt, nie jakieś ogromne umiejętności techniczne, a własnie pomysł. Trzeba być sobą. Nie mam z tym problemu, czyli teraz tylko do przodu 🙂 Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Na moim fanpage poszła relacja na żywo z See Bloggers, smartfon wystarczył. Potem chciałam jeszcze coś dograć, ale net nie pozwolił.
Imprezie towarzyszyły liczne konkursy. To od razu Wam powiem, że u Eveline wygrałam zestaw kosmetyków. Poza tym nie opuszczała mnie głupawka, nie nowość, bo od jakichś 28 lat jestem nienormalna. Śmigałam pomiędzy strefami o różnych tematykach i zaczepiałam ludzi jak stary pedofil. Nie rozdawałam cukierków, bo wolę kiełbasę. Kiełbasy nie rozdawałam, bo obcym nie dam. Kiełbasa jednak łączy i poznałam dzięki niej wiele wspaniałych osób. Teraz już bym im dała po pęcie.  A czy Ty wyrwałeś kiedyś kogoś na kiełbasę?
Takie laski złapały się na moją długą i jędrną kiełbę. Justyna ze Zdrowo Najedzeni, bo co jak co ale żarcie łączy. Natalia z Raj Dla Podniebienia, wspominałam już, że ja lubię wpierdalać? Milena ze Smiley Project, zostałam bohaterką jej komiksu 🙂 Natalia z Bzowina Fotograficzna, ta to dopiero genialne fotki napierdala! Oczywiście to nie wszyscy, bo zdążyłam poznać dziesiątki innych osób, ale ponieważ jestem ze wsi, nie mam dostępu do świata i światła, to i tak nie zapamiętałam kto co i dlaczego. Taki jestem oszołom, może zostanie mi to wybaczone. No, bo kto wiedział, że siedział ze mną pewien słynny kucharz, a ja miałam z nim mega zbitę? Ja nie wiedziałam. Kto wiedział, że wpadłam w gadkę o tym jak zmienia się płeć nożem i widelcem z kimś sławnym? Ja nawet prezydenta bym nie poznała, a tak poznałam, w sumie to nie wiem kogo, ale wszyscy byli sympatyczni.
O ile rozpoznałam od razu prezydenta Słupska, o tyle z Maćkiem z Dupska się nie ogarnęłam. Walisz drinki na afterze z jakimiś jutuberami i tak sobie gadasz. Głupio tak gadać z kimś kogo nie znasz, no to pytam kulturalnie po kolei- “A Ty człowieku, to kim kurwa jesteś?”. Mili ludzie są mili, więc mówią i nagle dowiadujesz się, że są w czołówce You Tube. A ja co? A ja jestem ze wsi i przyjechałam się tu uśmiechać. Mam małego bloga, ale jak się uśmiecham i gadam, to ludzie uśmiechają się do mnie i też gadają. I jest fajnie. I okazuje się, że  Z Dupy wcale nie jest z dupy, tylko jest normalny i rozgarnięty fchuj. Potem okazuje się jeszcze, że Kuzyn Hindus ma zajebiste buty, a Jack Gadovsky poleca Sardynie na wakacje, a najlepiej jest wyjebać do Wietnamu i tam sobie żyć. Potem jeszcze dowiedziałam się, że Radek Pestka jest cholernie nieśmiały i muszę go rozśmieszyć, żeby uśmiechnął się do fotki. W końcu poznałam na żywo Karolinę z Pasji KarolinyElizę z Eligrafia i Basię Smoter. Miło pogawędziłam z Anią ze Spinki i Szpilki , Kasią z Kuchnia Bazylii i z Ania z Nie Tylko Pasta. Już mi się nie chce więcej wymieniać, bo mi się długopis wypisze, ale dużooo osób nawinęło się na mojej drodze 😉 Co ciekawe, niektórzy mnie rozpoznali. Fuck, fejm na wiosce!
Genialny wykład na See Bloggers? Oczywiście ten gdzie w jednym miejscu zasiadła Chujowa Pani Domu, Magdalena z Matko Jedyna, Maciek Z Dupska i Robert ze Słupska. I teraz tak sobie myślę…chuj, dupa i gej w jednym zdaniu. W sumie, to w pytę! Pan Biedroń z ogromnym dystansem do siebie, inteligentny i z ciętym żartem. Maciek próbował go zgasić, ale Robercik nie w ciemię bity, odbijał piłeczkę jak chiński pingpongista. Pani domu jakoś mało rozgadana, Magdalena coś tam czasem wtrąciła, ale bohaterami byli chłopcy. Czego się nauczyłam? Że mogę se kurwa na moim blogu przeklinać fchuj i nikomu nic do tego, mam mieć wyjebane, a jak się komuś nie podoba, to niech wypierdala z mojego skrawka internetu. Dziękuję dobranoc. Już dawno to mówiłam, to jakieś wsioki mi tu narzekały, że mi bluzgać nie wypada. Wypada. I koniec tematu 😀 A ta mała foteczka na dole, to ujęcie pożegnania…ehhh, szkoda, że to tylko dwa dni…
Podsumowując See Bloggers… Jedźcie tam, nie ma lepszej imprezy. Nasłuchałam się mega pozytywnych słów pod moim adresem, aż się kurwa prawie wzruszyłam. Okazuje się, że wcale na moim blogu nie wymyślam na siłę tekstów, mam tak z natury, jestem pozytywnie jebnięta i da się mnie lubić. LOL hejtery.
Dowiedziałam się, że mam robić to co robię, bo robię to dobrze i wcale nie muszę być mistrzem fotografii, ani nie muszę być technicznie obeznana we wszystkim, mam być sobą. Poznałam genialnych ludzi. Ta impreza to przede wszystkim ludzie. Oczywiście wykłady, panele, wiedza i jeszcze raz wiedza, ale to LUDZIE tworzą wydarzenie. My ludzie z pasją tworzymy tą społeczność i jestem dumna, że aż tu dolazłam z mojej wsi i będę lazła dalej, komu się nie podoba niech spada.
 Kolejne spostrzeżenie? Mniej blogerek kosmetycznych, to mniej chamówy. Nie było ton darów losu i bardzo dobrze!  Nikt się nie pchał na głowę, żeby wydrzeć balsam za 10 złotych.
Mam tylko jeden postulat na sam koniec. Żądam za rok samolotu z Lublina do Gdańska, bo ponad 600 kilometrów w aucie mnie rozpierdala. Dziękuję. Dobranoc. Idę na imprezę.

Clean Joy z Aliexpress, czy tańszy zamiennik Glov okazał się dobry?

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments
Wracamy do korzeni. Nasze praprababki myły gębę szmatą i my wracamy do szmaty. Bo dobra szmata, nie jest zła. Wsiąkłam w Glov na dobre, ale mój umysł sępa i poszukiwacza dał o sobie znać. Glov jest dobra, warto za nią zapłacić te cztery dyszki, ale to nadal szmata. Co jeśli inna szmata, za cenę szmaty, a nie cenę Glov, da ten sam efekt? No właśnie. Mój czujny nos powędrował na Aliexpress w poszukiwaniu tańszego zamiennika. I co? I ło!
glov, clean joy, rękawica, szmatka, demakijaż

Piwonia moja, nie chińska, jakby to kogoś obchodziło. Pewnie nie obchodzi. Clean Joy zakupiłam za zawrotną kwotę 2,38, w dolcach stolcach, czyli za niecałą dychę polskich nowych złotych. (Ktoś jeszcze pamięta stare złote?) Szmatka kupiona tutaj gdzie teraz czytasz, se kliknij. Jakby ktoś wolał link do sklepu, to niech dusi w te napisy. Zamówienie przyszło w standardowym czasie około trzech tygodni. Lubię takie zamienniki (nie mylić z podróbkami, bo podróbek nienawidzę), więc szybko ruszyłam z testami.
Oprócz koperty, szmatka siedziała w tobole na suwak ze sztywnego plastiku. Plastik trochę walił Azją (nie tym z pala), ale o dziwo ściereczka mocno nie dawała po nosie. Tak czy siusiak, puchacizna poszła w pralkę na 40 stopni, tak zaleca Majfrjend. Wyprałam i zaczęłam używać. Używamy jak Glova- moczymy i myjemy ryj, żadna filozofia. Po użyciu szmaciugę pierzemy mydełkiem. Ot cała instrukcja. Clean Joy jest bardzo mięciutki (bardziej niż Glov), przyjemnie się go używa. Pranie nie sprawia problemów. Raz na jakiś czas wrzucam cholerę do pralki i działa już drugi miesiąc. Całość nie jest zrobiona z chujwiczego, a ze zwykłej mikrofibry. Drogą dedukcji, zamiast Glov wystarczy kupić szmatę do mycia monitora i też powinno działać. Clean Joy kosztuje tyle co takowa szmata, więc why not?
I jak? Srak. Działa. Niczym nie różni się od Glov. Skoro za jeden grosz można umyć siedem talerzy, to po co przepłacać? Ja wiem, że w tym momencie nie wspieram polskich innowacji, ale chińczyk też chce żyć. Sorry Glov, od dziś karmię Żółtych Frjendów.
Co ciekawe, od kiedy zmywam makijaż szmatą (nie ważne którą), moja cera wygląda o niebo lepiej. Właściwie nic mi już nie wyskakuje na twarzy. Proste rozwiązania są jednak najlepsze 🙂

Szpachla Lirene No Mask – kupić, nie kupić?

By | Bjuti Pudi, Blog | No Comments
Jeśli facet mówi Ci, że lepiej wyglądasz bez makijażu, to oznacza jedno- chujowo się pomalowałaś. Nie oszukujmy się, umiejętny makijaż podkreśla walory i maskuje niedoskonałości. Lubię się malować, chociaż bez makijażu nie straszę. Każdy miał w swoim życiu jakieś makijażowe wpadki, ja również i nie wstydzę się tego, raczej wspominam z nostalgią i uśmiechem. Nawet teraz zdarzy mi się za gruba krecha eyelinerem, czy źle roztarty podkład. Małe wpadki to nie koniec świata. To tylko mejkap, zabawa. Nie jestem jakimś mistrzem makijażu, ale jako takie pojęcie mam. Nie wydaję kroci na kosmetyki, bo nie lubię przepłacać, jednak jeśli coś jest dobre- nie sępię. Moje wymagania nie są jakieś wybujałe. Taki podkład ma u mnie matować, lekko kryć, nie obłazić płatami, nie tworzyć łat. Poza tym nie lubię nadmiernego obciążenia, mocnej tapety. Podobno ten podkład taki jest, podobno…
lirene no mask podkład

Lirene, No Mask, płynny fluid + serum.
Swój egzemplarz przywiozłam z Meet Beauty. Do kupienia na przykład w Rossmannie za około 37 złotych, cena nie jest jakaś strasznie wybujała. Teraz pytanie, czy podkład jest wart tej ceny.
30 mililitrów rzadkiego fluidu siedzi sobie we flaszce. Flaszka nie ma pompki i to mnie w nim wkurwia najbardziej. Nie raz i nie dwa chlupnęło mi się nim zbyt srogo na rękę. Jakoś po miesiącu opanowałam technikę chlupnięć, ale czasami jeszcze mi się machnie od serca. Obsmaruję ten otworek, siebie…nie lubię marnotrawstwa. Lirene- zróbcie mi pompkę. Kolejnym minusem jest uboga gama kolorystyczna. Posiadam jedynkę. Numer jeden jest dla mnie idealny przy lekkiej opaleniźnie, a ja do bladych nie należę. Problem będą miały bladziugi. Na Meet Beauty Pani wspominała, że numer dwa jest idealny dla większości Polek…nie powiedziałabym. Ja czarnuch zadowalam się jedynką, a przy większej opaleniźnie pewnie max dwójeczka była by dla mnie dobra. Jest jeszcze odcień trzeci. Nie widziałam go na żywo, ale obawiam się, że to odcień kenijski.
Dalej będę marudzić. Podkład zmienia kolor jak kameleon, mimo iż producent obiecuje, że produkt się nie utlenia. Na zdjęciu widać, że kilka sekund i podkład ciemnieje.
Dobra koniec smutków. Poza tymi wadami podkład ma też zalety. I uważam, że zalety biorą górę. Przede wszystkim kosmetyk jest niesamowicie lekki, nie czuć go na ryju. Szybko stapia się ze skórą i lekko zakrywa niedoskonałości. Dokładając drugą warstwę, mamy już super krycie, bez efektu maski. Produkt daje satynowe, zmatowione wykończenie, a efekt utrzymuje się przez cały dzień. Nawet jeśli nie przypudrujemy podkładu jest ok. Osobiście lubię wszystko przyprószyć pudrem, ale w tym wypadku nie jest to koniecznością. Podkład nie wałkuje się, nie robi łat ani smug, wytrzymuje na gębie nawet w upał.
Podsumowując – podkład trafia do moich ulubieńców. Mimo swoich wad, na twarzy prezentuje się genialnie i jest tak lekki, że niewyczuwalny. Wygrywa z podkładem Eveline, który dotychczas u mnie królował. Co prawda Eveline daje lepszy mat, ale Lirene podbił moje serce lekkością. Myślę, że będę kupowała te dwa produkty zamiennie.
No i tyle. Idę sobie.

Moja Makijażowa Historia- tag

By | Blog, Śmietnik | No Comments
Madziof wymyśliła taga, a dwie laski znęcały się nade mną, żebym jebła go u siebie na blogu. Pozdrowienia dla Mazgoo i Monusi. Mazgoo to taki biały kruk – choć czarny, a Monusia – ptak kolorowy. Oba ptaszydła są mi bliskie i mogłabym się u obu doszukać cech wspólnych ze mną, ale ja nie o tym. Zasypię Was dziś wiedzą o Pudernicy. Zacznę od historycznych fotek, bo przecież o historii ma być, right?

1. Czy pamiętasz swój pierwszy kosmetyczny zakup?

Jak widać na fotkach – miałam różne fazy. Zamiast kosmetyków, wolałam kupować fajki, potem jako rasta głównie dragi i trawę, reszta szła na panienki. Na etapie rapera- kujona inwestowałam w koks i książki. Potem stałam się damą z różowymi włosami (zanim to było modne!). A serio? Serio to sześciu szlug na raz nie paliłam 😀 Mój pierwszy kosmetyk… hmmm czerwony lakier do paznokci kupiony na koloniach letnich w Suścu, miałam z 8 lat. Potem na koloniach w Olecku (pozdrawiam Olecko!) kupiłam żółty, neonowy lakier i błękitną maskarę do włosów, która to była dodatkiem do gazety Nasza Miss. Te kolory jakoś ze mną zostały do dziś.

2. Opisz swoją najlepszą maskarę. Czy znalazłaś taką, która spełnia Twoje wymagania?

Rzęsy mam po Mamie, a reszta kupiona na Statoil. Każdy tusz jest dla mnie dobry, bardziej lub mniej, ale rzadko trafiam na totalny niewypał, bo mam zajebiste rzęsy. Kiedy mam kupić tusz, a nie wiem co wybrać – łapię tusze Eveline. Nieważne po który sięgnę, wszystkie są świetne. Do tego ceny i dostępność sztos, co chcić?

3. Jaki rodzaj krycia preferujesz w podkładzie?

Najpierw walę grunt głęboko penetrujący, potem szpachla, zacieram i dwa razy jadę Magnatem. Kryje kozacko. Kolor dobieram w zależności od dnia. Czasem po prostu wybieram podkład do twarzy, ale wiecie co? Nuuudaaa… rodzaj krycia mi wisi, byle matowił. Ryj mam zacny, nie muszę się kamuflować, chociaż tych wszystkich CC i BB, i ZZ, i chujwico, to ja nigdy nie zrozumiem.

4. Ulubiona marka luksusowa?

Nie przywykłam bulić za znaczek. Mogłabym, pytanie po co? Sytuacja z wczoraj. Weszłam do Douglasa, a myślę se – zaznam luksusu, zapierdolę eyeliner za stówę. Pani już do mnie leci w oparach perfum i zapytuje co se życzę. Se życzę kurwa jacht, ale co jej będę gadać? Powiedziałam, że liner by mi się przydał. No to hop siup, leci jak sarenka. Pokazuje mi pierwszy za pięćdziesiąt kilka złotych. No niech tam, se myślę, może akurat wypas. Już na ręku zaczął jej się mazać. Mówię not, daj Pani coś co się utrzyma na oku dłużej niż pięć minut. To hopla, galopuje do jeszcze droższej wystawki i słodzi, że ten dobry. No stówka, to musi być dobry. A taki chuj, miał być czarny- wygląda jak szary. Przebiera nogami do kolejnej szafy, o ten to już luks, no taka zajebioza, że szał ciał. Tia…pędzelek jak szczotka. Mówię jej niet, ja jednak ten zakup przemyślę. A ona do mnie – ale ten eyeliner, który ma Pani na sobie super jest. Jo kurwa, Wibo za 5 złotych. Wyszłam, poszłam do Hebe, kupiłam liner za dychę. Koniec historii.

5. Jakie firmy kosmetyczne chcesz wypróbować, a jeszcze tego nie zrobiłaś?

Ja nic nie chcę, ja mam w dupie te firmy. Nie parzę na firmę. Kupuję co mi w oko wpadnie, co mnie zachęci kolorem, zapachem czy czymś tam jeszcze. Nie mam fantazji z tuszami do rzęs, czy balsamami na udach, no nie. Taka ze mnie blogerka, jak z koziej dupy trąbka. Chcę to ja jedzenia z różnych zakątków świata wypróbować, w tych krajach ofc, nie na wynos. A kosmetyki? Mogę pójść i kupić puder i za 300 złotych, pytanie- po co?

6. Ulubiona firma drogeryjna?

Patrz punkt 5 😉

7. Czy nosisz sztuczne rzęsy?

Już mnie kiedyś Pani w Rossmannie za moje ciągnęła, bo nie wierzyła, że są prawdziwe. Nienawidzę doklejanych, jednodniowych rzęs, kępek i pojedynczych kłaczków, oczy mi łzawią, czuję dyskomfort, blee. Raz na ruski rok przyczepiam rzęsy “stałe”. Świetnie sprawdzają się podczas wakacji, kiedy odmakam w morzach i oceanach i się nie maluję, bo mi się nie chce. Mam w swoich kręgach specjalistkę, więc w tym roku, przed wypadem nad morze, udam się do mojej MADZI, jeśli jesteście z moich okolic, polecam Wam ją serdecznie.

8. Czy jest makijaż, w którym nie wyszłabyś z domu?

Jeśli jest makijaż, w którym większość nie wyjdzie, to ja wyjdę 😀 Taka już jestem, na przekór światu. No okej, nie wyskoczyłabym w czymś mega obciachowym w stylu policzki malowane burakiem, brwi nitki, oczy w stylu ruskiej ze straganu. Resztę akceptuję.

9. Jaki kosmetyk jest przez Ciebie najbardziej wielbiony?

A co ja wyznawca kosmetyków? No nic nie wielbię. Lubię żele aloesowe, masło shea w czystej postaci, olejki do włosów, owocowe balsamy do ciała i żele pod prysznic. Kolorowe lakiery do paznokci też lubię, a najbardziej lubię pastę do zębów, no bez niej żyć nie umiem!

10. Jak często kupujesz kosmetyki do makijażu? Czy lubisz kupować od czasu do czasu, czy wszystko na raz?

Zawsze powtarzam- powoli, bo się rozpierdoli. Kupuję jak mnie naleci, albo jak mi się coś kończy, nie mam żadnych zakupowych filozofii, bo i po co?

11. Czy masz “makijażowy budżet”, czy kupujesz swobodnie?

Właściwie to mogę sobie dużo wydawać na kosmetyki, ale po co? Wychodzę z założenia, że kosmetyki to nie jest najważniejsza rzecz w moim życiu. Zdecydowanie wolę kupować chwile, a nie rzeczy.

12. Czy wykorzystujesz rabaty, kupony, punkty z kart kupując kosmetyki?

Kartę mam tylko z Tesco 😛 Jeśli o kosmetykach mowa, to lubię wszelkie zniżki i rabaty, jestem sępem, lubię korzystać z promocji. Uwielbiam Dzień Darmowej Dostawy.

13. Jaki typ produktu kupujesz najczęściej?

Pachnące balsamy do ciała i żele pod prysznic, tego nigdy za wiele. Kitram do szafeczki i powoli zużywam, to się u mnie nigdy nie marnuje.

14. Czy jest jakaś firma, której nie możesz znieść?

Ja tylko jajka nie zniosę. I jeszcze głupoty…

15. Czy unikasz pewnych składników w kosmetykach, takich jak parabeny czy siarczany?

Ja tam niczego nie demonizuję, nie jestem jakimś ascetą. Jedynie w szamponach unikam silikonów, bo po co włosy obciążać? Śmieszą mnie laski, które każdy składnik analizują i głowią się nad każdą pierdołą, mi szkoda czasu na jakieś bzdety. Jeszcze mi ryja nie wypaliło.

16. Czy masz ulubione miejsce, gdzie kupujesz kosmetyki do makijażu?

Nie mam. Najbliżej mam do Rossmanna, więc tam latam. Czasem chodzę do Jawy. Kiedyś jeszcze śmigałam do Natury, ale obie chuj strzelił i nie ma żadnej w mojej mieście. Przy okazji zaglądam też do innych drogerii w miastach obok. Często zamawiam coś online np na eZebra, albo wszędzie tam, gdzie akurat jest jakaś promocja.

17. Czy lubisz próbować nowych kosmetyków pielęgnacyjnych, czy trzymasz się rutyny?

Mam kilka pewniaków, do których wracam, ale bardzo lubię testować nowości. W sumie, to stąd ten blog.
JJ

18. Ulubiona marka do ciała i do kąpieli?

Lubię testować wszystko co pachnie. Latem stawiam na zapachy owocowe i świeże, zimą jedzeniowe. Ale zawsze mam w łazience żele Le Petit Marseillais i masełka Tutti Frutti.

19. Gdybyś mogła kupować kosmetyki tylko z jednej firmy, to jaka by to była?

Sensodyne kurwa 😀

20. Jaka firma ma według Ciebie najlepsze opakowania?

Koroner w amerykańskich filmach. Czarne, proste, aksamitne worki na suwak. Pełna klasa.

21. Jaka celebrytka ma zawsze perfekcyjny makijaż?

No jeszcze się na celebrytkę nie wybiłam, ale wszystko przede mną. A wtedy to mnie jakaś Pani ładnie umaluje. Super plan, nie? Zero ambicji. Ale po co urabiać się po łokcie, skoro te celebryty majo chajs za nic? Dajcie mi chajsy skurwiesyny! 😀

22. Czy należysz do jakiejś internetowej, makijażowej społeczności?

Ta, do Zrzeszenia Zwichniętego Pędzla. Nie mam czasu na głupoty;) Tylko fejsowe grupy blogowe odwiedzam i to też nieliczne, bo wszędzie tylko walka o obsy i komy. Z 10 lat temu byłam aktywną Wizażanką, ale tam od dawna chuj nocuje. Ostatnio nawet o sobie się naczytałam, że patologia i idiotka haha 😀 Jak ktoś tutaj doczytał, to powiem Wam, że ta fotka na początku, to specjalnie z dedykacją dla Pań z Wizażu, które obsmarowują wszystkie blogerki i vlogerki na tej planecie. Macie temat do gadania suki 😀

23. 5 ulubionych urodowych guru.

1. ja
2. ja
3. ja
4. ja
5. ja
Hahaha żartuję! Jakie guru, jaka trąbka? Litości, jestem anty wszelkiemu oszołomstwu. Kiedyś nawet o tym pisałam- Internetowi mesjasze dwudziestego pierwszego wieku.

24. Czy lubisz produkty wielozadaniowe tak jak stainy do ust i policzków?

Tak. Znam taki jeden bajer. Nazywa się woda. Umyję nią gębę, włosy, a także dupę, podłogę i miski. Oczywiście nie myję wszystkiego w jednej wodzie 😀 Polecam. Polecam szczególnie tym brudasom, którzy przy ostatnich upałach zapominają o tym popularnym produkcie.

25. Czy jesteś niezdarna podczas nakładania makijażu?

Nie. Ja jestem zdarna i ładna, i mądra, i skromna. Zawsze mi to Mama powtarzała, więc to musi być prawda. Rodzona Matka by mnie nie okłamała, right?

26. Czy używasz bazy pod makijaż, na oczy?

Czasem świachnę się bazą z Kobo, taką pod tapetę. Na oczy baz nie kładę. Jeśli cienie są dobre, to bez bazy wytrzymają, a jeśli bez bazy są do dupy, to znaczy, że generalnie są do dupy i nie ma co ich kupować. Proste? Proste.

27. Jak dużo produktów do włosów używasz w typowy dzień?

Włosy myję co drugi dzień. Pielęgnacja jest prosta. Na noc przed myciem walę olej, czasem wcierkę lub inny bajer na skórę głowy. Czasem zamiast tego, rano wcieram naftę na 10 minut. Włosy myję rano lekkim szamponem (raz na tydzień lub dwa myję oczyszczającą Barwą). Po umyciu kładę maskę lub odżywkę. W tym czasie coś tam robię, spłukuję badziewie. Włosy se schną. Jak są prawie suche dosuszam suszarką i układam na okrągłej szczotce. Na długości (przed suszarą) wcieram serum termoochronne z Marion, przy skórze psiukam Marionem termoochronnym unoszącym u nasady. Jak już jest git malina, to kropelką oleju przejeżdżam tak od połowy kudłów i już. Kurwa, dużo tego wyszło, ale w praktyce, nie jest to jakieś mocno skomplikowane.

28. Co pierwsze nakładasz korektor czy podkład?

Sprawa u mnie jest prosta. Nie używam korektorów. Miałam tam jakieś, ale leżały aż zdechły. Nie mam potrzeby zasłaniania czegokolwiek na ryju.

29. Czy myślałaś kiedyś nad lekcjami makijażu?

Oj kiedyś tam się dokształcałam, pracowałam w salonie kosmetycznym lata temu, teraz nie mam takiej potrzeby. I tak z czasem coraz mniej tapety kładę, chyba ładnieję z wiekiem 😀 Jeśli jakieś lekcje, to może hiszpańskiego, albo kroju i szycia?

30. Co kochasz w makijażu?

Ja się z makijażem nie kocham, no ej? W ogóle co to za dewiacja jest?
Kurka rurka, ale tego dużo wyszło! Nie chcę nikogo zmuszać do umieszczania tagu u siebie, ale nie ukrywam, że chętnie przeczytałabym Wasze odpowiedzi, bo strasznie lubię takie głupotki 🙂 Dajcie znać, jeśli wrzucicie powyższą zabawę u siebie, a jeśli ktoś ma ochotę- piszcie w komentarzach swoje odpowiedzi. Jeśli 30 pytań to za dużo, wybierzcie sobie kilka.