Glov- cudowna rękawica, czy chwyt marketingowy?

Znam przypadek gdzie laska przed wyjściem na dyskotekę zamiast się myć “przelatywała” stopy szmatą, żeby syf odpadł z grubsza. True story bro. Znam takie co kawałek szmaty wystarcza im do toalety raz na tydzień, czy dwa. True story bro. Laski odstawione, paznokcie, rzęsy, make up, ale żeby się umyć….po co? Osobiście jestem wrażliwa na punkcie higieny i nie kumam czaczy jak można być brudasem. W życiu w makijażu spać nie poszłam, a co dopiero tydzień bez mycia! Jeśli jesteśmy przy demakijażu i szmatach, pokażę Wam dziś szmatę do demakijażu. Glov. Jest bum na ten wynalazek, ale czy warto inwestować szmal w kawałek materiału?

Duża łapka Glov On-The-Go oraz mały paluszek Glov Quick Treat. Pierwsza kosztuje 39,90, druga 14,90. Dostępne na przykład w Sephorze, a ostatnio w Hebe, oczywiście na necie też ich pełno. Swoje egzemplarze przywiozłam z Meet Beauty i od początku stwierdziłam, że kawałkiem szmaty, to mogę sobie buty wyczyścić, a nie ryj z tapety. Ponieważ nie dowierzałam w cudowne moce rękawic, testy rozpoczęłam od małego paluszka. Doszłam do wniosku, że jak paluszek będzie kiepski, to dużą będę czyścić monitor w lapku, bo miękkie bydle 😀 No i można powiedzieć, że się rozczarowałam, a mój monitor ujebany jak stół Durczoka. Bo co się okazało? Chujstwo działa na sto dwa!
Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że paluszek zmywa mój makijaż bez pierdnięcia. Do czysta! Do takiego czysta i z taką łatwością, że perfekcyjna pani domu może jeść kolację z mojej gęby. Jakby tego było mało, to jeszcze skóra delikatnie się peelinguje i nie tylko jest czysta, ale i gładka. Wystarczy zmoczyć Glova wodą i myć ryj. Po wszystkim szmatkę przepieramy mydełkiem w kostce, jakimś naturalnym. Raz uprałam zwykłym mydłem w płynie, to na drugi dzień szorowałam drugi raz, bo paluszek był sztywny jak pal Azji. Glov usuwa zarówno podkłady, pudry, róże, eyelinery jak i tusze i inne wszelkie badziewie. Wodoodporny mejkap też złazi. Najbardziej trwały tusz jaki posiadam to Maybelline Lash Sensational, kto go miał, ten wie, że zmycie dziada to wyzwanie. Owszem, musiałam poświęcić dłuższą chwilę żeby zmyć go za pomocą szmatki z wodą, ale tusz zszedł do czysta. Jeśli ta maskara schodzi, to ja nie mam pytań.
Przy demakijażu nie musimy się pocić, nie trzeba mocno trzeć, ryj nie cierpi, rzęsy się nie sypią. Dla mnie to fenomenalne rozwiązanie i uważam, że cena nie jest wysoka. Ja sęp i niedowiarek tak mówię, więc to już coś. Na początku warto kupić paluszek za 15 zeta i wypróbować, czy nam podpasi, czy nie. Producent twierdzi, że rękawica wystarcza na 3 miesiące. Mój maluszek-paluszek dał radę przez dwa i wygląda, tak jak na zdjęciu – troszkę odbarwiony, ale bez większych uszczerbków. Różową rękawicę użyłam kilka razy i nie różni się niczym (prócz wielkości oczywiście). Większa Glov powinna dać radę 3 miechy, maluch nie wyrobił, bo podczas demakijażu musiałam go przepierać w międzyczasie (mały, to nie ogarniał całego ryja).
Jeśli mój najnowszy zakup nie podoła, to kupię Glov ponownie. A jaki to zakup? Otóż znalazłam na Ali ściereczkę do demakijażu działającą na tej samej zasadzie co Glov, oczywiście kosztowała grosze. Testy nowości trwają i dam Wam znać czy kupię Glov, czy dam zarobić Żółtym Braciom.