Coco Szmatel

Dobry. Co tam przy sobocie? Myjecie okna, czy opierdaling? Zresztą i tak mi nikt pewnie nie odpowie, to może przejdę do meritum 😉 Dawno nie wrzucałam żadnych szmacianych zakupów, więc dzisiaj to nadrobię.

 

Tak, Coco Szmatel to wizytówka mojego miasta 😀 Nawet sama wysłałam foty do Faszyn from Raszyn, oczywiście nikt nawet nie podziękował, nie mówiąc o tym, żeby podpisali, ale chuj tam i tak czuję się fotoreporterem o czujnym oku hehe 😉 Dobra idziem dalej, pokażę Wam co zakupiłam. Foty starałam się tak wykolorowić, żeby było widać prawdziwe kolory, bo zdjęcia robiłam w pochmurny dzień.
Oczywiście kolejna sukienka, bo jedna szafa sukienek to wciąż za mało. Asos za niewiele ponad dychę. Koronkowy uniform z halką od Moniuszki. Cyce wyglądają z niej jedynie nieśmiało, aczkolwiek przebiegle. Kolor turkusowy niczym oczko w pierścionku przedwojennej elegantki. Leży wyśmienicie.
Długa sukienka z Atmo, nowa, z metkami, dałam za nią prawie dwie dychy, ale materiał powala. Nie wiem na chuj mi długa sukienka, nigdy w niczym długim nie chodziłam. Trzymajcie kciuki, żebym nie trzasnęła orła w tym habicie, bo narobię wiochy. A jak dół przydepczę, to mi bimbały górą wyskoczą i będzie szoł lepszy niż w Łorsoł Szor.
Spódnica batmana ze skóry plastikowego niedźwiedzia, wyszywana w kurze serca z rosołu. Forever 21. Też prawie dwie dychy, ale na metkach miała cenę ponad 20 funciaków, więc się opylało. Fota od dupy strony, bo mi się suwak podoba. Mam plan przebierać się w skóropodobne ciuchy i czaić się w ciemnym parku na dziewice, ale nie wiem czy jeszcze jakieś istnieją…cały misterny plan też w pizdu.
To też Forever 21, na forever to może się nie nada, ale na lato jak znalazł. 6 funtów, a u mnie za 12 zeta. Niby specjalnie się nie wyróżnia, ale na mnie wygląda zajebiście. I ta mroczna koronka, jak z babcinych gaci dodaje animuszu. Tego lata wywalam pępek, bo crop topy mnie zaatakowały, więc jak ktoś ma coś przeciwko, to niech pocałuje mnie w nos, albo zamilknie na wieki.
Kuse różowe, też było nowe. Na żywo róż jest żywszy, Barbie atak! 6 zeta za River Island, rozmiar ciut duży. Dolcze Bożenna skróciła mi ramiączka i lekko podszyła paszki i teraz mogę barbiować po mieście. Kokardki z tyłu skradły moje serce, na szczęście serc mam w dostatek na tej kiecce wyżej, więc nikt mi nie powie, że jestem suką bez serca.
Biała Atmo za dyszkę. Tył prześwituje, przód zakryty, ale jak się upiję zieloną herbatą, to założę tył na przód 😉 Taka o siatka na ryby, jak mi się znudzi to pójdę w nią karpie na święta łapać. Teraz tylko trzeba złapać słońce, bo będę w niej wyglądać jak córka młynarza.
Oczojebne cichobiegi za 20 zeta od jakiejś tam Anne Michelle. W realu mega neon, w Biedronce też i w Kiepsco też. Zdjęcia nie wyłapały ich żarówiastości, ale grunt, że nocą będę się czuła bezpiecznie w opuszczonych parkach, na cmentarzach, czy gdzie tam jeszcze chadzam. Odblaski w srebrnych ramkach, już je kocham.
Jak na jakieś 3 miesiące, to nie za wiele tego, ale nie kupuję jak leci. Kupuję to w czym będę chodzić, bo nie lubię sobie zaśmiecać szafy. No, to tyle na dziś, idę sobie. Miłego łikędu!