Daily Archives

28 lutego 2015

Pędzle La Femme- must have każdej kobitki, recenzja po roku zmagań

By | Bjuti Pudi | 29 komentarzy
Dziś recenzja produktu, który testowałam około roku. Długo prawda? Teraz mogę Wam powiedzieć absolutnie wszystko na temat tego co zakupiłam.
Chyba każda z kobitek malujących się posiada pędzle do makijażu. Blogerki prześcigają się w zakupach pędzli coraz to droższych, lepszych, modniejszych. Ale powiedzcie mi- czym różni się pędzel za kilka złotych od takiego za sto złotych, jeśli jakość jest identyczna? Marka, logo- tutaj siedzi cena. Nie lubię przepłacać tylko dlatego, że coś jest z firmy X czy Y. Pędzel ma być dobry i się nie lenić. Tyle.
Weronika poleciła mi w zeszłym roku pędzle z La Femme. Cena- około 30 złotych za zestaw 7 pędzli. Grzech nie kupić.
Zdjęcie zrobione tuż po zakupie. Ładne, mięsiste pędzluchy, nowiutkie aż chce się ich użyć. I poszły w użycie.
Wszystkie mysie ogonki schowane w całkiem przyjemne dla oka etui. Z lenistwa już nie wiążę na kokardkę, tylko motam o siebie 😉 Etui w stanie nienagannym służy do dziś, moje pędzle mieszkają w środku i jest im tam dobrze, przynajmniej nic nie mówiły, żeby im się nie podobało.
Ponumerowałam każdą sztukę i o każdej się wypowiem.
1. Pędzel, który miał być do podkładu, ale ja nie lubię nakładać podkładu pędzlem, więc użyty kilka razy. Sam w sobie jest ok, ale ja lubię podkład paciać paluchami i koniec. Mam wrażenie, że wszystkie podkładowe pędzle tego świata piją podkłady i zużywamy większe porcje szpachli.
2. Pudrowiec, w ciągłym użyciu. Myty, kąpany, używany, zero sentymentów, codziennie zapieprza po mojej facjacie i się nie skarży. Ja też jestem z niego zadowolona i tak sobie razem żyjemy. Sielanka.
3 i 4. Rozcieraki do cieni. Uwielbiam je, moje oka też. Oka mam na swoim miejscu, pędzle są delikatne i ślepi nie wydłubią. Dobrze mieszają cienie, mniejszy sprawdza się też kiedy lekko tuninguję brwi cieniem.
5,6 i 7. Kreślaki. Stosuję do malowania kresek na czy pod powieką, czasem oblecę nimi brwi. Wiem, że mają inne przeznaczenie, ale mi służą do tego co im każę. Nie skarżą się.
źródło- https://allegro.pl/sklep/33587178_lafemme
Pędzle mają troszkę inne przeznaczenie, a ja używam po swojemu. Dlatego wrzucam Wam skrina ze strony sklepu, żebyście mieli rozeznanie i przy okazji wiecie z jakich stworzeń pędzle są wykonane. Część to kłaki z prawdziwych wiewiórek, soboli, część to typowe plastikowe niedźwiedzie.
Po roku mój zestaw wygląda tak. Specjalnie nie umyte, a niech będzie wiadomo, że pędzle nie próżnują tylko są w ciągłym użyciu. Pędzel do pudru lekko się roztrzepał, ale nie stracił na jakości, od czasu do czasu zgubi pojedynczy kłaczek, ale zdarza mu się to sporadycznie, więc nie drę na niego mordy. Podkładowiec siedzi na bezrobociu, reszta pracuje i jest w stanie nienagannym. Nic się z nimi nie dzieje. Są niemal takie jak w momencie ich przyjścia na świat.
Etui już poszło do mycia razem z resztą towarzystwa. Poza normalnymi śladami użytkowania pędzle są jak nowe. No i powiedzcie mi teraz jaki jest sens kupować jeden pędzel za pierdyliard juanów i trzy pierdyliardy rupii? Żeby się pochwalić? Żeby mieć satysfakcję z tego, że ma się coś markowego, modnego? Żeby nie było, to pracowałam na hiper drogich pędzlach z najwyższej półki i co Wam powiem, to Wam powiem, ale Wam powiem- niczym się ta drożyzna nie różni od pędzli La Femme. Powiem więcej, niektóre drogie pędzle leniły się już na starcie, albo po pierwszym myciu. Skoro się nie różnią, to po co przepłacać?
La Femme są wytrzymałe, dobre, przyjemnie się nimi maluje, nie lenią się, nie drapią, są dokładne, ładnie docięte i dobrze wyprofilowane, nie robią smug, mają przydatny i funkcjonalny pokrowiec, kosztują grosze. Nie kupię innych. Teraz myślę o kolejnym zestawie od nich, tylko z innymi pędzlami, tak żeby rozbudować moją mini kolekcję.
Znacie ten zestaw? A może używacie innych pędzli? Czym lubicie się malować, czym nie?