źródło- https://allegro.pl/sklep/33587178_lafemme |
źródło-pixabay |
Ostatnio zadręczam Was moimi oczami. Właściwie to malunkami na oczach. Cóż…dziś też wywalę gały na świat, bo chcę Wam napisać o pewnej kredce od Paese. Przyjechała ze mną ze spotkania blogerek i po pewnym czasie postanowiłam jej użyć.
Paese, automatic linea, black glam.
Cena- 19,90, tak sobie jak za kawałek kredki, bo ja jestem sęp, ale to już wiecie 🙂
O taka to kredeczka- w buzi ma sztyft kredkowy, a w dupce gąbeczkę do rozcierania. Takie gąbeczki to mnie akurat z deka wkurwiają, bo jak się usmarują to nie wiadomo jak to myć, żeby nie zalać kredki w trupa. Ale dobra- gąbka dobrze rozciera, a ja nie muszę wszystkiego lubić, prawda?
Nie wiem jak Wy, ale ja w latach młodości (matko bosko krasnoyordzko jak to brzmi “w latach młodości”) nadużywałam czarnych kredek. Wiecie- oko zdechłej pandy. Ślepia obrysowane na linii wodnej, na górze, na dole, szkoda, że nie po tęczówce jeszcze. O dziwo nie wyglądałam jakoś najgorzej, ale ładnym też bym tego nie nazwała. Po latach czarnokredzkich nastał czas otrzeźwienia i to do tego stopnia, że teraz nawet przy makijażu wieczorowym ręka mi drży kiedy mam użyć czarnucha. To moja historia…kiedyś może napiszę coś więcej o makijażowych wpadkach, bo chyba każda jakieś miała 😉
Wróćmy do dzisiejszej bohaterki. Wypróbowałam ją na linię wodną z oporem, bo wiecie wspomnienia zdechłej pandy wróciły hehe 😀 Ale mimo obaw było ok, tylko fotki gdzieś wpieprzyło. To pewnie te trole, które mieszkają z nami w domu. O trolach też Wam kiedyś napiszę. W każdym razie kredka nie spływała, a za sprawą maleńkich drobinek, fajnie połyskiwała, co dało ciekawy efekt z rozświetlającymi cieniami. Plus za to, że drobinki nie podrażniały oka, bo kiedyś miałam taką panienkę z drobinkami, które drapały przy mruganiu.
Widzicie jak lśni? Jak… psia moszna 😉 Pardon za kropki na powiece- chyba tuszem się uwaliłam. Udajemy, że tego nie widać, ok? Do kreseczek na powiekach kredka spełnia swoje zadanie, nie maże się i nie waży, mimo to wolę eyeliner, jakoś się przyzwyczaiłam i wolę głębszą czerń. Jednak kredka przyda się przy makijażach bardziej świetlistych, no bo te drobinki robią robotę.
No co tam jeszcze chcecie wiedzieć? Nie odbija się na powiece, więc efektu xero nie doświadczycie. Kredka jest miękka, ładnie się nią kreśli, dość precyzyjna, choć ze względu na jej grubsze gabaryty może sprawić trudności mniej wprawionej łapce. Oceniam ją na czwórkę z plusem, plus za to, że nie trzeba jej temperować, reszta plusów za trwałość i wygląd. Piątki nie będzie, bo jednak jest troszkę za gruba i ta gąbka nadal mnie wkurza. Ale wiecie ja mam dziwne wymagania 😉
Niektórzy blogerzy to sobie planują co danego dnia zapodać czytelnikom. Ja nie mam takiego zwyczaju, lecimy na żywca. Rano postanowiłam przetestować rzęsy od Neicha. Ostatnio wpadł mi w oczy makijaż Gosi i postanowiłam poszaleć z różem i niebieskim- kontrowersyjne kolorki. Kojarzą mi się z Barbie, ale dlaczego mamy sobie od czasu do czasu nie poszaleć ? W końcu mam dziś urodziny i już nigdy więcej nie będę taka młoda jak dziś. A co mi tam.
Zacznijmy od rzęsów. Jakościowo świetne, troszkę je przycięłam na potrzeby długości moich oczu 🙂 Klej też fajny, nie maże się, ładnie łapie i nie brudzi i co najważniejsze dobrze trzyma. Przyznaję bez bicia- nigdy w życiu nie przyklejałam sama sobie rzęs. Owszem przyklejałam kiedyś tam dawno temu klientkom, ale nigdy sobie. Zawsze lubiłam moje rzęsiory, a po Long4Lashes to już całkowicie nie mam zastrzeżeń. Dziś przykleiłam. Głupio się czuję szczerze mówiąc. Cały czas czuję, że je mam. Jednak nie lubię doklejek na oczach, to nie jest dla mnie. Wkurwia mnie świadomość, że coś tam mam przyczepione. Rzęsy są komfortowe w noszeniu- nic nie uwiera, nie ciągnie, tylko ja mam w głowie zakodowane, że tam siedzą i mnie wkurzają 😀 Aplikacja prosta, choć przyznam, że mam swoje długie rzęsy, które utrudniały zadanie, bo nie mogłam się przez nie przedostać, żeby nakleić te sztuczne.
A teraz makijaż jaki pod rzęsami się skrywa.
Rzęsy dają fajny efekt, ale ja je czuję 😀 Cienie to moje ukochane (KLIK ) kolorzaki z palety nie do zajechania 😉 Ja nie wiem jak długo już mam tę paletę, ale Silki, Srylki mam gdzieś, bo te są genialnie napigmentowane, trwałe i niedrogie, a wybór kolorów przeogromny. Muszę zacząć myśleć o nowej wersji, bo w tej najlepsze kolory sięgają dna.
Taka ze mnie durna koza. Ja chyba nawet makijażu nie umiem normalnie, po ludzku pokazać, tylko muszę się trochę pokrzywić do ludzi 😉 I róż mam nawet, bo mnie przekonaliście, że nie wygląda na mnie źle. I pomadkę, która trąci zabawą w remizie, ale ja i tak ją lubię. Chyba mi pasuje, nie? Może dlatego, że ze wsi jestem to mi pasi haha 😉
Dobra, jakaś normalna fotka na koniec, żebyście nie pomyśleli, że mój defekt w mózgu to jakieś poważne zaburzenie. Jest git malina i majonez, czy chujnia spod remizy? Przyjdzie wiosna jak zobaczy taki słitaśny mejkapik?
Miałam coś o Walentynkach pisać, ale w sumie jakoś średnio mnie one interesują. W sumie dwa dni później i tak mam urodziny, to zawsze jakiś prezent wpadnie, więc na Walentynki mam wyjebane hehe 😉 Ostatnie irytujące pytania przypadły Wam do gustu, to se pomyślałam, że trzeba iść za ciosem, bo głupich pytań jest więcej. Zaczynamy 🙂
źródło-https://pixabay.com/pl/kot-koci%C4%99ta-zwierz%C4%99ta-zwierz%C4%99-602944/ |
Ile zarabiasz?
A czemu Ty taka chuda?
źródło- (https://unka.blog.pl/2012/11/11/teraz-juz-wiecie-2/ |
A jak ten Twój tatuaż będzie wyglądał na starość?
Co słychać?
Się ostatnio rozpisałam na poważnie, to dziś będzie niepoważnie 😉 Różowo będzie. Cukierkowo do porzygu hehe 😉 No może nie do porzygu, ale różowiasto i słodko.
Fajny róż dostałam od Verony. W sumie nawet lubię kosmetyki od nich, miałam okazję przetestować kilka balsamów i przyznam, że mnie uwiodły. Róż przywlekłam ze spotkania blogerek i długo się do niego zbierałam, ale to zaraz Wam opowiem.
Ostatnio opuściłam się z moimi celebryckimi przemyśleniami, tymczasem dostaję sygnały, że gawiedź czeka na więcej pisaniny. Nie martwcie się, pomysłów mi nie brak. Dziś przyjrzyjmy się naszym związkom, otoczeniu oraz wkurwiającym pytaniom o nasze prywatne sprawy. Z góry zaznaczam, że przedstawiam mój punkt widzenia, więc jeśli jesteś osiemnastoletnią mamą i jest Ci z tym dobrze, to nie mam nic przeciwko. Każdy ma swoje zdanie na każdy temat, nie rozumiem tylko dlaczego innym czyjeś postrzeganie świata nie leży.
Fotka z darmowego stocka. |
Masz chłopaka…to kiedy zaręczyny?
Zaręczeni…to kiedy ślub?
Po ślubie (albo już tyle jesteście razem)…kiedy dziecko?
https://www.quickmeme.com/meme/3sbecp |