Chcecie bajki? Oto bajka!
Za górami krzaczastymi, za lasami jak diabli ciemnymi, żyła sobie Pudernica. Pudernica w ostatnim czasie miała zapierdol aż miło, z tego powodu rzadziej pisała na blogu. Jednak skrzaty szepczą, że Pudernica jest już na finiszu zmagań i w świetle chwały powraca do regularnego blogowania.
Pewnej niedzieli, takiej słonecznej, kiedy to słonko napieprza swoimi promykami jak potłuczone myśląc, że to nadal lato, Pudernica zapragnęła nałożyć na swe włosie tajemniczą miksturę. Dzień kłaczanki poczęła czynić miotając się pomiędzy komnatami w swej rezydencji, która jest w wiecznym remoncie, a robole są tacy zajebiści, że Pudernica sama kładła fugi.
Poszła niewiasta do sypialni, gdzie jej oczom zacnym ukazał się On! Pełen tętniących soków, sztywny jak pal Azji, prężący się ku niebiosom. Stał niewzruszenie wabiąc niewinne białogłowy z okolic. On lubi prężyć się publicznie, robi to w oknie, tak by widzieli go przechodnie. Aloes.
Ucięła Pudernica dwa liście i skierowała swe kroki do kuchni. Tam był on. Żółty i świeży. Słodki, tak niesamowicie słodki, że każda dziewoja pragnęła go wziąć do ust. Pudernica też czasami to robiła. Brała go do ręki, albo dotykała tylko jednym paluszkiem, po czym wkładała paluszek do ust i ssała. Miód.
W komnacie, łaźnią potocznie zwaną, Pudernica znalazła…a chuj, napiszę, że odżywkę, bo już ręce wam się do majtek pchają, to nie Grey tylko mój skromny blog, zboczuchy 😀
Przegląd prywatności
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.