Tak w miarę na bieżąco, a nawet przed bieżąco dzisiaj będzie 🙂
Kolejny post z nieoficjalnej serii olejowego miesiąca. Dziś na tapecie sierpień i to…
Olejek Babydream fur Mama zamknięty w butelce o pojemności 250 ml.
Nasłuchałam się, że taki dobry i tani i bardzo dostępny w każdym Esesmanie za około dyszkę, ale jakoś się przed nim broniłam. Niepotrzebnie. W końcu wzięłam go z półki.
Po pierwsze wydajny. Zaczęłam go stosować pod koniec lipca, bo
PAPRYKARZ okazał się niewydajny. Mamy już wrzesień, a ja olejku mam na jeszcze jakieś dwa użycia. A wiecie, albo i nie- olej na moich włosach pojawia się regularnie, co drugą noc.
Zapach. Kurde bele, jasny gwint- fajnie to pachnie. Jakimś kwiatowo- chujwijakim zapaszkiem. Aromat nie drażni, jest taki kojący, relaksujący, miły dla nozdrzy. Nawet kot nie kręci ryjem. Kot nie ma ryja, ale ok.
Konsystencja jest oleista. No, pewnie dlatego, że to olejek. Zaskakujące!
Jeśli chodzi o flaszkę, to poręczna, ale dozowanie może zakończyć się ufafroleniem połowy łazienki. Ten ryjek wylewa dziwnie zawartość. Niby już leci, ale zassie powietrza i bryzga jak krowie spod ogona. Oczywiście wlewam pomyleńca w kielonek i potem mocząc paluchi rozprowadzam olejek na sierści, ale podczas nalewania i tak się upierdolę jak stół Durczoka. To chyba jego jedyna wada.
Skład całkiem fajny, nawet ja to widzę, a ja dobrym składoholikiem nie jestem.
Nie wiem jak z rozstępami, bo kładę na włosy, a moje włosy raczej rozstępów nie mają. Przedziałek mają, ale on jest lotny i mam go raz tu, raz tam. Olejek nie ma w sobie syfu. Złota też nie ma. Ale ma niezłe składniki.
Słuchajcie! Najważniejsze! To jest mój nowy faworyt. Wiem, że co drugi olejek wychwalam, że cudo. Brzmi to jakbym z każdym cudem znajdowała większą cudowność. Ale tak jest. Trafiam na coraz lepsze oleistości. I ten olejek jest oleiście zajebisty. Myślę, że bije go tylko Sesa, której jeszcze na blogu nie miałam okazji opisywać, bo używałam jej przed powstaniem mojego miejsca w sieci. Kiedyś do niej wrócę i skrobnę słówko. Ale wróćmy do Babydreama…
Włosy niesamowicie miękkie i nawilżone, a nawilżenie bez obciążenia to jest to czego moje włosy pragną. Olejek leciutki, łatwy do nakładania i do zmycia. Pozostawia włosy w dużooo lepszej kondycji niż zastaje. Wdaje mi się, że moje włosy nabrały połysku przy nim.
Jejjjj, nie wiem co by tu jeszcze napisać, mogę tylko polecić. Tani, dostępny, bardzo dobry. Piątka z plusem, a nawet sześć minus to ocena ode mnie. Ten minus za to wkurzające chlapanie przy dozowaniu. Poza tym- bestseller, bestpor i bestpietruszka! Warto po niego sięgnąć będąc w Esesmanie.