Monthly Archives

luty 2014

Pokaż cycki! Czyli jak się sprzedać :)

By | Przemyślnik | No Comments
Podobno generalizacja jest większym kłamstwem niż statystyka. Szczerze mówiąc gó*no mnie to obchodzi. I tak napiszę jak zwykle to co sobie wymyślę, więc proponuję nie czytać. Albo i nie- czytajcie, lajkujcie czy co tam jeszcze możecie, chcecie czy nie chcecie. Jeśli chcę być celebrytką, muszę mieć fanów i wogóle to nie interesuje mnie kim jesteście i po co tu jesteście. Najważniejsze, że będę na okładce styczniowego CKMa.
Najważniejsze jest to, żeby mieć publiczność. Nie czytajcie tych wszystkich wieśniackich poradników typu- „jak pisać bloga, żeby zarobić”, „jak zdobyć fanów”, „jak nazbierać lajków”, „jak dostać margarynę do testów”, „jak zrobić skrina z fotą gołej sąsiadki…” (dobra poleciałam). A tak właściwie to jak ja widzę blogi? Lepiej nie pytać, zaraz dostanę w łeb kamieniem. Ale i tak napiszę :D
Jak powszechnie wiadomo, każda, ale to każda bardziej lub mniej ułomna dziewczynka musi mieć bloga.Musi. Nie ważne, czy coś potrafisz czy nie- musisz. Chcesz być na topie-musisz. Dlaczego ja nie jestem w top10 polskich blogów (o ile coś takiego jest?!) ? Bo piszę. Jeśli chcesz być trędi, bardziej rozważne byłoby mieć bloga ciuchowego, noooo ewentualnie jaaakieś kosmetyki, albo gotowanie jajek na twardo online.
O ile kosmetyczne blogi podglądam, o tyle te ciuchowe są dla mnie śmiechowe. Oczywiście, jeśli ktoś robi coś z fantazją, to jest to ok. I to tyczy się wszystkich blogów. Jeśli widzę jak Kazia Tłusk czy inna szafiarka pokazuje jakie majtki dziś zakłada i ma sto fotek stu sylóweczek to jest to co najmniej gupie. O fajności nie decyduje 20 par butów (uważam, że minimum to 40). Jak to możliwe, że tysiące ludzi ogląda fotki z jednozdaniowym opisem i się tym jara? Czy nasze społeczeństwo jest tak leniwe czy głupie? Jak można sikać ze szczęścia widząc zwykłe getry i drogie buty na obcej babie? Ja rozumiem, że można się nawet pos*ać, ale tylko wtedy kiedy to my kupimy coś fajnego, ale żeby na widok obcych zdobyczy?
Dobra, dajmy na to, że mamy już jakiegoś bloga. Trzeba się rozreklamować w sieci, podobno fejs jest dobry. Nie wiem-dopiero próbuję :D Blog dla blogerki jest jak dziecko, podobno, bo nie mam dzieci. Podobno komentarze wpływają na sens życia i stan zdrowia blogera. Podobno, nie wiem nie wnikam, jem miód i nie choruję. Będąc blogerką jesteś zajebista, jesteś nadczłowiekiem! Dlaczego? Bo innych celebrytów lansują media, Ty lansujesz się sam. Dlaczego piszę o blogerkach, a nie o blogerach? Bo facetów w sieci jest mniej i przeważnie nie wstawiają słit fotek i nie piszą bez sensu. Jeśli o czymś piszą- to się na tym znają. Jeśli mowa o blogerkach, nie musisz znać się na niczym, wystarczy aparat w iphonie lub umiejętność gotowania makaronu, ewentualnie wystarczy, że masz kota.
Wystarczy, że przez jakiś czas będziesz prowadzić szitbloga, a zaczniesz dostawać błyszczyki, które nie schodzą w drogerii, lub skarpetki nie do pary od atmo. Jak jesteś Tłusk- dostaniesz torebkę za 9 tysiaków, ale na to nie licz. Później możesz stworzyć własną biografię, powiększyć cycki i trafić do programu śniadaniowego. Droga na szczyt jest prosta.
A co jeśli nie masz tych wszystkich komciów, lajków i nie jesteś wow jak pieseł mimo wysiłków? Możesz zawsze zniszczyć internety. To bardzo proste- wystarczy rozesłać wirusa albańskiego do wszystkich znajomych, albo przywiązać się do drzewa w centrum miasta i szantażować ludzi, że jeśli nie wejdą na Twojego bloga wysadzisz w powietrze złoża ropy naftowej na Węgrzech.
Tym wpisem zaryzykowałam wpie*dol na blogoswetrze, do którego teoretycznie należę. Teoretycznie, bo w praktyce- mnie nie da się podporządkować, ani zaszufladkować. Nie dostaję prezencików, nie zarabiam na blogu, bo mi to wisi. Jak się trafi okazja- skorzystam i mogę nawet wysmarować recenzję kremu, ale jak ja ją wysmaruję, to nikt nie przejdzie koło tego obojętnie. Nie sądzę, żeby ktoś był na tyle odważny. Mogę i owszem zrecenzować buty, szmaty,majonez, a najlepiej drogie gadżety i oferty biur podróży :D
Drugi wpie*dol mam za generalizowanie, bo blogerki, bo kobiety…Dobra, kobiety mają przerąbane. Stanę w Waszej/Naszej obronie. Bo baba ma przerąbane. No, bo dlaczego niby facet choćby był parchaty, włochaty i krzywy może bezkarnie chodzić toples? A próbowała któraś kiedyś przejść się toples po mieście? No nie, bo nie wypada. A ja się zastanawiam dlaczego? Każdy ma cycki! Cycek to cycek! Wolność dla cycków! (Nie, ja też nie próbowałam :D ). Faceci mają lepiej, bo …kiedy oglądają porno z lesbijkami, to nie ma w tym nic złego, ale wyobraźcie sobie co byście pomyśleli kiedy kobieta namiętnie oglądałaby porno gejowskie…No helołłł :D Dla przeciwwagi dodam, że kobieta z kobietą do wc może wyjść, ale scenka typu Jacek pyta Wacka czy nie zechciałby z nim pójść do kibla jest zgoła hmmm dwuznaczna. I nie mam tu na myśli wacka Jacka tylko Wacka i Jacka. Dobra baby mają lepiej, bo kiedy spojrzą w dół i nie widzą swoich stóp to jest to ok (I mean cycki). Kiedy facet spojrzy w dół i widzi tylko brzuch już nie jest tak wow pieseł.
O co chodzi z tym pieseł? O to, że jest on tak samo bez sensu jak mój wpis, a mimo to ktoś to czyta, tak samo jak ktoś pieseła ogląda. Luzować gacie pipul :D Trochę uśmiechu na nowy tydzień!
Pozdrawiam-Wasza wesoła jak volkswagen bus hipisów Celebrytka :D

Proponuję prezerwatywy i poślizg…do nart.

By | Przemyślnik | No Comments
O matko bosa, co co co co to się stanęło?! Kiedyś to byli czasy. Człowiek na cpn bez strachu zajeżdżał. Teraz zawitałam na (już nie cpn) stację paliw, umownie nazwijmy ją Daleka. Nie swoim autem oczywiście, bo ja prawka nie posiadam, a na lewo tylko po pijaku i kradzionym autem mogłabym ewentualnie się przemieszczać, bo nikt rozgarnięty nie powierzyłby mi fury, a i ja na trzeźwo strachliwa…
Jestem na tej Dalekiej, stoję ja proszę ja Was jak nie przymierzając widły w gnoju, tudzież krowa w mirabelkach, stoję ja jak gó*no w przeremblu w takiej oto kolejce do kasy. Oto ta kolejka składa się ze mnie i pana przede mną. Bez szału. Facet trzyma w jednej spracowanej dłoni portfel, w drugiej zapalniczkę i pustą paczkę po fajkach. Płaci za benzynkę i prosi o nowe fajki. ( Domyślam się, że chodzi o pełną paczkę, bo tamta już pusta, helołłł).
– A może zaproponuję Panu zapalniczkę do papierosków?-piszczy pani kasowa (po co się pyta czy może zapytać, skoro już  zapytała?).-Nieeee, achaaa już Pan ma zapalniczkę!-kontynuuje- to może zapałki? (Nie no może ku*wa miotacz ognia w takim razie…).
Facet zdenerwowany, widocznie mu się spieszy, a ta dalej coś wymyśla. Na jej miejscu zapytałabym się czy nie kupiłby worka cukru i prezerwatyw. Pytacie dlaczego? Otóż skoro ktoś coś proponuje to niech to chociaż ma sens. Dlaczego worek cukru i gumy? Ogarnęłam sytuację i rozpoznałam teren. W aucie facet zostawił ciekawej urody kobitę i trójkę  rozwrzeszczanych karłów. Cukier dał by dzieciom, worek po cukrze w sam raz pasowałby na głowę zacnej małżowiny, a gumki…no przynajmniej nie naprodukowałby więcej małych żmij.
W pewnym sklepie, którego nazwy nie wymienię, bo ja tu nie mam zamiaru reklamy za friko jechać. Pani zaproponowała mi doładowanie do telefony. Grzecznie odparłam, że ja swojego nie ładuję. (Abonament mam…zboczeńcy :) ).
-No to może konika pony do kolekcji?-próbując się nie roześmiać zapytała.
No to jej powiedziałam, że pony  nie potrzebuję, ale jak będzie miała jakieś ogiery, to wrócę, kupię i założę stadninę. Bardzo chętnie, bo może facet z Rolingstonsów później jakiegoś odkupi i będę obrzydliwie bogata. Obie się roześmiałyśmy.
Nie mam nic do biednych osób, które muszą nam coś wciskać. Ale Ci wszyscy mądrzy menagerowie powinni się puknąć w łeb. Są też tacy ludzie, którzy w związku ze swoją hmmmm „religią” łażą od drzwi do drzwi i też nagabują…Nie wiem kto nabiera się na wesołe teksty o krwawym końcu świata…
-A wie Pani, że wkrótce koniec świata?-pytają. A kiedy pytają mnie, niczym Komborowski, ooodpooowiadam.
-Panie, ja już nie jeden koniec świata przeżyłam i jeszcze nie jeden przede mną.
-A teraz tyle nieszczęść…
-Ja jestem szczęśliwa.
-W tym kraju nie ma szczęśliwych ludzi…
-Doprawdy?! To chyba kiepska ta Wasza religia, skoro jesteście tacy nieszczęśliwi?
-Ale teraz katastrofy, powodzie…
-Mi się powodzi, na górce mieszkam, wszystkich zaleje, a ja będę miała prywatną wyspę.
-Ale śnieżyce, wszystkich zasypie…
-Mam narty, dam radę.
-Ale gradobicia…
-Buraków nie mam, to mi nie złoi, niech sypie.
-To może chociaż „Strasznicę” Pani weźmie?
-A dziękuję, jakieś już miałam, ale papier kredowy, kaszana, nawet grilla tym ciężko rozpalić.
Nawet gazetki mi nie zostawili, szkoda im było czy jak. Od tamtej pory jakoś rzadko ich widuję. Raz tylko jakiś zaczepił mnie kiedyś na ulicy, na chodniku w sumie ( na ulicy jakoś tanio brzmi :D) i powiedział, że przez kolczyk w brodzie nie pójdę do raju, czy co oni tam mają. Trudno, jak trafię do nie-raju, też mam zamiar dobrze się bawić :D
Tak generalnie to sezon wykopków, nie mam wykopków, to piszę. Nie mam wykopków, pewnie dlatego, że nie mam kartofli, wynika to z faktu, że nie mam pola. Ale  za to przerzuciłam najbardziej opiniotwórczą gazetę w kraju- „Fuckt”. Podobno spalili się rodzice małych jeży, małe jeże na szczęście trafiły pod opiekę dobrych ludzi. Stare jeże prawdopodobnie trafią do raju, prawdopodobnie nie miały kolczyków w brodach. A jeżowe noworodki…pytam się ja od kiedy to małe jeże rodzą się jesienią?! Prasa kłamie!
Na szczęście Tłusk ogłosił koniec kryzysu. Jak można ogłosić koniec czegoś czego nie było?  Głupie ludzie próbowali nam to wmówić, ale ja się nie dałam, dalej kupuję, jak kupowałam Rolls Royce i złote zegarki, u mnie po staremu…

51 FUCKtów o mię :D

By | Śmietnik | 2 komentarze
Jako że celebryci muszą być na topie (tym bardziej celebrytki), bo inaczej na topie przestaną być, dołączam się do radosnej zabawy w 50 faktów. A tak na poważnie, to lubię czytać takie wynurzenia, więc i ja dorzucę swoje  gówniane fakty po faktach. Nie będę małpować, wrzucę 51 faktów hęhęhę :D
1. Burze, pioruny i gradobicie- lubię, szczególnie nocą.
2. Jako Wodnik irytuje mnie głęboka woda (przecież nie powiem, że się boję, bo ja nie wiem co to strach fak jeee ). Ale wodę lubię, po cycki, wyżej nie koniecznie. Chyba, że by mnie ktoś wsadził do wody głową w dół, wtedy „po cycki” jest błędną miarą.
3. Mleka nie wypiję, żeby mnie na kole mieli łamać, wątróbka też mnie nie przekonuje. Za to smalec, śledzie, cebula, seta i galareta- niebo w gębie.
4. Najbardziej irytuje mnie narzekanie i głupie sentencje na fb.
5. Ja?! Optymistka.
6. Za słodyczami nie przepadam, kostka czekolady wystarcza mi na pół roku.
7. Gęba mi się nie zamyka, gadam, opowiadam, na każde słowo mam sto zdań do powiedzenia. Jednak wszelkie tajemne tajemnice pozostają u mnie  na zawsze tajemnymi tajemnicami.
8. Kur*icy dostaję jak mi się ktoś w coś wtrąca.
9. Wszystko analizuję, w głowie mam notes, kalendarz i przewodnik turystyczny czy co tam mi jeszcze w danej chwili potrzeba.
10. Zieloną herbatę żłopię na potęgę, lubię zimne piwo, kawy nie pijam.
11. Ulubiona zabawa z dzieciństwa- własnoręcznie „wydawana gazeta”, tytuł- „Chmura”, bo takie słowo umiałam napisać. Prowadziłam również własny program telewizyjny, gadając do skakanki. Porywałam tłumy- moimi wyimaginowanymi widzami były krzaki malin, powiem Wam- w ch*j odbiorców miałam :D
12. Jestem towarzyska, ale lubię spędzać też czas sama ze sobą, szczególnie podczas zakupów.
13. Nie mam prawka, nie czuję wewnętrznej potrzeby. Ale przydałby mi się fajny czarny GMC na złotych spinnerach, koniecznie musiałby być pikapem żebym miała gdzie wozić wyimaginowanego psa, jak w amerykańskich filmach.
14.Wszystko co owocowe lubię, szczególnie żele i balsamy.
15. Kocham góry.
16. Nie znoszę dostawać kwiatów, chyba, że słoneczniki- bo mogę je zeżreć.
17. Namiętnie kupuję buty.
18. Maliny uwielbiam, lody malinowe, wszystko co malinowe ( może dlatego, że maliny były moimi pierwszymi fanami ? :D ).
19. Jak sobie coś postanowię, to żebym miała Krakowowi dostęp do morza załatwić to tak będzie.
20. Kiedy wiem, że mam rację, to nie odpuszczę. Ale przeprosić potrafię jeśli racji nie mam. Tego też wymagam od innych.
21. Nie lubię się do niczego zmuszać i się nie zmuszam.
22. Nie mam kompleksów. Jestem szczęśliwa.
23. Nie mam marzeń- mam cele, które po prostu realizuję.
24. Wierzę w zjawiska paranormalne, sny i takie tam, karty też stawiam.
25. W podstawówce grałam w szkolnym teatrzyku,  obsadzono mnie w  głównej roli- byłam Krasnoludkiem :D Nadal czekam na Oskara.
26. Szybko się nudzę. Na szczęście umiem wymyślać sobie co raz to nowsze zajęcia i wyzwania.
27. Nie mam penisa.
28. Żadne filmy, rozjechane psy i głodujące eskimosy mnie nie wzruszają.
29. Nie wyobrażam sobie być przeciętnym szarym obywatelem nierzucającym się w oczy.
30. Lubię przestrzeń, wkur*iają mnie firaneczki, serweteczki, dywaniki i kurzące się bzdety.
31. Ale wiewiórki, jeże czy borsuki to ja lubię. A c*uj wie dlaczego. Żyrafę chciałabym mieć w ogródku.
32. Kolędy strasznie mnie denerwują.
33. Komunikatywna to ja jestem i owszem, świetnie dogadam się zarówno z menelem pod sklepikiem, staruszką w kolejce jak i z ważniakiem w banku.
34.Kłaki mi na piętach stają kiedy ktoś nagminnie zdrabnia każde słowo lub zwraca się do psów czy dzieci jak do bezmózgich stworzeń. Czaicie takie ti ti ti . Ja pier*olę!
35. Urodziłam się milionerem. Tak się złożyło, że pierwszy milion ciągle przede mną.
36. Chciałabym umieć latać, póki co na razie latam tylko w snach.
37. Kiedy byłam małą karlicą chciałam zostać żołnierzem, pilotem, pogodynką, przewodnikiem i nie wiem czym tam jeszcze.
38. Ciuchy układam kolorystycznie i tematycznie, buty mają stać jak w wojsku, a szafki przed snem mają być pozamykane ;)
39. Lubię obserwować ludzi i tyłki ludzkie, płeć nie ma znaczenia, oby ładne :D
40. Za karła chciałam mieć węża, dostałam szczura. Szczura zjadł kot. Nie wiem co stało się z kotem…
41. Lubię wszystko co kolorowe.
42. Kiedy coś oglądam lub kupuję wącham i dotykam. W granicach rozsądku, chleba paluchami nie macam, a kleju przed zakupem nie wącham :D
43. Jestem oszczędna, ale jak wydaję to z przytupem.
44. Nienawidzę marnotrawstwa.
45.Interesuję się historią regionu, kulturą żydowską i wszystkim co związane z Czarnobylem.
46.Jestem pracowita, ale tylko po to by potem leżeć i pachnieć.
47. Ulubiony film „Miś”.
48. Ulubiony teleturniej „Jeden z dziesięciu”.
49. Lubię wiedzieć wszystko na temat, który w danym czasie mnie interesuje.
50. W podstawówce zapisałam się do harcerstwa. Jak szybko zuchem zostałam, tak przestałam. Drużynę rozwiązano zanim się zawiązała, bo zabrakło chętnych :D
51. Jestę zajebistę :D

Gówno jakie jest, każdy widzi…

By | Przemyślnik | No Comments
Sezon ogórkowy czas przerwać! W tym moim zabieganiu zaniechałam katowania bani przy pomocy bloga. Jako że lubię być natrętna i narzucać swój punkt widzenia osobom postronnym ( a przynajmniej lubię dzielić się tym co mi się we łbie uroiło) czas odświeżyć umysł mój jak i umysły gawiedzi.
Dzieje się nic, albo i więcej nici co składa się na całkiem gruby kordonek. Do Egiptu nie ma co jechać, bo krwawo ostatnio, a i na miejscu grzeje dostatnio. Tusk nadal rządzi, reszta coś tam wymyśla, ale generalnie mają wakacje. Tematów jako takich w mediach nie wiele, więc wyszukiwacze niusów mają żniwa. Jeśli brak konkretów- trzeba je stworzyć. I tak Barbara spod Sieradza widziała kosmitów, którzy zeżarli jej krowę, a Henryk z Bydgoszczy po pijaku wjechał w stodołę. Niby nic, a media tak to rozdmuchają, że zrobi się afera i wyjdzie na to, że stryjeczna babka Barbary służyła w Wehrmacht, a Henryk ma powiązania z Ukraińskimi złodziejami hulajnóg.
Czy zauważyliście, że media są czwartą władzą? Czy zauważyliście, że każda informacja jest przedstawiona w konkretny sposób, tak by dała nam do myślenia, ale tylko w jedynym słusznym kierunku? Informacja manipuluje niczego nieświadomym odbiorcą. Fakty pokazywane są w ten sposób by każdy wyciągnął takie wnioski jakie nadawca chce by odbiorca wyciągnął. Zniesienie cenzury  w 1989 roku dało wielkie pole do popisu w słusznych sprawach, ale i pozwala na omotanie, ogłupienie odbiorcy. Słowa są bronią, czasami wymierzoną w słusznej sprawie, niestety coraz częściej broń ta dotyka niewinnych.
Włączamy Fakty, Wiadomości,Informacje…,a tam  strzelanka, wojny, wypadki,pijani kierowcy, kryzys,śmierć i marazm. Ok wszystko to dzieje się wokół nas, ale gdyby tak choćby raz w tygodniu niusy były tylko pozytywne? Złe informacje, skandale- to się sprzedaje. Ale kto to kupuje? Smutni ludzie, których życie jest smutne i chcą zobaczyć, że ktoś ma gorzej. A nie lepiej byłoby świat kreować na troszkę lepszy, przyjaźniejszy ? Smutni ludzie pomyśleli by wtedy (może), że warto wziąć się w garść i swoje życie również zamienić na lepszą wersję.
Luzuj gacie, siadaj we fotela, odpalaj rubina, przetrzyj binokle i paczaj! Uśmiechnięta prezenterka opowiada o dużym urodzaju jabłek, o tym, że Polacy kupują coraz więcej, że nie ma kryzysu. Opowiada, że jadą na wakacje. Bo czy to wina Tuska, że do miejscowości turystycznych tworzą się korki? Czy to wina kryzysu? Czy nikt nie ma na chleb? Ludzie walą na wczasy tłumnie, radośni, uśmiechnięci. Więc nas stać. Więc kryzys to jedna wielka doopa wykreowana przez media. Z kryzysem jak z cukrem, jakiś czas temu- w tyliwizorze powiedzieli, że zdrożeje, więc ludziska rzucili się na cukier jak na złoto, sprzedawcy podłapali temat. „Kupujo- to trza im ceny ponieść!”. I ceny wzrosły. Ludzie porobili zapasy, cukier zszedł i wróciły stare ceny. Manipulacja, a ludzie jak głupie owieczki poszli na rzeź. Przepowiednia spełniona. Pewnie w magazynach za dużo cukru zalegało, ktoś komuś coś szepnął, plotka poszła i cukier znalazł nabywców i to po lepszej cenie. Blah, blah, blah…ale Pani w tv się nie poddaje- same dobre wiadomości! Ratownicy na małym jeziorku uratowali 3 osoby, policja pomogła babci przejść przez jezdnię, a społeczeństwo rozochocone, bo mamy piękną, upalną pogodę. Pogoda!
Prognoza pogody też mogłaby mieć więcej polotu. Facet w garniaku, stoi jak gdyby ktoś włożył mu kija w końcową część przewodu pokarmowego. Bez emocji bez radości, bez niczego. A ja widzę to tak…Lato, upalne prognozy- pogodynka wyskakuje w bikini, roześmiana, krejzolka jak Mariolka. Deszcz? Proszę bardzo Pani w kaloszach (opcjonalnie pan) kręci filuternie kwiecistą parasolką. Zima, śnieżyca- papacha na głowie, narty pod pachą, bo dlaczego nie? Dlaczego nie wnieść trochę życia w nudną rzeczywistość. Ręczę, że oglądalność skoczyłaby wielokrotnie, ba każdy czekałby na prognozę pogody z zaciekawieniem, co to dzisiaj się wydarzy, jaki strój, jakie gadżety. I nawet gdyby miało lać przez tydzień i wiać po żopie, człowiek chodziłby uchachany.
Prasa, telewizja, ale co z internetem? Tutaj to już całkowita samowolka. Tak wiem cenzury nie ma, tutaj można wszystko i o wszystkim. Można, ale każdy powinien panować nad sposobem swojej wypowiedzi. Każdy powinien panować nad osądami, oskarżeniami. Pani  w szkole zawsze mówiła, że zeszyt świadczy o uczniu. Tak samo nasze wypowiedzi i opinie w wirtualnym świecie świadczą o nas. Co mnie wku*wia? Wszelkie Spotted (-y ? sami sobie odmieńcie, bo nie chcę byka strzelić ;) )  i stronny typu „Nie polecam w …” na fb. Głównie na tego typu stronkach jest pojazd taki, że włosy na piętach stają mi dęba. Już nie wspomnę o tym, że kiedy ktoś walnie literówkę, ludzie rzucają się na winowajcę jak sępy na podgniłe mięso. A to pani w drogerii była nie miła (może ją ktoś wk*rwij chwilę wcześniej) więc jest taka i owaka, a to włos w pizzy, tak jakby nie można było na miejscu dogadać się z barmanem. Lepiej kogoś obsmarować gównem tak lepkim, że aż muchy z sąsiedniego powiatu zlatują się na miejsce zbrodni. Ale hola hola…jeśli obsmarowujesz kogoś gównem, nie zapominaj, że to gówno jest nadal TWOJE! Świadczy o Tobie, że nie potrafisz wypróżnić swojej kiszki stolcowej w miejscu do tego przeznaczonym tylko zostawiasz swoje odchody tam gdzie Ci się zachciało. Wygodniej załatwić się na stronie internetowej niż dogadać się z drugim człowiekiem. Smutne. Tylko pamiętaj to gówno jest nadal TWOJE, a muchy powolutku, lecz systematycznie znajdą Cię po zapachu. W internecie nikt nie jest anonimowy, nawet jeśli ktoś tak myśli. Przerażające jest to, że wielu ludzi święcie wierzy w to co jakiś yntelygent wysmarował…
Jak to jest z tymi wszystkimi informacjami…Mądremu każda wiadomość da do myślenia, rozważy za i przeciw, wyskubie prawdę, pośmieje się lub popuka w głowę wdrażając w każde zdanie. A głupi? A głupiego jeszcze bardziej ogłupi, skretyni i dalej będzie srał gdzie popadnie. Tylko ostrożnie! Muchy prędzej czy później poznają się czyj to kał…

Ulało mi się

By | Przemyślnik | No Comments
Co ja tutaj robię….oooo co Ty tutaj robisz….?!
Ktoś gdzieś kiedyś po coś zapytał mnie po cholerę mię tę blog. A no właśnie po cholerę. Bo jak bierze mnie cholera to siadam i piszę. Nie koniecznie mądrze i nie koniecznie potrzebnie. Ale piszę, bo kto mi zabroni?
Jakoś tak wyszło, że na skraju lat nauczyłam się wszystko robić po swojemu. Kiedy miałam 6 lat i Mama kazała założyć czerwone rajstopki to zakładałam niebieskie, kiedy koleżanka w podstawówce kupiła takie same zielone spodnie, to składałam kasę na dwie pary, ale kutwa w zupełnie innych kolorach. Zawsze  ryj mi się nie zamykał, zawsze mi jadaczka chodziła, z czasem nauczyłam się, że głupszego należy przemilczeć, bo ni chu chu nie wytłumaczysz głupiemu co i dla czemu. A, że tutaj czytają i głupi i mądrzy- to sobie piszę co chcę i już. Głupi niech się drze, a mądry zrozumie. Ale co ja tu chciałam…
O mam! Pan Pervert….oj ten Premier podobno ma od diabła garniaków za nasze. To znaczy nie jestem pewna czy ma je od diabła czy od Heya czy od innych z Torunia, ale ma. Media trąbią, bo to najważniejsza informacja. Bo dużo zarabia, a i tak ma tyle ulg. Nooooo ludzie przecież sam sobie pensji nie ukróci. To by dopiero było :) Jak świat światem, każdy Polak zawsze walczył o jak największy kawałek tortu dla siebie. O ile do tortu się dopchał. Ci co mają dostęp tylko do naleśników, też walczą na wszelkie sposoby, żeby rodzynki ze środka na swój talerzyk wrzucić. Broń Borze Sosnowy, nie pochwalam! Obawiam się jedynie, że dużo jeszcze wody w Wiśle, Wieprzu i Dunaju upłynie nim z ludzi wypłucze się nawyk wydzierania i łapczywego nachapywania się, byle więcej dla mnie, byle mniej dla innych. Nikt nie patrzy- kradnij, bierz i nie daj się złapać! Jedyne co my możemy zrobić- uczyć młode pokolenie co jest dobre, a co złe. Inaczej za 20-30-40 lat sytuacja będzie taka sama z tą jedną różnicą, że nie będzie już czego kraść. W wersji optymistycznej- Polacy rozkradną całą Europę, jeśli wcześniej nie pozagryzają się z zawiści.
Kolejny temat ostatnich dni…KOMARY. Tak muszę krzyczeć. Bo, bo, bo…kutwa mogę! U siebie jestem :) Ciężko mnie z równowagi wytrącić ale te małe flaj szity potrafią. Żadne offy nie pomogą, nie…pcha Ci się to zarówno do oczu, uszu jak i do nawet spoconych pośladów Pana Żula. Tym dziadom borowym nic nie przeszkodzi, zeżrą nas, zeżrą nas żywcem!  Popłakałam, to mi wystarczy, bom nie zwykła narzekać :)
Narzekają za to inni- oczywiście na pogodę, bo za gorąco. Tak jakby o minionej zimie już nie pamiętali. Narzekają, bo burza- a czy Wy do cholery plantacje macie, że Wam pozalewa i truskawki gradem złoi? (No chyba, że ktoś ma ;) ). Nie, nie, nie wiecznie wszyscy są na nie :DŚmiać mi się chce kiedy słucham ciągłych narzekań, które są zbędne.
Tylko dzieci wiecznie uśmiechnięte, potem rosną, rosną i głupieją, bo im dorośli kity wciskają. Nie wszyscy i nie wszystkim ale jednak. A w wieku młodzieńczym wszyscy są na nie. Ale to już siła wyższa. Inne ideały, priorytety…Ja będę inny, ja będę lepszy. Paczki, grupy i przekonanie, że moja ekipa jest super i na zawsze. Tutaj muszę zasmucić- nic się nie kończy wszystko się zmienia. Ekipa prędzej czy później rozsypie się w pył, pył wspomnień. Przy dużym szczęściu jakiś jeden ziomek wytrwa. Część wyjedzie i nie wróci, część się wypnie, część znajdzie drugie połówki i te połówki nie będą skore do spędzania czasu z Tobą. Ot tak czar pryśnie, a Ty albo będziesz dalej na nie i zatracisz wszystko co masz w sobie z dziecka, albo pójdziesz swoją i tylko swoją jedyną słuszną drogą nie oglądając się za siebie, ale miło wspominając.  To dopiero początek, jeśli oglądać się za siebie to tylko po to żeby pamiętać o czymś co nie może być zapomniane jak na przykład tradycja.
Tradycyjnie tradycją jest tradycja „To jest tak, że jeżeliby nam ktoś, na przykład, rozumiesz, porwał naszą furę i by go złapały to nam muszą oddać samolot, rozumiesz? To jest właśnie tradycja. Że nam muszą oddać!”. Nie dajmy sobie zabrać, to nie będą musiały oddawać. Walentynki to ja obchodzę, oczywiście, bo święto jest po to żeby świętować. Ale  nie wszyscy wiedzą- ostatnio mieliśmy swoje walentynki, przaśną słowiańską Noc Kupały. Obchodzić trzeba, bo nasze, nawet lepsze niż te cudze. Cudze to tylko wyimaginowana historyjka o parce co to im Święty liściki donosił, taki starodawny Człowiek-Sms. A nasz Kupała…? Wikipedia opisuje to tak ładnie i łagodnie…ale kto się w temat zgłębi ten wie, że nie od kąpieli wywodzi się słowo kupała, bardziej od „tu pała, tam pała, która pannica jeszcze dziś nie dała”. :D To nasze święto weselsze niż to zachodnie. Brzydko to brzmi, tak niepoprawnie? Bo kiedyś to młodzież nie była rozwiązła? Ho ho ho…Jakby tak było to dziewuszki nie wychodziłyby za mąż w wieku 16 lat :D
Kiedyś zapytałam prababci czy rzeczywiście ta młodzież teraz taka rozwiązła, zła i zepsuta. Na co doczekałam się pięknej odpowiedzi, że taka sama tylko troszeczkę bardziej doinformowana. Kiedyś grupka młodzieży bawiła się do 20 w jakimś malutkim domu ludowym na skraju wsi przy wiejskich muzykantach.O 21, maksymalnie o 22 trzeba było być w domu, bo pas czekał na spóźnialskich. Ale co było począć pomiędzy tą ósmą a dziesiątą ? Babcia tylko się zaśmiała „- a ty wiesz jak te kupki z sianem na łąkach chodziły, przez te dwie godziny, chłopi z rana musieli od nowa siano składać.” Celebrujmy więc nasze piękne tradycje, nie zważając nawet na te cholerne komary :D
A każda tradycja jakoś tak dziwnie łączy się ze wsią. Dlaczego więc obelgą jest powiedzenie do kogoś „ty wieśniaku” ? Wiem,wiem… wieśniactwo to stan umysłu, a nie kwestia tego skąd się pochodzi. Idąc tym tokiem myślenia- ciężko teraz o wieśniaka na wsi, częściej spotkamy go w mieście niestety. A jak z tą wsią teraz jest? Większość mieszczuchów na nią ucieka, wieś staje się modna, eko-żywność jest droga. Ze wsiś wyszedł, na wieś wrócisz. Coś w tym jest.  Co ciekawe, wszyscy jesteśmy ze wsi. Zapytaj kogokolwiek- czy ma rodzinę na wsi, wujka, babcie, kuzyna. W którymś pokoleniu każdy znajdzie jakiegoś wiejskiego członka rodziny. Przed wojną około 80 % społeczeństwa żyło na wsi.
Wsi radosna, wsi wesoła kończę te moje wywody na dziś. Ulało mi się porządnie dzisiaj moimi pokrętnymi myślami :D

Wóda, laski to jest życie, zobaczycie-uwierzycie :D

By | Przemyślnik | 10 komentarzy
Jak każdy wie- dama nie pierdzi, a prawdziwy dżentelmen przed dwunastą alkoholu nie pija. Każdy też wie, że disco polo jest  passé, ale każdy zna słowa piosenek i wyśmienicie się przy nim bawi po kilku głębszych. Ale życie, życie jest nowelą…
Gdybyś był bohaterem filmu lub serialu budził byś się zawsze rześki i gotowy na nowy dzień, a Twoje życie było by piękne. Nie miał byś zaparcia ani nawet potrzeby oddawania moczu. Co ranek w kuchni czekałby na Ciebie suto zastawiony stół i oczywiście dzbanek świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego.  Sok koniecznie w dzbanku! Każdy normalny człowiek tak robi! Kanapki- wiadomo żółty ser i pomidor- zawsze tak jest. Mimo, że bohater ze sklepu zawsze wraca z zakupami w papierowej torbie, z której obowiązkowo wystaje bagietka i kawałek pora. Ewentualnie jeśli jesteś dzieckiem zjadasz płatki z zimnym mlekiem wylewanym z jakiegoś kanistra. Och…i pobudka zawsze ze starannie ułożonymi włosami, w pełnym makijażu!
Kiedy już możemy rozpocząć dzień, jesteśmy po wielkim śniadaniu, na którym mimo obfitości zjedliśmy tylko kęs, możemy wyjść z domu w świat pełen przygód. Wychodząc z domu niestosowne jest przywdzianie okrycia wierzchniego. Należy chwycić je w biegu i nonszalancko przerzucić przez ramię, nawet jeśli na zewnątrz jest trzydzieści stopni mrozu. Hmmm…ktoś do Ciebie dzwoni? Jeśli właśnie z kimś się umówiłeś- wiadomo, że nie podałeś ani miejsca ani czasu domniemanego spotkania. Jesteś bohaterem filmu! Zawsze wiesz gdzie i kiedy spotkasz tajemniczą osobę, która przed chwilą z Tobą rozmawiała. Ewentualnie zawsze umawiasz się w „tej nowej knajpce na rogu”. A kiedy Ty do kogoś dzwonisz…zawsze wystukujesz cały numer na klawiaturze telefonu, bo jak powszechnie wiadomo żaden normalny człowiek nie ma dodanych numerów bliskich i znajomych w książce telefonicznej. Po co? Wygodniej jest znać na pamięć wszystkie numery.  Jeśli chodzi o telefony..bywa, że w jednej bajce wszyscy nasi mili używają tego samego aparatu, a co ważniejsze mają ustawiony ten sam dzwonek…Bywa też że mają wspólny sprzęt grający, który pojawia się w mieszkaniu wszystkich rodzin i ich znajomych…ot takie wędrujące sprzęty, normalka. W tym świecie niepracujących studentów stać na piękne mieszkania, ale już nie na dobry bumbox, telewizory też zwykle są przedpotopowe, za to na tyle nowoczesne, że działają bez okablowania, anten i tych wszystkich zbędnych bzdetów. Chyba, że jeszcze nie jesteś studentem, a uczniem, mieszkasz w wypasionej chałupie z rodzicami i urządzasz imprezy-rozpierduchy w ogrodzie z basenem…ale to inna historia, bo musisz być głównym rozgrywającym w szkolnej drużynie, najpopularniejszą laską, albo dziwakiem, który okazuje się być lepszy od debeściaka wspomnianego na początku zdania. Kim byś jednak nie był po domu zawsze chodzisz w butach. Zawsze!
Wystarczy tego dobrego- musisz pracować, ale nie pękaj wystarczy, że wypijesz kawę w swoim biurze. Chyba, że jesteś policjantem- wtedy musisz podjechać ze swoim czarnym partnerem na kawę i pączki do obskurnej kafejki, przed którą powita Cię wielki obracający się donut…A później zacznie się prawdziwy dzień. Jedziesz gdzieś taksówką, ewentualnie wywalasz kogoś z jego auta i ciśniesz nową furą. Autobusy są dla plebsu…Chyba, że jesteś biednym murzyńskim dzieckiem, przybyłeś właśnie do tej bajki by wyjść na ludzi. Ewentualnie jeśli jesteś Eminemem- wygodniej będzie Ci pisać piosenki w mpk. O benzynę się nie martw, jest zawsze do pełna, nawet gdy od roku na Ziemi nie ma prądu, a zombie wyłażą z każdej szafy. Bo nawet jeśli wokół jakieś katastrofy, zniszczenia…ty zawsze będziesz ogolony, Twoja laska będzie miała gładkie pachy, zero odrostów na blond włosach i starannie nałożony lakier do paznokci. Wody może brakować, ale nigdy benzyny i żyletek tudzież innych środków higienicznych.
Akcja robi się napięta. Jeśli jesteś w grupie- powtórz kilkakrotnie, żeby się nie rozdzielać, po czym się rozdzielcie. Normalka i tak morderca wytłucze wszystkich oprócz Ciebie.Na początek zejdź na dolny hol Twojego wielkiego domu po skrzypiących schodach. W każdym nowym domu schody skrzypią. Logiczne. Dla pewności  krzyknij- „Hello!!! Is anybody there ? „. Każdy ale to każdy morderca w tym momencie grzecznie powinien wychylić się z kuchni i powiedzieć coś w stylu-” tak to ja czekam na Ciebie z siekierą dopijając resztki soku ze śniadania z Twojego ślicznego dzbanuszka, zapraszam”. Ale ten się nie wychyla, muzyczka grozy w tle iiiii hyc !!! Na głowę skacze Ci Twój wystraszony kotek. Oddychasz z ulgą- to nie morderca. I w tym momencie pan wariat strzela Ci łupnia w łeb. Ha Ha :D Na szczęście po chwili się podnosisz. Pan właśnie zarzyna resztę znajomych i rodziny. Do tego Twoje walczące z astmą dziecko zaczyna się dusić. Zawsze jest jakieś dziecko z przewlekłą chorobą, zawsze w krytycznym momencie leki przestają działać. Trwa podwójna walka z czasem. Morderca i astma- musisz podołać. Zaglądasz w dziurkę do klucza- stamtąd zawsze coś wylezie, ewentualnie mignie Ci Pan z siekierą. Ostrożnie otwierasz drzwi…Twój kumpel leży w kałuży krwi. Patrzysz na niego, patrzysz…wiadomo za moment ożywa i rusza na Ciebie, ewentualnie resztką sił mówi Ci, że musi Ci o czymś powiedzieć i hrrrr…tadam tsss umiera na dobre. Nigdy już nie dowiesz się, że ojciec Twojej matki był kochankiem jego siostry wujka córki, która to była Twoją przyrodnią siostrą, która osierociła cygańskie dzieci, które miała z japońskim czarnoskórym gejem. Mówi się trudno. Na chwilę robi się cicho i spokojnie, więc wypijasz flaszkę piekielnie drogiego i mocnego alkoholu jednym łykiem prawie jakby to była woda…Tylko piwa nie pij, bo po dwóch, trzech od razu staniesz się alkoholikiem i odejdzie od Ciebie żona i pies. Prawdopodobnie odejdą do Twojego najlepszego kumpla. Ale nic to, bo w tym momencie rzuca się na Ciebie Pan Morderca wraz z 10 kompanami. Nie bój żaby- oni zawsze biją się pojedynczo. Jeden po drugim podchodzą do Ciebie, reszta patrzy, bo przecież kilku na jednego w jednym momencie jest nie fair play. Rozłożyłeś wszystkich- jasna sprawa. Pan Morderca leży rozwalony na środku salony, tuż obok skwierczącego kominka i dopitej flaszki z nożem w odbycie. No dobra w sercu. Ale ciiiii…coś tyka! To bomba w Twojej piwnicy, zostały trzy sekundy…Akurat tyle ile potrzeba Ci na uratowanie świata, przecinasz czerwony kabelek i…masz jeszcze jedną sekundę w zapasie. Mój Ty bohaterze! Teraz możesz już iść i przytulić swoją  ocalałą laskę. Brudni, spoceni i we krwi będziecie hasać w czyściutkiej pościeli niczym szczygiełki. Trzy ruchy i upadacie w jedwabną pościel…Wow cóż za ogier z Ciebie bohaterze! Trzy wielkie ruchy, pogratulować! I ta błogość na waszych twarzach!
Rano po wielu przygodach i upojnej nocy znowu obudzicie się rześcy, czyści i radośni do porzygu. Zejdziecie do kuchni, żeby napić się świeżo wyciśniętego  soku z pomarańczy z pięknego dzbanuszka…(Pewnie któryś z tych nocnych  zakapiorów zdążył w nocy nałuskać wam cytrusów).
Ale, ale…nikt nie posprzątał w salonie?! O ku*wa martwy Pan Morderca otwiera oczy…Dzień dobry!!!

W naszym kraju się powodzi !

By | Przemyślnik | 4 komentarze
Czym są pieniądze? Bilon, banknoty, coraz częściej wirtualna policzajka naszych potrzeb i zachcianek. Dla biedoty pieniądze i bogactwo to często szczyt marzeń, ale i źródło wszelkiego zła. Dla bogatego to bieda jest tym źródłem. „Pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to ch*j ”  jak mawiał klasyk.
Pieniądze to tylko pieniądze, ani ich nie zjesz ani z nimi rodziny nie założysz. Ewentualnie można się nimi podetrzeć, jak już mamy ich za dużo, ale obawiam się, że mogą się niestosownie ślizgać pomiędzy zacnymi pośladami. Pieniądze dają wolność, nie są ważne same w sobie,ale są środkiem np w realizacji marzeń. Trzeba być tylko ostrożnym by nie stać się ich niewolnikiem.
Ciągle trąbią w tym moim starym Rubinie, że bezrobocie i bieda. Bieda…dla mnie to lenistwo plus głupota i niechęć w ruszeniu zada. Rzadko kiedy słaba psychika i liczne przeciwności losu, które zwalają się na człowieka i nie pozwalają mu się podnieść.  Bo to jest tak, że jak ktoś ma łeb na karku to gó*no w cukierek zamieni, sprzeda, wmówi, że smaczne i jeszcze będzie się cieszył, że ktoś się oblizuje, a sam przeliczy kasę. Jak komuś się nie chce, to nie schyli się po pięć złotych na chodniku, bo jeszcze nie daj Borze ( Darz Bór! ) w krzyżu mu coś trzaśnie i po zawodach. Codziennie mijam kilku takich Szwendaczy miastowych co to płaczą, że nie mają na chleb, na bułkę…ale na fajki zawsze uciułają. Taki oto homo- nie homo, sapiens- nie sapiens chodzi i sapie. Bo źle i pracy ni ma, bo 2 złote by mu się zdało to coś przegryzie. Tętnicę bym takiemu przegryzła. Z życia wzięte- Szwendacz dostał zimą propozycję- odśnieżysz podjazd zarobisz parę złotych. ZAROBISZ-źle mu się widać skojarzyło, bo takie to woli dostać niż zarobić. Przecież jest zimno, śnieg ciężki i zbity jak ryj jego towarzysza, no nie da rady kierowniku. Wolałby dostać 2 złote niż zarobić 10. Lepiej popałętać się za darmo po mieście, bo chodząc to już nie zimno, pracując- zamarznie. Opieka da nocleg, nakarmi, ubierze, a Szwendacz zwiedza i płacze nad okrutnym losem. Oto obraz pewnej sporej części bezrobotnych. Reszta pracuje na lewo. I mały odsetek tych, którym czasowo podwinęła się noga, lub szukają pracy w konkretnym zawodzie i nie mają zamiaru się przekwalifikować.
Oto Polska bieda- biedna z wyboru,głupoty i czegoś tam jeszcze. Co ciekawe ta „bieda” często ma po dwa telefony, nowy telewizjer czy co tam Pan życzy. „Bo kiedyś było lepiej…”- bo kiedyś głupcze nie miałeś komóry i tysiąca kanałów w Rubinie. Chcesz mieć więcej- zrezygnuj z satelity, z telefonu i co tam jeszcze masz. Proste. Nie masz nie płacisz. Zostaje Ci więcej szmalu. Kiedyś miałeś więcej, bo colę czy pomarańcze widziałeś w gazecie, a teraz masz to na co dzień i korzystasz. Nie ma przymusu na wygodę- pij kompot nie colę, jedz jabłka nie cytrusy- zdrowsze to i taniej.
Najgorsze zjawisko to dla mnie…”a bo łon ma, a bo złodziej, celebryta…bla bla bla”. Na przykładzie Szwendaczy stwierdzam, że sami nic nie robią, a zazdroszczą tym co mają choćby troszeczkę więcej. Ma. Niech ma. Dorobił się, ukradł, miał szczęście…nie ważne ma i to jest jego.Dużo zarabia- niech zarabia. Należy brać przykład z tych „którzy mają lepiej”, a nie im zazdrościć. „A bo Wacek bidny i ja się nie dorobię…” Wacek bidny, bo głupi, bo czerpie przykład z kolegi Józka co też nic nie miał oprócz zmurszałych gaci na d*pie i myśli, że tak już musi być, a te wszystkie bogate to złodzieje. Józek na Wacka, Wacek na Józka zamiast na tego bogacza co to wcale nie ukradł, ale całe życie za*ierdalał. I tak to już żyją Józki i Wacki, starych dzieci nie chce im się myć co sobotę, to dorabiają nowe, jakiś czas czyste. Becikowe wpadnie kupią se mikrofalówkę, resztę przepiją, dziecko nazwą Dżejsika coby światowo było i życie mija. A tam gdzie dużo dzieci, psów i Józków tam najczęściej patologia. Błoto na podwórku i pelargonie w puszkach po browarku na parapecie. Takie małe El Dorado. Bo po co coś zmieniać jak i tak każdy kiedyś umrze…

Antygwałty na majówkę

By | Przemyślnik | No Comments
Sezon na skarpetki i sandały uważam oficjalnie za otwarty! Dzisiaj będzie troszeczkę szafiarsko, chociaż szafiarką nie jestem i raczej mi do tego daleko. (Dobra, przyznaję szafa mi się nie domyka, a butów mam tyle, że w niektórych nie miałam nawet okazji przejść się choćby kawałek :D ). Btw. kiedy widzę sandały i skarpetki (znak rozpoznawczy niektórych naszych rodaków) nóż w kieszeni mi się otwiera i nacina znacznie tętnicę.
Ale co tam pan w sandałach i skarpetach, mocniejsi są panowie w obcisłych spodniach i japonkach. Japonki u faceta toleruję wyłącznie na basenie ewentualnie na plaży. Koniec. Ale i panny w odkrytych butach i z brudem pod paznokciami, tudzież z resztką odchodzącego lakieru z paznokci wyglądają co najmniej nie  smacznie. Moim hitem są dziewuchy w sandałach tudzież w butach „bez noska” z odkrytym przodem, które do tego typu obuwia zapodają skarpetki antygwałty. Ku*wa nać, to że skarpetki są cieliste nie znaczy, że są niewidzialne! Jeśli jest na tyle ciepło by nosić odkryte buty to nie zapiernicza się do nich skarpetek, jeśli jest na tyle zimno, że potrzebujesz onucy to na litość babską załóż sobie kozaki. Jeszcze jedna wizja- na ciemno ubrany człowiek i do tego białe froty…a ja myślałam,że Majkel nie żyje…
Lecimy w górę. albo za luźne albo za obcisłe ciuchy, bo taka moda. Sr*am na modę, ma być ładnie, wygodnie i tak jak mi się podoba. Wiem, wiem…przed chwilą napisałam, że nie lubię czegoś tam czegoś, a teraz piszę- ubierz się tak jak lubisz- ok jasne , wszystko się zgadza, chodzi mi o to, że całość ma trzymać się kupy. Ale nie dół panterka, buty ćwieki, kropki na koszulce i piórko w du*ie, bo taka moda.
Lubię odważnie ubranych ludzi. W tym mieście nie wypada. Ale kiedy nie wypada tom ja rada :)Jeśli masz fajne cycki- zaserwuj fajny dekolcik. Masz fajne nogi- pokaż nogi, ale jak masz fajny tyłek to już nie koniecznie możesz zasuwać na rolkach w przezroczystych gaciach (chyba, że po 22 :D ). Kiedy pokażesz ładny dekolt? Kiedy grawitacja będzie silniejsza, a Twój biust będzie czyścił Ci buty?
Wróćmy do panów. Dresy są dobre. Na siłkę, albo na grzyby. Nie do ludzi. Nie na imprezę. Najzabawniej wyglądają delikwenci typu- bucik najeczki, gacie adidas, koszulka puma, czapka jeszcze inna firmóweczka i do tego łańcuch na klacie. Nic tylko takiego do pługu podpiąć i orać nim pole jego własnej lansowitowości. Panie na imprezie natomiast widzę w tym w czym im dobrze, ale oczywiście nie w tym wszystkim co mają w szafie na raz.
Strasznie lubię gdy ktoś ma swój styl i lubi przekraczać granice (oby nie te dobrego smaku). Wygląd nie jest najważniejszy (bla, bla bla…). Tak. Ale pomaga. I nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Każdy lubi dobrze wyglądać, wtedy lepiej się czuje. Ludzi można szybko rozszyfrować (może nie do końca, ale zawsze) po stylu, po tym jakie kolory lubią nosić…
Zanim zaczniecie szykować się na majówkę dobierzcie ciuchy z głową. Ale przede wszystkim na dobry początek polecam mydło i wodę, bo nic tak nie razi jak odstawiona samica/samiec capiąca starym capem. Miłego grillowania   :-)

Dz*wki, żelki i duży fiat

By | Przemyślnik | No Comments
Jakiś czas temu do Powiatowego przyszła Dioda. Wszystko git, dziewucha ma fajne cycki, trochę podpompowane ale fajne. Zawsze lubiła szokować, ot taka praca. Z tego żyje…Ze śpiewania ale i z szokowania i to jest ok. Każdy orze jak może. Tak naprawdę nikt nie wie jaka ona jest na prawdę, w realu czy w biedronce. Tym razem jednak zszokowała mnie dlatego, że nie miała nic do powiedzenia, zaciskała ręce, nogi, uszy i co tam jeszcze miała. Rzucała teksty bez ładu i składu- ani śmieszne, ani mądre. Albo była na grzybkach w Zwierzyńcu, albo już nie ma siły na dalszą orkę. Komercja- powiecie. A tak i co w tym złego? Każdy radzi sobie ze swoim życiem jak potrafi i jeśli mamy szansę  polepszyć jego jakość , to dlaczego nie.
Podobno wszyscy blogerzy to dz*wki. I ja się z tym zgodzę. Zdanie to wypowiedział pewien miły człowiek na sobotnim spotkaniu blogerów. Nie ważne czy piszesz o bocianach i jesteś miłym młodym chłopcem, czy jesteś szafiarką z bransoletkami po sam łokieć, czy też piszesz sąfing szit jak ja- jesteś dz*wką. Bo bloger to sprzedajna franca. I bardzo dobrze! Jeśli ktoś nie chce robić komerchy- proszę bardzo . Prosty przepis- kup se człowieku zeszyt i pisz pamiętnik, przemyślenia, fotki i td. Wszystko co w necie to komercha. Na wszystkim można mielić kasę , możesz dostać prochowiec za free, albo lustrzankę za kilka zdjęć, które nią zrobisz i wrzucisz na bloga. Proste. I dobrze.Jeśli ktoś mi powie, że brzydzi się komercją i nie wziął by kasy, albo jakichś gratisów od potencjalnych dawców, śmiem twierdzić, że kłamie. Spoko, może nie ma co porywać się na recenzję chusteczek higienicznych za 50 groszy, ale jeśli zaoferują Ci lapka czy inny fajny sprzęt- dalej będziesz brzydzić się komercją? Twierdzę, że nie sądzę. Skoro już jesteś tą dz*wką, to nie ważne czy rozkładasz nogi czy nie i tak nią jesteś, więc może warto rozłożyć te cholerne nogi komercji i czerpać z tego profity?
Czego dowiedziałam się na spotkaniu? Szczerze ma być? Ma być, to powiem- niczego czego bym nie wiedziała. Co nie znaczy, że spotkanie mi się nie podobało. Człowiek, który prowadził cały ten wóz drabiniasty to  znany bloger, ale ja w temat nie wnikam, taka jestem krejzolka, że se wolę Newsy obejrzeć niż wnikać w to kto jest blogerem na topie.Facet mówił ciekawie, jak nakręcony, długo, aż musiałam przemknąć się cichaczem po kanapki. Ale spoko, rozumiem gościa- mnie też czasami trzeba hamować, bo z tematu w temat wchodzę jak duży fiat w zakręty.
A jeśli chodzi o dużego fiata, to vipowsko poobczajałam sobie fury z okazji tego, że jestem kulejącą blogerką. Zawiodłam się bardzo…liczyłam na panienki w obcisłych skórach i innych stringach, tymczasem hostessy były jakieś takie ubrane…Buku dzięki była dobra wypitka, bo Frugo było sponsorem naszego zjazdu, to człowiek popił :) ( Hej Frugo-właśnie o Was napisałam, to je reklama, to nie je za darmo, mój nr konta wyślę na pvt :) ).
Podsumowując, było fajnie. Siedziałam po cichaczu i obserwowałam.Trochę było nas za dużo, wolałabym posiedzieć w zadymionym kącie z innymi oszołomami niż robić sweet focie w osiemnastu pozach ze znanym blogerem czy nieznanymi  pannicami. A zamiast Frugo sponsorem mógłby być polmos jakiś, albo chociaż jakiś browar :) Czekam na kolejny raz.
I tylko jedno mnie gryzie i zastanawia- dokąd wędruje ten cholerny pancernik ?
Już czuję…słyszę jak małe stopki hejterów tupią zuchwale w moim kierunku…że jak ja mogłam takie coś napisać. Jak mogłam? Mogłam, bo to mój cyrk i moje małpy. Ja je karmię i ja sprzątam po nich jak się pos*ają. :D

Siedzę na koniu :D

By | Przemyślnik | 2 komentarze
W przeciągu chwili dostałam około 50 życzeń urodzinowych na fb z okazji urodzin, które mam w lutym, a nie 1 kwietnia. Pierwszego kwietnia mam tylko Prima Aprilis do tego lany.Z racji oszukanego, mokrego poniedziałku mogłam bezkarnie oblewać zimną wodą krzycząc „Prima Aprilis”. Woda mi w wiadrze nie zamarzła.  Na fejsiku co druga dziewucha dzisiaj ogłasza, że jest w ciąży. Oby się żart nie przeciągną na najbliższe 9 miesięcy ;) Życzenia oczywiście przyjmuję, teraz czekam na prezenty. Ale obchodzić urodziny dwa razy w roku- to zły pomysł…zestarzałabym się dwa razy szybciej. A to nie jest dobre.
Wystarczy uruchomić teleodbiornik i mamy przekrój naszych czasów…Reklamy głoszą, że po czterdziestce zwalniają jelita, do tego dochodzą wzdęcia, nietrzymanie moczu, a mąż przestaje nazywać nas swoją śmieszką, bo szczęka opada Ci na kolana przy każdym ruchu warg…a najlepiej to ubezpieczyć się na życie, to rodzina zgarnie kasę jak już wyciągniecie kopyta. Jak już wyciągnę kopyta, to nie będę miała nic do gadania gdzie ktoś mnie rozsypie i czy dostanę nagrobek z marmuru czy krzyżyk z brzozy. Raczej będzie mi to bez różnicy. A dodatkową kasę wolę przepuścić za życia. Przejem, przepiję, pozwiedzam fajne miejsca, najlepiej z równie fajnymi ludźmi. Żyć zamierzam aż do śmierci. W planach mam dociągnąć tak do 101 lat, to może na setkę dostanę od starosty kwiatki i zniżkę do Biedronki.
Tymczasem w moim Rubinie reklamy zostały na moment przerwane jakimś bezsensownym filmem. Na szczęście już za chwilę ryknęły ponownie. I tak dzieciom każą jeść Bakusia, a Metafen jest silny i szybko zadziała. (Wtf- Bakuś…brzmi podejrzanie, do tego ten METAfen…META-fen…nie no jedna reklama po drugiej …Bakuś, Meta i na baleta :D ).  Kilka reklam dla młodocianych i promocja w Macu- dwa cheeseburgery za piątaka. To mnie akurat kusi, bo mi i tak w cycki pójdzie, bez proszenia.I nie muszę żadnych mantr stosować w tym celu. A jędrne, wiecznie młode ciało jest jak najbardziej na topie. Choć ostatnio jakby bardziej trędi jest już nie ta całkowicie wychudzona wersja z przed lat.Nawet na Alledrogo popularne stały się gacie ze sztucznie wypchanym zadem. Spoko…Ale już widzę oczami wyobraźni reklamę tego produktu…On i ona w restauracji, pierwsza randka,tere fere, akcja przenosi się do pokoju hotelowego. Ona idzie przed Nim, zacnie wymachuje swoją jędrną pupką. Napięcie rośnie, z Niej kusząco zsuwa się muślinowa kiecka. I finał-  naszym oczom ukazują się pantalony wielkości kosmicznej z wypchanymi pośladami…Sam seks!!! Mrrrr.. ;) Od razu można by dać reklamę jakiegoś dobrego środka na potencje.  Podobno wg starych podań najlepszy jest korzeń żeńszenia, tylko trzeba go dobrze przywiązać ;) Bo po takich widokach, mi odechciałoby się sprawdzać co jeszcze panna ma wypchane. ..
Na deser napój żurawinowy, wokół którego skaczą jakieś renifery…tak jakoś ciepło, świątecznie robi się na sercu, choć bardziej na miejscu były by jakieś kurczaki czy zające, choćby ze śniegu, ostatnio tak popularne. Teraz już tylko niezbędne będą super opony, testowane na torach wyścigowych. Choć osobiście wolałabym takie nie z super przyczepnością, a z funkcją unoszenia 10 centymetrów nad dziurami w drodze. Czekam na ruch wynalazców, bo póki co wynalazcy wynaleźli hiper szybki internet OMG-omg…Lol :D „Teraz mogę mieć 200 lajków na blogu, z resztą nie liczę już…”- jak chwali się pewna blogerka w okularach- kujonkach, tak bardzo modnych, że nawet mój pradziadek miał podobne jakieś 50 lat temu.
Bo przecież „wystarczy jeden gryz i budzisz w sobie lwa…uwolnij swoją dziką naturę ! „. Uwalniam więc, bo tak trzeba, mówią, że to jest na topie, a ja nie mogę nie być na topie. Muszę być w temacie. Tak trzeba w dzisiejszych czasach! I nie ma zmiłuj! Wkrótce wypuszczę swoją własną linię ubrań i butów oczywiście. Ceny? No tak żeby każdego było stać, najtańsze produkty już od 499 PLN za skarpetki. A co z moją dziką naturą?Brrr…siedzę na koniu!!! TYŁEM :D (Nawet matka Madzi umie tylko przodem- za to w bikini ).